– Bożydar Iwanow z Paryża, dobry wieczór państwu. Polska wstąpiła do Unii Europejskiej, Karol Wojtyła został wybrany papieżem, a – rany, dzieje się – II Wojna Światowa dobiegła końca. I jeszcze wiadomość z ostatniej chwili: Kain zabił Abla! Co za emocje, niesamowite, niesłychane! A te wszystkie najświeższe wiadomości tylko u nas w kanałach premium Polsatu!
Dobra – tak nie wyglądała transmisja z pierwszej połowy meczu PSG z Bayernem, ale cholera, było bliżej niż być powinno. Serio: dawno – albo i nigdy od 10 lat – nie słyszeliśmy tak dużego asynchronu, bo wystarczyło pierwsze groźne uderzenie Choupo-Motinga, by stwierdzić, że Polsat technologicznie zatrzymał się chyba na dwóch kubkach połączonych sznurkiem. Napastnik Bayernu uderzył, a komentator Polsatu krzyknął, że jest groźnie (hehe) z 20 sekund później.
Potem było równie ekskluzywnie, bo…
- żeby naprawić cały bajzel, połączono się z komentatorem z Warszawy, niczego specjalnie nie tłumacząc
- koło 35. minuty obraz zaczął mrugać
- następnie komentarz Iwanowa i Łagożnego z Paryża znów był opóźniony
- jeszcze później wywaliło cały ekran, a Iwanowowi i koledze tak zdeformowano głos, że zaczęli brzmieć jak kosmici (jedyna rzecz na czasie w tej transmisji)
- wolny Messiego zobaczyliśmy w formie pokazu slajdów
Te wszystkie atrakcje w – podkreślmy – kanale premium. Nie na YouTube, nie w produkcie, który dostarczyciele telewizji mają w najtańszym pakiecie. Nie – żeby obejrzeć Ligę Mistrzów, trzeba Polsatowi zapłacić i to wcale nie mało, bo 40 złotych za miesiąc w usłudze Polsat Box Go (gdzie doświadczaliśmy dziś tych przeżyć). A przecież tam Polsat zachęca głównie Ligą Mistrzów, śmiało można więc powiedzieć, że jest to 40 złotych za parę meczów w miesiącu.
I co? I serwuje się takie gówno. Jak ktoś płaci, to oczekuje, że jeśli akcja toczy się w 10. minucie, to komentator będzie ją relacjonował w 10. minucie. A nie, cholera, w dziesiątej z dwudziestoma sekundami. Jak ktoś płaci, to oczekuje, że zobaczy płynny obraz, bo jakby chciał pokaz slajdów, to by sobie wykupił abonament w Power Poincie.
To są takie podstawy, że aż strach, iż trzeba o nich pisać na początku 2023 roku. Nie jest przecież tak, że streaming raczkuje, jest w pierwszej fazie testów i jeszcze co jakiś czas będzie przypał. Od paru długich lat jest to po prostu standard, a jeśli ktoś nie potrafi tego ogarnąć, to nie powinien się tym zajmować za pieniądze, a już na pewno nie Ligą Mistrzów.
Szkoda widzów, czyli klientów, szkoda innych pracowników, bo Iwanow to porządny komentator, a wystawia się go na taki cyrk.
Już machnęlibyśmy nawet ręką, gdyby z Polsatem to był pierwszy raz, ale przecież tak nie jest – jakość pokazywania przez nich tych rozgrywek pozostawia wiele do życzenia. A to jakieś głupoty wygaduje Feddek, a to pokazują gotowanie klopsów, a to komentator ma asynchronizację głosu z wideo (relacja z Paryża nie jest pierwszym takim przypadkiem). Jedno pozostaje bez zmian: cena, która była i jest wysoka.
Polsacie, dużymi literami to napiszemy: pokazujecie LIGĘ MISTRZÓW.
MISTRZÓW.
Dostosujcie więc swoje standardy do produktu, który kupiliście. Na nasze, kur.., nieszczęście.
WIĘCEJ NA WESZŁO: