Reklama

Słabsze wyniki Rakowa na początku wiosny? To żadna nowość. Punktowo i tak jest teraz nieźle

Maciej Wąsowski

Autor:Maciej Wąsowski

13 lutego 2023, 13:09 • 5 min czytania 53 komentarzy

Raków w pierwszych trzech tegorocznych meczach zdobył pięć punktów. Składają się na to remisy z Wartą (1:1) i Stalą Mielec (0:0) oraz minimalne zwycięstwo z Piastem (1:0). Odkąd trenerem częstochowian jest Marek Papszun (od 18 kwietnia 2016) to i tak trzeci najlepszy start rundy wiosennej. Zdarzało się, że ekipa spod Jasnej Góry wznawiała rozgrywki po okresie przygotowawczym, notując zdecydowanie gorsze wyniki niż teraz.

Słabsze wyniki Rakowa na początku wiosny? To żadna nowość. Punktowo i tak jest teraz nieźle

Ivi Lopez nie jest tak skuteczny jak zazwyczaj, Vladislavs Gutkovskis marnuje jeszcze więcej okazji niż normalnie, a Władysław Koczerhin czy Bartosz Nowak są po prostu daleko od swojej topowej formy. Dodając do tego fakt, że z Wartą czerwoną kartkę za uderzenie łokciem Szczepańskiego już w 30. minucie zobaczył Fran Tudor, który jest motorem napędowym akcji Rakowa z prawej strony, wychodzi na to, że wiele ważnych elementów nie funkcjonuje tak, jak powinno. Nowymi ogniwami w układance Papszuna są też Gustav Berggren (jesienią głównie rezerwowy, wchodzący na boisko epizodycznie) i Jean Carlos Silva, pozyskany zimą z Pogoni i zastępujący Tudora. Obaj muszą się jeszcze odnaleźć w specyficznych realiach taktycznych Rakowa. To wszystko wpływa na to, że lider Ekstraklasy wygląda obecnie zdecydowanie gorzej niż w pierwszej części sezonu.

Kontuzje w trakcie przygotowań Rakowa

Kolejna sprawa to tak zwane „ciężkie nogi” po okresie przygotowawczym. OK, wiadomo wszystkie drużyny zimą ciężko pracują, budując formę na cały rok. W częstochowskim zespole orka jest jednak naprawdę spora i z roku na rok obciążenia wzrastają i są bardziej indywidualizowane.

W tym roku było chyba najciężej i najbardziej intensywnie – takie zdanie można było usłyszeć od piłkarzy i pracowników Rakowa.

U trenera Papszuna ciężka praca to standard. Kto się na to nie godzi albo w pewnym momencie zaczyna odstawać, to po prostu zostaje odpalony z drużyny. W tym elemencie nie ma sentymentów. W trakcie ostatnich przygotowań w Turcji było też sporo pecha, bo mniejsze bądź większe urazy łapali: Zoran Arsenić, Berggren, Koczerhin, Mateusz Wdowiak czy Fabian Piasecki. Przez to stracili kilka dni zajęć i teraz może wychodzić brak czucia piłki czy pewności w standardowych dla częstochowian zadaniach na boisku. Widać to chociażby w stawianiu pressingu. Już na pierwszy rzut oka Raków nie atakuje rywali tak wysoko jak jesienią. Trochę jak obce ciało wygląda w tym wszystkim Berggren. Szwed za dużo holuje piłkę, biega z nią, aż podaje do najbliżej ustawionego kolegi lub ją traci. Dokonuje złych wyborów. Aż dziw bierze, że nadal w składzie nie zluzował go chociażby Ben Lederman, grający na tej pozycji wcześniej. Szwedzki pomocnik sporo też fauluje. Z automatu gorzej wygląda jego partner ze środka pola Giannis Papanikolaou, który i tak zawsze miał dość ograniczony arsenał zagrań ofensywnych.

Reklama

Trudne początki wiosny Rakowa – standard

Przy tych wszystkich problemach RKS i tak notuje dość dobre wyniki, jak na własne standardy ostatnich lat. Pięć punktów w trzech meczach to trzeci najlepszy start wiosny za kadencji trenera Papszuna. Na poczet tej statystyki nie braliśmy pod uwagę sezonu 2015/16, bo szkoleniowiec zaczął wtedy pracę w klubie dopiero od kwietnia i nie mógł przygotować drużyny zimą. OK, wiemy, że sezon 2016/17 to jeszcze występy Rakowa w II lidze, a sezony 2017/18 i 2018/19 to rozgrywki I ligi. W kadrze zespołu z tamtych czasów został tylko Tomas Petrasek. Poniższe statystyki udowadniają jednak, że za Papszuna Medaliki mają częściej trudny niż dobry początek rundy rewanżowej.

rakow-wiosna-za-kadencji-papszuna

 

Najlepiej po pierwszych trzech meczach było wiosną 2019 roku (komplet 9 punktów), a najgorzej całkiem niedawno, bo wiosną 2021 roku (0 punktów). Trzeba jednak pamiętać, że wtedy częstochowianie rozgrywali mecze w roli gospodarza w Bełchatowie. Generalnie jednak początek rundy rewanżowej to dość newralgiczny moment dla Rakowa w każdym sezonie. Powyższe liczby tylko to potwierdzają. Szczegółowe zestawienie pierwszych trzech meczów częstochowian każdej wiosny za kadencji trenera Papszuna publikujemy pod tekstem.

