Reklama

Rudzki: Pep Guardiola – lojalność czy brak wyobraźni?

Przemysław Rudzki

Autor:Przemysław Rudzki

11 lutego 2023, 15:48 • 6 min czytania 36 komentarzy

Jeśli ktokolwiek spodziewał się tego, że Pep Guardiola w dyplomatyczny sposób wymiksuje się z odpowiedzi na pytania dotyczące zarzutów stawianych Manchesterowi City, mógł się mocno zdziwić. Menedżer z Katalonii postanowił wejść w rolę adwokata i podczas konferencji prasowej szybko stworzył syndrom oblężonej twierdzy. Jego klub i jego pracodawcy kontra cała reszta – czyli ci, którzy chcą ich zniszczyć, strącić z piedestału. O ile wizerunkowo oceniam ten ruch jako co najmniej ryzykowny, tak w kontekście „sportowym” Guardiola zaimponował.

Rudzki: Pep Guardiola – lojalność czy brak wyobraźni?

Dlaczego? Wykorzystał bowiem stary trick potrzebny do odnoszenia sukcesów, a mianowicie skonsolidował drużynę wokół określonej idei, obrony przed czyhającym wszędzie wrogiem. Niewykluczone więc, że Guardiola nie jest pewny, czy jego przełożeni to uczciwi ludzie, ale wie, że bezsensem byłoby wytaczanie przeciwko nim dział, zwłaszcza gdy można taką sytuacje przekuć w coś pozytywnego. Skupił się zatem na pracy, jaką ma do wykonania. A tą jest przygotowanie zespołu, również od strony mentalnej, motywowanie do czynów, bodźcowanie. I teraz taki impuls się pojawia – jest nim walka z oskarżycielami. Znów kłania się Michael Jordan, mistrz mind games, który nie tylko tankował do swojego baku naturalne konflikty, ale potrafił je sztucznie wytwarzać, jeśli zachodziła taka potrzeba.

Było do przewidzenia, że dziennikarzy z Anglii nie interesuje starcie ligowe z Aston Villą. Czas, który Guardiola mógł im poświęcić podczas sesji pytań musiał zostać należycie wykorzystany. Menedżer Manchesteru City był pierwszą osobą, która w tak odważny sposób zajęła stanowisko obronne w sprawie ponad setki zarzutów ze strony Premier League pod adresem klubu z Etihad Stadium. Wcześniej zrobił to Vincent Kompany, natomiast były kapitan City jest dzisiaj trenerem Burnley, jego wypowiedzi nie mają tak dużej wagi jak słowa Pepa.

Zanim Guardiola postanowił być, niczym kiedyś Tomasz Hajto w wywiadzie dla Weszło, ostry jak nigdy, Man City wydał suche oświadczenie. Wyraził w nim zdziwienie faktem, że zaistniały jakieś nieprawidłowości, a także zapewnił, że udostępniał potrzebne dane, kiedy o nie proszono. Według Premier League było jednak zupełnie inaczej.

Guardiola na pewno skłamał w jednej kwestii. Powiedział, że klub na razie jest niewinny, tak jak wtedy, gdy kilka lat temu miał wylecieć z Ligi Mistrzów, ale decyzja UEFA została zmieniona przez Trybunał Arbitrażowy ds Sportu. Według menedżera wówczas uniewinniono City. Nie, to nieprawda. Po prostu podważono wyrok i wydano inny. Według UEFA wciąż klub pozostał winny. Inaczej: gdyby to UEFA decydowała, wylecieliby z Ligi Mistrzów.

Reklama

Trudno powiedzieć, jak to się ma do szerszej polityki informacyjnej Manchesteru City. Czy każdy ruch został ustalony, uzgodniony z Guardiolą, czy może jednak bossowie liczą na pozycję swojego trenera w świecie piłki i jego inteligencję? Na pewno na lojalność, bo ta zdaje się być posunięta do granic możliwości. Czy jednak nie ociera się tym razem o brak wyobraźni? Nieumiejętność przewidzenia pewnych zdarzeń? Na ten moment nikt tego nie wie, poza samym Guardiolą.

Przedstawienie, jakie rozegrało się na konferencji prasowej, poszło w świat. Z całą pewnością klub zyskał trochę spokoju. Guardiola rzucił mediom krwiste kąski, by maszyna mogła je teraz przemielić i przetrawić, dając tym samym parasol ochronny piłkarzom, ale też zyskując kilkadziesiąt cennych godzin dla prawników, by ci w pocie czoła mogli stworzyć pierwsze potrzebne fortele do wyjścia z sytuacji.

Guardiola totalnie zaprzeczył sposobowi myślenia, jakim posługiwał się cały piłkarski ekosystem w Anglii, od momentu, w którym informacja o łamaniu reguł gry przez City ujrzała światło dzienne. Jego cytat z maja ubiegłego roku, w którym jasno wybrzmiało, że jeśli zwierzchnicy go kłamali, to nie będą jego przyjaciółmi, nie znalazł zastosowania w nowej grze. Ta część publiki, która spodziewała się po Pepie radykalnego ruchu, rejtanowskiego gestu, z pewnością poczuła się zaskoczona. Guardiola jasno i wyraźnie oznajmił, że jest i chce być częścią City. Innymi słowy – Guardiola nie uważa, że ktokolwiek go okłamał. Przeciwnie: cały czas toczy się brudna gra przeciwko jego klubowi. Większość ligi nie lubi Man City, bo zdobywają trofea, a tak w ogóle to klub ma najpotężniejszych prawników. No i jeszcze jedno – trochę gangsta, jak dla mnie – „lepiej uważajcie”.

