Reklama

Jako nastolatek miał trzy domy. Teraz będzie bronił w Miedzi

Szymon Piórek

Autor:Szymon Piórek

27 stycznia 2023, 12:55 • 8 min czytania 5 komentarzy

Panathinaikos, Olympiakos, Werder Brema, Nottingham Forrest, dziewięć meczów w reprezentacji Grecji i 28 lat. Patrząc na życiorys nowego bramkarza Miedzi, można przytaknąć z uznaniem władzom beniaminka, że zdołali wyciągnąć takiego zawodnika z Arminii Bielefeld. Jednak jeśli zagłębić się w karierę Stefanosa Kapino można mieć wiele wątpliwości, czy golkiper od razu zagwarantuje legniczanom pewność między słupkami.

Jako nastolatek miał trzy domy. Teraz będzie bronił w Miedzi

Bramkarze z przeszłością w Bundeslidze, którzy w ostatnim czasie trafili do Ekstraklasy, mają dość przeciętną opinię. Thomas Daehne był bardziej znany ze spektakularnych wpadek niż dobrych spotkań. Zlatan Alomerović zadomowił się już w Polsce na dobre, zaliczając trzeci klub nad Wisłą, ale raczej nie można przyporządkować go do ligowej czołówki. Latem zeszłego roku doszedł jeszcze Kevin Broll, lecz nawet trener Bartosch Gaul, który spędził większość kariery w Niemczech, widział, że 27-latek nie prezentuje odpowiedniego poziomu i posadził go na ławce, co szczególnie cieszy Daniela Bielicę. Czego zatem można spodziewać się od nowego nabytku z 2. Bundesligi, który w swoim CV ma takie kluby Mainz, Werder Brema i Arminia Bielefeld?

Stefanos Kapino: sylwetka

Stefanos Kapino to Grek, który łącznie przez pięć i pół roku występował w Niemczech. Miał fantastyczne wejście do seniorskiej piłki, wystąpił nawet dziewięciokrotnie w reprezentacji. Walczyły o niego czołowe europejskie kluby jak Arsenal, Inter Mediolan, Napoli czy Manchester United. Już jako 17-latek zadebiutował w Panathinaikosie. Jego kariera jednak znacznie wyhamowała przez kontuzje, kolejne wpadki i problemy pozaboiskowe.

Wiecznie drugi

– Niefortunny rozdział Stefanosa Kapino z Arminią Bielefeld się zakończył. Grek, przychodząc latem 2021 roku, miał być wartościowym zmiennikiem Stefana Ortegi w walce o utrzymanie. Po jego odejściu Kapino zyskał zaufanie nowego trenera Uliego Forte. Mimo nierównych występów i falstartu 28-latek nawet po zmianie szkoleniowca utrzymywał się między słupkami. Wtedy naderwał mięsień i klub zdecydował się podpisać kontrakt z Martinem Fraislem. Były bramkarz Schalke udowodnił swoją wartość i nawet mimo powrotu do zdrowia Kapino nie wrócił do gry – napisano na One Football i choć to krótki zapis występów Greka tylko w tym sezonie, to można by go przyłożyć do niemal każdego poprzedniego.

Reklama

W Niemczech spędził pięć i pół roku, a nie rozegrał nawet 30 meczów. Od sezonu 2018/19 zachował tylko sześć czystych kont. Odbijał się od nie tylko od Arminii, lecz także Mainz, Nottingham Forrest czy Werderu Brema, gdzie przegrał rywalizację z jednym z najsłabszych obecnie bramkarzy w Bundeslidze – Jirim Pavlenką. Choć wiadome było, że przychodzi na Wesserstadion jako rezerwowy, to nawet z tym zadaniem sobie średnio poradził. Miał problemy zdrowotne, szans nie otrzymywał nawet w pucharze. W pogotowiu musieli być Jaroslav Drobny i Luca Plogmann, choć Grek zapowiadał coś zupełnie innego.

– W przyszłości zamierzam być tu bramkarzem numer jeden. Jestem przekonany, że jestem w stanie to zrobić. Miałem inne oferty, gdzie byłbym podstawowym golkiperem, ale Werder to Werder. Duży klub w Bundeslidze. Trenuję na sto procent, dając z siebie wszystko, by być gotowym, kiedy klub będzie mnie potrzebował. Zamierzam pomóc drużynie. Nie jest trudno być numerem dwa. Daje to możliwości, by stawać się lepszym – zapowiedział Kapino w rozmowie z klubowymi mediami. Przez trzy lata w Bremie, z czego pół roku spędził na wypożyczenie w Sandhausen, rozegrał tylko dwa mecze i bez żalu odszedł do Bielefeld. Skąd zatem takie duże zainteresowanie greckim golkiperem?

