Nowy selekcjoner, nowe eliminacje, nowe nadzieje. Ale i nowe problemy, nowe wyzwania, nowe twarze w kadrze. Dziś rozpoczynamy kolejny rozdział w najnowszej historii reprezentacji Polski. Czas przygotować najważniejsze zadania dla Fernando Santosa.
1. Oczyścić atmosferę wokół kadry
Ostatni kwartał to nie był najlepszy czas dla reprezentacji Polski pod kątem medialnym. W sumie moglibyśmy rozszerzyć nawet ten czas. Najpierw afera o ochroniarza Gruchę. Wcześniej afera związana z Michniewiczem i jego przeszłością. Gdzieś po drodze publiczne przepychanki Michniewicza z dziennikarzami, telefon do Hejt Parku, spięcie z Jackiem Kurowskim. Później najmocniejszy grzmot, czyli afera premiowa.
A w ostatniej fazie wszystkie odpryski afery premiowej, czyli przecieki, nieoficjalnej informacje, plotki, ploteczki, niejasności płynące z samego obozu kadry, różne wersje przekazywane przez zawodników, sztab, selekcjonera, prezesa PZPN.
Wizerunek kadry został mocno nadszarpnięty. Reprezentacja przestała być zespołem, który da się lubić, a stała się nową wersją słynnych „Niekochanych”, których poznaliśmy za kadencji Jerzego Brzęczka. I tutaj Santos ma sporo do roboty. Zaczął od ciszy medialnej, co – z punktu widzenia dziennikarskiego – nie musi nam się podobać, ale wystarczy spojrzeć na to z innej perspektywy, by zrozumieć intencje Santosa. Wchodzi do nowego zespołu, jest zainstalowany w obcym kraju, spadają na niego grzechy poprzedników, dostaje mu się odpryskami afer, do których nie dołożył ręki. Czyta o jakichś wywiadach, które dokładają oliwy do ognia.
Co zatem robi? Mówi: panowie, czas się zamknąć, ja nie wnikam czy chcieliście tę kasę, po prostu nie chcę w najbliższym czasie burdelu, na który nie mam wpływu.
I zaczyna nowy rozdział.
Oczyszczenie atmosfery to jeden z priorytetów dla nowego selekcjonera.
2. Nadać reprezentacji nową tożsamość
Kadra musi być JAKAŚ. Kadrę trzeba dać się polubić. I w dużej mierze selekcjoner, jako twarz tego projektu, odpowiada też za to, by naród po prostu polubił ten zespół.
Oczywiście ważne są te wszystkie kwestie PR-owe, o których napomknęliśmy przy pierwszym zadaniu, natomiast futbolowa stara prawda zawsze mówi: najlepszym PR-em są wyniki.
Najnowsza historia pokazała jednak, że nawet niezłe wyniki są w stanie zostać przykryte dyskusjami o stylu (słusznymi dyskusjami – nadmieńmy) czy kwestia pozasportowych. Santos zatem musi nie tylko robić wynik z kadrą, ale i zadbać o to, by ten wynik był robiony w sposób miły dla oka. Niech gra piątką w pomocy, niech gra na dwóch napastników, niech gra z jednym snajperem, niech Lewandowski jest strzelcem, niech Lewandowski dogrywa, niech wprowadza młodzież, niech opiera się na doświadczeniu, niech dowozi wyniki w końcówce, niech wygrywa przekonująco. Wszystko jedno.
Ale niech ta kadra ma wyrazistą twarz. Pewną siebie, ambitną, wzbudzającą sympatię.
3. Wyklarować nowy kręgosłup zespołu
Wbrew przewidywaniom – mundial nie sprawił, że znaczna część doświadczonych piłkarzy ogłosiła koniec swojej reprezentacyjnej kariery. Z jednej strony to pozytywna sprawa dla selekcjonera, wszak nie stracił kilku istotnych zawodników. Ale z drugiej strony – i tak będzie musiał przewartościować pewne elementy tej drużyny.
