Kiedy widzi się słynne “Here we go!” pod informacją o transferze Jakuba Kiwiora do Arsenalu, trudno nie poczuć dumy. Młody Polak, w dodatku środkowy obrońca, przechodzący do potencjalnego mistrza Premier League za duże pieniądze w zimowym okienku? Nikt nie mógł tego wymyślić, a jednak. Dzieje się.
Oczywiście ten ruch niesie również pewne ryzyko. Z jednej strony takiej firmie jak Arsenal się nie odmawia, z drugiej – mowa o wejściu w cholernie trudne środowisko. Liga angielska, topowy klub, do tego zespół znakomicie poukładany. Każdy nowy element z zewnątrz musi być wyjątkowy dobry, żeby dostać szansę, a co dopiero na dłużej zaistnieć w całym systemie trenera Artety. Skoro jednak włodarze “Kanonierów” wykładają kilkadziesiąt milionów euro na jakiegoś piłkarza, można być względnie spokojnym. Anglicy ewidentnie widzą w Kiwiorze coś, w co po prostu warto zainwestować. Coś, o czym wiedzieli ci, którzy obserwowali jego rozwój z bliska.
Jakub Kiwior w Arsenalu – szykuje się bomba
Jakub Kiwior z perspektywy innych
W ostatnich latach, nawet jeszcze zanim Jakub Kiwior trafił do Spezii i dorosłej reprezentacji Polski, nie trudno było znaleźć słowa pochwały dla nowego stopera Arsenalu:
Pavol Stano, były trener Kiwiora w słowackiej Żylinie (Weszło, 2020): – Z tego chłopaka będą ludzie. W ostatnim czasie Kuba zrobił ogromny progres. To osoba, która swoją postawą potrafi dobrze wpłynąć na resztę zespołu. Jest wzorem godnym do naśladowania, bo w jego przypadku każdy trening jest rwaniem trawy, grą na 100% możliwości, co później procentuje podczas meczów.
Dariusz Gęsior, selekcjoner młodzieżowych reprezentacji Polski (Weszło, 2020): – “Kiwiego” miałem okazję widzieć w akcji jeszcze przed transferem do Anderlechtu. Mówiąc szczerze, dzisiaj potwierdza wszystko, z czego dał się zapamiętać w piłce juniorskiej. Przede wszystkim to chłopak z wielkim charakterem. Nigdy nie bazował na technice, a na świetnych walorach fizycznych. Nikt nie musiał go do niczego motywować, sam to robił. Nie zmienił się, gdy trafił pod moje skrzydła w kadrze U-19. To solidny, twardy obrońca, która jak na tę pozycję ma zaskakująco dobrze ułożoną lewą nogę.
Czesław Michniewicz (konferencja po meczu z Belgią 0:1, 2022): – Uważam, że Kuba Kiwior może być jednym z największych wygranych zgrupowania. Przyjeżdżał jako nieznany zawodnik, a swoją postawą pokazał, że to może być piłkarz, którego szukamy od lat. Lewa noga, duży spokój, mądre ustawienie i technika.
Robert Lewandowski (wrześniowe zgrupowanie, vlog “Łączy nas Piłka”, 2022): – Jest taki Kiwior. Pierwszy raz zobaczyłem go z Holandią na rozgrzewce, bo na treningu tego nie widać, nie masz okazji. Ale patrzę, rozgrzewka z Holandią i mówię: “Co to za piłkarz?” Widziałem jego przerzuty, jak się porusza, jak stopę układa i mówię: “Kurde, co to za piłkarz?” Później patrzę w meczu i mega.
Były dyrektor sportowy Spezii (“Przegląd Sportowy”, grudzień 2022): – Kuba trafił do nas pod koniec sierpnia 2021 roku, uczestniczył w pierwszym treningu i wydawało mi się, że… gra we Włoszech od dziesięciu lat. Naprawdę! Widać, że rozumie, jak się rozwija futbol. Zaprezentował się tak, jak gdyby był zawodnikiem wychowanym w akademii Ajaksu czy Barcelony. Moim zdaniem im bardziej wzrasta poziom techniczny gry, tym lepiej ten chłopak sobie radzi.
