Reklama

Największe odkrycia mundialu. Kogo czeka hitowy transfer?

Damian Smyk

Autor:Damian Smyk

18 grudnia 2022, 11:59 • 11 min czytania 14 komentarzy

Co cztery lata podczas Mistrzostw Świata objawiają nam się nowe talenty. Szersza publiczność dostrzega piłkarzy, którzy na największych arenach świata robią coś spektakularnego. – Ciekawe co stanie się z nimi po mundialu? – zastanawiają się wówczas kibice. I oczywiście tegoroczne mistrzostwa nie są w tym przypadku odosobnione. Znów mogliśmy dostrzec przyszłych bohaterów hitowych transferów.

Największe odkrycia mundialu. Kogo czeka hitowy transfer?

Oczywiście warto pamiętać o tym, że w dzisiejszym świecie nikt już nie kupuje zawodnika tylko dlatego, że dobrze zagrał na Mistrzostwach Świata lub Europy. Dobry występ podczas turnieju jest raczej tylko potwierdzeniem obserwacji skautów. Kluby mogą obejrzeć każdy mecz na platformach skautingowych, porównać zawodnika pod wieloma kątami statystycznymi. Mundial ma dać jedynie odpowiedź na pytania typu: czy ten facet jest w stanie grać tak dobrze na tle czołowych drużyn, czy dźwiga presję, czy stać go na kilka dobrych występów z rzędu, jak funkcjonuje poza taktyką klubową.

Na tej naszej liście mamy kilka typów „odkryć”. Mamy typ totalnie nieoczywisty – czyli zawodników, którzy nie byli szerzej znani, a pewnie zakręcą się blisko jedenastki turnieju. Coś jak Mikkel Damsgaard na ostatnim Euro. Kolejny typ, to zawodnicy stosunkowo młodzi, którzy już przed mundialem wskoczyli na wysoką falę, a na mundialu tylko to potwierdzili. No i mamy przypadek zawodników, którzy są już całkiem doświadczeni, grają w przyzwoitych klubach, ale dobrym występem na mundialu mogą zasłużyć na angaż w lepszej lidze.

Mohammed Kudus (Ghana)

Prawdopodobnie najlepszy ghański zawodnik mistrzostw. Już jesienią błyszczał w barwach Ajaksu Amsterdam (gole przeciwko Liverpoolowi czy Napoli w Lidze Mistrzów, pięć bramek w Eredivisie). A na mundialu ciągnął za uszy dość przeciętną reprezentację Ghany. Bardzo aktywny pod bramką przeciwnika (2,7 strzału na mecz), jeden z najczęściej dryblujących pomocników w fazie grupowej (3,3 dryblingów na mecz), do tego dołożył aktywną pracę w defensywie (5 odbiorów w fazie grupowej). No i rzecz jasna ustrzelił dwa gole.

Już latem mówiło się, że Kudus może zmienić klub. Wówczas mówiło się chociażby o zainteresowaniu ze strony Borussii Dortmund, ale ostatecznie Ajax postawił weto w sprawie odejścia tego gracza. Ale Kudus – jak donosi „The Athletic” – chce odejść już tej zimy. Ma nawet upatrzony kierunek. Chciałby trafić do Premier League. Kluby, które chcą go mieć u siebie, muszą się jednak liczyć z wydatkiem rzędu 40 mln euro.

Reklama

relacja-live-3-kolejka-grupa-a-grupa-b-mistrzostwa-swiata-katar-2022

Cody Gakpo (Holandia)

Bardzo podobny przypadek. Gakpo miał latem zeszłego roku trafić do Manchesteru United. Ostatecznie „Czerwone Diabły” mocno wykosztowały się na Anthony’ego i mimo starań nie udało im się porozumieć z PSV Eindhoven na wykup utalentowanego pomocnika.

Manchester pewnie teraz żałuje, bo na promocję nie ma już co liczyć, a cena za Holendra tylko poszybowała w górę. Do znakomitej jesieni (9 goli i 12 asyst w 14 meczach Eredivisie, trzy gole i dwie asysty w fazie grupowej Ligi Europy, bramki w Lidze Narodów) dołożył jeszcze trzy trafienia na Mistrzostwach Świata.

