W derbach Manchesteru na własnym stadionie lepsi okazali się gracze Erika ten Haga. „Czerwone Diabły” pokonały „Obywateli” 2-1, a jedną z bramek dla gospodarzy zdobył Bruno Fernandes, jednak to, czy powinna zostać uznana jest sprawą mocno dyskusyjną. Głos w tej sprawie zabrał strzelec kontrowersyjnego gola.
Jeszcze w trakcie spotkania internet zalała fala komentarzy, że gol Bruno Fernandesa dający remis „Czerwonym Diabłom” nie powinien być uznany. Zdaniem wielu ekspertów Marcus Rashford absorbował uwagę obrońców, gdy był na pozycji spalonej i brał czynny udział w akcji. Jednak arbiter spotkania zdecydował się puścić grę i uznać bramkę dającą Man Utd wyrównanie. Decyzji Stuarta Attwella nie podważyli sędziowie VAR, tak więc trafienie Portugalczyka dające „Czerwonym Diabłom” zostało zaliczone. Tuż po spotkaniu derbowym swoje zdanie na ten temat wyraził sam Bruno Fernandes:
Stałem twarzą do bramki, Marcus prawdopodobnie widział, że jestem w lepszej sytuacji. Nie widziałem, czy któryś z nas łamał spalonego, ale on nie miał żadnego wpływu na obrońców. Taka jest prawda – powiedział strzelec wyrównującego gola.
Manchester United zwyciężył nad Manchesterem City 2-1, dla ekipy z Old Trafford poza Fernandesem bramkę zdobył Marcus Rashford. Przy trafieniu reprezentanta Anglii nie było żadnych kontrowersji. Dla „The Citizens” jedynego gola zdobył wchodzący z ławki rezerwowych Jack Grealish. Oba zespoły z Manchesteru w ligowej tabeli dzieli zaledwie punkt, na drugiej pozycji plasuje się zespół Pepa Guardioli, na miejscu trzecim drużyna Ten Haga.
WIĘCEJ O PREMIER LEAGUE:
- Guardiola: – Rashford absorbował uwagę bramkarza i obrońców
- Zmiana klubu, problemy mentalne i mundial z ławki. Trudny rok Jana Bednarka
- Za niski. Za chudy. Z biednej rodziny. Dziś Almiron zachwyca w Premier League
- Po co Liverpoolowi Cody Gakpo?
- Porażka z cwaniactwem i szejkami. Dlaczego Liverpool zmienia właściciela?