Jakub Kiwior: Spezia to dobre miejsce, żeby zaistnieć w Serie A [WYWIAD]
Transfer symboliczny dla nowego pokolenia polskich stoperów
– Jestem dziś w jednej z najlepszych lig w Europie. To już dla mnie jakiś sukces, ale na pewno się nim nie zadowolę. Będę dążył do tego, żeby ciągle się rozwijać i robić postępy. Każdy klub był jakimś przystankiem w moim piłkarskim życiu i chciałbym to kontynuować. Takie jest moje postanowienie. Wiedziałem, że wielu chłopaków wyjeżdża ze Słowacji do Serie A i cieszę się, że mi też się udało. To punkt pierwszy, a drugi jest taki, czy będę tam grał i dobrze się prezentował. Naprawdę duże wyzwanie dopiero się zaczyna – powiedział na naszych łamach Jakub Kiwior we wrześniu 2021 roku.
Półtora roku później: 39 meczów w Serie A, 9 w dorosłej reprezentacji Polski. Wyzwanie przyjęte, wyzwanie pokonane.
Kiwior jest doskonałym przykładem dla innych, jak z rozsądkiem i cierpliwością można podchodzić do prowadzenia swojej kariery. Jeszcze w Anderlechcie miał choćby propozycję z Juventusu, mógł grać w Primaverze, ale odmówił. Włodarze belgijskiego klubu byli zdziwieni, że na Polaku nie zrobiła wrażenia tak duża marka. Wolał pójść do FK Podbrezovej, potem Żyliny, gdzie wypromował się do Włoch. Stamtąd do Anglii, choć mógł zostać na Półwyspie Apenińskim. Milan intensywnie pukał do drzwi Spezii, ale…
Kiwior marzył o Premier League. Tak mówił nam w innym wywiadzie z 2020 roku, którego udzielił po transferze do ekipy siedmiokrotnego mistrza Słowacji:
– Dziś nie żałuję, że zostałem na Słowacji. Zrobiłem krok do przodu, ale nie rzuciłem się od razu na głęboką wodę. Wiele mamy przypadków, gdy ktoś wykonuje duży przeskok i potem nie gra. Wolę wspinać się po trochu. Widzę po sobie, że staję się lepszym piłkarzem, nabieram doświadczenia.
– Szczyt twoich marzeń?
– Premier League. Już nieraz mówiłem, że to moja wymarzona liga i tego się trzymam. Wierzę, że kiedyś się uda.
Udało się. Jakub Kiwior jest pierwszym polskim obrońcą, który trafia do tak dużego klubu z Anglii. Kiedyś to nie byłoby możliwe, bo stoperów o takiej charakterystyce i jakości nie mieliśmy. Ba, chyba możemy powiedzieć, że to symboliczny transfer w całej historii polskiej piłki. Owszem, mieliśmy dobrych fachowców na tej pozycji w przeszłości, ale nie tak dobrych, żeby trafiali do czołowej drużyny najlepszej ligi świata.
Kiwior na papierze (ranking klubów) przebija Jana Bednarka, któremu kilka lat temu wróżono transfer do lepszego klubu w Premier League. To się jednak nie wydarzyło, Bednarek jest na zakręcie, a Kiwior ma szansę pokazać, że posiada wyższy sufit. No i że będzie w stanie zagrać tyle spotkań na angielskich boiskach, ile starszy kolega z kadry. Od tego zacznijmy.
Jakub Kiwior – z ziemi słowackiej do seniorskiej reprezentacji Polski?
