Reklama

Polska w półfinale United Cup!

Sebastian Warzecha

Autor:Sebastian Warzecha

04 stycznia 2023, 14:56 • 8 min czytania 5 komentarzy

Pięć meczów – a więc wszystkie możliwe – zajęło rozstrzygnięcie spotkania Polski z Włochami, którego stawką był półfinał United Cup. Po czterech singlowych starciach było bowiem 2:2. O wszystkim rozstrzygał więc mikst, w którym Iga Świątek i Hubert Hurkacz okazali się lepsi od Lorenzo Musettiego i Camilli Rosatello. Polacy znaleźli się więc w najlepszej czwórce pierwszej, historycznej edycji tych rozgrywek. I mamy nadzieję, że na tym nie poprzestaną.

Polska w półfinale United Cup!

Daniel na pożarcie, Iga skuteczna

Wszystko zaczęło się w środku nocy naszego czasu, gdy większość fanów tenisa w Polsce zapewne jeszcze smacznie spała. Zresztą można było przewidzieć, że na mecz Daniela Michalskiego z Lorenzo Musettim nie będzie po co wstawać. Polak to w końcu zawodnik z trzeciej setki rankingu ATP, na co dzień grający w turniejach rangi ITF. W United Cup zagrał do tej pory niezłe, ale przegrane spotkanie z klasyfikowanym w drugiej setce Timofiejem Skatowem, a potem dość łatwo ograł go 56. na świecie Marc-Andrea Huesler.

A dziś miało być jeszcze trudniej – Musetti to w końcu jeden z najbardziej utalentowanych młodych zawodników na świecie. 20-latek zajmuje 23. miejsce w rankingu ATP, w poprzednim sezonie wygrał dwa turnieje – w Hamburgu i Neapolu. Dla Michalskiego to gość z zupełnie innego tenisowego świata… i niestety było to widać. Daniel ugrał ledwie dwa gemy, po jednym na seta. Nawet przy własnym serwisie Polak miał niewiele do powiedzenia, najlepiej świadczą o tym ledwie 44 procent wygranych piłek po pierwszym podaniu. Cały mecz ostatecznie trwał tylko 58 minut.

I wtedy warto było się już obudzić. Na kort wchodziła bowiem Iga Świątek z jednym zadaniem – wyrównaniem stanu rywalizacji.

Weszła, dodajmy, świetnie nastawiona. Po drugiej stronie siatki nie stała wcale łatwa rywalka – Martina Trevisan to w końcu ubiegłoroczna półfinalistka Roland Garros, a Iga w pierwszym secie wręcz zmiotła ją z kortu. Polka przede wszystkim genialnie grała przy własnym podaniu. 90 procent jej pierwszych serwisów było w grze, ani razu nie musiała się bronić przed break pointami. Raz tylko musiała rozegrać gema na przewagi, ale szybko go zamknęła. Włoszkę przełamała natychmiast i tę przewagę utrzymała do końca seta.

– Iga utrzymuje swój poziom gry. Rywalka cały czas musi walczyć na 200 procent, aby móc się jej przeciwstawić – mówiła w trakcie meczu Agnieszka Radwańska, pełniąca funkcję kapitana reprezentacji Polski. Trudno było się z tym stwierdzeniem nie zgodzić.

W drugiej partii Martina jednak pokazała, że coś tam potrafi. Choć nie od razu, bo Iga zaczęła od prowadzenia 3:0 z dwoma przełamaniami. Nagle jednak jakby straciła nieco koncentracji. W czwartym gemie drugiej partii popełniła kilka prostych błędów, co ostatecznie doprowadziło do tego, że przegrała gema. Szybko uciekło jej więc jedno ze zdobytych przełamań. Odrobić tę stratę mogła niemal natychmiast, ale Włoszka doskonale się broniła i po odparciu trzech break pointów zdołała zapisać na swoim koncie kolejnego gema. Na szczęście wciąż potrzebne jej było jedno przełamanie. A tego Iga jej już nie dała, choć w ostatnim gemie meczu – przy 5:4 – musiała trzykrotnie bronić się przed breakiem. Zrobiła to skutecznie.

CZYTAJ TEŻ: NAJLEPSI POLSCY SPORTOWCY W 2022 ROKU

Jednak trzeba przyznać, że nie było to łatwe zadanie. Sam drugi set tego meczu trwał bowiem 77 minut. Ważne jednak, że Polka zapisała na swoim koncie wygraną, czym dała Polsce punkt. Po jej meczu przyszedł czas na ten Huberta Hurkacza. A to jego czekało być może najtrudniejsze wyzwanie tego dnia.

