Reklama

Thomas Reis pracuje na tytuł najlepszego strażaka w Niemczech

Szymon Piórek

Autor:Szymon Piórek

28 lutego 2023, 14:08 • 6 min czytania 9 komentarzy

Spośród wszystkich drużyn Bundesligi w lutym żadnej porażki nie poniosły tylko dwie: odnosząca same zwycięstwa w 2023 roku Borussia Dortmund i… ostatnie w tabeli Schalke. Klub z Gelsenkirchen zamurował własną bramkę, a po ostatnim zwycięstwie nad Stuttgartem kibice Die Koenigsblauen nabrali nadziei, że uda się utrzymać w lidze. Trener Thomas Reis znowu działa cuda.

Thomas Reis pracuje na tytuł najlepszego strażaka w Niemczech

Gdy w pierwszy dwóch meczach rundy wiosennej Schalke poniosło dwie dotkliwe porażki, tracąc w nich dziewięć goli, słowa na kolejnym spadkowym testamencie same układały się w pełne zdania. Na półmetku sezonu Die Koenigsblauen mieli tylko dziewięć punktów i marne widoki na utrzymanie. Od 1995 roku, gdy w Bundeslidze wprowadzono aktualny system punktowy, doszło do dziesięciu sytuacji, w których jakakolwiek drużyna w połowie sezonu miała mniej niż dziesięć punktów. W siedmiu przypadkach kończyło się to degradacją, dlatego w Gelsenkirchen zaczęto poważnie drżeć o ligowy byt.

Odmieniona defensywa

Po raz ostatni taka sztuka utrzymania udała się FSV Mainz w sezonie 2020/21. Schalke na własne oczy mogło oglądać, jak jego rywale ze strefy spadkowej pną się wiosną w tabeli po objęciu posady przez Bo Svenssona. Duński trener z odwagą przekroczył próg klubu w Moguncji. Jego poczynań i pomysłów nie spętała sytuacja w tabeli. Otrzymał zapewnienie, że pozostanie na ławce nawet po spadku, który ostatecznie nie nastąpił bowiem Mainz zakończyło rozgrywki na 12. miejscu. Schalke natomiast do końca sezonu zdobyło tylko dziewięć punktów i zleciało z ligi po raz pierwszy od 30 lat. Po tych doświadczeniach wyciągnięto odpowiednie wnioski, które teraz mogą zaprocentować.

Thomas będzie naszym trenerem w przyszłym sezonie. Nie zamkniemy przed nim drzwi. Nasz cel się nie zmienia. Razem chcemy zostać w Bundeslidze. Styl gry, który zaproponował, bardzo dobrze pasuje do Schalke. Dzięki stabilnym fundamentom zespół powinien grać odważniej i agresywniej oraz wkładać dużo energii na boisku. Swoją postawą Thomas daje przykład każdego dnia – stwierdził na łamach „Bilda” dyrektor sportowy klubu Peter Knaebel. W październiku Thomas Reis zastąpił Franka Kramera. Choć nie punktuje dużo lepiej, średnio zdobywa tylko o 0,16 pkt na mecz więcej, to w ostatnich pięciu meczach wlał nadzieję w serca kibiców, zupełnie odmieniając grę Schalke w defensywie.

Reklama

Po dwóch klęskach z Eintrachtem Frankfurt i Lipskiem Die Koenigsblauen zagrali kolejne cztery mecze na 0:0. W ostatnim spotkaniu pokonali 2:1 Stuttgart i do trzech punktów zmniejszyli stratę do bezpiecznego miejsca. W ciągu jednego miesiąca przeszli ze skrajnie trudnej sytuacji do dającej nadzieje na utrzymanie. A trzeba przyznać, że w najbliższej kolejce mogą opuścić ostatnie miejsce. Nie byłoby to możliwe, gdyby nie diametralna zmiana w grze defensywnej, która zasługuje na szczególne słowa uznania.

Dwie kluczowe zmiany

W ostatnich pięciu meczach klub z Gelsenkirchen stracił tylko jedną bramkę. W tym samym czasie Yann Sommer z Bayernu Monachium wyciągał piłkę z siatki sześć razy, a Gregor Kobel z Borussii Dortmund dwukrotnie. Pod tym względem Schalke w lutym pozostaje najlepsze w Bundeslidze. Powodów tak dobrej postawy czerwonej latarni ligi w obronie należy doszukiwać się w dwóch decyzjach personalnych Reisa. Po wpuszczeniu sześciu goli szkoleniowiec postanowił zastąpić Alexandra Schwolowa Ralfem Faehrmannem, natomiast do środka wskoczył sprowadzony pod koniec zimowego okna z Lorient Moritz Jenz. Te dwa ruchy okazały się strzałami w dziesiątkę.

W pięciu spotkaniach Faehrmann wpuścił tylko jednego gola, i choć mocno obciąża jego konto, to generalnie broni uderzenia ze skutecznością 93,3%. Procent udanych obron Schwolowa to natomiast niespełna 60%. Dużo lepiej wyprowadza również piłkę. Notuje wyższą celność zagrań po ziemi i długich podań. Jenz stworzył natomiast stabilną parę stoperów z Mayą Joshidą. 23-latek gra bardzo agresywnie, stanowczo, ale również z poświęceniem dla drużyny. Często przyjmuje uderzenia na ciało, dzięki czemu zablokował już tak siedem strzałów, choć wystąpił tylko w pięciu meczach. Obaj są również doceniani przez dziennikarzy i algorytmy zamykające występy piłkarzy w liczbach. Średnia not Jenza w „Kickerze” wynosi 2,7, natomiast Faehrmanna 3, dzięki czemu są najlepsi w zespole. Podobnie wygląda to w zestawieniu portalu Whoscored, gdzie średnia ocen piłkarzy to odpowiednio 6.93 i 6.98.