Nie pójść w ślady Bartosza Kapustki
Zadanie jest proste i trudne zarazem: nie odbić się od poziomu Premier League. Nie zrobić czegoś, co pogrążyło Bartosz Kapustkę. Okej, mówimy o czymś innym: obaj zawodnicy byli na trochę innych etapach karier. Jeden rozegrał dobry sezon w Cracovii i fajnie pokazał się na EURO 2016 – tyle. Nie miał tylu przetarć w różnych środowiskach, ile Kiwior. Wrzucił się na głęboką wodę w Leicester, w której finalnie utopił swoje marzenia o grze na Wyspach. To kluczowa różnica, ot, stoper reprezentacji Polski w przeciwieństwie do piłkarza Legii przygotował sobie konkretne fundamenty, ale o jakichś zagrożeniach wciąż należy pamiętać. Mimo wszystko, przeskok z dołu tabeli Serie A na czub rywalizacji w Premier League to ogromna zmiana. Większa niż przejście z Żyliny do Spezii, zdecydowanie większa.
Rzecz jasna, życzymy 22-latkowi, żeby jego przygoda z angielskim futbolem miała jak najwięcej dobrych rozdziałów. Pomni na doświadczenia innych piłkarzy z przeszłości, musimy też zachować ostrożność w ocenie. Nie tacy kozacy nie radzili sobie przecież w Arsenalu. Musieli odchodzić na wypożyczenia, z których czasami nie wracali już nigdy, mimo że byli wykupowani z lepszych zespołów, za większe pieniądze. Owszem, są też dobre przykłady. Taki William Saliba trafił do czerwonej części Londynu w 2019 roku, a tak naprawdę dopiero teraz zaczął grać regularnie na Emirates. Wcześniej był wysyłany na wypożyczenia do Francji, tam zbierał szlify. Niewykluczone, że podobna droga czeka na Polaka, tyle że z użyciem włoskiego kierunku. Wszystko pokaże najbliższa przyszłość, jeśli na odpowiednich papierach zostanie złożony podpis.
Jakie wyzwania czekają na Kiwiora w Arsenalu?
Pytanie: jaka to będzie przyszłość? W klubie, w którym oczekiwania są tak wysokie? W tej chwili nie można powiedzieć za wiele oprócz faktu, że Jakub Kiwior w walce o skład stanie naprzeciw poważnym konkurentom. W Spezii plac miał pewny właściwie od samego początku po transferze, ale takich Kiwiorów w jednym dobrym zespole Premier League może być kilku. Akurat w Arsenalu nie brakuje jakości na tyłach, choć trzeba przyznać, że Mikel Arteta nie ma specjalnie dużego pola manewru, jeśli chodzi o centralną część defensywy:
- W tym sezonie w roli stoperów najważniejsi są Gabriel i Saliba
- Ben White (ściągnięty za ponad 50 mln z Brighton) jest nominalnym środkowym obrońcą, ale gra na prawej obronie
- Rob Holding to typowa zapchajdziura
Jak widzicie, szału nie ma. Kiwior z miejsca mógłby stać się stoperem nr 3, jeśli Artecie nie odwidzi się wykorzystywanie White’a w innym sektorze boiska. Albo nr 4, jeśli formacja zmieni się na trójkę z tyłu z tercetem: Gabriel, Saliba, White. W każdym razie, droga do łapania minut jest krótka. Można założyć, że taki aspekt przeanalizował sam polski zawodnik, odrzucając na bok emocje i możliwość realizacji marzeń. To wygląda sensownie, a do tej pory Kiwior wykazywał się chłodną oceną sytuacji, gdziekolwiek się nie pojawił.
Jeśli ten transfer – o którym pierwszy napisał Tomasz Włodarczyk z Meczyków – dojdzie do skutku, nasze obawy będą mieszać się z rozsądnymi nadziejami. Obawy, bo to jednak największa próba skoku Kiwiora w jego karierze. Ale też nadzieje, bo lądowanie nie musi być bolesne. 22-latek z Tychów zdążył pokazać, że ma kapitalną mentalność. To, jak widzimy u innych młodych polskich stoperów, ma większe znaczenie niż talent. Kiedy jedno łączy się z drugim, nic, tylko obserwować kolejne sukcesy, takie jak właśnie przeprowadzka do szatni lidera Premier League.
WIĘCEJ O ARSENALU:
- Człowiek, który odbudowuje Arsenal. Kim jest Edu Gaspar?
- Czas na nowe otwarcie w karierze Gabriela Jesusa
Fot. Newspix