Reklama

Skrzypczak: Petković w Szwajcarii miał wyniki i styl. Ale problemem była komunikacja

Damian Smyk

Autor:Damian Smyk

18 stycznia 2023, 12:22 • 6 min czytania 37 komentarzy

Wygląda na to, że PZPN w ciągu następnych godzin wybierze nowego selekcjonera reprezentacji Polski. Na finiszu tego castingu pozostały właściwie już tylko dwa nazwiska – Paulo Bento i Vladimir Petković. O tym drugim rozmawiamy z Dariuszem Skrzypczakiem, byłego piłkarza i trenera klubów szwajcarskich, ostatnio trener Stali Mielec i asystent w sztabie Lecha Poznań i Rakowa Częstochowa. – Szwajcaria za Petkovicia miała dobrych zawodników, trudno tutaj polemizować, ale do trenera należy wykorzystanie ich potencjału. Nie umniejszałbym tutaj roli selekcjonera. Zwłaszcza, że wymagania ze strony społeczeństwa były spore – mówi.

Skrzypczak: Petković w Szwajcarii miał wyniki i styl. Ale problemem była komunikacja

78 meczów, siedem lat, trzy duże turnieje – jak pan ocenia tę kadencję Petkovicia w reprezentacji Szwajcarii?

Przy okazji każdych eliminacji do mistrzostw świata i mistrzostw Europy ten zespół nie miał łatwiej grupy eliminacyjnej. Oni podchodzą do takiego awansu jak do sukcesu. Jasne, mieli to tzw. złote pokolenie, ale w Szwajcarii nie panowało podejście na zasadzie “jesteśmy Szwajcarią, więc awans na wielką imprezę nam się należy”. Oni zawsze po losowaniu szacują swoje szanse na awans z takiej grupy, oceniają siłę rywali, pytają się “czy jesteśmy w stanie to zrobić?”. Mocno stąpają po ziemi. Ale Petković wywalczył te awanse, wychodził z grupy na dużych turniejach. Czyli realizował plan.

U nas też ostatnio był trener, który osiągnął cel, ale w takim stylu…

Dlatego przejdę do drugiej kwestii, czyli do stylu. Czy to były wyjścia w stylu “musimy grać bardzo defensywnie i liczyć na szczęście?” i gra nastawiona wyłącznie na kontratak? Nie, to była próba uprawdopodobniania sukcesu. Na przełomie siedmiu lat to było nie tylko osiąganie celów, ale i robienie tego w dobrym stylu. Typowe DNA szwajcarskiej piłki, czyli gdy jesteśmy w posiadaniu, to atakujemy w dziesięciu, a gdy to rywal ma piłkę, to angażujemy wszystkich graczy w obronę. Był też elastyczny taktycznie – nawet mimo tego, że trzymał się konsekwentnie swojego ustawienia.

Reklama

Dobrze to było widać na Euro 2020, gdy nawet w trakcie meczów płynnie zmieniali system z wyjściowego 3-4-1-2 na 4-4-2.

O właśnie. To cechowało ten zespół. Zresztą pamiętasz pewnie doskonale ten mecz z Francją, gdy przegrywali 1:3 z mistrzami świata, a jednak odwrócili wynik i awansowali po karnych. Wielu mówiło wtedy, że Petković wygrał taktyczne szachy z Deschampsem, który przecież jest elitarnym trenerem. W następnej rundzie postawili też bardzo trudne warunki Hiszpanom, wówczas być może najciekawszej drużynie tamtego turnieju, która miała olbrzymią jakość. Te wyniki mocno punktują na korzyść Petkovicia.

Część krytyków jednak twierdzi, że z tym złotym pokoleniem Szwajcarów trudno byłoby nie robić dobrych wyników. Zatem może Petković znalazł się po prostu w odpowiednim miejscu i w odpowiednim czasie?

Każdy trener chce mieć dobrych zawodników, ale do szkoleniowca należy wyciąganie z takich graczy tego, co najlepsze. Przecież to nie tak, że inne kadry na świecie sobie smacznie spały, gdy Szwajcarzy wychowywali jedno z najlepszych pokoleń w historii swojej piłki. O wielu reprezentacjach mówiło się, że mają wspaniałe zespoły, a jednak te drużyny nie realizowały swoich celów. Szwajcaria za Petkovicia miała dobrych zawodników, trudno tutaj polemizować, ale do trenera należy wykorzystanie ich potencjału. Nie umniejszałbym tutaj roli selekcjonera. Zwłaszcza, że wymagania ze strony społeczeństwa były spore.

Bo zastępował Ottmara Hitzfelda, którego Szwajcarzy bardzo cenią?