Faehrmann i Jenz swoim wejściem do podstawowego składu wprowadzili jeszcze jeden ważny element. Zaangażowanie, co szczególnie doceniają kibice. Bez ich dużego wsparcia nie uda się Schalke utrzymać w Bundeslidze. Bez względu na okoliczności fani nie odwrócili się od drużyny. W tym sezonie tylko na trzech meczach pojawiło się mniej niż 60 tys. widzów. W pozostałych stadion został praktycznie wyprzedany. Najlepiej siłę dopingu oddają słowa pomocnika Toma Kraussa w „Bildzie”. – Kibice dają nam siłę. Kiedy stanęliśmy przed północną trybuną, dostałem gęsiej skórki. Ralf Faehrmann i inni uronili łzę lub dwie – powiedział po spotkaniu ze Stuttgartem, który był przełomowy, ale jeszcze nic nie zmienił.

Szansa na rewanż

Przeciwko Stuttgartowi w końcu zdobyliśmy piękne dwa gole. Cały klub długo na to czekał i tęsknił. Spadł nam z barków duży ciężar. To było ważne zwycięstwo, ale jeszcze nic nie osiągnęliśmy – dodał po meczu Thomas Reis, który najlepiej wie, że walka o utrzymanie to nie jeden mecz, a prawdziwa droga krzyżowa. Przed Schalke prowadził VfL Bochum. W ciągu dwóch sezonów wywalczył z zespołem spektakularny awans do Bundesligi, do której przystąpił, posiadając jeden z najniższych budżetów i jakościowo jedną z najgorszych kadr. Mimo to utrzymał się w lidze ze znaczną przewagą nad strefą spadkową. Latem wzbudzał zainteresowanie innych klubów, ale postanowił być wierny Bochum. To uczucie okazało się nieodwzajemnione bowiem po sześciu porażkach na inaugurację sezonu został zwolniony. O nieprzyjemnych kulisach tej decyzji Reis powiedział nieco później.

Reklama

W VfL są ludzie, z którymi nie chcę mieć już nic wspólnego. Nie dotrzymywali umów, dlatego to ja byłem jedyny, który znajdował się pod pręgierzem. Wyciągnąłem z tego lekcje – powiedział na łamach „SportBilda”. – Nasze rozstanie było bardzo brzydkie. Z pewnością nie czuję się winny temu, jak potoczyły się pewne sprawy. Jednak z perspektywy czasu wolałbym, żeby jedna lub druga kwestia została wyprostowana w inny sposób. Byłem rozczarowany i trochę zajęło mi pogodzenie się z tym – uzupełnił swoją wypowiedź w „Kickerze”. Momentalnie 49-latek z noszonego na lektyce trenera, który utrzymał Bochum w Bundeslidze, stał się zupełnie niepotrzebny.

Teraz Reis ma okazję zrewanżować się tym kilku osobom z VfL za przykrości, które go spotkały. W najbliższej kolejce jego Schalke będzie mogło w bezpośrednim meczu zepchnąć Bochum na dno tabeli. Do tego konieczne jest zwycięstwo. Punktów do utrzymania Die Koenigsblauen potrzebują jednak znacznie więcej. Jeszcze nie wiadomo jak skończy się ta historia, lecz jeśli Schalke z Reisem na ławce utrzyma się w Bundeslidze, szkoleniowiec spokojnie może otrzymać tytuł najlepszego strażaka w Niemczech.

WIĘCEJ O NIEMIECKIM FUTBOLU:

Fot. Newspix

Urodzony z piłką, a przynajmniej tak mówią wszyscy w rodzinie. Wspomnienia pierwszej koszulki są dość mgliste, ale raz po raz powtarzano, że był to trykot Micheala Owena z Liverpoolu przywieziony z saksów przez stryjka. Wychowany na opowieściach taty o Leszku Piszu i drużynie Legii Warszawa z lat 80. i 90. Były trzecioligowy zawodnik Startu Działdowo, który na rzecz dziennikarstwa zrezygnował z kopania się po czole. Od 19. roku życia związany z pisaniem. Najpierw w "Przeglądzie Sportowym", a teraz w"Weszło". Fan polskiej kopanej na różnych poziomach od Ekstraklasy do B-klasy, niemieckiego futbolu, piłkarskich opowieści historycznych i ciekawostek różnej maści.

Rozwiń

Najnowsze

EURO 2024

W poszukiwaniu straconego czasu. Czy Niemców stać na wygranie Euro?

Michał Trela
1
W poszukiwaniu straconego czasu. Czy Niemców stać na wygranie Euro?

Niemcy

EURO 2024

W poszukiwaniu straconego czasu. Czy Niemców stać na wygranie Euro?

Michał Trela
1
W poszukiwaniu straconego czasu. Czy Niemców stać na wygranie Euro?

Komentarze

9 komentarzy

Loading...