Hubert uległ, Magda uratowała

Reklama

Nasz najlepszy singlista rywalizował bowiem z Matteo Berrettinim. Obaj wcześniej grali ze sobą trzykrotnie, lepszy bilans miał Włoch. Z Hubertem wygrywał w 2018 roku w kwalifikacjach Australian Open i trzy lata później w… półfinale Wimbledonu (szybko obaj poszli do góry, co?). Polak za to lepszy był w 2019 roku w Miami. Mieliśmy nadzieję, że dziś ich bilans się wyrówna. Niestety, choć mecz był wyrównany i stał na świetnym poziomie, to ostatecznie lepszy okazał się Matteo.

Hubert z pewnością zaczął gorzej, niż w poprzednich spotkaniach w United Cup, gdy radził sobie z Aleksandrem Bublikiem i Stanem Wawrinką. W pierwszym secie gorzej funkcjonował jego serwis, sporo – bo aż szesnaście – miał niewymuszonych błędów. Co do podania, to to stracił już w pierwszym gemie meczu, ale stosunkowo szybko odzyskał breaka, gdy wyrównał stan rywalizacji na 2:2. Tyle tylko że to był wyłącznie chwilowy skok jakości w jego grze. Resztę seta zagrał znów stosunkowo kiepsko, a Berrettini z tego skorzystał – przełamał Huberta w dziewiątym gemie, chwilę później zamknął seta.

Po przerwie jednak Polak się ocknął.

Znacznie lepiej serwował, świetnie utrzymywał się w długich akcjach, których w tym meczu nie brakowało. Potrafił zaskoczyć Berrettiniego nieszablonowymi zagraniami. Przy stanie 3:2 popisał się znakomitym returnem, a potem może jeszcze lepszym minięciem, po których dostał dwa break pointy. Pierwszego Włoch jeszcze obronił, drugiego nie zdołał. A że Hubert chwilę później zapisał łatwego gema serwisowego na swoim koncie, to był o krok od wygrania seta. I tego po chwili faktycznie zgarnął. W trzeciej partii z kolei początkowo grał dobrze, ale w końcu – w szóstym gemie – popełnił kilka błędów, grał pasywnie, nie ryzykował. Berrettini z tego skorzystał i Polaka przełamał. A że Włoch serwis ma znakomity, to wystarczyło, że dwa razy podanie utrzymał.

Wygrał więc mecz i wyprowadził tym samym swoją reprezentację na prowadzenie 2:1. Z naszej perspektywy nie było już miejsca na pomyłki – żebyśmy awansowali do półfinału, wygrać musiała najpierw Magda Linette, a potem nasz mikst.

Ta pierwsza zrobiła to we wręcz znakomitym stylu. Magda dziś momentami wyglądała, jakby fruwała po korcie. A przecież Lucia Bronzetti, z którą Polka się mierzyła, to wcale nie tak słaba zawodniczka. Włoszka ma 24 lata, w rankingu WTA jest 54., poprzedni sezon był najlepszym, doszła nawet w jego trakcie do pierwszego finału turnieju z głównego cyklu w karierze. Nie wygrała, ale pokazała, że ma potencjał. Wydawało się więc, że Magdzie nie będzie łatwo.

Ale papier swoje, a kort swoje. A Linette od samego początku dominowała nad rywalką. Zresztą w United Cup Magda wygląda świetnie, znakomicie pokazała się zwłaszcza wczoraj, gdy rozstrzygnęła nasz mecz ze Szwajcarią, pokonując Jil Teichmann. I może to nakręciło ją przed dzisiejszym meczem. Bo już pierwsze punkty pokazały, że Polka jest w świetnej dyspozycji. Grała odważnie, szybko przełamała – i to dwa razy – Włoszkę, która nie była w stanie znaleźć recepty na postawę Magdy. Linette wykorzystała trzecią piłkę setową, jaką miała. Pierwszą partię wygrała 6:1.

W drugiej Bronzetti była dwa razy lepsza… bo ugrała dwa gemy. Jeśli już się pokazywała, to co najwyżej w pojedynczych akcjach. Na przestrzeni meczu czy nawet seta nie była w stanie utrzymać poziomu. Znów dała się przełamać natychmiast, często nie wykorzystywała też przewagi w akcjach, jeśli akurat ją zyskała. Magda często doskonale ją kontrowała, wychodząc nawet z głębokiej defensywy. To też musiało zniechęcać Lucię. I choć ta próbowała się jeszcze nakręcić – wspierana też przez ławkę – to nie dała rady tego zrobić. Linette wygrała gładko, 6:1, 6:2.

O wszystkim miał więc zdecydować mikst.

Mamy to!

