Ostrzyliśmy sobie zęby na dzisiejsze starcie Francji z Danią, oczekując wielkiego widowiska. I trzeba przyznać, że piłkarze obu ekip stanęli na wysokości zadania, zapewniając nam kozackie show. Ze szczególnym uwzględnieniem zawodników francuskich. „Trójkolorowi” wygrali bowiem 2:1 i jest to rezultat w stu procentach zasłużony.
Duńczycy nie poddali się bez walki. No ale nie mieli w swoich szeregach Kyliana Mbappe.
Francja – Dania. Przewaga „Trójkolorowych”
Pierwsza połowa spotkania naprawdę mogła się podobać, choć głównie z uwagi na postawę reprezentacji Francji. Obrońcy tytułu narzucili tempo, z którym Dania nie do końca potrafiła sobie poradzić. Szczerze mówiąc, to skandynawska ekipa nie przypominała zespołu, który zachwycił piłkarski świat podczas ostatnich mistrzostw Europy. Podopieczni Kaspera Hjulmanda byli po prostu o dwa tempa zbyt powolni. Reagowali na to, co zrobi Francja, zamiast starać się coś wykreować.
Nie przełożyło się to jednak na bramki dla „Trójkolorowych”.
Gracze Didiera Deschampsa szukali swoich szans przede wszystkim w akcjach oskrzydlających i mocnych centrach w pole karne, gdzie czaił się Olivier Giroud. Duńscy stoperzy nieźle sobie jednak radzili z pilnowaniem rosłego napastnika reprezentacji Francji. Generalnie mistrzowie świata mieli problem z puentowaniem swych ataków dobrymi strzałami – przed przerwą uderzyli na bramkę Kaspera Schmeichela aż dwunastokrotnie, ale tylko dwa razy zmusili duńskiego golkipera do interwencji. Brakowało precyzji, brakowało konkretów.
Inna sprawa, że najlepszą szansę strzelecką przed przerwą mógł mieć Kylian Mbappe. Gwiazdor Paris Saint-Germain został jednak sfaulowany, zanim zdążył wyjść na czystą pozycję. Szymon Marciniak ukarał Andreasa Christensena za to przewinienie żółtym kartonikiem. I chyba słusznie, choć naprawdę zapachniało tu czerwoną kartką. Duńczycy wrócili z bardzo dalekiej podróży.
Francja – Dania. Mbappe zrobił różnicę
Druga odsłona spotkania zaczęła się podobnie do pierwszej – od wyraźnej przewagi Francuzów. Z tą różnicą, że tym razem „Trójkolorowi” potwierdzili tę przewagę golem. Kapitalną dwójkową akcję na lewym skrzydle przeprowadzili Theo Hernandez oraz Kylian Mbappe. Do siatki trafił ten ostatni, lecz Hernandeza także należy docenić – wywołał niesamowitą wichurę na skrzydle, czym niemalże zdmuchnął z murawy Rasmusa Kristensena, będącego najsłabszym elementem duńskiej ekipy w dzisiejszym meczu.
Stracony gol był wszakże momentem, gdy reprezentacja Danii się wreszcie obudziła.
Już po siedmiu minutach Skandynawowie zdobyli wyrównującą bramkę – Andreas Christensen wpakował piłkę do siatki po rzucie rożnym. Ale do tego półfinaliści Euro 2020 się nie ograniczyli. Zaczęli sobie tworzyć jedną okazję za drugą. Zepchnęli mistrzów świata do głębokiej defensywy, chwilami zamykali ich wewnątrz pola karnego. Gol na 2:1 wisiał w powietrzu przez ładnych kilkanaście minut, lecz „Trójkolorowi” koniec końców przetrwali duńską nawałnicę. I przygotowali najlepszą możliwą ripostę – na cztery minuty przed upływem podstawowego czasu gry Mbappe po raz drugi wpisał się na listę strzelców, tym razem po wrzutce Antoine’a Griezmanna.
***
Z tej opresji już się Duńczykom wykaraskać nie udało. Przegrali, no i trzeba zaznaczyć, że summa summarum – zasłużenie. Dominacja w środkowej strefie, dynamiczne skrzydła, skuteczność Mbappe… Francja miała w tym meczu mnóstwo argumentów. Tymczasem Dania z jednym punktem po dwóch meczach znajduje się pod ścianą. Jeśli chce wyjść z grupy, ostatniego spotkania nie może już zawalić.
Francuzi mogą już myśleć o fazie pucharowej turnieju. Nie będzie kolejnej klęski obrońcy tytułu w grupie.
Czytaj więcej o mundialu w Katarze:
- „Nie lubię siebie oglądać na tym filmiku”. Herve Renard, czyli chodzący szacunek
- Białek z Al Thumama: Nikt nie jest milszy niż Katarczyk, który organizuje mundial
- Środek? Ludzie, tu nikogo nie ma! Polska, biało-czarni
Oglądaj materiały Kuby Białka z Kataru:
Fot. 400mm.pl