Początek tegorocznego Pucharu Świata w skokach narciarskich był nietypowy. Po Wiśle czekaliśmy trzy tygodnie na kolejne konkursy. Po Ruce też była przerwa. Teraz jednak cały cykl wreszcie się rozkręca. Dziś w Titisee-Neustadt odbył się pierwszy z trzech zaplanowanych w tym miejscu konkursów. I narzekać przesadnie nie możemy: Dawid Kubacki skończył bowiem na drugim miejscu, umacniając się na pozycji lidera klasyfikacji generalnej.
Wycięty Stoch, spóźniony Kubacki
Ale jakieś powody do narzekania i tak się zawsze znajdą. Nie to, żebyśmy ich specjalnie szukali. Raczej wręczyło je nam jury dzisiejszych zawodów, bo w pierwszej serii zareagowało niesamowicie wolno na zmianę warunków. Gdy wiatr się pogorszył, belkę na odpowiedni poziom podniesiono stanowczo zbyt późno. I ucierpieli na tym skoczkowie, których wręcz wycięto z rywalizacji, jakby byli drzewami w Amazonii. Za sprawą tego gorsze próby zanotowali między innymi Marius Lindvik, Peter Prevc, Philipp Aschenwald, Andreas Wellinger, Jan Hoerl.
No i przede wszystkim – Kamil Stoch, który nie wszedł nawet do drugiej serii.
Do tej awansowało ostatecznie czterech Polaków. Tylnymi drzwiami zrobił to Olek Zniszczoł, który nie skoczył najlepiej, ale skorzystał na potknięciach Stocha i spółki. Nieźle skoczył Paweł Wąsek, z kolei Piotr Żyła i Dawid Kubacki oddali próby na swoim poziomie i obaj wylądowali w najlepszej “10” zawodów. Kubacki – mimo najgorszych warunków – był piąty i miał nadzieję zaatakować pozycję lidera. Choć, już po konkursie, w rozmowie z Eurosportem podkreślał, że jego skok z pierwszej serii nie był najlepszy.
https://twitter.com/bo0nkers/status/1601183394506756096
– Przy słabszym skoku i w słabszych warunkach i tak byłem wysoko, to jest pozytywne. Aczkolwiek pewnie i tak dostanę nieco po uszach od trenera. W pierwszym skoku nieco spóźniłem, nie “zabrałem się” z prędkością, brakowało rotacji za progiem. Musiałem walczyć. Do tego była niska belka, wiatr się zmienił na taki w plecy. Nie miałem potem na czym odzyskać prędkości, bo nie było wiatru pod narty. Więc trzeba było lądować nieco wcześniej – opowiadał.
Mimo wszystko przed drugą serią można było mieć nadzieje na to, że Polacy poskaczą daleko. I poskakali.
Atak Dawida
Okej, może nie zrobił tego Olek Zniszczoł, któremu skok na 121 metrów dał przedostatnie miejsce w konkursie. Ale już Paweł Wąsek skoczył 128.5 metra i utrzymał 14. miejsce. Zadowolony z tego był choćby Thomas Thurnbichler, który podkreślał, że taki wynik może skoczkowi z Ustronia pomóc. – Cieszę się z powodu Pawła. Mam nadzieję, że odzyska pewność siebie, którą miał latem. Drugi skok i próba w kwalifikacjach były w jego wykonaniu naprawdę dobre.
A skoro o skoczkach z Ustronia mowa, to Piotr Żyła, który też tam mieszka, w drugiej serii pokazał prawdziwą radość ze skakania. W świetnym stylu poleciał na 136 metrów i podskoczył o trzy pozycje, na szóste miejsce. Najbardziej zachwycił jednak Kubacki. Dawid co prawda nie wygrał konkursu, ale jego skok na 144 metry był prawdziwą petardą. Potwierdził tym samym, że może i nie wyszedł mu w pełni jeden skok, ale jego prawdziwa forma jest znakomita. Wygrał w końcu kwalifikacje, a próba z drugiej serii była demonstracją ogromnych możliwości.
Efekt był taki, że z piątego miejsca po pierwszej serii wskoczył na drugie na koniec konkursu.
– Teraz miałem bardzo fajne wrażenia. Podobnie jak w kwalifikacjach. Szkoda pierwszej serii, tam trochę popsułem. Walka była fajna do samego końca, były też emocje. Finalnie się to wszystko dobrze skończyło. Wiadomo, że chciałoby się stać na najwyższym stopniu podium, ale trzeba z tego wyciągnąć lekcję. […] To jest cały czas jednak solidne skakanie. Wolałbym być pierwszy, ale kolekcja podiów się powiększa – mówił. Dziś stał zresztą na podium po raz 26. w karierze. A to już naprawdę niezły wynik. W dodatku – jako że konkurs wygrał Anze Lanisek – to Dawid ma większą przewagę nad drugim skoczkiem w klasyfikacji generalnej, niż przed rozpoczęciem dzisiejszych zawodów.
Na drugie miejsce wskoczył zresztą właśnie Lanisek. Do Kubackiego traci 34 punkty. Kolejny konkurs indywidualny czeka obu w niedzielę (jutro pierwsza w sezonie drużynówka). Liczymy, że po weekendzie Dawid dalej będzie zakładać żółty plastron. Tym bardziej, że – jak mówił Thurnbichler: – Oczekiwania wobec Dawida są takie, że powinien wygrywać. Ale musimy stać twardo na ziemi, choć wiemy, że gdy skacze najlepiej, może wygrywać. Ale dzisiejszy konkurs to był dobry wynik.
Fot. Newspix