O ile w poprzednim sezonie różnica między Orlen Wisłą Płock a Łomża Industrią Kielce nie wydawała się gigantyczna, tak trwające rozgrywki wskazywały na zdecydowaną przewagę tych drugich. Szczególnie jeśli mielibyśmy popatrzeć, jak oba zespoły radzą sobie w Lidze Mistrzów. Ale jednak – na parkiecie PGNiG Superligi, to wicemistrzowie Polski okazali dziś się lepsi! Płocczanie wygrali na własnym boisku 29:27, a bohaterem został 19-latek rozgrywający pierwszy seniorski sezon, Marcel Jastrzębski!
Czego można było się spodziewać
Jak wyglądało ostatnie ligowe starcie pomiędzy dwoma najmocniejszymi zespołami piłki ręcznej w Polsce? Przede wszystkim: obfitowało w emocje, a także czerwone kartki. Sędziowie w trakcie meczu w maju 2022 roku rozdali ich aż pięć. A Wisła – która wówczas potrzebowała zwycięstwa dwoma bramkami, żeby sięgnąć po mistrzostwo Polski – zremisowała. Tym samym tytuł po raz kolejny zawędrował do Kielc.
Dzisiaj stawka nie była oczywiście aż tak wysoka, choć wynik końcowy też był bardzo ważny w kontekście walki o złoty medal PGNiG Superligi. Płocczanie, z racji że grali u siebie, nie mogli sobie pozwolić na wysoką porażkę. Ba, raczej musieli liczyć na wygraną, aby w rewanżowym meczu ligowym mieć solidną szansę na odebranie kielczanom mistrzostwa.
Inna sprawa, że Wisła a Łomża są w trakcie kompletnie innych sezonów. Drudzy przed dzisiejszym spotkaniem przegrali tylko jeden mecz (nie licząc klubowych mistrzostw świata), z wielką Barceloną. Płock natomiast świetnie radził sobie w polskich rozgrywkach, ale zawodził w Lidze Mistrzów. Ekipa Xaviego Sabate wciąż może awansować do fazy pucharowej europejskich rozgrywek, ale musi zdecydowanie wznieść się na wyżyny swoich możliwości (na ten moment gorszy bilans w grupie płocczan ma tylko Porto).
Patrząc na to wszystko: faworyt dzisiejszej rywalizacji musiał być znany.
Kontuzje? Tak, ale nie są usprawiedliwieniem
Wspomnieć musimy jeszcze o dwóch rzeczach. Po pierwsze, władze PGNiG Superligi zaleciły, żeby nie używać określenia „Święta Wojna”, ze względu na trwający konflikt zbrojny u naszych wschodnich sąsiadów. Zalecana nazwa do „Derby Polski”. Po drugie, przez kontuzje wielu świetnych szczypiornistów nie oglądaliśmy dzisiaj na parkiecie. Więcej absencji było u kielczan, którzy musieli radzić sobie bez rezerwowego środkowego rozgrywającego Haukura Thrastarsona (koszmarna kontuzja w meczu z Pick Szeged), Benoita Kounkounda czy paru odgrywających już mniejsze role Polaków (Damian Domagała, Cezary Surgiel, Paweł Paczkowski). Wiśle brakowało natomiast Niko Mindegi i Grego Fazekasa.
Jak wyglądał natomiast sam mecz? Nie był pełny ofensywnych popisów, do których przyzwyczaili nas kielczanie. Rzadko się zdarza, żeby ta ekipa nie zdobyła przynajmniej trzydziestu bramek. A dzisiaj faktycznie podopieczni Tałanta Dujszebajewa nie mieli łatwo w ofensywie. Mimo tego przez większość pierwszej połowy utrzymywali się na prowadzeniu. Aż do remisu (15:15) nie doprowadził Tin Lucin.
Było niemal jasne, że dzisiejsze spotkanie nie zakończy się wysoką wygraną żadnej z ekip. Co jednak było bardzo istotne dla płocczan: po przerwie obudził się Siergiej Kosorotow, kluczowy gracz ekipy Sabate. Świetnie grał też Dmitrij Żytnikow. To ta dwójka ciągnęła Wisłę w końcowych etapach meczu. Łomży zabrakło natomiast – co było bardzo nietypowe – kogoś, kto weźmie na siebie grę w ofensywie i rzuci ważne bramki. Co tu dużo gadać: to nie był wybitny mecz Alexa Dujszebajewa (tylko dwa trafienia!).
Kluczowe dla końcowego wyniku były dwa momenty. Przy stanie 27:26 dla Wisły niecelne podanie zanotował Nedimi Remili. A potem faul w ataku popełnił Artiom Karalek. W międzyczasie po drugiej stronie skuteczny był Lovro Mihić, a także wspomniany Żytnikow (gol na 29:27).
Ostatecznie Tałant Dujszebajew mógł się cieszyć, że jego ekipa nie straciła jeszcze kolejnej bramki. Ale porażka 29:27 to na pewno zła, i niespodziewana, wiadomość dla Łomży Industrii Kielce.
To nazwisko warto zapamiętać
MVP spotkania PGNiG Superligi został uznany Marcel Jastrzębski. Nie można powiedzieć, żeby 19-latek kompletnie „wybronił” ten mecz dla Wisły, w końcu zanotował „tylko” 24% obron. Ale jednak osiem razy zatrzymał gwiazdy Łomży. I wypadł zdecydowanie lepiej od Andreasa Wolffa oraz Mateusza Korneckiego. A zaznaczmy: dla tego chłopaka to pierwszy sezon w seniorskim szczypiorniaku! Oj, w przyszłości pociechę z niego może mieć nie tylko Wisła, ale też reprezentacja Polski.
– Do każdego meczu staram się podchodzić tak samo. Nie chcę nakładać na siebie za dużej presji. Oczywiście myślałem przed meczem o pozytywach. Jaki wynik miałem w wizualizacjach? Właśnie pozytywny – mówił skromnie w pomeczowym wywiadzie dla TVP Sport Jastrzębski.
Kibice Wisły mogą być dzisiaj też dumni z duetu Mirsad Terzić – Leon Šušnja, który grał kapitalnie w obronie. Ale przede wszystkim: co oznacza dzisiejsza wygrana płocczan? Jeśli zarówno ekipa Sabate, jak i Dujszebajewa, nie zanotują do końca sezonu żadnej niespodziewanej porażki, decydujący będzie rewanżowy mecz między nimi w Kielcach. Co łatwo policzyć: kielczanie będą liczyć na wygraną przynajmniej trzema bramkami. Oczywiście kwestia mistrzostwa dalej jest otwarta.
Ale to Orlen Wisła Płock niespodziewanie znalazła się na pole position.
Fot. Newspix.pl