Już pierwszymi powołaniami pokazał, że Grzegorz Krychowiak nie jest dla niego głównym ogniwem tej drużyny. Ze względów zdrowotnych nie ma na zgrupowaniu Kamila Glika. Piłkarze tacy jak Bartosz Bereszyński czy Jakub Kiwor grają zdecydowanie mniej niż przed mundialem. Fala problemów zdrowotnych istotnie wpłynęła na to, kto znajdzie się w kadrze meczowej na Czechy. I tak dalej.
Słowem – Santos musi lepić ten zespół na nowo. Wygląda na to, że z kręgosłupa kadry podczas eliminacji do mundiali, czyli z grona Szczęsny, Bednarek, Glik, Krychowiak, Zieliński, Lewandowski wypadła połowa ogniw. Dochodzi do naturalnego wyparcia zawodników starszych przez piłkarzy nowych. I chcemy w tych eliminacjach poznać nowy kręgosłup tej ekipy. Kto jest pewniakiem, kto jest blisko składu, kto jest na pograniczu powołań? To pytania, na które odpowiedzi sukcesywnie musimy poznawać.
4. Znaleźć zastępcę Krychowiaka
Jakub Wawrzyniak powtarzał, że na lewej obronie przez lata był zastępcą piłkarza, który nie istniał. W odwrotnej sytuacji był Grzegorz Krychowiak, którego zmieniać w środku pola mieli piłkarze nieistniejący. Od kilku lat retoryka dotycząca Krychowiaka była niezmienna: potrzebujemy zmiany, bo to piłkarz, który nie przystaje do wymagań nowoczesnej piłki na tej pozycji.
Problem polegał na tym, że żaden z kolejnych selekcjonerów nie stworzył alternatywy dla Krychowiaka. Takim zawodnikiem mógł być Krystian Bielik, ale przez kolejny urazy tracił czas i opuszczał kolejne zgrupowania. Okresowo stawiano na Damiana Szymańskiego, ale bez przekonania. Szanse dostawał Jacek Góralski, ale znamy też jego ograniczenia techniczno-taktyczne. Wydawało się, że odejdziemy zupełnie od specyfiki „szóstki” i przejdziemy na dwóch kreatywnych piłkarzy w środku pola, ale Michniewicz tego zaniechał, a poza tym mogący tam grać Moder zerwał więzadła. Wcześniej mieliśmy tam jeszcze próby ogrywania chociażby Szymona Żurkowskiego, był jakiś pomysł na Patryka Dziczka, ostatnio mówiło się o Radosławie Murawskim czy Damianie Dąbrowskim.
Ale koniec końców każdy selekcjoner uznawał: Krychowiak jest, to będę nim grał.
Wygląda jednak na to, że ten czas się kończy. A przynajmniej mamy taką nadzieję.
Odstawienie Krychowiaka to jeden etap, drugim jest znalezienie dla niego zastępcy. I to jedno z głównym zadań dla Santosa.
5. Wyłonić podstawowych skrzydłowych
Konia z rzędem temu, kto jest w stanie określić obecnie hierarchię skrzydłowych. Zalewski i Frankowski? Frankowski i Kamiński? Kamiński i Zalewski? A może jeszcze gdzieś tu zmieścić rozpychającego się łokciami Skórasia? Liczyć nadal na Grosickiego? Zerkać może w stronę Kownackiego i próbować go na boku pomocy? A może jeszcze myśleć o boku pomocy w kontekście Szymańskiego?
Znaków zapytania jest sporo. Wydaje się, że trójka Zalewski, Frankowski i Kamiński stoi dziś na pole position w walce o skład, natomiast podczas mundialu szanse dostawali też inni.
