Manchester City to nie tylko Erling Haaland, co dobitnie pokazał dzisiejszy mecz z Chelsea. Jednak nie wystarczy zatrzymać Norwega, żeby pokonać The Citizens. The Blues, mimo ogromnych problemów kadrowych i słabej dyspozycji w ostatnich meczach, postawili twarde warunki aktualnemu mistrzowi Anglii. Ostatecznie nie przyniosło im to nawet punktu.
Chelsea – Manchester City 0:1. Szpital w Chelsea, a mimo to postawili się City
Powiedzieć, że Chelsea rozgrywa przeciętny sezon, to jak nie powiedzieć nic. Klub, który wydaje najwięcej pieniędzy na transfery w Anglii i ma ambicje, żeby co roku walczyć o mistrza, zawodzi na całej linii. Na tym etapie rozgrywek 10. miejsce w ligowej tabeli to wynik mocno poniżej oczekiwań. Graham Potter, który we wrześniu zastąpił na stanowisku szkoleniowca Thomasa Tuchela, nie odmienił jeszcze oblicza The Blues.
Do słabej i nieprzekonującej gry należy też doliczyć plagę kontuzji. Trener Chelsea nie mógł dziś skorzystać z usług ośmiu piłkarzy, a mówimy tu o takich nazwiskach jak Mason Mount, Edouard Mendy, Reece James, Ruben Loftus-Cheek, N’Golo Kante, Ben Chilwell, Wesley Fofana i Armando Broja. A żeby tego było mało, to już na początku spotkania z Manchesterem City urazów doznali Raheem Sterling i Christian Pulisic. I Potter był zmuszony dokonać dwóch zmian jeszcze pierwszej połowie.
Mimo tych wszystkich problemów kadrowych Chelsea nie wyglądała źle w pierwszej odsłonie tego spotkania. Mało tego, była zdecydowanie lepszym zespołem od Manchesteru City, który nie stworzył sobie za wiele sytuacji do zdobycia gola.
The Blues wygrywali wiele pojedynków w środku pola i szybko konstruowali akcje ofensywne. Brakowało momentami dokładności w ostatniej fazie akcji, ale byli drużyną, która zepchnęła do defensywy City. 19-letni Carney Chukwuemeka, który zmienił Pulisicia, oddał groźny strzał, po którym piłka odbiła się od słupka.
Skuteczne zmiany Guardioli
Guardiola jest menadżerem, który dokonuje najmniej zmian ze wszystkich szkoleniowców w Premier League w tym sezonie. Nie robi ich, bo nie ma też takiej potrzeby. Gdy jego zespołowi idzie, to nie dokonuje wielu korekt w trakcie spotkań. Po pierwszej połowie z Chelsea nie był zadowolony. Jego City było stłamszone. Haaland nie dochodził w ogóle do podań w okolicach pola karnego, a pozostali zawodnicy nie byli w stanie przedrzeć się przez zasieki The Blues. I do tego The Citizens niepewnie wyglądali w defensywie.
Hiszpański trener na drugą połowę nie wypuścił już Cancelo i Walkera. Za tę dwójkę na murawie pojawili się Manuel Akanji i 18-letni Rico Lewis. A kilkanaście minut później szkoleniowiec dokonał kolejnej podwójnej zmiany. Tym razem zdecydował się zmienić coś w ofensywie. Zdjął Fodena i Bernardo Silvę, dając pograć Mahrezowi i Grealishowi.
I te korekty okazały się strzałem w dziesiątkę. A na efekty nie trzeba było długo czekać. Grealish pociągnął akcję ofensywną z lewej strony boiska, wyłożył piłkę Mahrezowi, a ten trafił do pustej bramki. Druga połowa zdecydowanie należała do Manchesteru City. Dominował, czuł się swobodniej, to była zupełnie inna drużyna niż w pierwszej połowie.
Chelsea dalej nie wyglądała źle. Nie popełniała wiele błędów w defensywie i dalej potrafiła postraszyć City groźnymi wyjściami z kontry. Wspominaliśmy o problemach kadrowych The Blues. Te uwydatniły się jeszcze bardziej w dalszej części spotkania, kiedy Graham Potter musiał zareagować zmianami na negatywny rezultat. Dokonał potrójnej korekty w składzie i wprowadził Conora Gallaghera, 18-letniego Lewisa Halla i 19-letniego debiutanta, Omariego Giraud-Hutchinsona.
Klub, który wydał latem na transfery ponad 300 milionów funtów, jest zmuszony… wpuszczać na mecz z Manchesterem City kilku juniorów. Mimo tego, że młodzi próbowali zmienić rezultat tego spotkania, nie dali rady. Zabrakło tego doświadczenia w kluczowych momentach. Hall w doliczonym czasie miał na nodze piłkę meczową, ale w najważniejszej chwili noga zadrżała i futbolówka poleciała daleko nad bramką Edersona.
Podopieczni Guardioli wyglądali na drużynę, którą satysfakcjonuje 1:0 i do końcowego gwizdka sędziego rozpaczliwie bronili wyniku. Nie podejmowali prób ataku. The Citizens pokonując Chelsea, ma już na swoim koncie 39 punktów i pięć oczek straty do lidera – Arsenalu. Z kolei The Blues dalej plasują się na dziesiątej lokacie w ligowej tabeli.
Chelsea – Manchester City 0:1 (0:0)
Mahrez 64′
Czytaj więcej o Premier League:
- Zmiana klubu, problemy mentalne i mundial z ławki. Trudny rok Jana Bednarka
- Za niski. Za chudy. Z biednej rodziny. Dziś Almiron zachwyca w Premier League
- Po co Liverpoolowi Cody Gakpo?
- Porażka z cwaniactwem i szejkami. Dlaczego Liverpool zmienia właściciela?
Fot. Newspix