Nie można tego wiązać z tym, że zimą na Limanowskiego trafia więcej piłkarzy niż latem, bo jest zupełnie odwrotnie. W przerwie między rundami Raków dokonuje zdecydowanie mniejszej liczby transferów do klubu niż między sezonami.

LICZBA TRANSFERÓW RAKOWA DO KLUBU LATEM I ZIMĄ:

Reklama
  • 2022/23 – 6 LATO; 2 ZIMA
  • 2021/22 – 10 LATO; 7 ZIMA
  • 2020/21 – 11 LATO; 7 ZIMA
  • 2019/20 – 11 LATO; 7 ZIMA
  • 2018/19 – 13 LATO; 5 ZIMA
  • 2017/18 – 14 LATO; 9 ZIMA

Wspominaliśmy już o tych „ciężkich nogach”. Na to samo zwracał uwagę w „Mocy Futbolu” ekspert TVP Robert Podoliński, który zna Marka Papszuna i jego specjalistę od przygotowania fizycznego w Rakowie – Michała Garnysa jeszcze z czasów, kiedy cała trójka rywalizowała ze sobą na mazowieckich boiskach. Na razie nogi nie niosą do pressingu. Częstochowscy piłkarze popracowali po prostu tak mocno, że teraz wyglądają gorzej, a topowa forma, szybkość i świeżość dopiero wrócą. Takie są pewnie założenia i to oczywiście te optymistyczne. Trzeba pamiętać, że wicemistrzowie Polski od zawsze mają problemy z budowaniem akcji w ataku pozycyjnym i zdecydowanie lepiej czują się, kiedy mogą grać z kontry. Od jakiegoś czasu rywale w naszej lidze mocno się wycofują, żeby zmusić częstochowian do częstej kreacji. Tak było teraz w pierwszych trzech spotkaniach.

Za wcześnie żeby mówić o kryzysie

Dla kibiców Rakowa pocieszające może być to, że ich drużyna mimo słabszej gry nadal nie przegrywa. Zdobywcy Pucharu Polski ostatni raz ligowe spotkanie przegrali 3 września ubiegłego roku z Cracovią (0:3). To już ponad 5 miesięcy bez porażki. Od tamtego meczu bilans wygląda następująco: 10 zwycięstw i 3 remisy. Trudno więc na razie mówić o kryzysie. Po samej grze widać jednak, że jest gorzej niż było.

Pod Jasną Górą mają mistrzowskie aspiracje i tego nie ukrywają. Żeby zdobyć tytuł trzeba będzie grać zdecydowanie lepiej i skuteczniej niż obecnie. W niedzielę Legia zremisowała z Cracovią (2:2), to sprawia, że Raków nadal ma siedem punktów przewagi nad wiceliderem. To tylko dwa oczka mniej niż w trakcie przerwy zimowej. Fakt jest jednak taki, że częstochowianie już dwukrotnie tej wiosny stracili punkty remisując i grając mocno przeciętnie. Trener Papszun może też teraz ponarzekać w klubie, że nie udało się odpowiednio wzmocnić drużyny w przerwie między rundami. Do zespołu nie trafił znów klasowy napastnik, a taki wyborowy strzelec i jego gole, na pewno przydałyby się.

Najbliższe trzy kolejki pokażą jaka jest prawda o sytuacji lidera. Domowe spotkanie z Górnikiem (18.02) i dwa wyjazdowe mecze z Jagiellonią (24.02) i Pogonią (5.03) będą weryfikacją tego czy w Częstochowie radzą sobie z rolą faworyta. Na razie wiosną 2023 roku pod tym względem wygląda to wszystko dość blado. Dla Rakowa to żadna nowość, ale nigdy wcześniej drużyna trenera Papszuna nie była uważa za głównego kandydata do mistrzostwa Polski.

rakow-papszuna-wiosna-grafa-duza

WIĘCEJ O RAKOWIE:

Fot. Newspix

Rocznik 1987. Urodził się tego samego dnia, co Alessandro Del Piero tylko 13 lat później. Zaczynał w tygodniku „Linia Otwocka”, gdzie wnikliwie opisywał m.in. drugoligowe losy OKS Start Otwock pod rządami Dariusza Dźwigały. Od lutego 2011 roku do grudnia 2021 pracował w „Przeglądzie Sportowym”, gdzie zajmował się głównie polską piłką ligową. Lubi pogrzebać przy kontrowersjach sędziowskich, jak również przy sprawach proceduralnych i związkowych. Fan spotkań niższych klas rozgrywkowych, gdzie kibicuje warszawskiemu PKS Radość (obecnie liga okręgowa). Absolwent XXV LO im. Józefa Wybickiego w Warszawie i Wyższej Szkoły Dziennikarskiej im. Melchiora Wańkowicza.

Rozwiń

Najnowsze

Ekstraklasa

Komentarze

53 komentarzy

Loading...