Na halowych mistrzostwach Europy zabraknie grupy gwiazd, zaczynając od Armanda Duplantisa, a kończąc na Natalii Kaczmarek i paru innych Polakach. Rozpoczynająca się jutro impreza w Stambule i tak może jednak przynieść naszej reprezentacji kilka krążków. A wspomniane absencje mogą być dobre dla tych lekkoatletów, którzy w normalnych warunkach nie liczyliby się w medalowej rywalizacji.
Jeśli chodzi o świat: Duplantis nie jest jedyną wielką gwiazdą, która nie zamelduje się w Stambule. Ze startu zrezygnowały choćby medalistki olimpijskie Dina Asher-Smith czy Laura Muir. W przypadku Biało-Czerwonych najbardziej będzie nam natomiast brakować Kaczmarek, Justyny Święty-Ersetic, Konrada Bukowieckiego, a także Pii Skrzyszowskiej, która zbudowała kapitalną formę i byłaby faworytką do złotego medalu w biegu na 60 metrów.
Generalnie więc – HME będą nieco gorzej obsadzone, niż mogłyby być. Inna sprawa, że to żadna nowość. Mówimy o zawodach, których lekkoatleci nie zawsze traktują priorytetowo. Trzeba też pamiętać, że w tym roku odbędą się mistrzostwa świata na stadionie w Budapeszcie – i to na nich wielu zawodników po prostu postanowiło się skupić (rezygnując z hali po kilku startach, albo kompletnie ją odpuszczając).
Przyjrzymy się jednak, na kogo z naszej perspektywy będzie warto zwrócić uwagę.
Kolejna odsłona wielkiego pojedynku?
Z racji na nieobecność Skrzyszowskiej nasza reprezentacja będzie miała w Stambule tylko jedną zawodniczkę, która obecnie znajduje się na szczycie list europejskich w swojej konkurencji. Mowa o Adriannie Sułek, która niedawno pobiła rekord Polski w pięcioboju z wynikiem (4851), który w tym roku przebiła tylko Amerykanka Anna Hall. Jej jednak oczywiście na HME nie będzie. Czy Polka będzie zatem główną faworytką do złotego medalu? Nie do końca. Bo to miano i tak raczej wciąż należy się Nafissatou Thiam.
Dwukrotna mistrzyni olimpijska w tym roku nie startowała w ogóle, ale postawiła dołączyć do stawki na HME. Imprezę tej rangi Belgijka wygrywała już dwukrotnie – w 2017 oraz 2021 roku. Zresztą co tu dużo gadać – Thiam od wielu lat jest absolutną dominatorką w wieloboju. Od 2015 roku pokonać na wielkiej imprezie dała się tylko raz – kiedy na MŚ w Dosze zaskoczyła ją Katarina Johnson-Thompson.
Czy Sułek zdoła zatem zdetronizować 28-latkę? Zobaczymy, choć Ada na pewno jest w bardzo wysokiej formie. Tradycyjnie nie brakuje jej też pewności siebie – mówiła, że w Stambule może nawet… pobić rekord świata (jej życiówkę a wynik Nataliji Dobrynskiej dzieli 162 punktów). Warto też dodać, że prócz Thiam rywalizację z Sułek może nawiązać Noor Vidts, halowa mistrzyni świata z zeszłego roku.
Femke zdobędzie złoto, ale srebro jest do zgarnięcia?
W czołówce europejskich list znajduje się też Anna Kiełbasińska. Polska biegaczka na 400 metrów może wykorzystać sporo absencji na swoim dystansie (nie będzie nie tylko Natalii Kaczmarek, ale też Rhasidat Adeleke z Irlandii czy Nicole Yeargin z Wielkiej Brytanii) i powalczyć o podium w biegu indywidualnym. Kto będzie stanowić dla niej zagrożenie? Przede wszystkim świeżo upieczona rekordzistka świata Femke Bol.
Nie ukrywajmy – musiałoby dojść do kataklizmu, żeby Femke nie wróciła ze Stambułu ze złotym medalem. Większe szanse na pokonanie Holenderki nasza reprezentacja będzie miała raczej w biegu sztafetowym – gdzie może dojść choćby do błędu przy przekazaniu pałeczki. Ale pierwsze miejsce w rywalizacji indywidualnej niemal na pewno trafi właśnie do Bol. A jaka zawodniczka znajdzie się na drugim miejscu? To może być właśnie Anna Kiełbasińska, choć nieco większe szanse należy dawać Lieke Klaver, która w tym roku biegała rewelacyjne 50.34.
Medale na krótkich dystansach?
W TOP 3 na europejskich listach (biorąc pod uwagę absencje) znajdują się też Ewa Swoboda (60 metrów) oraz Jakub Szymański (60 metrów przez płotki). W przypadku Polki możemy powiedzieć, że w jej zasięgu jest nawet złoty medal – biorąc pod uwagę, że życiówka Ewy na halowym dystansie to rewelacyjne 6.99. Inna sprawa, że w ostatnim czasie Mujinga Kambundji ze Szwajcarii, dobrze znana Swobodzie rywalka, biegała po prostu szybciej (7.03 a 7.09). I to ją musimy uznać za faworytkę.
Ciekawy jest bez wątpienia przypadek Szymańskiego, który zbudował kapitalną formę i nieco nieoczekiwanie (patrząc na przedsezonowe przewidywania) stał się kandydatem do medalu HME. To jednak zawodnik bardzo młody (2002 rocznik) i jego progres jest czymś naturalnym. Inaczej to natomiast wygląda w przypadku Dominika Kopecia, który przyleciał do Stambułu z czwartym wynikiem w stawce, choć ma już 27 lat i nigdy nie malował się jako kandydat do krążków na wielkich imprezach. Teraz jednak stanie przed życiową szansą.
Kto jeszcze?
Gdyby nie kontuzja Konrada Bukowieckiego, ostatni segment poświęcilibyśmy właśnie mu. Polak jednak wycofał się z HME w ostatniej chwili. Kto zatem jeszcze z polskiej kadry może „zaskoczyć” i zakręcić się wokół podium? Zaczynając wyliczankę: Michał Rozmys (1500 m), Norbert Kobielski (skok wzwyż), Weronika Lizakowska (1500 m), Michał Haratyk (pchnięcie kulą), Adrianna Laskowska (trójskok) oraz Krzysztof Kiljan (bieg na 60 metrów przez płotki). Cała szóstka znajduje się w najlepszej dziesiątce „zgłoszeń” do HME. Ale oczywiście – w tym przypadku mówimy już o ewentualnych niespodziankach pokroju takiej, jaką w ubiegłym roku na ME sprawiła Anna Wielgosz.
Koniec końców możemy podkreślić, że nasze dyskusje to jedno, ale sport w Stambule będzie zdecydowanie znajdował się na dalszym planie. W trakcie HME możemy spodziewać się wielu gestów wsparcia dla tureckiej społeczności, która znajduje się obecnie w bardzo trudnym czasie.
Fot. Newspix.pl