Reklama

Dwie koncepcje. Jak kluby Ekstraklasy zaplanowały najdłuższą przerwę zimową od dekady

Przemysław Michalak

Autor:Przemysław Michalak

02 stycznia 2023, 09:40 • 7 min czytania 5 komentarzy

Powoli żegnamy okres świąteczno-noworoczny, a tym samym w klubach Ekstraklasy kończy się laba. Najpóźniej za kilka dni wszyscy wchodzą na najwyższe obroty i zaczynają przygotowania do rundy wiosennej. To, jak w poszczególnych drużynach wykorzystano wcześniejszy czas, potrafiło się jednak mocno różnić. 

Dwie koncepcje. Jak kluby Ekstraklasy zaplanowały najdłuższą przerwę zimową od dekady

Mundial w terminie jesienno-zimowym sprawił, że przerwa w Ekstraklasie między rundami była najdłuższa od dekady. Między meczem Lechii Gdańsk z Górnikiem Zabrze (18 listopada) a zaplanowanymi na 27 stycznia spotkaniami Miedź Legnica – Radomiak Radom i Stal Mielec – Lech Poznań jest aż 70 dni odstępu. Tak długiej pauzy nie zanotowano w polskiej elicie od sezonu 2012/13, gdy ostatni jesienny mecz rozegrano 10 grudnia, a pierwszy wiosenny 22 lutego, co dało 74 dni ligowego snu.

Dla wielu piłkarzy i trenerów na tym szczeblu jest to sytuacja wyjątkowa, która być może już się w ich karierze nie powtórzy. Nic więc dziwnego, że nie wypracowano jednego schematu na spożytkowanie tylu tygodni.

Wyklarowały się tu dwa sposoby:

a) od razu po ostatnim meczu rozjeżdżamy się na urlopy, na początku grudnia wracamy do treningów, a po stosunkowo krótkiej przerwie świąteczno-noworocznej zaczynamy zasuwać na całego

Reklama

b) po ostatnim meczu trenujemy jeszcze nawet kilka tygodni, przeważnie rozgrywamy jakieś sparingi, a później piłkarze mają jeden dłuższy urlop

Jak rozłożyły się proporcje? Dziesięć klubów wybrało wariant pierwszy, a osiem wariant drugi.

Urlopy od razu po rundzie:

  • Jagiellonia do 14 grudnia
  • Korona Kielce do 28 listopada i od 17 grudnia do 2 stycznia
  • Lech Poznań do 12 grudnia i od 22 grudnia do 3 stycznia
  • Legia do 1 grudnia i od 17 grudnia do 3 stycznia
  • Miedź Legnica do 2 grudnia i od 17 grudnia do 3 stycznia
  • Piast Gliwice do 3 grudnia i od 23 do 27 grudnia
  • Pogoń Szczecin do 4 grudnia i od 23 grudnia do 2 stycznia
  • Raków do 3 grudnia i od 18 grudnia do 2 stycznia
  • Widzew do 5 grudnia i od 18 grudnia do 3 stycznia
  • Zagłębie Lubin do 12 grudnia

Co się rzuca w oczy? Niemal cała ligowa czołówka – czyli Raków, Legia, Widzew, Pogoń i Lech – dostała wolne od razu po zakończeniu rundy. Przypadek? Chyba nie do końca.

Większość trenerów, która zdecydowała się na to rozwiązanie, po wznowieniu zajęć dawała jeszcze piłkarzom czas na spokojne spędzenie Bożego Narodzenia i Sylwestra. Wyjątkami są Jagiellonia, Piast i Zagłębie Lubin. Tutaj zawodnicy mogli liczyć raptem na 3-4 dni oddechu w trakcie samych świąt i nic więcej.

W związku z tym, że skończyliśmy ligowe granie w połowie listopada, a mieliśmy sporo kontuzji, od razu po ostatnim jesiennym meczu zdecydowaliśmy się na zarządzenie przerwy. Było to podyktowane chęcią postawienia na nogi graczy, którzy tego wymagali. Ponadto chcieliśmy dać nieco odpoczynku zawodnikom częściej grającym jesienią – tłumaczy na oficjalnej stronie „Jagi” Maciej Stolarczyk.

Białostoczanie, podobnie jak Lech Poznań, Pogoń Szczecin i Zagłębie, w grudniu nie rozgrywali żadnych sparingów. Skupili się na pracy we własnym gronie. W Lubinie doszło do zmiany trenera, Waldemar Fornalik już od 12 grudnia wziął w obroty swoich nowych podopiecznych i zapewne ich nie oszczędzał, dlatego wypuszczanie ich wtedy na boisko nie miałoby sensu.