To wynik dobry, natomiast wrażenie robi to, z jakich pozycji te gole strzelał. Według portalu Fbref współczynnik goli oczekiwanych Holendra wyniósł zaledwie 0,3 xG. Dla porównania Richarlison strzelił trzy gole z 2.1 xG, a Leo Messi na strzelenie czterech goli potrzebował sytuacji o wartości 4.7 xG. Innymi słowy – Gakpo na tym mundialu potrafił strzelić gola z niczego. A właściwie trzy gole z niczego.

Enzo Fernandez (Argentyna)

Kto oglądał Benficę w tym sezonie Ligi Mistrzów, ten doskonale zna tego chłopaka. Współautor świetnej postawy Portugalczyków w Champions League był typowy na jedno z odkryć mistrzostw i nie rozczarował swoich zwolenników.

Dość zaskakująco nie zaczął wcale tego turnieju w wyjściowym składzie. Z Arabią wszedł na pół godziny, z Meksykiem też. Ale z Meksykiem strzelił pięknego gola na 2:0 i mecz z nami rozpoczął już w pierwszej jedenastce. Efekt? Asysta z Polską, udany mecz z Australią (90 minut), niezły mecz z Holandią (120 minut), kluczowe podanie do Alvareza przy rzucie karnym na 1:0 z Chorwacją (90 minut).

Reklama

Chłopak wygląda jak pomocnik kompletny, który po prostu będzie musiał tylko udoskonalić się w pewnych elementach, ale nie widać u niego wyraźnie słabszej strony. I powalczy, i rozegra, i podrybluje, i dogra kluczowe podanie, i uderzyć potrafi.

Według argentyńskich i portugalskich mediów parol nad 21-latkiem zagiął już Real Madryt, do walki o Fernandeza stanął też Liverpool. Ale Benfica tanio go nie sprzeda – cena wywoławcza wynosi już ponoć 100 mln euro.

Julian Alvarez (Argentyna)

Wygląda na to, że w walce napastników o miejsce w jedenastce turnieju są już tylko Alvarez i Olivier Giroud. Gol w finale i zdobycie mistrzostwa świata pewnie przyklepie miejsce jednego lub drugiego w ekipie All-Stars MŚ 2022. I o ile pod nieobecność Benzemy jasnym było, że to na Giroud będzie grała cała Francja, o tyle Alvarez jest pewnym zaskoczeniem.

Pierwszym napastnikiem Albicelestes miał być (i był na początku mistrzostw) Lautaro Martinez. Snajper Interu jednak nie błyszczał formą, więc Scaloni dokonał roszady. I był to strzał w dziesiątkę. Alvarez strzelił już cztery gole, z czego trzy w fazie pucharowej (dwa w półfinale) i do tego dorzucił wywalczony rzut karny w starciu z Chorwacją. Ten mecz z Chorwatami to zresztą jeden z najlepszych indywidualnych występów na całym mundialu – pewnie znaleźlibyśmy tutaj któryś mecz Messiego, Dumfries przeciwko USA, Szczęsny z Arabią Saudyjską czy Rashford z Walią.

Po roku od transferu z River Plate do Manchesteru City widzimy jednak, jak wiele zaoszczędzili „The Citizens” na tym ruchu. Zainwestowali 15 (według innych źródeł 20) milionów euro) i dzisiaj mogą tylko zacierać ręce. Argentyńczyk strzelał już gole z pyłu jesienią po powrocie z wypożyczenia powrotnego do River Plate, ale teraz jego pozycja jeszcze została umocniona. Haalanda pewnie nie wygryzie, ale Manchester może spać spokojnie – w ataku ma niezwykły komfort. Pytanie jest takie: ciekawe ile dziś trzeba byłoby wyłożyć za takiego Alvareza, jednego z najskuteczniejszych piłkarzy mistrzostw?

