Nie mogę się doczekać powrotu Ekstraklasy, a zimowe transfery sprawiają, że nie mogę się doczekać tym bardziej. Cóż to się będzie działo, wystarczy spojrzeć na dotychczasowe ruchy, by wiedzieć, że będzie mocno.
Korona ściągnęła Bartosza Kwietnia, co tylko na pierwszy rzut oka może się wydawać bez sensu, skoro Kwiecień nie gra w piłkę, ale przecież Korona też nie gra. Jest to więc tak zwany transfer wpisujący się w filozofię klubu. Zawsze jest mowa, że ten wahadłowy będzie dobry, bo my gramy na wahadła, albo tamten stoper będzie w porządku, bo potrzebujemy kogoś, kto wyprowadzi piłkę od tyłu. No i jest Kwiecień, niegrający zawodnik do niegrającej Korony. Moim zdaniem wszystko się zgadza.
Lechia z kolei odpowiedziała Kevinem Friesenblicherem, który po odejściu z Gdańska tak rozwinął swoją karierę, że wylądował na Łotwie. W ostatnim sezonie przed transferem na Łotwę strzelił cztery gole w austriackiej lidze, a w jeszcze poprzednim żadnego – ani w 2. Bundeslidze niemieckiej, ani we wspomnianej austriackiej ekstraklasie. Nie wiem, czy dla zespołu, który potrzebuje bramek, przeciętny napastnik to wybór sensowny. No, ale co w Lechii ma sens, czyli też się zgadza.
Raków natomiast wziął Gryszkiewicza, który po transferze do Paderborn zagrał tam jedno spotkanie – z piątoligowcem w Pucharze Niemiec. Nie dali mu pyknąć w drugiej lidze, ha, nawet nie zabierali na ławkę. No, ale na potencjalnego mistrza Polski ma być jak znalazł. Pewnie, że tak – młody gość, 23 lata…
Poza tym przychodzą też różni obcokrajowcy, poza Friesenblicherem będziemy mogli oglądać nie pół półwyspu Iberyjskiego, ale już chyba cały w Radomiu. Kiedyś Australia zmieniła federację, to może i Radomiak by spróbował, natomiast która by to była liga w Hiszpanii? Pewnie trzecia, jak nie niżej.
No narzekam, natomiast sami przyznacie – nie wygląda to ekskluzywnie. Wiadomo, ktoś powie, że konkretniejsze ruchy będą później, bo u nas okienko tak naprawdę otwiera się w lutym, ale sorry, jakoś na to nie liczę. Mamy stypę i nie wierzę, że będzie z tego wesele.
Największym hitem transferowym jest to, że Lech sobie znalazł bramkarza. Mistrz Polski zimą wpadł na to, że warto mieć golkipera. Tęsknie Ekstraklaso, oj tęsknię.
*
Lewandowski strzelił wczoraj bramkę i wykorzystał karnego w serii jedenastek co musi cieszyć, bo Polak miał naprawdę słaby okres. Szczerze mówiąc – nie pamiętam, kiedy ostatnio Robert wyglądał tak przeciętnie. No bo przecież odwiesili go na Espanyol i lipa. Na mundialu też nie był sobą, strzelił gola z Arabią, jak mu podali przeciwnicy i z Francją, jak pozwolono powtórzyć jedenastkę. Poza tym jednak bryndza. Przed mundialem słabe mecze z Osasuną i Almerią, jeszcze wcześniej nie dojeżdżał na dwa mecze z Bayernem i Interem.
Prawdę powiedziawszy te pierwsze pół roku w Barcelonie jest więc dla niego słodko-gorzkie, a znajdą się tacy, co powiedzą mocniej. Kluczem będzie La Liga, bo o ile Barcelona nie miała żadnych szans na wygranie Ligi Mistrzów, o tyle szansa na mistrzostwo jest otwarta całkiem mocno.
Teraz Polak sobie odpocznie, natomiast potem – nie będzie zmiłuj. Wszyscy będą od niego oczekiwali masy bramek i to również bramek w kluczowych w meczach. Naprawdę tutaj nie tacy zawodnicy jak on byli poddawani krytyce, nawet jeśli dawali całkiem dużo, ale w ostatecznym rozrachunku: za mało.
No, ale chciał Robert wyzwania, to ma. Pewnie to jednak ciekawsze niż znów liderować z Bayernem i znów wiedzieć, że na koniec będzie feta. Lepiej smakuje, gdy ten triumf po raz pierwszy się wywalczy.
WOJCIECH KOWALCZYK
CZYTAJ WIĘCEJ: