Reklama

Dobry trend w Ekstraklasie. Kluby zatrzymują swoich liderów

Przemysław Michalak

Autor:Przemysław Michalak

11 stycznia 2023, 14:02 • 5 min czytania 13 komentarzy

Przez lata przyzwyczailiśmy się, że kluby Ekstraklasy szybko sprzedają swoich najlepszych piłkarzy, a czasami nawet przesypiają odpowiedni moment i potem ktoś taki odchodzi za darmo lub za czapkę gruszek, bo zaraz wygasa mu kontrakt. Ewidentnie jednak coś zaczyna się zmieniać i nasze kluby coraz częściej są w stanie zabezpieczać się w temacie przyszłości czołowych zawodników.

Dobry trend w Ekstraklasie. Kluby zatrzymują swoich liderów

Lech Poznań właśnie ogłosił przedłużenie umowy z Jesperem Karlstroemem do czerwca 2026 roku. Tym samym Szwed ukoronował swój dwuletni pobyt na Bułgarskiej, który zaczął się dość przeciętnie, ale po paru miesiącach wyrósł on na czołową postać “Kolejorza” i dzięki dobrej postawie na polskich boiskach dostał poważniejszą szansę w reprezentacji Szwecji. Mimo że w barażu o mundial z Polską sprokurował rzut karny, nie wypadł z obiegu i dziś jest pewniakiem do powołania na kolejne zgrupowania.

Władze klubu z Bułgarskiej wyciągnęły wnioski z przeszłości i zaczęły zatrzymywać swoich liderów. W ostatnich miesiącach trudno nie zauważyć tego trendu:

  • Skóraś przedłużył kontrakt we wrześniu
  • Milić przedłużył kontrakt w październiku
  • Ishak przedłużył kontrakt na rekordowych warunkach w listopadzie

Karlstroem w wywiadzie dla klubowej telewizji jako jeden z argumentów za pozostaniem wymieniał właśnie fakt, że przed nim kilku innych ważnych zawodników wyjaśniło swoją przyszłość. Był to jasny sygnał, że Lech zamierza znów walczyć o najwyższe cele i wcale nie musi być klubem-przystankiem, z którym żegnasz się, gdy tylko mocniej błyśniesz.

Do tego nowe umowy w Poznaniu otrzymywali Kwekweskiri i niedawno Alan Czerwiński, który okazał się dużym wygranym rundy jesiennej. Z zawodnika będącego na wylocie i chcianego z powrotem w Zagłębiu Lubin, stał się postacią, na którą w razie potrzeby zawsze można liczyć, nawet na środku obrony.

Reklama

W innych klubach mamy podobne historie. Raków w lipcu prolongował kontrakt z Vladanem Kovaceviciem, w listopadzie z Ivim Lopezem, a w prezencie świątecznym dla kibiców ogłosił przedłużenie współpracy z Franem Tudorem. Ta wiadomość była szczególnie zaskakująca, bo dopiero co niemieckie media pisały niemalże w trybie dokonanym, że Chorwat przejdzie do jednego z klubów Bundesligi. Był już zresztą kiedyś dość poważnie łączony z Unionem Berlin.

Kovacević, Lopez, Tudor – Raków umie zatrzymać swoje gwiazdy

Takie przypadki nie dotyczą tylko Poznania i Częstochowy. Przed sezonem Jesus Imaz zdecydował się na pozostanie w Jagiellonii. Długo zwlekał z podjęciem decyzji, kusiła go Lechia Gdańsk, wielkie pieniądze oferowała Wieczysta Kraków, ale Hiszpan został w Białymstoku. Chyba nie żałuje, a już na pewno nie żałują kibice. Strach pomyśleć, gdzie dziś byłaby “Jaga” bez duetu Imaz-Gual, który chwilami samodzielnie ciągnął drużynę Macieja Stolarczyka.

Fani Piasta Gliwice byli już pogodzeni, że wraz z końcem roku pożegnają Frantiska Placha. Słowacki bramkarz od dłuższego czasu był łączony z zagranicznymi klubami – latem był blisko Slovana Bratysława – i wydawało się, że zmiana otoczenia po wypełnieniu kontraktu będzie w jego przypadku naturalną koleją rzeczy. A tu niespodzianka! Na początku grudnia Plach podpisał nową umowę, ważną aż do czerwca 2026 roku. – Ważna sprawa dla klubu i jego kibiców, choć wielu już wyrokowało i uznawało temat za przegrany. Mamy dużą satysfakcję ogłaszając tę wiadomość – nie ukrywał na oficjalnej stronie prezes Grzegorz Bednarski.

Reklama

Na dłużej z Piastem przy okazji sagi z niedoszłym transferem do Lecha związał się także Damian Kądzior, choć tu okoliczności były wyjątkowo specyficzne. Nowy kontrakt na lepszych warunkach niejako miał osłodzić piłkarzowi brak przenosin do mistrza Polski, z którym mógłby rywalizować w europejskich pucharach. – Klub zdecydował, że zostaję, jednocześnie zaproponowano mi nowy kontrakt, z czego jestem bardzo zadowolony. Na koniec chodziło o to, żebym zadowolony był i ja, i Piast, i tak się właśnie stało. To, co było wcześniej, wycinamy – mówił nam sam zainteresowany.