Dominik Livaković (Chorwacja)

Skoro już teraz pytał o niego Bayern Monachium, to wiele pokazuje jak bardzo pozycja Livakovicia wystrzeliła na tym mundialu. Oczywiście mistrzowie Niemiec szukali bramkarza, który ma do końca sezonu zastąpić kontuzjowanego Manuela Neuera, a ostatecznie z transferu nic nie wyszło i Bawarczycy raczej ściągną z wypożyczenia Nubela, ale już sam fakt łącznia Livakovicia z Bayernem sporo mówi.

Chorwat pewnie jest w TOP3 najlepszych golkiperów mistrzostw, świetnie wypadł w starciach z Japonią i Brazylią. Ma spore doświadczenie na poziomie europejskich pucharów, pięciokrotnie wygrywał już ligę chorwacką z Dinamem Zagrzeb i z pewnością stać go na wykonanie kolejnego kroku. Zwłaszcza, że ma już 27 lat – zatem jeśli rusza na zachód, to teraz. Według niemieckich mediów Dinamo w rozmowach z Bayernem przekazało, że za swojego bramkarza oczekuje dziesięciu milionów euro.

Azzedine Ounahi (Maroko)

Stoi za nim niezwykle ciekawa historia. W tekście o powiązaniach Paryża z wielka piłką pisaliśmy tak:

Chłopak, który okazał się na tyle dobry, że dziś błyszczy w Ligue 1, mógł przepaść zupełnie bez żalu. Azzedine Ounahi, jedno z odkryć mundialu, to jeszcze lepszy przykład brutalnej selekcji. Środkowy pomocnik przyjechał do Francji i po dwóch latach w akademii Strasbourga znalazł się w rezerwach trzecioligowego klubu. Marokański dziennikarz opowiada mi, jak pomagał w wypromowaniu chłopaka, który od dziecka odznaczał się świetną techniką i doskonałą wydolnością. Żeby znaleźć mu klub w trzeciej lidze, trzeba było wysłać mnóstwo maili i wiadomości z próbkami jego umiejętności. Do Angers dostał się trochę przypadkiem, raczej na zasadzie „dobra, co nam szkodzi”, niż po długiej bitwie między skautami różnych klubów. Od kompletnego zapomnienia do błysku w Katarze dzieliło go niewiele. Na przykład nieodczytana wiadomość w skrzynce mailowej czy machnięcie ręką przedstawiciela Avranches, który podobnych filmów otrzymał pewnie tysiące.

Na mundialu tworzył razem z Amrabatem (o nim zaraz) jeden z najlepszych duetów pomocników turnieju. Amrabat harujący w tyłach, Ounahi harujący nieco wyżej. A na dodatek świetnie dryblujący, bardzo energiczny, niezwykle eksplozywny. Według statystyk jest czołowym dryblerem Ligue 1, a pamiętajmy o tym, że gra przecież w najsłabszym w lidze Angers.

Już teraz łączony jest z Leicester, pojawiła się plotka o zainteresowaniu Arsenalu, a i wspomina się nawet o tym, że zerkać w kierunku Marokańczyka miałaby nawet Barcelona. Bez wątpienia wróżymy mu spory awans sportowy, ale z tą Barceloną chyba ktoś się jednak pospieszył…

Sofyan Amrabat

Czy to najlepszy defensywny pomocnik mundialu? Pewnie zależy od tego, jak sklasyfikujemy takiego De Paula. Albo czy Griezmanna traktujemy jako ofensywnego, czy jednak defensywnego pomocnika. Tak czy siak – Tak czy siak – 26-latek jest topowym piłkarzem mistrzostw. I jeśli ktoś pyta „dlaczego Żurkowski nie gra w tej Fiorentinie, przecież konkurencja nie musi tam być wcale mocna”, to na przykładzie Amrabata dostaje odpowiedź – może innych jest w stanie wygryźć, ale Marokańczyka nie.