Atak Guardioli ma zatem nie tylko charakter obronny, ale jednocześnie zaczepny. Jasno wskazuje palcem tych, którzy oczyma wyobraźni widza jego drużynę w niższych ligach. Jednym z czarnych charakterów w baśni Guardioli jest Daniel Levy. Boss Tottenhamu oberwał bezpośrednio, bo niedawno skrytykował rynek transferowy, zaburzony przez kluby takie jak City właśnie. Oczywiście Levy miał coś do ugrania, bo kibice Spurs są źli na to, że ich drużyna nie jest w stanie niczego wygrać. Ale wypowiedzi Guardioli sugerują wprost, że na Etihad Stadium problemy biorą się nie z nieczytelnego zarządzania, zarówno w kwestii kontraktów menedżerskich, jak i prowadzenia dokumentów, czy braku klarownego przedstawiania kosztów operacyjnych. Problemy biorą się stąd, że ktoś je wyciąga.

Niektórzy twierdzą nawet, że podczas konferencji przemówiła do nas katalońska dusza menedżera MC. Że wszedł w rolę pokrzywdzonego, ofiary. Z pewnością jednak taka reakcja spodobała się szefom klubu. Na przykład fragment o tym, jak Guardiola mówi o swojej przyszłości w City. Że miał kilka razy wątpliwości, bo siedem lat to dużo, ale teraz chce zostać bardziej niż kiedykolwiek wcześniej.

Reklama

Spojrzałbym na całą konferencję w szerszym kontekście. Nie jak na zbitek wypowiedzi, z których dowolną można wrzucić w internetową przestrzeń, by tam zaczęła żyć jako oddzielny byt. To coś dużo ciekawszego. Opowieść o zarządzaniu potężnym kryzysem. Ale i – trzeba to oddać Pepowi – olbrzymi popis odwagi, wynikającej wprost z charyzmy. Niewielu trenerów pozwoliłoby sobie na tak stanowczą tyradę w momencie, w którym ich miejsce pracy zostało przyparte tak mocno do ściany. Jose Mourinho? Kto jeszcze?

Nawet jeśli inne kluby, te, które „muszą uważać”, zrobiły coś złego i – o zgrozo – Guardiola o tym wie, rozmawiamy o grzechach  City, nie pozostałych. Być może na kolejne kluby przyjdzie pora, gdy ktoś postanowi wreszcie, że Finansowe Fair Play ma być czymś co ma sens, nie pełną dziur i parującą absurdem kupą, której nikt nie potrafi posprzątać.

Kiedy mówisz, że „masz dobrych prawników”, to dla kogoś to może zabrzmieć jak sygnał: nie zbliżaj się, przegrasz, dla innych zaś – mam coś na sumieniu, ale prawnicy to załatwią, więc się nie boję.

Nie wiem, jak skończy się sprawa City, ale wygląda na to, że jesteśmy świadkami poważnych pęknięć w całej konstrukcji Premier League. Z dystansu wygląda to na coś bardzo niepokojącego. Z historii sportu wynika, że często jeden przypadek uruchamiał cała lawinę. Pękały sojusze, a dawni kumple stawali się wrogami.  Tak jak w otaczającym nas świecie, tak i w lidze angielskiej bogaci zazdroszczą jeszcze bogatszym, a ci, którzy nie mogą odnieść sukcesu, z zawiścią spojrzą w kierunku tych, którzy uczynili z tego stan permanentny.

Guardiola twierdzi, że wyrok i tak już został wydany. Jego słowa są zatem tylko po to, by inni zobaczyli, jak wielka krzywda wyrządzania jest tym, na których mu zależy. Ludzie lubiący operować frazą za jaką nigdy nie przepadałem – „tylko winny się tłumaczy” – mają dzisiaj używanie. Dlatego uważam, że więcej racji ma ktoś, kto uznaje, że Guardiola zareagował z pełną furią na presję. Trochę jak na boisku – najlepszą obroną jest atak.

PRZEMYSŁAW RUDZKI 

WIĘCEJ O PREMIER LEAGUE: 

Fot. newspix.pl

Dziennikarz Canal+

Rozwiń

Najnowsze

Piłka nożna

„Escobar był narcyzem, psychopatą. Zupełnie jak Hitler. Zaintrygował mnie, bo kochał piłkę nożną”

Jakub Radomski
5
„Escobar był narcyzem, psychopatą. Zupełnie jak Hitler. Zaintrygował mnie, bo kochał piłkę nożną”
Ekstraklasa

Trela: Licencyjna fikcja. Ale czy z luzowaniem dostępu do zawodu trenera należy walczyć?

Michał Trela
5
Trela: Licencyjna fikcja. Ale czy z luzowaniem dostępu do zawodu trenera należy walczyć?

Anglia

Anglia

Fabiański: Nie spodziewałem się, że tak długo będę grał w Premier League

Bartosz Lodko
1
Fabiański: Nie spodziewałem się, że tak długo będę grał w Premier League
Anglia

Takiego kryzysu Guardiola jeszcze nie miał. “Nie sądzę, żeby chciał odejść”

Patryk Stec
4
Takiego kryzysu Guardiola jeszcze nie miał. “Nie sądzę, żeby chciał odejść”

Komentarze

36 komentarzy

Loading...