To Marek Papszun wymyślił sobie, że Jean Carlos Silva będzie zawodnikiem, który przyda mu się w Rakowie na wahadłach. Hiszpan urodzony w Brazylii właśnie strzelił gola w trzecim kolejnym meczu lidera Ekstraklasy. Najpierw dobił Górnika (2:0), tydzień temu zdobył efektowną bramkę z Jagiellonią (2:1), a dziś ustalił wynik meczu ze swoim byłym klubem Pogonią. Raków wygrał w Szczecinie 2:0.
Częstochowski klub pozyskał Carlosa Silvę na początku stycznia za ok. 250-300 tys. euro. Mocno na sam transfer nalegał piłkarz, który nie zawsze był pierwszym wyborem w ekipie Portowców. W tym sezonie tylko sześciokrotnie jesienią pojawiał się w wyjściowym składzie drużyny trenera Jensa Gustafssona. Latem tego roku miał wygasnąć jego kontrakt. Raków skorzystał trochę z okazji, ale pewnie władze Pogoni same były zaskoczone, że ligowy rywal chce od nich akurat tego zawodnika.
Pogoń – Raków 0:2. Naciski Papszuna
W tym tygodniu wywiadu udzielił nam dyrektor sportowy częstochowian Robert Graf, który przyznał, że pozyskać 26-latka chciał przede wszystkim szkoleniowiec wicemistrzów Polski.
– Pomysłodawcą i człowiekiem, który naciskał na ten ruch był trener Papszun (…). Atuty wydolnościowe, szybkościowe, ale też umiejętności piłkarskie Jeana pozwalały nam wierzyć, że to będzie właściwy wybór na wahadłowego – przyznał Graf.
Silva nie ma przypisanej stałej pozycji. Został sprowadzony do rywalizacji zarówno z Franem Tudorem na prawym wahadle, jak i na lewym z Patrykiem Kunem. Znakomicie wykorzystał fakt zawieszenia Chorwata po czerwonej kartce z Wartą Poznań (1:1), a kiedy był on już dostępny do gry, to w Białymstoku posadził go na ławce. Teraz przed meczem z Pogonią z powodu kontuzji wypadł Kun i Hiszpan powędrował na lewą stronę. Efekt? Mnóstwo kluczowych odbiorów (jak przy akcji Marcela Wędrychowskiego) i kolejny efektowny gol z woleja. Powiedzieć, że ten transfer jest strzałem w dziesiątkę, to nic nie powiedzieć.
Pogoń – Raków 0:2. Zagadkowa zmiana Lopeza
Ogólnie w meczu z Pogonią trener Papszun musiał podjąć jeszcze jedną dość niepopularną decyzję. W przerwie zdjął z boiska Iviego Lopeza. Niby nie grał on źle, ale coś nie pasowało szkoleniowcowi i wprowadził w jego miejsce Mateusza Wdowiaka. Swoją drogą ciekawe jak na taką roszadę zareaguje jeszcze panujący król strzelców Ekstraklasy, o ile potwierdzą się informacje reporterów Canal+, że nie było to spowodowane urazem. Ivi lubi się obrazić. U Marka Papszuna to jednak nie przejdzie. Trener widział coś więcej w grze Lopeza i akurat nie pasowało mu to do drugiej połowy spotkania w Szczecinie. Finalnie wyszło na jego, podobnie jak Carlosem Silvą, bo lider Ekstraklasy wygrał z Portowcami 2:0.
Trzeba też podkreślić, że spory udział w tym triumfie miał Vladan Kovacević, który dwukrotnie w kapitalny sposób bronił strzały Pontusa Almqvista. To były kluczowe interwencja, bo pierwsza miała miejsce jeszcze przy stanie 1:0.
Pogoń – Raków 0:2. Goście na patencie
Pogoń miała całkiem niezły początek. Dobrze funkcjonował wysoki pressing, którym pewnie trochę zaskoczyli gości. Brakowało jednak wykończenia i ostatniego dogrania. Po golu Władysława Koczerhina (swoją drogą też było to efektowne trafienie) z gospodarzy zeszło powietrze. Fatalnie w tej akcji zachował się Rafał Kurzawa, którego dojście do przeciwników wyglądało jak niski pressing z meczu Polska – Japonia na poprzednim mundialu, w którym piłkarz Pogoni przecież grał. Generalnie Raków ma patent na Pogoń, kiedy mecze są rozgrywane na jej obiekcie. To czwarte z rzędu zwycięstwo RKS w Szczecinie w lidze, a doliczając ostatni mecz Pucharu Polski między tymi rywalami, to już piąty kolejny triumf Medalików stadionie im. Floriana Krygiera.
Raków maszeruje po mistrzostwo Polski. Ma obecnie serię 16 meczów bez porażki, na którą składa się już 13 zwycięstw i 3 remisy. A Pogoń? Pogoń gra w kratkę. Niby często w swoich spotkaniach przeważa, ale nie przekłada się to na punkty. Bilans w 2023 roku: 2 zwycięstwa, remis i 3 porażki musi być rozczarowujący. W Szczecinie pewnie do końca sezonu będą się bić o trzecie miejsce z Lechem i Widzewem. Bez poprawy skuteczności i uszczelnienia obrony na finiszu może się okazać, że była to przegrana walka. Patrząc na obecną dyspozycję Portowców nikogo nie powinno to dziwić.
WIĘCEJ O POGONI I RAKOWIE: