Reklama

Afera Los Cachirules – jak Meksyk “zniknął” z piłkarskiej mapy świata?

redakcja

Autor:redakcja

30 listopada 2022, 11:20 • 10 min czytania 5 komentarzy

Od mundialu w 1994 roku reprezentacja Meksyku nie może przekroczyć bariery 1/8 finału. Klątwa? Jeśli ubieramy tę serię w takie szaty, to wśród przesądnych mieszkańców Meksyków pojawia się myśl, że to “kara” za udział w aferze Los Cachirules w 1988 roku. 

Afera Los Cachirules – jak Meksyk “zniknął” z piłkarskiej mapy świata?

Lata 80-te nie były łatwym czasem dla Meksyku. W kraju od 1929 roku niepodzielnie rządziła autorytarna Partia Rewolucyjno-Instytucjonalna, której jawne oszustwa wyborcze ośmieliły w końcu ludzi do wyjścia na ulice. Swoją działalność rozpoczął również kartel narkotykowy z Guadalajary, który z czasem rozbije się na kilka osobnych karteli, co zapoczątkuje wojnę narkotykową. Największa tragedia zdarzyła się jednak w 1985, kiedy Meksyk nawiedziło ogromne trzęsienie ziemi. Według różnych szacunków zginęło wówczas od 10 do nawet 60 tysięcy ludzi. Nieudolność rządzącej PRI sprawiła, że obywatele musieli z jej skutkami radzić sobie na własną rękę.

Mocni na własnych śmieciach

Mimo to Meksyk zdecydował się po raz drugi w ciągu ostatnich 16 lat, zgłosić swój akces do organizacji finałów mistrzostw świata, gdy z tej roli w 1983 roku wycofała się Kolumbia. Selekcjonerem El Tri został będący u progu wielkiej kariery trenerskiej Bora Milutinović. Zespół jeździł na tournée po całym świecie, brał udział w serii turniejów towarzyskich, mierząc się z silnymi rywalami (Anglia, RFN, Włochy). Aby lepiej poznać możliwości i potencjał podopiecznych, serbski szkoleniowiec podzielił reprezentację na kadrę A i B, dzięki czemu nie umknął mu żaden zawodnik.

W 1986 roku na własnych śmieciach Trójkolorowi powtórzyli swój najlepszy wynik w historii występów na mundialu, dochodząc do 1/4 finału. Czempionat globu rozpoczęli od sensacyjnej wygranej z późniejszym półfinalistą Belgią (2:1). Później zremisowali z Paragwajem 1:1 (Hugo Sanchez nie wykorzystał rzutu karnego) i skromnie pokonali Irak 1:0. Wystarczyło to jednak do zwycięstwa w grupie B. W 1/8 finału podopieczni Bory Milutinovicia pewnie wygrali z Bułgarią 2:0 (cudowny gol nożycami Manuele Negrete, który śmiało mógł konkurować z bramką Maradony o miano najpiękniejszego na MŚ 1986) i zatrzymali się dopiero w ćwierćfinale na RFN. Na Estadio Universitario w Monterrey dzielni gospodarze odparli napór faworytów w regulaminowym czasie gry i dogrywce, przegrywając dopiero w rzutach karnych. Niemcy z Zachodu pewnie wykorzystali wszystkie swoje jedenastki (Klaus Allofs, Andreas Brehme, Lothar Matthaus i Pierre Littbarski). W zespole Meksyku presji nie wytrzymali Fernando Quirante i Raul Servin.

Reklama

Po tym mundialu piłkarze byli traktowani w ojczyźnie jak bohaterowie. A fakt, że połowa meksykańskiej kadry na kolejnych mistrzostwach we Włoszech miała liczyć sobie w dalszym ciągu poniżej 30 lat, napawał kibiców uzasadnionym optymizmem, że tę drużynę stać w przyszłości na coś więcej niż ćwierćfinał. W Italii Trójkolorowym nie było jednak dane zagrać z powodów pozasportowych. W 1988 roku Meksykiem wstrząsnęła bowiem „afera Cachirules”, gdy wyszło na jaw, że w reprezentacji U-20 dowodzonej przez Francisco Avilána grającej w eliminacjach młodzieżowych MŚ występowało czterech graczy powyżej 20. roku życia.

Z małą pomocą federacji

Słowo „cachirules” w Meksyku ma dwa znaczenia. Pierwsze to nawiązanie do postaci „Cachirulo” granego przez Enrique Alonso w popularnym serialu z lat 50. i 60.. Bohater produkcji był bowiem młodszy niż grający go aktor. Drugie to z kolei odniesienie do piłkarzy niezarejestrowanych i włączanych do składu w niższych ligach amatorskich z powodu braków personalnych w kadrze, celem uniknięcia walkowera. Jakkolwiek patrzeć, jedno i drugie określenie idealnie pasuje do wydarzeń z 1988 roku. 