Dlatego to kolejny gorący temat reprezentacyjny. A że hierarchia na bokach pomocy może zmieniać się szybko, pokazuje nasz tekst o tym, jak to jeszcze dwa lata temu w czołówce reprezentacyjnych skrzydłowych byli Jóźwiak i Płacheta. Dzisiaj jeden gra słabo w MLS, drugi leczy się w Anglii.
6. Określić hierarchię w ataku
Numer jeden w linii ataku jest znany. To ten gość z dziewiątką z Barcelony, który coś tam strzelił też w kadrze. Ale kto jest za jego plecami? Dziś wspominamy narodową dyskusję o tym, czy możemy zmieścić w linii ataku trójkę Milik, Lewandowski, Piątek, ale bądźmy poważni: dziś to mrzonki.
Wydaje się, że Santos będzie stosował wariant gry z jednym snajperem, co niejako rozwiązuje nam część dyskusji o hierarchii w napadzie. Szukamy tak naprawdę tylko numeru dwa. Biorąc pod uwagę zestawienie najnowszych powołań – o pozycję za Lewym w tej hierarchii będą walczyć Piątek i Świderski. Ale Piątek jest w słabej formie, w tym roku nie zdobył jeszcze bramki. Świderski też szuka optymalnej dyspozycji.
A do tego leczy się przecież Milik i można tylko się domyślać, że pod kątem kolejnego zgrupowania będzie poważnie brany pod uwagę. Kto wówczas wypadnie – Piątek czy Świderski? A przecież jest jeszcze Kownacki, którego latem najpewniej czeka transfer do klubu Bundesligi. Jeśli wychowanek Lecha podtrzyma formę strzelecką, to odpadną argumenty typu „Piątek może nie strzela w Serie A, ale i tak jest lepszy od strzelającego w 2. Bundeslidze Kownackiego”. Gdzieś tam w tle przypomina się jeszcze wracający do zdrowia Buksa w Lens.
Ponadto nie możemy przecież wrzucać do śmieci takiej opcji, że Santos zmieni jednak formację i będziemy grali na dwójkę napastników.
Ustalenie hierarchii snajperów chodzi zapewne po głowie Portugalczykowi. I z tempa dochodzenia do konkluzji oraz efektów tego rozumowania też trzeba będzie nowego selekcjonera rozliczać.
7. Zrealizować cele
Sprawa najprostsza. Grupę mamy relatywnie łatwą. Awans na Euro powinien być formalnością. Jesteśmy faworytami do wygrania grupy. Rozmaite algorytmy dają nawet nawet około 90% na to, by zagrać na mistrzostwach. Brak awansu byłby kompromitacją.
Zatem jakkolwiek szybkie ustalenie liderów zespołu, stworzenie pięknej wizji PR-owe kadry, uniknięcie skandali, wyłonienie kręgosłupa zespołu i tak dalej nie będzie miało znaczenia, jeśli kadra na Euro nie zagra. Bańka pęknie, mleko się rozleje, Santosa trzeba będzie wysłać do chaty.
Zresztą PZPN jasno to określił: umowa z selekcjonerem obejmuje dwa cykle eliminacyjne. Awans na turniej oznacza automatyczne przedłużenie kontraktu. I nie wyobrażamy sobie sytuacji, w której nieobecność na mistrzostwach będzie oznaczała dalszą współpracę z Santosem.
Zadanie jest proste: awansować. Z tego będzie trzeba rozliczać Portugalczyka w pierwszej kolejności.
Czytaj więcej o reprezentacji Polski:
- Paradoks Narodowego – w marcu można tam grać, ale w maju i czerwcu już nie
- Lederman zamiast Krychowiaka. Czy to symbol nowego otwarcia w reprezentacji Polski?
- Kowal o powołaniach: Brakuje Kownackiego, ale radość z nieobecności Krychowiaka jest duża!
- Santos ryzykuje, żeby Polska zaczęła grać piłką
- Polemika z Koźmińskim. Jeśli kadra się rozsypuje, to przecież nie przez wywiad Skorupskiego
Fot. FotoPyK