Na mundialu w Katarze wygląda jak zorro. Gra również w podobny sposób. Zabiera piłki napastnikom, a precyzyjnie oddaje je kolegom z przodu. Josko Gvardiol to najbardziej rozchwytywany obrońca nie tylko reprezentacji Chorwacji, ale może i również na świecie. W swoich szeregach chciałyby mieć go niemal wszystkie czołowe europejskie kluby. Na razie priorytet ma jednak spotkanie z Argentyną i awans do finału mistrzostw.
Agenci i skauci mdleli na widok jego gry. Mimo to odmawiał każdemu, kto przyjeżdżał do Chorwacji. Jego rodzina postawiła wszystko, by mógł zostać profesjonalnym piłkarzem, dlatego nie mógł ich zawieźć. Straszono Zlatko Dalicia więzieniem, jeśli nie powoła go do dorosłej kadry narodowej przed ukończeniem 20. roku życia. Zaprosił go wcześniej i nie zmienił zdania nawet po złamaniu nosa. Josko Gvardiol gra pierwsze skrzypce w reprezentacji Hrvatski, która po raz drugi z rzędu awansowała do półfinału mistrzostw świata. Łączy w sobie wiele cech, które dają obraz nowoczesnego środkowego obrońcy, po którego ustawiła się długa kolejka chętnych. Niemal tak samo długa jak lista skautów obserwujących jego rozwój w Zagrzebiu.
Josko Gvardiol – gwiazda defensywy reprezentacji Chorwacji
Spis treści
– Posłuchaj, po prostu odejdź za darmo, a my damy ci lukratywną pensję, mnóstwo dodatków i hojną prowizję – powiedział przez telefon skaut, jednego z wielkich europejskich klubów.
– Nie ma mowy Jose – usłyszał w odpowiedzi od 17-letniego zawodnika.
Mdlejący skauci
Josko Gvardiol odmawiał każdemu. Był stanowczy. Twardo stąpał po ziemi mimo że wciąż był nastolatkiem. Ufał swojemu agentowi, któremu zaufała cała jego rodzina. Nie zamierzał się spieszyć tym bardziej, że w Dinamie Zagrzeb miał doskonałe warunki do rozwoju. Mistrzowie Chorwacji byli oknem na świat dla młodych zawodników. Każdy mecz oglądała długa lista skautów, których obrońca onieśmielał grą. Jeszcze nigdy nie widzieli piłkarza, który z taką łatwością łączył w sobie cechy dobrego rozgrywającego i niezłomnego stopera. Lekkość, swoboda, a z drugiej strony siła i nieustępliwość to wszystko notowali w swoich notesach.
– Za każdym razem, gdy dominujący fizycznie, 185-centymetrowy i silny nastolatek wchodził na boisko, kilku agentów na uboczu mdlało. Ale kiedy przechodnie spieszyli się, by przynieść im trochę cukru i wody, ten chłopiec grał jeszcze lepiej. I lepiej. Szał przybierał formę histerii – pisał poetycko, pewnie z drobną przesadą Tomislav Juranović dla „Sportske Novosti”.
Jego talent eksplodował na dobre, gdy w wieku 15 lat Dalibor Poldrugac zdecydował się zmienić mu pozycję. Wcześniej występował jako lewy obrońca lub środkowy pomocnik. Czasem nawet jako napastnik, co do dziś mu pomaga bowiem dużo lepiej rozumie sposób myślenia napastników, dzięki czemu może ich ograć. Okazało się na środku defensywy może pokazać wszystko to, co ma najlepsze. Jego występy śledziły największe kluby świata. A jego rodzina w końcu mogła odetchnąć z ulgą. Plan postawienia wszystkiego na karierę „Pepa”, jak nazywają go koledzy w związku ze zbieżnością jego nazwiska i Pepa Guardioli, wypalił, choć początki nie były łatwe.
„Zajmij się naszym dzieckiem”
– Wszystko działo się bardzo szybko. Momentalnie zaczął się rozwijać w niewytłumaczalny sposób. Przyspieszyła to jeszcze obecność czołowych klubów Europy, które zaczęły go bacznie obserwować. Pierwszy był Inter Mediolan – powiedzieli krewni zawodnika na łamach „Sportske Novosti”. Ojciec Tihomir był również piłkarzem, choć na amatorskim poziomie. Mimo to wiedział, by rozwijać pasje i umiejętności syna, wysyłając go do szkółki Tresnjevka w Zagrzebiu, który od rodzinnego Novigradu dzieliło ok. 250 km. Spędził tam jednak tylko rok bowiem ośmioletniego Josko wyłapali skauci Dinama Zagrzeb, a piłkarz trafił pod opiekę agenta – Marjana Sisicia.
– Zajmij się naszym dzieckiem. Wiedz jedynie, że najważniejszą rzeczą, jaką masz się kierować jest szczęście naszego syna i nic więcej – usłyszał od rodziców Sisic. Agent doskonale spełnił się w roli piłkarskiego przewodnika Gvardiola. Wiedział, że cała rodzina poświęciła się dla dobra chłopaka. Nie mieli żadnego planu B. Wszystkie siły, dużą część oszczędności, ale także emocjonalną rozłąkę postawili na szali jego rozwoju. Właśnie dlatego wiąże go niesamowita relacja z rodziną, co można było zobaczyć również podczas mistrzostw świata. Po jednym ze zwycięstw zatonął w objęciach swojej matki – Sanji.