Talent czystej wody

O jego talencie rozpisywały się wszystkie media w kraju. Jego kariera rozwijała się w zawrotnym tempie, znacznie szybszym niż m.in. legendarnego Antonisa Nikopolidisa. Mając 16 lat został przesunięty do pierwszej drużyny Panathinaikosu. Pół roku po 17. urodzinach zadebiutował w zespole Koniczyn, a niedługo później otrzymał powołanie od Fernando Santosa do dorosłej reprezentacji Grecji. Zadebiutował w niej jeszcze przed osiągnięciem pełnoletności. Do dziś pozostaje drugim najmłodszym debiutantem w historii kadry narodowej. Kapino bronił się jednak bardzo dobrą grą. Mimo ogromnej presji, towarzyszącej mu m.in. podczas meczów derbowych, radził sobie bez zarzutu, często ratując zespół przed stratą punktów. Często dawał również pożywkę mediom, które rozpisywały się o jego bogatym życiu towarzyskim, a także drodze, która zawiodła go do pierwszego składu Panathinaikosu.

Urodziłem się i dorastałem w Pireusie. Zacząłem grać w wieku ośmiu lat. Nie było u mnie miejsca na nic innego. Był tylko futbol. To było moje marzenie. Nie poszedłem do akademii dla rozrywki, tylko dlatego, by zostać profesjonalnym piłkarzem. Moi rodzice byli po mojej stronie. Nigdy nie wywierali na mnie presji w szkole. Mając 12 lat Panathinaikos wziął mnie do siebie. Później miałem wybór, czy dalej grać dla Koniczyn, czy przejść do Olympiakosu. To był dla mnie jasny wybór, choć w mojej rodzinie kibicuje się Olympiakosowi. Podążyłem za swoim instynktem. Byłem w Panathinaikosie, odgrywałem ważną rolę, dlatego poszedłem do klubu, który kocham – powiedział bramkarz na łamach magazynu People w 2014 roku.

Jawna deklaracja miłości do Panathinaikosu nie była najbardziej kontrowersyjną rzeczą, jaką zdradził Kapino. Powiedział m.in. o swojej gorącej, namiętnej miłości do swojej partnerki i chęci założenia rodziny. Swoje marzenie spełnił w 2015 roku, żeniąc się z projektantką mody Mirketą Vidali, co było dużym wydarzeniem w mediach społecznościowych. Otwarcie mówił również o kwestiach finansowych, choć nie miał wtedy nawet 20 lat.

Reklama

Kasa, trzy domy i powrót do ojczyzny

Kiedy jesteś niedoświadczony i nagle spada na ciebie taka odpowiedzialność, musisz być bardzo skupiony. Szybko można stracić talent. Kiedy zawodnik ma 18 lat i wszędzie widzi swoje nazwisko, ma to na niego duży wpływ – stwierdził bramkarz, co okazało się dla niego słowami profetycznymi słowami. Kontynuował jednak w wywiadzie swój wywód na różne tematy.

–Moja mama zajmowała się domem i pracowała dorywczo. Mój tata był elektrykiem. Teraz nie pracują. Nie chcę tego. Dziś za swoją pensję utrzymuję trzy domy. Moim celem była niezależność i uwolnienie rodziców od pracy, Życie piłkarza jest bardzo trudne, szczególnie w Grecji, gdzie presja jest dwa razy większa. Imponujące są też wygórowane pensje piłkarzy, które w Grecji są mitem. W reprezentacji są piłkarze, którzy nie mają co jeść. Dosłownie. Na szczęście należę do bardzo uprzywilejowanej grupy i nie mam takiego problemu. Kiedy mieszkałem w Pireusie, bałem się wychodzić. Kibice Olympiakosu zaczepiali mnie i mówili: „Co ty tu robisz?”. Zachowałem spokój i nie było kontynuacji. Bądźmy realistami, nie wykonujemy najważniejszego zawodu na świecie, ale jest wiele rzeczy, które wpływają na ciebie i niszczą duszę. Nie obchodzi mnie, gdy ktoś pisze o mnie, jakim jestem dzieciakiem, dopóki dotyczy to wszystkiego oprócz boiska.