W Afryce, Azji czy Ameryce Środkowej w latach 80. takie sytuacje zdarzały się nagminnie. FIFA starała się z tym walczyć (stąd zawieszenie młodzieżówki Hondurasu w 1981 oku i Korei Północnej dwa lat później), ale pomysłowi działacze zawsze byli krok przed futbolową centralą. „W latach 70. i 80. zmiana dat urodzenia była powszechną praktyką w meksykańskiej piłce nożnej i była postrzegana nie tylko jako coś normalnego, ale prawie jako wymóg przynależności do drużyny narodowej” – pisał na łamach Cancha.com Felix Fernandez. W każdym razie w styczniu FIFA ostrzegała, że kolejne próby zaniżania wieku piłkarzy będą już surowo karane.

Mając powyższe na uwadze, do dziś w zasadzie nie wiadomo więc, na co liczyli działacze Meksykańskiej Federacji Piłkarskiej, przygotowując w 1988 roku swój szwindel, którego konsekwencją było pozbawienie możliwości występu na kolejnym mundialu najbardziej zdolnego meksykańskiego pokolenia w historii. „Rodzime władze futbolowe były albo aroganckie, albo naiwne” – pisała wówczas meksykańska prasa. W całej tej aferze uderza też fakt, że w walce o udział w MŚ U-20 rozgrywanych w Arabii Saudyjskiej młodzi El Tri nie mierzyli się przecież z żadnymi futbolowymi potęgami, a rywalami klasy Antyli Holenderskich, Bermudów czy Kuby!

Aferę zaś wykryli rodzimi dziennikarze, którzy dochodząc po nitce do kłębka, odkryli, że przynajmniej czterech podopiecznych Avilana już dawno przekroczyło 20. rok życia. A naprowadziła ich na to… Meksykańska Federacja Piłkarska.

Nie, nie widziałem, nie, nie słyszałem

Turniej eliminacyjny w Gwatemali Meksykanie przeszli jak burza. W I rundzie rozprawili się z Bermudami (4:1), Kubą (2:0) i Antylami Holenderskimi (7:0), a także zremisowali z Kanadą (2:2). W II rundzie co prawda przydarzyła im się klęska z Kostaryką (0:3), ale kolejne zwycięstwo z Kubą (2:1), a także z USA (2:1) wystarczyły do zajęcia 2. miejsca i awansu na saudyjski mundial. W tym samym czasie jednak dziennikarz telewizji Imevision i dziennika „Ovaciones”, Antonio Moreno, uważnie analizując rocznik 1986/87 dostarczany przez rodzimą federacją futbolową, stwierdził, że czterech reprezentantów, którzy brali udział w gwatemalskich kwalifikacjach (Jose de la Fuente, Gerardo Jiménez, José Luis Mata i Aurelio Rivera) było starszych. Swoimi wątpliwościami podzielił się na łamach „Ovaciones”, pisząc, że „albo pomylił się związek, publikując rocznik, albo faktycznie doszło do oszustwa”. Informacje z rocznika przykuły moją uwagę, bo w latach 80. tajemnicą poliszynela było, że w naszej młodzieżówce występują piłkarze starsi – przyznał po latach autor artykułu i odkrywca afery. Prezydent MFM, Rafael del Castillo, wyśmiał publikację Moreno. – Skoro tak twierdzi, to niech to udowodni. My nie mamy nic do ukrycia – stwierdził. Lawina już jednak ruszyła. Temat podłapali koledzy po fachu Moreno i od kwietnia 1988 zaczęły pojawiać się kolejne doniesienia w tej sprawie.

Reklama

Najpierw temat poruszył Jose Ramon Fernandez w programie „La Misma Hora” na antenie stacji Imevision. Chwilę później Miguel Angel Rodriguez z La Jornada pozyskał akt urodzenia Jose Luisa Maty, z którego wynikało, że ten przekroczył granicę wieku o cztery lata. W tym samym czasie na kanale Imevision poinformowano z kolei, że Jose de la Fuente i Gerardo Jimenez liczą już sobie 20 lat. Aurelio Rivera był zaś starszy aż o siedem lat, o czym znów donosiła La Jornada. Sam Aurelio miał zresztą bez ogródek wyznać, że spośród 19 wybrańców Francisco Avilana, tylko Chima Ruiz i Tato Noriega łapali się do limitu wiekowego. Te rewelacje jednak nigdy nie zostały potwierdzone.

