Reklama

Wisła lepsza od Kielc! Nastolatek bohaterem

Kacper Marciniak

Autor:Kacper Marciniak

11 grudnia 2022, 20:36 • 4 min czytania 2 komentarze

O ile w poprzednim sezonie różnica między Orlen Wisłą Płock a Łomża Industrią Kielce nie wydawała się gigantyczna, tak trwające rozgrywki wskazywały na zdecydowaną przewagę tych drugich. Szczególnie jeśli mielibyśmy popatrzeć, jak oba zespoły radzą sobie w Lidze Mistrzów. Ale jednak – na parkiecie PGNiG Superligi, to wicemistrzowie Polski okazali dziś się lepsi! Płocczanie wygrali na własnym boisku 29:27, a bohaterem został 19-latek rozgrywający pierwszy seniorski sezon, Marcel Jastrzębski!

Wisła lepsza od Kielc! Nastolatek bohaterem

Czego można było się spodziewać

Jak wyglądało ostatnie ligowe starcie pomiędzy dwoma najmocniejszymi zespołami piłki ręcznej w Polsce? Przede wszystkim: obfitowało w emocje, a także czerwone kartki. Sędziowie w trakcie meczu w maju 2022 roku rozdali ich aż pięć. A Wisła – która wówczas potrzebowała zwycięstwa dwoma bramkami, żeby sięgnąć po mistrzostwo Polski – zremisowała. Tym samym tytuł po raz kolejny zawędrował do Kielc.

Dzisiaj stawka nie była oczywiście aż tak wysoka, choć wynik końcowy też był bardzo ważny w kontekście walki o złoty medal PGNiG Superligi. Płocczanie, z racji że grali u siebie, nie mogli sobie pozwolić na wysoką porażkę. Ba, raczej musieli liczyć na wygraną, aby w rewanżowym meczu ligowym mieć solidną szansę na odebranie kielczanom mistrzostwa.

Inna sprawa, że Wisła a Łomża są w trakcie kompletnie innych sezonów. Drudzy przed dzisiejszym spotkaniem przegrali tylko jeden mecz (nie licząc klubowych mistrzostw świata), z wielką Barceloną. Płock natomiast świetnie radził sobie w polskich rozgrywkach, ale zawodził w Lidze Mistrzów. Ekipa Xaviego Sabate wciąż może awansować do fazy pucharowej europejskich rozgrywek, ale musi zdecydowanie wznieść się na wyżyny swoich możliwości (na ten moment gorszy bilans w grupie płocczan ma tylko Porto).

Reklama

Patrząc na to wszystko: faworyt dzisiejszej rywalizacji musiał być znany.

Kontuzje? Tak, ale nie są usprawiedliwieniem

Wspomnieć musimy jeszcze o dwóch rzeczach. Po pierwsze, władze PGNiG Superligi zaleciły, żeby nie używać określenia “Święta Wojna”, ze względu na trwający konflikt zbrojny u naszych wschodnich sąsiadów. Zalecana nazwa do “Derby Polski”. Po drugie, przez kontuzje wielu świetnych szczypiornistów nie oglądaliśmy dzisiaj na parkiecie. Więcej absencji było u kielczan, którzy musieli radzić sobie bez rezerwowego środkowego rozgrywającego Haukura Thrastarsona (koszmarna kontuzja w meczu z Pick Szeged), Benoita Kounkounda czy paru odgrywających już mniejsze role Polaków (Damian Domagała, Cezary Surgiel, Paweł Paczkowski). Wiśle brakowało natomiast Niko Mindegi i Grego Fazekasa.

Jak wyglądał natomiast sam mecz? Nie był pełny ofensywnych popisów, do których przyzwyczaili nas kielczanie. Rzadko się zdarza, żeby ta ekipa nie zdobyła przynajmniej trzydziestu bramek. A dzisiaj faktycznie podopieczni Tałanta Dujszebajewa nie mieli łatwo w ofensywie. Mimo tego przez większość pierwszej połowy utrzymywali się na prowadzeniu. Aż do remisu (15:15) nie doprowadził Tin Lucin.