Kądzior: Nie zamierzałem wymuszać transferu. Jak mógłbym spojrzeć w oczy chłopakom? [WYWIAD]

Latem wiele pisano o możliwym powrocie Kamila Grosickiego do Ligue 1. Reakcja Pogoni? Przedłużenie kontraktu do czerwca 2024. – Razem ucinamy tym ruchem wszelkie spekulacje. On chce zakończyć karierę w swoim klubie – mówił wprost dyrektor sportowy Dariusz Adamczuk. Do transferu zagranicznego przymierzano Sebastiana Kowalczyka, który po przestawieniu na pozycję ofensywnego pomocnika wreszcie zaczął grać na miarę oczekiwań w Pogoni. Władze “Portowców” nie próżnowały i w październiku nagrodziły go nową umową (do 2025 roku). Wcześniej nie przyśnięto w temacie Mateusza Łęgowskiego i gdy chłopak zaczął wiosną odgrywać ważniejszą rolę, zapewniono sobie jego usługi na kolejne trzy lata.

We wrześniu podobnie z Michałem Rakoczym postąpiła Cracovia. W maju kontrakt Łukasza Łakomego z Zagłębiem Lubin został automatycznie prolongowany o rok, a we wrześniu młody pomocnik już z własnej woli parafował umowę do czerwca 2024.

W bramce Legii pokazał się Kacper Tobiasz i jeszcze w sierpniu złożył podpis na umowie obowiązującej do 2025 roku. Dla stołecznego klubu było to niezwykle istotne, bo Tobiasz dotychczas był związany z nim jedynie do końca obecnego sezonu.

Warta Poznań dopiero co ucieszyła kibiców wiadomością o dłuższym pobycie Adama Zrelaka. I jeszcze pewnie parę przykładów z minionego półrocza byśmy znaleźli.

Jak poradzili sobie zagraniczni ligowcy podczas przerwy na kadrę?

Przedłużenie kontraktu nie oznacza automatycznie, że temat odejścia jakiegoś piłkarza został zamknięty, zwłaszcza w naszej lidze, gdy zarabianie na transferach jest czymś naturalnym i często koniecznym. Nieraz w zapisach znajdują się klauzule umożliwiające transfer na określonych warunkach, kwoty odstępnego albo po prostu dochodzi do dżentelmeńskich porozumień, że w razie czego oczekiwana cena nie będzie zaporowa. Zawsze jednak klub zabezpiecza swoje interesy i ma gwarancję, że przy ewentualnym rozwoju wydarzeń nie okaże się stroną najbardziej poszkodowaną.

Oczywiście każdy taki ruch oznacza pewne ryzyko, bo jeśli ktoś się wyróżniał i został na dłużej, to argument finansowy też musiał za tym stać. Czasami można przepłacić i później mieć kosztowny kłopot, zwłaszcza w przypadku trochę starszych zawodników. Lech przerabiał to kiedyś z Manuelem Arboledą. Zagłębie Lubin przerabia obecnie z Filipem Starzyńskim. Mimo wszystko jednak przeważnie rozsądniejsze jest zatrzymanie na lepszych warunkach kogoś, kto już potwierdził swoją jakość i często ma jeszcze potencjał sprzedażowy, niż puszczanie go za bezcen w nadziei, że potencjalny następca będzie równie dobry.

Jeszcze niedawno Raków nie miałby argumentów, żeby zatrzymać Lopeza, Tudora czy Kovacevicia – ani finansowych, ani sportowych. Lech z kolei zapewne nie byłby w stanie w tak krótkim czasie przedłużyć kontraktów czterech ważnych postaci z pierwszego składu. Coś się zmienia w naszej lidze na lepsze, przynajmniej pod tym kątem.

WIĘCEJ O EKSTRAKLASIE:

Fot. FotoPyK/Newspix

Jeżeli uznać, że prowadzenie stronki o Realu Valladolid też się liczy, o piłce w świecie internetu pisze już od dwudziestu lat. Kiedyś bardziej interesował się ligami zagranicznymi, dziś futbol bez polskich akcentów ekscytuje go rzadko. Miał szczęście współpracować z Romanem Hurkowskim pod koniec jego życia, to był dla niego dziennikarski uniwersytet. W 2010 roku - po przygodach na kilku stronach - założył portal 2x45. Stamtąd pod koniec 2017 roku do Weszło wyciągnął go Krzysztof Stanowski. I oto jest. Najczęściej możecie czytać jego teksty dotyczące Ekstraklasy – od pomeczówek po duże wywiady czy reportaże - a od 2021 roku raz na kilka tygodni oglądać w Lidze Minus i Weszłopolskich. Kibicowsko nigdy nie był mocno zaangażowany, ale ostatnio chodzenie z synem na stadion sprawiło, że trochę odżyła jego sympatia do GKS-u Tychy. Dodając kontekst zawodowy, tym chętniej przyjąłby długo wyczekiwany awans tego klubu do Ekstraklasy.

Rozwiń

Najnowsze

Piłka nożna

„Escobar był narcyzem, psychopatą. Zupełnie jak Hitler. Zaintrygował mnie, bo kochał piłkę nożną”

Jakub Radomski
5
„Escobar był narcyzem, psychopatą. Zupełnie jak Hitler. Zaintrygował mnie, bo kochał piłkę nożną”

Ekstraklasa

Piłka nożna

„Escobar był narcyzem, psychopatą. Zupełnie jak Hitler. Zaintrygował mnie, bo kochał piłkę nożną”

Jakub Radomski
5
„Escobar był narcyzem, psychopatą. Zupełnie jak Hitler. Zaintrygował mnie, bo kochał piłkę nożną”

Komentarze

13 komentarzy

Loading...