Gra Amrabata jest perfekcyjnym przykładem na to, w którą stronę idzie futbol. Defensywni pomocnicy to już nie brutalni gracze spod znaku „siekaj i rąb”, to żadne defensywne rygle bez techniki. Lider Maroka pokazuje, że na tej pozycji i trzeba umieć bronić, i rozgrywać, i nie mieć deficytów technicznych, i być świetnie przygotowanym szybkościowo.

Już latem kontaktował się z nim Tottenham. Przed mundialem miało dojść do spotkania Jurgena Kloppa z agentem Amrabata. I ponoć Liverpool jest faworytem w kwestii pozyskania Marokańczyka. Cena wywoławcza? Według włoskich mediów – 40 mln euro. Ewentualnie 30 mln plus bonusy.

Josip Juranović (Chorwacja)

O, proszę, kogo my tu mamy. Jeszcze nieco ponad rok temu ścigał się z Karolem Danielakiem w Ekstraklasie, a na mundialu wojował z Messim czy Viniciusem. I o ile na tle Argentyny wypadł słabo, o tyle po starciu z Brazylią mógł być z siebie dumny. Zaliczył wówczas takie statystyki:

  • 4 wybicia
  • 1 przechwyt
  • 4 odbiory
  • ani razu nie został przedryblowany
  • 5/5 w pojedynkach na ziemi
  • żadnego faulu
  • raz faulowany
  • podania 60/64 (94% celności)
  • 3 podania kluczowe
  • 2/4 dośrodkowania

Fabrizio Romano donosił, że Chorwat wcale nie musi wiosną grać dalej w Celtiku, bo już parol nad nim zagięło kilka klubów z bardzo poważnych lig. Mundial miał być papierkiem lakmusowym co do tego, czy to jest obrońca na najwyższy europejski poziom. Biorąc pod uwagę wysoką formę na całym turnieju i ozdobniki w postaci tak znakomitego występu na tle Brazylli do złota – tak, można się pokusić o stwierdzenie, że Josip zdał turniejowy test.

Gdzie może trafić? Mówi się o Premier League, padała nazwa Atletico Madryt, wspominało się o klubach włoskich. Celtic oczekuje ponoć za niego koło 15 milionów euro. I co ciekawe – w interesie Legii jest to, by Celtic targował się wysoko, bo warszawianom przypadnie około 10% kwoty od następnego transferu Chorwata.

Josko Gvardiol (Chorwacja)

Trudno mówić o nim w kategoriach „odkrycia”, bo przecież już przed mistrzostwami był czołowym stoperem Europy. Ale na mistrzostwach dał się poznać szerszej publiczności. A już absolutnie rozwiał wszelakie wątpliwości typu „no nieźle wygląda w tym RB Lipsk, ale czy stać go na znakomitą grę na tle topowych napastników świata?”. Mówiąc krótko – tak, stać go.

Prawdopodobnie przyszły zawodnik jedenastki turnieju, kluczowy piłkarz Chorwatów w drodze do brązowego medalu, gracz meczu w starciu o trzecie miejsce. Ale jeśli jakiś europejski – nazwijmy to – „średniak premium” liczy na podkupienie Gvardiola, to niech od razu odpuści. W kontekście chorwackiego stopera padają już sumy w okolicach 100 milionów euro, mocno o ten transfer zabiega już zimą Manchester City.

I nie ma się co dziwić. 22-letni, lewonożny, szybki i wszechstronny stoper to nie inwestycja na dwa sezony, a na dziesięć lat. Kto kupi Gvardiola, ten zabezpieczy się na długo.

Ritsu Doan (Japonia)

Super-rezerwowy Japonii. Wszedł z ławki z Niemcami i strzelił gola. Pojawił się na boisku po przerwie z Hiszpanią i – a jakże – zdobył bramkę. Przypuszczalnie mógł znaleźć się w notesie skautów, którzy szukają szybkich, energicznych, dobrze czujących przestrzeń skrzydłowych do zespołów, które lubią grać z kontrataku.