Reklama

Otóż to. To naprawdę było spore wyzwanie. Wyobraź sobie, że trener Papszun odchodzi z Rakowa i ja miałbym być pierwszym trenerem… (śmiech) Zastępowanie trenerów, którzy pracują w danym miejscu długo, nigdy nie jest proste. Zobacz tylko, jak długo Manchester United szukał właściwego szkoleniowca po tym, jak rozstał się z Fergusonem. To pewnie nie ten rodzaj wymagań, presji i tak dalej, ale Petković mierzył się z podobnymi wyzwaniami. Początki były trudne. Musisz zachować kontynuację myśli przewodniej, tego DNA drużyny, ale poprawić pewne niuanse, szczegóły, być cierpliwym.

Czytałem sporo o Szwajcarii przed tym ostatnim mundialem w Katarze i wielu dziennikarzy szwajcarskich podkreślało, że Yakin – który zastąpił Petkovicia – poprawił relacje z dziennikarzami, był zdecydowanie lepiej odbierany przez społeczeństwo. “Wniósł coś, czego nie miał Petković” – pisali. Faktycznie brakowało mu charyzmy?

To jest bardziej skomplikowany temat. Pozwól, że zaczniemy od początku. W Szwajcarii funkcjonują trzy, a nawet cztery języki. W świecie piłki takim językiem wiodącym jest niemiecki – chociażby z uwagi na dominację FC Basel, Young Boys czy FC Zurych. Tacy najważniejsi dziennikarze sportowi w Szwajcarii mówią po niemiecku. Trudno mi znaleźć odpowiednie określenie, ale myślę, że najbliżej prawdy jest teza, że język niemiecki jest takim “futbolowym językiem urzędowym”.

Ale Petković mówi po niemiecku.

Owszem, ale nie tak dobrze, jak po włosku. Po włosku mówi bardzo dobrze, ale kantonów włoskojęzycznych nie ma tak wielu, w piłce kluczowym ośrodkiem włoskim jest Lugano. Sion czy Lozanna to już regiony francuskie. Ale zmierzam do tego, że Petković mówi bardzo dobrze po włosku, dobrze po francusku, a po niemiecku potrafi się wysłowić, ale nie jest perfekcyjny. Dziennikarze często jednak pytali go po niemiecku, a on nie do końca potrafił wyrazić swoje myśli. Skracał swoje wypowiedzi, czasem przez pomyłkę powiedział coś, czego nie miał na myśli. Z czasem pewnie podświadomie zaczął udzielać mniejszej liczby wywiadów dziennikarzom, którzy chcieli rozmawiać tylko po niemiecku. No i zaczęły powstawać tezy: Petković nie ma charyzmy, Petković nie chce tłumaczyć swoich decyzji…

Czyli chodziło raczej o kompetencje językowe, a nie brak charyzmy czy otwartość na kontakt z kibicami lub mediami?

Takie ja mam odczucia. Przypominam sobie taki mecz z Danią. Szwajcarzy prowadzili 3:0, Petković zdjął Xhakę, ostatecznie zremisowali 3:3. Trener był zły, mówił mało po meczu, ale był w emocjach i nie chciał przeinaczyć czegoś po niemiecku. Zaczęła się wówczas spirala krytyki, że Petković nie chce tłumaczyć swoich decyzji, że boi się konfrontacji, że unika trudnych pytań. A myślę, że on szeroko by opowiedział o tym wszystkim, ale np. po włosku.

Rozmawiałem z dziennikarzem szwajcarskiego “Blicka” i mówił, że faktycznie jednym z głównych problemów była kwestia komunikacji, bo Petković wolał mówić po włosku, co irytowało niektórych dziennikarzy niemieckojęzycznych.

Czyli to potwierdza to, co próbowałem wyjaśnić. Myślę, że to nie wynikało z jakiejś jego złośliwości, natomiast chciał być po prostu dobrze zrozumiany, a skoro najlepiej z tej puli języków mówisz po włosku, to ta platforma językowa wydaje ci się optymalna.

Tak na koniec, skoro już rozmawiamy, co u pana? Latem rozstał się pan z Rakowem.

U mnie cisza, ale może to cisza przed burzą. Gdyby trener Petković chciał polskiego trenera w sztabie, który zna Szwajcarię i dogadałby się z nim, to ja zgłaszam swoją gotowość! (śmiech)

Podobno dwóch asystentów w sztabie przyszłego selekcjonera ma być trenerami polskimi, więc niech pan trzyma blisko siebie telefon…

Znam DNA szwajcarskie, komunikacyjnie byśmy się dogadali, jestem na bieżąco z polską ligą. Gdybyś rozmawiał z kimś z PZPN-u, to możesz szepnąć, że Dariusz Skrzypczak chętnie usiądzie do rozmów.

WIĘCEJ O WYBORZE NOWEGO SELEKCJONERA:

Fot. 400mm.pl

Pochodzi z Poznania, choć nie z samego. Prowadzący audycję "Stacja Poznań". Lubujący się w tekstach analitycznych, problemowych. Sercem najbliżej mu rodzimej Ekstraklasie. Dwupunktowiec.

Rozwiń

Najnowsze

Piłka nożna

Komentarze

37 komentarzy

Loading...