Na reakcje ze strony rywali Meksyku nie trzeba było długo czekać. Protest do CONCACAF i FIFA złożyły USA (Stany przegrały walkę o awans do MŚ U-20 z El Tri) oraz Gwatemala (która była gorsza od Meksyku w eliminacjach Igrzysk Olimpijskich 1988). Pikanterii całej sprawie dodawał fakt, Konfederacją Piłki Nożnej Ameryki Północnej, Środkowej i Karaibów zarządzał wówczas Meksykanin Joaquin Soria Terrazas. Był jednak w konflikcie z del Castillo i absolutnie nie zamierzał wobec rodaków stosować taryfy ulgowej.  Śledztwo prowadzone przez salwadorskiego działacza, Jose Ramona Floresa, potwierdziło doniesienia meksykańskich dziennikarzy – faktycznie Meksyk wspierał się graczami starszymi, aniżeli przewidywał regulamin. Trójkolorowych wykluczono zatem z udziału w młodzieżowym mundialu (ich miejsce zajęły Stany Zjednoczone), piłkarskiego turnieju olimpijskiego w Seulu (do Korei Południowej pojechała Gwatemala), a młodzieżówkę zawieszono na dwa lata.

Karę ponieśli również pomysłodawcy tego obrzydliwego szwindlu, a więc przede wszystkim prezydent del Castillo, a także Gerardo Gallego, dyrektor kadry, który przebywał z nią w Gwatemali i pilnował, aby piłkarze dobrze zapamiętali „nowe” daty urodzenia. Obaj zostali dożywotnio zdyskwalifikowani. Co ciekawe, konsekwencje ominęły selekcjonera, Francisco Avilana. Szkoleniowiec przez całe swoje życie konsekwentnie odmawiał rozmów z meksykańskimi mediami na temat wydarzeń z kwietnia 1988. Ograniczył się tylko do oświadczenia, że gdyby wiedział o całej sprawie, nigdy nie wystawiłby do składu żadnego z czwórki starszych graczy.

Zemsta za arogancję

To wstyd, że w 80-milionowym kraju musieliśmy uciekać się do oszustwa, aby znaleźć 11 młodych, zdolnych graczy – przyznał Antonio Moreno. Prawdziwy wstyd dla meksykańskiego futbolu miał jednak dopiero nadejść.

Rafael del Castillo głęboko wierzył, że uda mu się udobruchać działaczy FIFA i przekonać ich, że występ czwórki starszych zawodników to zwykłe niedopatrzenie, a nie perfidnie zaplanowane oszustwo. Swoją wiarę pokładał w osobie Guillermo Cañedo, wiceprezesa Komitetu Wykonawczego FIFA. Cañedo działał w Międzynarodowej Federacji Piłkarskiej od 1974 roku, będąc koordynatorem komitetów organizacyjnych turniejów organizowanych pod auspicjami FIFA. To właśnie on miał skutecznie lobbować, aby Meksyk w 1986 roku ponownie był gospodarzem MŚ. Jego umiejętności organizacyjne niezwykle cenił prezydent Joao Havelange i zdaniem wielu to właśnie Cañedo miał zostać w przyszłości jego następcą.

Z drugiej strony – na Brazylijczyka mocno naciskał Terrazas. Sternikowi FIFA z kolei nie spodobało się podejście przedstawicieli Meksykańskiej Federacji, którzy zamiast posypać głowę popiołem, żądali wręcz ułaskawienia. Stąd też bezprecedensowa decyzja, aby zawiesić także dorosłą reprezentację Meksyku, która w związku z tym nie mogła wziąć udziału w eliminacjach MŚ 1990. – Ta surowa kara to ostrzeżenie, aby nikt już nigdy nie uciekał się do tego typu niedozwolonych praktyk – skomentował werdykt rzecznik FIFA Guido Tognoni.

W Kraju Azteków zawrzało. Wściekli meksykańscy kibice wyszli na ulicę z transparentami: „Przepraszamy FIFA, ale to nie jest sprawiedliwe. Mexico Italia 90”. Gniew ludu nie został jednak skierowany na del Castillo czy Gallego, a… dziennikarzy, którzy ujawnili całą sprawę. – Televisa (prywatna stacja telewizyjna) była wściekła, rozpoczęła kampanię przeciwko mnie, napuszając na mnie również niektórych piłkarzy (Carlosa Hermosillo i Hugo Sancheza). Prześladowano mnie i chciano wyrzucić z kraju. Rozpocząłem śledztwo, które okazało się pułapką – wspomina Jose Ramon Fernandez. Stacji Imevsion groziło również odebranie praw do pokazywania MŚ 1990. Dopiero po interwencji meksykańskiego rządu udało się załagodzić spór, ale pod warunkiem, że telewizja udzieli sublicencji na pokazywanie turnieju we Włoszech także Televisie. Sam Fernandez z kolei nie otrzymał akredytacji na mundial. „Jeśli nie może jechać reprezentacja, ty również nie pojedziesz” – tak argumentowano tę decyzję w meksykańskiej federacji.