Reklama

Pozostali do świąt potrafili zaliczyć i trzy gry kontrolne, a Raków w tym celu wyjechał nawet na osobny obóz do Holandii. Mierzył się z renomowanymi rywalami i wstydu nie przyniósł. Najpierw przegrał 2:4 z PSV, by następnie zremisować 1:1 z Anderlechtem (gol Musiolika w ostatniej akcji) i 2:2 z RKC Waalwijk, które zastąpiło pierwotnie przewidzianą do sparingu Fortunę Sittard.

PSV było najbardziej wymagającym przeciwnikiem, ale Marek Papszun uważał, że jego zespół toczył wyrównany bój i wynik nie do końca oddawał przebieg spotkania. – W pierwszej połowie prowadziliśmy i kontrolowaliśmy mecz. Potem nagle stanęliśmy na trzy minuty i straciliśmy dwa gole. Na naszym ligowym poziomie to się nie zdarza, tutaj to jest koniec. Od początku do końca w każdym momencie trzeba utrzymywać maksymalny poziom koncentracji i zaangażowania, bo jak nie, to od razu jest sytuacja i z tego są bramki. Jakość tych zawodników jest na bardzo wysokim poziomie – komentował szkoleniowiec „Medalików”. Miłym wspomnieniem będzie przywitanie z trenerem ekipy z Eindhoven, Ruudem van Nistelrooyem, który sam podszedł do ludzi z Rakowa i nawet zagadywał po polsku.

Piłkarze lidera Ekstraklasy chyba wyciągnęli wnioski z otrzymanej lekcji futbolu. Z Anderlechtem walczyli do końca i rzutem na taśmę wyrównali w pełni zasłużenie, wcześniej marnując kilka świetnych sytuacji.

Legia została w kraju i mierzyła się z pierwszo- oraz drugoligowcami. Motor Lublin odprawiła z bagażem czterech goli, z GKS-em Tychy i Ruchem Chorzów musiała się bardziej pomęczyć. „Wojskowi” zaczęli od sparingu z tyszanami i sporo się w nim działo, nie tylko w aspekcie piłkarskim. Nawet w takich okolicznościach dał o sobie znać charakterek Josue, który jeszcze przed przerwą wyskoczył z pretensjami do walczącego z nim o piłkę Dominika Połapa. Skończyło się na czerwonych kartkach dla jednego i drugiego.

Najszybciej po pierwszym urlopie do pracy wróciła Korona Kielce. Kamil Kuzera dał zespołowi zaledwie dwa tygodnie wolnego, a od 28 listopada do połowy grudnia trzeba było zasuwać. Złocisto-krwiści w tym czasie zostali sprawdzeni przez Górnika Łęczna (4:0) i GKS Katowice (0:1).

Urlopy dopiero później:

  • Cracovia od 4 do 27 grudnia
  • Górnik Zabrze od 11 grudnia do 2 stycznia
  • Lechia Gdańsk od 3 grudnia do 2 stycznia
  • Radomiak od 26 listopada do 2 stycznia
  • Stal Mielec od 26 listopada do początku stycznia
  • Śląsk Wrocław od 20 listopada do 27 grudnia
  • Warta Poznań od 27 listopada do 2 stycznia
  • Wisła Płock od 27 listopada do 2 stycznia

W ośmiu klubach zdecydowano się na wariant z dłuższymi treningami po rundzie. W przypadku Górnika Zabrze i Lechii Gdańsk łatwiej było tak wybrać, ponieważ ekipy te kończyły granie dopiero 18 listopada, czyli dwa dni przed startem mundialu. Trudno byłoby sensownie zaplanować dłuższy odpoczynek zaraz po ostatnim spotkaniu, by później móc jeszcze więcej popracować przed świętami. Przetrzymanie zawodników o dwa lub trzy tygodnie jawiło się jako rozwiązanie rozsądniejsze.

Lechia w większym stopniu pracowała we własnym gronie, po drodze zaliczając tylko sparing z trzecioligową Gedanią Gdańsk (1:0). W Zabrzu piłkarze trenowali o tydzień dłużej, aż do 10 grudnia i jako ostatni w Ekstraklasie mogli zakrzyknąć „wolne!”. W międzyczasie zmierzyli się kontrolnie z Odrą Opole (4:1), Podbeskidziem (1:0) i Miedzią Legnica (3:1), gdy grano cztery razy po 30 minut. Trenera Bartoscha Gaula mogła cieszyć dyspozycja napastników. Szymon Włodarczyk i Piotr Krawczyk trafili po dwa razy, a zwycięstwo nad Podbeskidziem zapewnił testowany Hiszpan Manel Martinez, który ostatnio występował w… Uzbekistanie.

