Reklama

Bez Kubackiego też się da. Polacy na podium drużynówki w Lahti

Sebastian Warzecha

Autor:Sebastian Warzecha

25 marca 2023, 18:35 • 3 min czytania 1 komentarz

Dawid Kubacki z wiadomych przyczyn, nie startował dziś w Lahti (i już na pewno nie pojawi się na skoczni do końca sezonu), ale jego koledzy nie zawiedli. Polacy w osłabionym składzie stanęli w Finlandii na podium konkursu drużynowego. Zajęli trzecie miejsce, lepsi byli tylko Słoweńcy i bezkonkurencyjni dziś Austriacy.

Bez Kubackiego też się da. Polacy na podium drużynówki w Lahti

W teorii o podium miało być trudno, bo brak Kubackiego oznaczał, że kadrze Polski ubył jej najlepszy w tym sezonie skoczek. Ale Paweł Wąsek i Aleksander Zniszczoł pokazali dziś, że potrafią poskakać na solidnym poziomie, wystarczającym do tego by wraz z Kamilem Stochem i Piotrem Żyłą stanąć na podium. Zresztą jeszcze przed ostatnim skokiem Polska była nawet druga.

Owszem, częściowo wynikało to z błędów rywali. W pierwszej serii słabo poradzili sobie Domen Prevc (ledwie 95 metrów!) i Karl Geiger (116.5), sprawiając tym samym, że ich koledzy musieli nadrabiać te straty. Polacy z kolei skakali stabilnie. Nie ma przypadku w tym, że ich trójka zmieściła się w TOP 15 najlepszych nieoficjalnych indywidualnych wyników konkursu, a najgorszy Paweł Wąsek był 17. To naprawdę solidne, równe skakanie, którego pozazdrościć mogli choćby Norwegowie i to mimo tego, że Halvor Egner Granerud wygrałby konkurs, gdyby zorganizowano dziś zawody indywidualne. Ale jego koledzy byli daleko od tego, by swojemu liderowi dorównać.

W polskiej kadrze z kolei wszystko się kleiło. Owszem, może w pierwszej serii Piotr Żyła mógł skoczyć dalej (wylądował na 119. metrze), ale odrobił to w drugiej fantastycznym skokiem na 132 metry. Może Kamil Stoch w drugiej próbie nie doleciał do zielonej linii i wyprzedzili nas Słoweńcy, ale i tak był najlepszym z Biało-Czerwonych. A Zniszczoł i Wąsek skakali na takim poziomie, jakiego mogliśmy po nich oczekiwać. Nie ma na co narzekać, przyznawali to zresztą sami liderzy naszej kadry w rozmowach przed kamerą Eurosportu.

Reklama

– Czy to niespodziewany wynik? Nie no, walczyliśmy o zwycięstwo. (śmiech) Każdy z nas próbował oddać swoje najlepsze skoki. Mi to wyszło pół na pół. Przy pierwszym skoku się jeszcze nie obudziłem, drugi wyszedł fajnie. Mamy to trzecie miejsce. To czucie przed drugą serią pomału wracało. Dobrze się ten dzień zakończył, ale na pewno był pracowity – mówił Piotr Żyła.

– Jestem bardzo zadowolony, bo były i dobre skoki, i jest miejsce na podium, a to zawsze fajna nagroda. Ten skok z pierwszej serii był fajny, daleki i ładnie wylądowany. Było się z czego cieszyć. Przed drugim skokiem było trochę nerwów i adrenaliny. Skoczyłem nieźle, mogło być lepiej, dlatego jestem trochę zniesmaczony, ale tak czasem bywa. Minimalne błędy na tym poziomie kosztują więcej – dodawał Kamil Stoch.

Tak więc, choć widzą rzeczy do poprawy, to obaj przyznają, że jest dobrze. I to nas cieszy, bo jutro czeka na nich przecież konkurs indywidualny, a na skoczni w Lahti Polacy w przeszłości potrafili dokonywać wielkich rzeczy. W dodatku dziś widzieliśmy zgromadzonych pod nią kibiców, co ostatnio zdecydowanie nie jest zasadą. A w końcu zawsze lepiej startować przy pełnych trybunach.

W tym wszystkim trzeba jednak dodać, że najważniejsza wiadomość dnia przyszła od przebywającego w Polsce, przy chorej żonie, Dawida Kubackiego:

“Ostatni czas był dla naszej rodziny czymś bardziej nieprzewidywalnym niż skoki narciarskie. Na żadnych zawodach nie stresowałem się tak, jak słysząc ciągły dźwięk z aparatur monitorujących funkcje życiowe mojej żony. Dziś dzień zawodów, a dla nas pierwsze zwycięstwo. Marta jest stabilna i każdy dzień przynosi jakiś postęp. Dziękuję za wszystkie wyrazy wsparcia” napisał lider naszej kadry na Instagramie.

I oby kolejne dni zapewniały nam tylko lepsze wieści.

Reklama

Podium konkursu w Lahti: 

  1. Austria 1057.3 pkt;
  2. Słowenia 1031.1 pkt;
  3. Polska 1022.3 pkt.

Fot. Newspix

Gdyby miał zrobić spis wszystkich sportów, o których stworzył artykuły, możliwe, że pobiłby własny rekord znaków. Pisał w końcu o paralotniarstwie, mistrzostwach świata drwali czy ekstremalnym pływaniu. Kocha spać, ale dla dobrego meczu Australian Open gotów jest zarwać nockę czy dwie, ewentualnie czternaście. Czasem wymądrza się o literaturze albo kinie, bo skończył filmoznawstwo i musi kogoś o tym poinformować. Nie płakał co prawda na Titanicu, ale nie jest bez uczuć - łzy uronił, gdy Sergio Ramos trafił w finale Ligi Mistrzów 2014. W wolnych chwilach pyka w Football Managera, grywa w squasha i szuka nagrań wideo z igrzysk w Atenach 1896. Bo sport to nie praca, a styl życia.

Rozwiń

Najnowsze

Inne sporty

Polecane

Nawet jak jest dobrze, to coś musi nie wypalić. Żyła zdyskwalifikowany w drugiej serii w Engelbergu

Szymon Szczepanik
7
Nawet jak jest dobrze, to coś musi nie wypalić. Żyła zdyskwalifikowany w drugiej serii w Engelbergu

Komentarze

1 komentarz

Loading...