Było niemal jasne, że dzisiejsze spotkanie nie zakończy się wysoką wygraną żadnej z ekip. Co jednak było bardzo istotne dla płocczan: po przerwie obudził się Siergiej Kosorotow, kluczowy gracz ekipy Sabate. Świetnie grał też Dmitrij Żytnikow. To ta dwójka ciągnęła Wisłę w końcowych etapach meczu. Łomży zabrakło natomiast – co było bardzo nietypowe – kogoś, kto weźmie na siebie grę w ofensywie i rzuci ważne bramki. Co tu dużo gadać: to nie był wybitny mecz Alexa Dujszebajewa (tylko dwa trafienia!).

Kluczowe dla końcowego wyniku były dwa momenty. Przy stanie 27:26 dla Wisły niecelne podanie zanotował Nedimi Remili. A potem faul w ataku popełnił Artiom Karalek. W międzyczasie po drugiej stronie skuteczny był Lovro Mihić, a także wspomniany Żytnikow (gol na 29:27).

Reklama

Ostatecznie Tałant Dujszebajew mógł się cieszyć, że jego ekipa nie straciła jeszcze kolejnej bramki. Ale porażka 29:27 to na pewno zła, i niespodziewana, wiadomość dla Łomży Industrii Kielce.

To nazwisko warto zapamiętać

MVP spotkania PGNiG Superligi został uznany Marcel Jastrzębski. Nie można powiedzieć, żeby 19-latek kompletnie “wybronił” ten mecz dla Wisły,  w końcu zanotował “tylko” 24% obron. Ale jednak osiem razy zatrzymał gwiazdy Łomży. I wypadł zdecydowanie lepiej od Andreasa Wolffa oraz Mateusza Korneckiego. A zaznaczmy: dla tego chłopaka to pierwszy sezon w seniorskim szczypiorniaku! Oj, w przyszłości pociechę z niego może mieć nie tylko Wisła, ale też reprezentacja Polski.

– Do każdego meczu staram się podchodzić tak samo. Nie chcę nakładać na siebie za dużej presji. Oczywiście myślałem przed meczem o pozytywach. Jaki wynik miałem w wizualizacjach? Właśnie pozytywny – mówił skromnie w pomeczowym wywiadzie dla TVP Sport Jastrzębski.

Kibice Wisły mogą być dzisiaj też dumni z duetu Mirsad Terzić – Leon Šušnja, który grał kapitalnie w obronie. Ale przede wszystkim: co oznacza dzisiejsza wygrana płocczan? Jeśli zarówno ekipa Sabate, jak i Dujszebajewa, nie zanotują do końca sezonu żadnej niespodziewanej porażki, decydujący będzie rewanżowy mecz między nimi w Kielcach. Co łatwo policzyć: kielczanie będą liczyć na wygraną przynajmniej trzema bramkami. Oczywiście kwestia mistrzostwa dalej jest otwarta.

Ale to Orlen Wisła Płock niespodziewanie znalazła się na pole position.

Fot. Newspix.pl

Na Weszło chętnie przedstawia postacie, które jeszcze nie są na topie, ale wkrótce będą. Lubi też przeprowadzać wywiady, byle ciekawe - i dla czytelnika, i dla niego. Nie chodzi spać przed północą jak Cristiano czy LeBron, ale wciąż utrzymuje, że jego zajawką jest zdrowy styl życia. Za dzieciaka grywał najpierw w piłkę, a potem w kosza. Nieco lepiej radził sobie w tej drugiej dyscyplinie, ale podobno i tak zawsze chciał być dziennikarzem. A jaką jest osobą? Momentami nawet zbyt energiczną.

Rozwiń

Najnowsze

Inne sporty

Komentarze

2 komentarze

Loading...