Niektórzy dobrą postawą zasłużyli sobie na dłuższe urlopy. Początkowo trener Warty, Dawid Szulczek planował rozpoczęcie grupowych zajęć już po świętach, ale jako że „Zieloni” kończą rok z dziewięcioma punktami przewagi nad strefą spadkową, zawodnicy dostali kilka dodatkowych dni odpoczynku i w klubie mają się stawić 2 stycznia. W międzyczasie są zobowiązani indywidualnie zrealizować rozpiskę, którą normalnie wykonaliby już na miejscu.

W Wiśle Płock nie było urlopów od razu po lidze, ale też nie trzeba było na nie czekać do grudnia. Piłkarze pozostali w klubie na dwa tygodnie. Najpierw standardowo trenowali, by następnie między 22 a 26 listopada rozegrać cztery sparingi, z czego trzy ze słowackimi drużynami podczas krótkiego tournee za południową granicą. Porażka 0:4 z MSK Żylina musiała lekko zaboleć Pavola Stano. W następnych podejściach jego podopieczni spisywali się lepiej (4:4 z MFK Tatran Liptovsky, 3:1 z Zeleziarną Podbrezova). Po wszystkim drużyna dostała pięć tygodni wolnego i coś nam podpowiada, że zawodnicy wolą taki wariant niż na przykład dwa tygodnie odpoczynku, potem powrót do klubu do połowy grudnia i znów dwa tygodnie resetu. No ale nie każdy trener uznał, że będzie to najlepszy pomysł w kontekście formy na rundę wiosenną.

Chyba najbardziej z planem przygotowań pokombinował Śląsk Wrocław. Po zakończeniu ligi zespół jeszcze przez tydzień pozostawał na miejscu. Na koniec zaplanowano sparing z Nysą Zgorzelec z okazji 50-lecia istnienia tego klubu. Do meczu jednak nie doszło z powodu zmrożonego boiska, zagrażającego zdrowiu zawodników. Przez pierwsze dwa tygodnie wolnego gracze WKS-u mogli liczyć na totalny luz, od 5 grudnia mieli już stosować się do rozpisek treningowych.

Radomiak przed urlopami pojechał sprawdzić się na tle RB Lipsk i… Cóż, była to bolesna weryfikacja. Niemcy wygrali aż 6:0, a podsumowaniem różnicy klas był samobój Dominika Sokoła z 90. minuty.

Całościowo najmniej wolnego w całej Ekstraklasie, obok Górnika Zabrze, dostali piłkarze Cracovii. Najpierw długo trenowali i podejmowali w sparingach rywali ze Słowacji (do 3 grudnia), a później dość szybko wznowili przygotowania (od razu po świętach). Po części na pewno wymusiła to wierność tradycji. Trudno byłoby godnie odbyć Trening Noworoczny widząc się na oczy pierwszy raz po wakacjach.

*

Jak widać, rozrzut w koncepcjach przygotowań do drugiej rundy bywał olbrzymi. Przykładowo: gdy w Lechu zespół zbierał się po urlopie – mając w perspektywie również przerwę świąteczno-noworoczną – Górnik dopiero się na niego wybierał. Ciekawi nas, czy po czasie będzie można zauważyć jakąś prawidłowość, że dany sposób ewidentnie dawał lepsze efekty na wiosnę.

WIĘCEJ O EKSTRAKLASIE:

Fot. Newspix

Jeżeli uznać, że prowadzenie stronki o Realu Valladolid też się liczy, o piłce w świecie internetu pisze już od dwudziestu lat. Kiedyś bardziej interesował się ligami zagranicznymi, dziś futbol bez polskich akcentów ekscytuje go rzadko. Miał szczęście współpracować z Romanem Hurkowskim pod koniec jego życia, to był dla niego dziennikarski uniwersytet. W 2010 roku - po przygodach na kilku stronach - założył portal 2x45. Stamtąd pod koniec 2017 roku do Weszło wyciągnął go Krzysztof Stanowski. I oto jest. Najczęściej możecie czytać jego teksty dotyczące Ekstraklasy – od pomeczówek po duże wywiady czy reportaże - a od 2021 roku raz na kilka tygodni oglądać w Lidze Minus i Weszłopolskich. Kibicowsko nigdy nie był mocno zaangażowany, ale ostatnio chodzenie z synem na stadion sprawiło, że trochę odżyła jego sympatia do GKS-u Tychy. Dodając kontekst zawodowy, tym chętniej przyjąłby długo wyczekiwany awans tego klubu do Ekstraklasy.

Rozwiń

Najnowsze

Ekstraklasa

Komentarze

5 komentarzy

Loading...