Miguel Angel Ramirez z La Jornady z kolei przyznał, że partia PRI próbowała nawet wstrzymać wydawanie dziennika.

Futbolowe katharsis

Kibice i dziennikarze ubolewali nad faktem wykluczenia El Tri z powodu posiadania wówczas naprawdę uzdolnionego pokolenia, które mogło przebić wynik z mundialu w 1986. Największą gwiazdą był oczywiście Hugo Sanchez z Realu Madryt, który w sezonie 1989/1990 zdobył Złotego Buta, strzelając dla Królewskich w La Lidze aż 38 goli w 35 meczach. Sanchez zawiódł na całej linii podczas poprzedniego mundialu, zatem we Włoszech chciał odkupić swoje winy. Poza nim o sile Trójkolorowych stanowili tacy gracze jak Marcelino Bernal, Miguel España, Gonzalo Farfán, Luis Pirata Flores, Carlos Hermosillo, Pablo Larios, Manuel Negrete, Ricardo Peláez, Fernando Quirarte czy Zague. „Machlojki” działaczy uniemożliwiły im jednak występ na MŚ w najlepszym wieku dla piłkarza. – W 1990 roku zdobyłem Złotego Buta, to był mój najlepszy moment w karierze. Chciałem zmienić narodowość, aby móc rywalizować z innym krajem. Przez durnych działaczy nie mogłem pojechać na mundial – wspominał ze smutkiem i rozgoryczeniem tamten czas Hugo Sanchez.

Z tego grona na kolejne mistrzostwa w USA pojechali jedynie Bernal, Hermosillo i Sanchez, ale był to już schyłek ich karier. Co do Stanów Zjednoczonych to nie brakowało głosów, że o wykluczeniu Meksyku z eliminacji mundialu w 1990 miało zadecydować właśnie amerykańskie lobby. Dzięki braku El Tri Amerykanie zakwalifikowali się do najważniejszej piłkarskiej imprezy świata po raz pierwszy od 1950. Dzięki temu w kraju miało wzrosnąć zainteresowaniem futbolem, tak potrzebne w kontekście organizacji przez USA mistrzostw w 1994.

Sama „afera Los Cachirules” jest z kolei traktowana jako swoiste katharsis dla meksykańskiego futbolu. „Zakłada się, że „kara musi być adekwatna do wykroczenia”, ale sprawiedliwość jest subiektywna i dlatego nie wydaje się łatwe ustalenie, czy w 1988 roku dwa lata zawieszenia dla całej meksykańskiej piłki nożnej były słuszne. Bez wątpienia jednak to dzięki temu Meksyk był w stanie rozwinąć się piłkarsko w ciągu ostatnich 15 lat, co nie powiodło się w poprzednich 75” – napisał na łamach Cancha, Felix Fernandez. Od 1988 roku meksykańska młodzieżówka zdobyła bowiem brązowy medal na MŚ U-20 w 2011 roku, zaś kadra U-17 dwukrotnie wygrywała (2005, 2011) i dwukrotnie była druga (2013, 2019) na mundialu w swojej kategorii wiekowej. Na igrzyskach olimpijskich z kolei El Tri triumfowali w 2012 roku w Londynie, zaś w Tokio zajęli 3. miejsce. Tym razem już bez żadnych wątpliwości.

Z kolei seria siedmiu kolejnych mundiali zakończonych na etapie 1/8 finału może być postrzegana memento za wydarzenia sprzed 34 lat. Meksykanie uważają jednak, że po ponad 30 latach od tamtych wydarzeń już odpokutowali za grzechy, choć na dziś nawet ta przeklęta 1/8 finału wydaje się dla nich dość odległą perspektywą. 

Maciej Kanczak

Fot. newspix.pl

Więcej o Meksyku: 

Najnowsze

Piłka nożna

„Escobar był narcyzem, psychopatą. Zupełnie jak Hitler. Zaintrygował mnie, bo kochał piłkę nożną”

Jakub Radomski
7
„Escobar był narcyzem, psychopatą. Zupełnie jak Hitler. Zaintrygował mnie, bo kochał piłkę nożną”

Mistrzostwa Świata 2022

Piłka nożna

„Escobar był narcyzem, psychopatą. Zupełnie jak Hitler. Zaintrygował mnie, bo kochał piłkę nożną”

Jakub Radomski
7
„Escobar był narcyzem, psychopatą. Zupełnie jak Hitler. Zaintrygował mnie, bo kochał piłkę nożną”

Komentarze

5 komentarzy

Loading...