– Kiedy zobaczyłem to zdjęcie, moje serce się rozpaliło. To dlatego Josko jest jednym z najlepszych obrońców na świecie. Nie możesz być dobrym wojownikiem, jeśli jesteś wybrakowany jako człowiek, jeśli nie posiadasz odpowiednich emocji i zaangażowania. Pogratulowałem jego mamie wychowania takiego syna. Takiego mężczyzny, który jest świetnym piłkarzem, ale a jednocześnie człowiekiem skromnym, to efekt wychowania i wiary. To bardzo ważne. Takie wartości są bardzo ważne dla nas i ja również je reprezentuję – powiedział na konferencji prasowej Zlatko Dalić.
Albo gra, albo do więzienia
Selekcjoner Chorwatów bardzo mocno ceni obrońcę. Dał mu zadebiutować w dorosłej reprezentacji niedługo po 19. urodzinach. I to nie tylko pod groźbą więzienia, którą przed laty rzucił Poldrugac. – Jeśli nie będzie regularnie występował w dorosłej reprezentacji Chorwacji w wieku 20 lat, ktoś powinien pójść do więzienia – orzekł były trener Gvardiola. W kraju od dłuższego czasu toczy się dyskusja na jego temat. Porównywano go m.in. z legendarnym Velimirem Zajecem, który został dwukrotnie najlepszym jugosławiańskim piłkarzem, a pochodził właśnie z Chorwacji. Obu zawodników różni jednak wiele. Przede wszystkim pozycja bowiem Zajec występował jako libero. Gvardiol jest jedynie jednym z dwójki bądź trójki środkowych obrońców. Niemniej jednak odpowiedzialność za zespół, niezłomność i siła są cechami, które ich łączą. Zawodnikowi RB Lipsk wieszczy się jednak jeszcze większą karierę.
– Pierwszy raz zobaczyłem go w młodzieżowej reprezentacji Chorwacji na początku 2019 roku. Tego dnia grał jako lewy obrońca i wszyscy widzieli, że pod względem fizycznym znacznie wyprzedza innych graczy w swojej grupie wiekowej. Równie dobrze radził sobie w sytuacjach jeden na jednego, tak jak teraz. Stanowczo i ze spokojem. Jednak gdybyś powiedział mi, że zaledwie trzy lata później będzie jednym z najlepszych obrońców na mundialu – w dodatku jako środkowy obrońca – nie uwierzyłbym ci ani przez sekundę – powiedział dla ESPN Radu Baicu, skaut pracował dla wielu europejskich klubów.
Jego rozwój postępuje niemal w wykładniczy sposób. W lidze chorwackiej zadebiutował jako 17-latek w 2019 roku. Otrzymując szansę od dobrze znanego w Polsce Nenada Bjelicy. Dwa lata później regularnie występował już jednak w RB Lipsk, które okazało się dla niego najlepszą opcją. Wybrał grę dla Byków kosztem Leeds United bowiem w Niemczech przedstawiono dokładny plan na jego rozwój. I wszystko się jak dotąd spełnia.
Rybak czy Złota Rybka
– Tak było lepiej dla mnie. Jestem przekonany, że mogę rozwinąć się jeszcze bardziej, ale przyjdzie moment, w którym będę musiał zdecydować czy odejść, czy zostać tu przez kolejne 10 lat. Real Madryt to największy klub na świecie. Kto wie, może pewnego dnia będę mógł zagrać dla niego. Podoba mi się ta myśl. Modric nie musi mi nic mówić. Nie potrzebuję tego. Bardzo dobrze wiem, co to oznacza być łączonym z Realem. Ja i Chelsea? Nie wiem. Każdy widział, co się wydarzyło w ostatnich miesiącach. Ale będąc szczerym, ja tego nie odczuwam. Wszystkie te historie i powiązania są zbędne. Jedne co mogę powiedzieć, że jestem szczęśliwy w Lipsku. Obecnie nigdzie się nie wybieram. Wiadomo, że Chelsea to wielki klub i być może pewnego dnia tam trafię – wymieniał Gvardiol na łamach „Metra” wszystkie klubowe opcje.
Inni eksperci nie mają wątpliwości, że w Saksonii nie zagrzeje długo miejsca. – Każdy mówi o tym chłopaku. Każdy klub w Europie go zna. Gvardiol posiada ponadprzeciętny talent. Potrafi posłać doskonałe dokładne długie podanie. Jest świetny technicznie, a dodatkowo bardzo silny – stwierdził dla „The Sun” Ivica Olic, były chorwacki napastnik klubów Bundesligi. Obecnie dla Gvardiola liczą się tylko mistrzostwa świata i najbliższe spotkanie z Argentyną. W poprzednich mimo gry w masce radził sobie bez zarzutu. Jest liderem Hrvatski. Odpowiada zarówno za defensywę, co kreację akcji ofensywnych. Do tej pory zanotował tyle samo kontaktów z piłką, co Luka Modrić.
Właśnie dlatego na razie nie spieszy się z podejmowaniem żadnych decyzji klubowych. Wie, że cierpliwość jest ważną cechą, szczególnie w zawodzie, który chciał uprawiać. – Gdybym nie był piłkarzem, byłbym rybakiem jak mój tata – mówił przed laty Gvardiol. W najbliższych dniach z reprezentacją Chorwacji ruszy na połów największego okazu w karierze – złotego Pucharu Świata. W styczniu sam może poczuć się jak ryba, a w zasadzie Złota Rybka, którą na swój haczyk chcą złapać wszyscy.
WIĘCEJ O CHORWACJI:
- Chorwacja to stan umysłu. Chorwacja to dispet
- Nigdy nie lekceważ wielkiej Chorwacji!
- Josip Półfinałović, czyli Celtic już liczy pieniądze, a razem z nim Legia
Fot. Newspix