Doan ma też przyzwoite liczby na przestrzeni całej tej rundy w Eintrachcie Frankfurt. Dwa gole i trzy asysty w Bundeslidze, gol i asysta w Lidze Europy, bramka w Pucharze Niemiec. Jest już relatywnie doświadczony i ograny na poziomie europejskim, ma spore doświadczenie reprezentacyjne, a wciąż ma tylko 24 lata. Kwestia transferu może być jednak skomplikowana, bo Niemcy pół roku temu kupili go z PSV za ponad 8 mln euro i raczej nie będą chcieli się go pozbywać po jednej dobrej rundzie.

Bartosz Bereszyński (Polska)

A co, Polak rodak też musi się w tym zestawieniu znaleźć. Był prawdopodobnie najlepszym polskim piłkarzem z pola na tym turnieju, bardzo udanie radził sobie w destrukcji, okazyjnie próbował swoich sił w ataku. W Sampdorii po prostu się już zasiedział, a biorąc pod uwagę gdzie zmierza ekipa z Genui, to trzeba się stamtąd ewakuować. I to byle szybko.

Zwłaszcza wtedy, gdy zgłasza się po ciebie Napoli. Lider Serie A, być może przyszły mistrz Włoch.

– Bereś wchodzi w środek bajki, by przeżyć coś takiego w Neapolu, co teraz tam się dzieje i wiele wskazuje na to, że będzie tak się działo do końca sezonu. Wszyscy wierzą, że Napoli ten tytuł zdobędzie. Przeżyć mistrzostwo w tym miejscu to jest Maroko podniesione do kwadratu. Bereszyński wie, na co się godzi, że będzie częścią fantastycznego projektu, który być może nie powtórzy się przez najbliższe trzydzieści lat – powiedział Tomasz Lipiński, dziennikarz Canal Plus Sport, ekspert od ligi włoskiej w „Mocy Futbolu” na Kanale Sportowym.

Bereszyński, trafiając do Napoli, wejdzie do innego środowiska piłkarskiego. Być może będzie miał okazję z bliska oglądać, jak jego drużyna sięga po upragniony tytuł mistrza Włoch. Będzie miał okazję też uczestniczyć w treningach z dużo lepszymi piłkarzami, gdzie rywalizacja na każdej pozycji jest na dużo wyższym poziomie niż w Sampdorii. I warto zaznaczyć, że Napoli dalej rywalizuje na trzech frontach (Serie A, Puchar Włoch i Liga Mistrzów). Z pewnością dla „Beresia” będzie duże piłkarskie wyzwanie.

Włoskie media twierdzą, że ten transfer jest już właściwie na finiszu i kwestią dni jest, aż będziemy mieli kolejnego Polaka w Neapolu.

WIĘCEJ O MISTRZOSTWACH ŚWIATA:

Pochodzi z Poznania, choć nie z samego. Prowadzący audycję "Stacja Poznań". Lubujący się w tekstach analitycznych, problemowych. Sercem najbliżej mu rodzimej Ekstraklasie. Dwupunktowiec.

Rozwiń

Najnowsze

EURO 2024

Boniek: Jechanie z nastawieniem, że niczego nie zdziałamy, to strata czasu

Antoni Figlewicz
0
Boniek: Jechanie z nastawieniem, że niczego nie zdziałamy, to strata czasu
Piłka nożna

Boruc odpowiada TVP, ale nie wiemy co. „Kot bijący się echem w zupełnej dupie”

Szymon Piórek
12
Boruc odpowiada TVP, ale nie wiemy co. „Kot bijący się echem w zupełnej dupie”

Mistrzostwa Świata 2022

EURO 2024

Boniek: Jechanie z nastawieniem, że niczego nie zdziałamy, to strata czasu

Antoni Figlewicz
0
Boniek: Jechanie z nastawieniem, że niczego nie zdziałamy, to strata czasu
Piłka nożna

Boruc odpowiada TVP, ale nie wiemy co. „Kot bijący się echem w zupełnej dupie”

Szymon Piórek
12
Boruc odpowiada TVP, ale nie wiemy co. „Kot bijący się echem w zupełnej dupie”

Komentarze

14 komentarzy

Loading...