Na co 20-latkowi trzy domy? My też nie wiemy, ale Kapino zarabiał coraz więcej, wzbudzał zainteresowanie zagranicznych klubów. Ostatecznie przeniósł się latem 2014 roku za przeszło dwa miliony euro do Mainz. W Moguncji przegrał jednak rywalizację z Lorisem Kariusem i po roku powrócił do Grecji, choć zarzekał się, że do ojczyzny nie wróci, bo to krok wstecz i znacznie mniejsze pieniądze. – Chciałbym powrócić do Grecji, ale dopiero na koniec kariery, by być znowu rodziną i przyjaciółmi. Tak długo jak będę mógł, moim celem będzie gra za granicą – zapowiedział dla bwinSPORT FM.

Wróg publiczny numer jeden

Nigdzie nie mówiło się o nim tak dużo jak w ojczyźnie. A dyskusja na nowo rozgorzała o bramkarzu, gdy w 2015 roku postanowił powrócić do kraju. Wybrał grę dla największego rywala Panathinaikosu, który rzekomo tak kochał – Olympiakosu. Od razu przywołano mecze, podczas których ostentacyjnie świętował zwycięstwa Koniczyn nad ekipą z Pireusu. – Te zdjęcia zostały źle odebrane. Gdybyś popatrzył na inne fotografie, to wygrane świętowałem w taki sam sposób na każdym stadionie. Dla mnie wszystko to przeszłość, a my musimy patrzeć w przyszłość. Jestem w Olympiakosie i chcę zostać tu na wiele lat. Rozumiem fanów, którzy nie myślą o mnie w najlepszy sposób, ale to normalne. A ja na ich miejscu, gdybym nie grał w piłkę, to może myślałbym podobnie. Całkowicie ich rozumiem. Nie musimy dużo mówić – wyjaśnił.

W pierwszym okresie gry w Grecji szło mu znowu dobrze. Na tyle, że powrócił nawet do kadry narodowej. Z biegiem czasu popadał w coraz większe problemy. Emocjonalność, która pomagała mu w Panathinaikosie, zaczynała przeobrażać się w nerwowość. Pewność siebie przerodziła się w próżność. Zaczął popełniać proste błędy, skutkujące przegranymi Olympiakosu. Spotkały go problemy z biodrem i udem, przez co stracił miejsce między słupkami, a finalnie odszedł do Nottingham Forrest. Wtedy rozpoczęła się jego tułaczka po klubach i brak gry. Wszędzie, gdzie przychodził, przedstawiano go jako wartościowego bramkarza, z dużymi umiejętnościami. Typowego golkipera do rywalizacji. Finalnie kończyło się w podobny sposób. Kluby rozstawały się z nim za obopólną zgodą po okresie dość rozczarowujących występów spowodowanych kontuzjami i sytuacjami pozaboiskowymi.

Kapino przychodzi do Miedzi z bogatym CV. Prawda jest jednak taka, że przez całą karierę nie rozegrał żadnego pełnego sezonu, co akurat w przypadku bramkarza może dziwić. Ostatni raz występował regularnie w Sandhausen dwa lata temu. Rozegrał pełną rundę. Choć było jasne, że legniczanie potrzebują wzmocnienia bramki bowiem ani Paweł Lenarcik ani Mateusz Abramowicz nie wywalczyli sobie na stałe miejsca w podstawowym składzie, to można nie być pewnym, że Grek zapewni stabilność między słupkami. Chyba że powróci do wysokiej formy z początków kariery, a wszystkie pozaboiskowe sprawy zostawi daleko za sobą.

WIĘCEJ O MIEDZI LEGNICA:

Fot. Newspix

Urodzony z piłką, a przynajmniej tak mówią wszyscy w rodzinie. Wspomnienia pierwszej koszulki są dość mgliste, ale raz po raz powtarzano, że był to trykot Micheala Owena z Liverpoolu przywieziony z saksów przez stryjka. Wychowany na opowieściach taty o Leszku Piszu i drużynie Legii Warszawa z lat 80. i 90. Były trzecioligowy zawodnik Startu Działdowo, który na rzecz dziennikarstwa zrezygnował z kopania się po czole. Od 19. roku życia związany z pisaniem. Najpierw w "Przeglądzie Sportowym", a teraz w"Weszło". Fan polskiej kopanej na różnych poziomach od Ekstraklasy do B-klasy, niemieckiego futbolu, piłkarskich opowieści historycznych i ciekawostek różnej maści.

Rozwiń

Najnowsze

Ekstraklasa

Komentarze

5 komentarzy

Loading...