Reklama

Ten awans ma czarną brodę Mikaela Ishaka

Damian Smyk

Autor:Damian Smyk

24 lutego 2023, 00:29 • 3 min czytania 40 komentarzy

Przy hitowych przedłużeniach kontraktu zawsze pojawia się wiele wątpliwości. Czy piłkarz po podpisaniu nowej umowy spuści z tonu? Może spadnie jego motywacja do lepszej gry? Czy księgowy nie przeszacował w przesuwaniu widełek płacowych i komin płacowy nie będzie zbyt wyraźny? W przypadku Mikaela Ishaka każda z tych wątpliwości została rozwiana. Szwedowi należała się i podwyżka, i szacunek. A jak tak dalej pójdzie, to specjalne miejsce w gronie klubowych ikon.

Ten awans ma czarną brodę Mikaela Ishaka

Jego dyspozycja na początku tej rundy wywołała pierwsze głosy o tym, że “eee, przedłużył kontrakt na świetnych warunkach i od razu gra piach”. Bo Ishak pudłował. Ishakowi zdarzało się nie trafiać w sytuacjach, w których do tej pory trafiał zawsze. Jakiś był taki nieswój – niby jak zwykle pracował dla zespołu, harował w pressingu, dochodził do sytuacji strzeleckich. Ale skoro największą bolączką poznaniaków na początku wiosny była słaba skuteczność, to siłą rzeczy podstawowego napastnikowi dostawało się za to, że padało za mało goli z okazji, które wypracowali sobie lechici.

Ale dzisiaj to znów był król europejskich pucharów. Jeśli ruszał do pressingu, to aż się paliło. Gdy walczył o piłkę, to jakby jutra miało nie być. Gdy cofał się pod pole karne do obrony, to aż Milić z Salamonem kiwali z uznaniem głowami. A gdy dostał jedną, jedyną sensowną piłkę na strzał w polu karnym, to sprawił, że ryk gardeł na stadionie przy Bułgarskiej obudził wszystkich na Grunwaldzie, Górczynie i Junikowie.

A gdy niedługo po zdobyciu bramki padł na murawę trzymając się za łydkę, to “Kocioł” z miejsca zaczął skandować jego imię i nazwisko. Kibice zaczęli obgryzać paznokcie, niektórzy – jak wieść miejska niesie – zaczęli ponoć siwieć. I ostatecznie Ishak zjechał do bazy przy gromkim aplauzie.

Reklama

Ktoś kiedyś mądrzej powiedział, że nie jest ważne to, czy kot jest czarny, czy biały. Ważne, by łapał myszy. I w piłce jest podobnie – kibice są w stanie zakochać się w każdym piłkarzu. Zarówno w chłopaku, który od dziecka obijał piłkę o mury stadionu, jak i obcokrajowcu, który oddaje jakość, zdrowie i serce dla drużyny.

Bo Ishak dla Lecha nie jest kolejnym bardzo dobrym piłkarzem, który swoje dołożył do sukcesów. Przecież Gytkjaer też strzelał gole. Przecież Jevtić też potrafił dołożyć coś ekstra. Było tu kilku walczaków. Ale niewielu obcokrajowców doczekało się traktowania z taką estymą. Klubowe legendy pisze się często europejskimi pucharami. A tutaj Ishak ma CV, które plasuje go w czołówce nie tyle kluczowych postaci Lecha, ale nawet kluczowych postaci polskiej piłki w pucharach w XXI wieku.

25 spotkań w europejskich pucharach, siedemnaście goli, cztery asysty. Na rozkładzie ustrzelona Benfica, ustrzelony Villarreal, strzelony gol na wagę awansu do 1/8 finału Ligi Konferencji Europy. Byle leszcz takich liczb nie kręci. I byle najemnik nie cieszy się tak, jak cieszył się dziś Szwed.

Urocza była reakcja kolegów z zespołu, gdy podczas otwarcia Centrum Badawczo-Rozwojowego we Wronkach klub ogłosił przedłużenie kontraktu ze Szwedem. – Kurwa, nic nie powiedziałeś! – dało się usłyszeć przy stoliku zawodników. Ale widać też było po nich szczerą radość, że gość o takim znaczeniu i takiej jakości zostaje w zespole. Choć przecież wydawało się to niemożliwe – bo kasa, bo inne oferty, bo lepsze perspektywy. Ale udało się – dzięki kasie, nastawieniu władz klubu, perspektywach Lecha i również temu, że Ishak po prostu czuje się w Poznaniu dobrze.

Pewnie brzmi ten tekst nieco jak laudacja, ale zapytajcie dziś kibiców Lecha o ich zdanie o Ishaku. Nikt nie będzie psioczył. Nikt nie będzie szukał “ale” – bo czasem czegoś nie strzeli, bo źle rozegra, gdzieś odstawi nogę. Jeśli kibic Lecha malowałby dziś portret piłkarskiego idola, to ten portret miałby czarną brodę.

WIECEJ NA WESZŁO:

Reklama

Pochodzi z Poznania, choć nie z samego. Prowadzący audycję "Stacja Poznań". Lubujący się w tekstach analitycznych, problemowych. Sercem najbliżej mu rodzimej Ekstraklasie. Dwupunktowiec.

Rozwiń

Najnowsze

Ekstraklasa

Prezes Śląska liczy na wsparcie. “Chciałbym, żeby miasto jak najwięcej dołożyło”

Michał Kołkowski
11
Prezes Śląska liczy na wsparcie. “Chciałbym, żeby miasto jak najwięcej dołożyło”
Polecane

“Trzeba wyrzucić ją do śmietnika”. “Nie chciałbym, żeby zniknęła”. Haka na ustach całego świata

Błażej Gołębiewski
7
“Trzeba wyrzucić ją do śmietnika”. “Nie chciałbym, żeby zniknęła”. Haka na ustach całego świata

Liga Konferencji

Ekstraklasa

Prezes Śląska liczy na wsparcie. “Chciałbym, żeby miasto jak najwięcej dołożyło”

Michał Kołkowski
11
Prezes Śląska liczy na wsparcie. “Chciałbym, żeby miasto jak najwięcej dołożyło”

Komentarze

40 komentarzy

Loading...