Fernando Santos w przyszłym tygodniu przyleci do Polski, by oficjalnie zacząć sprawować funkcję selekcjonera. Polska Agencja Prasowa podała datę przylotu Portugalczyka.

Według źródeł PAP portugalski trener przybędzie do Polski 7 lutego 2023 roku, czyli we wtorek. Fernando Santos na pokład samolotu zapakuje trzech asystentów, dwóch następnych dobierze wśród naszych rodaków, taki wymóg przed selekcjonerem postawił pan prezes Polskiego Związku Piłki Nożnej Czarek Kulesza. Wśród kandydatów na pomocników Santosa wymienia się zawodnika i właściciela LKS Goczałkowice-Zdrój Łukasza Piszczka, który niegdyś występował w reprezentacji Polski. Drugim trenerem przymierzanym do pracy w sztabie Santosa jest Tomasz Kaczmarek, który do niedawna pracował w Lechii Gdańsk. Ostatecznie został zwolniony i zastąpiony przez Marcina Kaczmarka.
Więcej o reprezentacji Polski:
Już słyszę ten płacz komentatorów i 50 sekundowe milczenie piłkarzyków po zwycięskich remisach i honorowych porażkach Pana trenera Szantosza. Do boju Panie Portugalczyk.
Piszczk jak najdalej od kadry.
To przestępca
„pan prezes Polskiego Związku Piłki Nożnej Czarek Kulesza”. Oryginalne poczucie humoru, Panie redaktorze, Maćku Karcz.
Pewnie pomylilo mu sie z Kucharskim ktory jest bosem wszystkich bosow w PZPN
Rozumiem ze ci dwaj polscy asystenci beda od serwowania herbaty I wypisywania bzdur na tweeterze
„Pan prezes” xD
Jest 7 luty 2023 roku.
Na plycie lotniska w oczekiwaniu na przylot Santosa odbywa sie festyn, jest mnostwo ludzi. Stoi tez tabun dziennikarzy, politykow, widac pare prezydencka, chlopiec i dziewczynka w rekach trzymaja chleb i sol, ksiadz proboszcz z kropidlem wystrojony w najlepsza szate, gdzies przy stoisku z kielbaskami stoi Czarek w ujebanej keczupem koszuli tupiac rytmicznie noga do lecacego ze sceny utworu zespolu Akcent palaszuje rekoma w najlepsze chlopskiego hot-doga (czyt. kielbasa w rozerwanej palcami bulce).
Podobno ostatnie wejsciowki mozna kupic jeszcze przed lotniskiem, Kazimierz Gren w tajemnicy sprzedaje bilety otrzymane nieodplatnie dla licznej rodziny.
Wszyscy wyczekuja samolotu z Fernando Santosem na pokladzie.
Nagle jest, widac go zaraz maszyna bedzie podchodzic do ladowania!
Wtem Czarek wyciera ujebane tluszczem palce o spodnie i krawatem wyciera usta. Idac w kierunku czerwonego dywanu, na ktorym za chwile postawi noge reformator polskiego futbolu, podciaga jeszcze spodnie.
Delegaci z Czarkiem na czele stoja na bacznosc w oczekiwaniu na tego, ktorego imie nalezy wymawiac… Z nalezytym szacunkiem oczywiscie.
Do samolotu LOT podjezdzaja schody, otwieraja sie drzwi w ich progu stoi Fernando Santos w reku trzymajac zapakowany chermetycznie darmowy pasztecik z kapusta i grzybami rozdawany przez stewardessy podczas rejsu.
Rytmicznie macha do tlumu, stojac na schodach wyglada jeszcze bardziej dostojnie.
Rozglada sie nie wiedzac co to za swieto.
Po schodach wchodzi dziennikarz TVP i podaje mikrofon nowemu selekcjonerowi, ktory przemawia:
„Dzem dobra, od dzyszaj ja bende wasza nowa trenera.”
Tlum wiwatuje.
Fernando nie moze zejsc ze schodow, wciaz stoi na ich szczycie.
Jedzie na nich przez Warszawe az pod sam kosciol, gdzie w eskorcie ochroniarzy uzyczonych przez pare prezydencka bedzie mogl z nich zejsc i ucalowac kawalek polskiej ziemi, tej ziemi…
Czyli chłop zacznie robotę 6 tygodni przed,być może,najważniejszym w grupie meczem z Czechami,od szukania/dobrania dwóch asystentów z Polski,o których wie mniej niż o polskich zawodnikach… W tym tempie może skleci wyjściową „11”,ale bez rezerwowych,bo kiedy ma zrobić rozpoznanie ? Taki biznesmen Kulesza nie wie,że czas to pieniądz? W tym przypadku punkty? Lub ich brak…
I tak bez przygotowania jakością pracy bije takich Probierzów.