Polacy wyszli na decydujące starcie w najmocniejszym możliwym składzie, a więc z Igą Świątek i Hubertem Hurkaczem. Włosi – nie. Postawili na Lorenzo Musettiego i Camillę Rosatello, a więc tenisistkę zajmującą 174. miejsce w rankingu deblowym. Wiadomo, gra podwójna rządzi się swoimi prawami i niżej notowani zawodnicy potrafią zaskoczyć, zwłaszcza jeśli po drugiej stronie stoją specjaliści od singla. Ale też trzeba dodać, że i Hubert Hurkacz (ma cztery tytuły rangi ATP na koncie, był nawet w TOP 30 rankingu), i Iga Świątek (była w finale Roland Garros 2021) grać w debla potrafią.

Reklama

Było to dziś widać.

Właściwie jedyne, co zagrażało ich zwycięstwu, to… opady deszczu. Pat Rafter Arena ma co prawda dach, ale pomiędzy nim a trybunami są przerwy, a ulewa w połączeniu z opadami deszczu była taka, że i kort momentami robił się mokry. Spotkanie przerywano jednak co najwyżej na kilka minut, poza tym gra toczyła się płynnie i pod dyktando naszej pary. W pierwszym secie Hubert i Iga wygrali 6:1 i zajęło im to ledwie 23 minuty. Od początku grali doskonale, to oni wygrywali większość z długich wymian. Przy siatce świetnie spisywał się Hurkacz, z głębi kortu z kolei doskonale grała Iga.

W drugim secie niewiele się zmieniło, choć początkowo Musetti i Rosatello trzymali się w grze. Ale trwało to tylko do stanu 2:2, potem kilka znakomitych zagrań zaliczył Hubert Hurkacz, dał naszemu mikstowi przełamanie, a że swoje serwisy też wygrywaliśmy gładko, to zrobiło się 5:2. W dodatku Camila Rosatello nie utrzymała chwilę potem własnego podania. Polska wygrała mecz i awansowała do półfinału turnieju.

– Wspaniała sprawa. Wygrywanie w zespole jest może nawet lepsze niż indywidualnie. Wysiłek się opłacił. To był naprawdę stresujący mecz. Oboje nie gramy normalnie miksta. Jestem szczęśliwa, że zagrałam solidny mecz. Hubert naciskał na rywali, sprawiał, że mi było łatwo. On w przeszłości więcej debla, ma lepszą wiedzę taktyczną, nieco lepiej rozumie geometrię kortu w deblu. Jest w naszej parze liderem, ale musieliśmy znaleźć dobrą komunikację. Poznać się. Myślę, że zrobiliśmy do dobrze – mówiła Iga. A Hubert dodawał, że za dziś gratulacje należą się przede wszystkim kobiecej części naszej ekipy. I ma rację, to to one dały nam tak naprawdę 2.5 punktu. Tylko jedna połówka należała do niego.

Ale była ona tak ważna, jak i punkty dziewczyn. Bo to dzięki nim wszystkim awansowaliśmy do półfinału. Historycznego, to w końcu pierwsza edycja United Cup. A potencjał naszej kadry na pewno nie ogranicza się tylko do najlepszej czwórki.

Wyniki:

Daniel Michalski – Lorenzo Musetti 1:6, 1:6

Iga Świątek – Martina Trevisan 6:2, 6:4

Hubert Hurkacz – Matteo Berrettini 4:6, 6:3, 3:6

Magda Linette – Lucia Bronzetti 6:1, 6:2

Świątek/Hurkacz – Rosatello/Musetti

Finalny wynik:

Polska – Włochy 3:2

Fot. Newspix

Gdyby miał zrobić spis wszystkich sportów, o których stworzył artykuły, możliwe, że pobiłby własny rekord znaków. Pisał w końcu o paralotniarstwie, mistrzostwach świata drwali czy ekstremalnym pływaniu. Kocha spać, ale dla dobrego meczu Australian Open gotów jest zarwać nockę czy dwie, ewentualnie czternaście. Czasem wymądrza się o literaturze albo kinie, bo skończył filmoznawstwo i musi kogoś o tym poinformować. Nie płakał co prawda na Titanicu, ale nie jest bez uczuć - łzy uronił, gdy Sergio Ramos trafił w finale Ligi Mistrzów 2014. W wolnych chwilach pyka w Football Managera, grywa w squasha i szuka nagrań wideo z igrzysk w Atenach 1896. Bo sport to nie praca, a styl życia.

Rozwiń

Najnowsze

Polecane

Grają o mistrzostwo w szkolnej hali. ”Słyszę to od 10 lat. To musi się zmienić”

Jakub Radomski
3
Grają o mistrzostwo w szkolnej hali. ”Słyszę to od 10 lat. To musi się zmienić”

Inne sporty

Tenis

Iga Świątek awansowała do 1/2 turnieju w Stuttgarcie. Nie było łatwo

Kacper Marciniak
0
Iga Świątek awansowała do 1/2 turnieju w Stuttgarcie. Nie było łatwo

Komentarze

5 komentarzy

Loading...