Zaczęło się 12 lat temu w Tajlandii. Setka kończona jest w kraju, w którym obowiązuje zakaz spożywania alkoholu. Dla Kamila Glika to jednak nie problem. Jego setka dotyczy występów z orzełkiem na piersi, a mecz z Meksykiem będzie jego jubileuszowym. Na swojej drodze przeżył wiele wzlotów i upadków, również tych dosłownych. Prześledźmy zatem jego kluczowe momenty w reprezentacji Polski.
Od lat pozostaje filarem nie tylko linii defensywnej, ale i całej reprezentacji Polski. Po trudnych momentach nie boi stanąć się przed kamerami i powiedzieć szczerze o postawie kadry. Nie zamierzał również siedzieć cicho, gdy na początku swojej prezesowskiej kadencji Zbigniew Boniek beształ zespół po porażce, co ujawnił w swojej biografii Sławomir Peszko. Na murawie zawsze oddawał wszystko. Kiedy nie starczało mu umiejętności, nadrabiał charakterem. Barażowy mecz ze Szwecją rozegrał kulejąc niemal przez pełne 90 minut. Z orzełkiem na piersi miewał lepsze jak podczas Euro 2016 we Francji i gorsze momenty, gdy pomijali go kolejni selekcjonerzy. Zawsze jednak powracał na należne mu miejsce i mimo 34 lat na karku oraz występów w drugoligowym Benevento Kamil Glik pozostaje liderem reprezentacji Polski.
Manolo Garcia: W Meksyku oglądam się za siebie, w Polsce spaceruję spokojnie
Kamil Glik: najważniejsze momenty w reprezentacji Polski
Spis treści
Los chciał, że swoją setkę w kadrze będzie świętował w kraju, w którym alkohol jest zakazany. Jednak jeśli Polska pokona Meksyk na inaugurację mundialu w Katarze, to powód do celebracji triumfu będzie podwójnie zasadny. Powspominajmy zatem te lepsze i grosze momenty, które spotkały Glika w jego 12-letniej przygodzie z biało-czerwoną kadrą.
Euro 2016
Nie tylko dla Kamila Glika francuskie mistrzostwa Europy są najlepszym reprezentacyjnym wspomnieniem. Niemniej jednak środkowy obrońca ma co wspominać indywidualnie. W fazie grupowej Polska nie straciła gola, co udało się tylko Niemcom, a w całym turnieju tylko dwie bramki, co jest najlepszym obok Szwajcarii, którą wyeliminowaliśmy w 1/8 finału, wynikiem w Euro 2016. Nasza defensywa była jak monolit i choć to o Michale Pazdanie śpiewano piosenki, a także mianowano go ministrem obrony narodowej, to nikt nie ma wątpliwości, że w całej tej układance najważniejszą rolę odgrywał Glik.
W ćwierćfinałowym spotkaniu 34-latek zatrzymał Cristiano Ronaldo. Według portalu SofaScore był najlepszym zawodnikiem tego meczu z notą 7,9. W żadnym spotkaniu nie zszedł poniżej „siódemki”. Został najlepiej ocenianym Polakiem w turnieju. Do tego był pewnym egzekutorem jedenastek w serii rzutów karnych. Trafił do siatki zarówno przeciwko Portugalczykom, jak i Szwajcarom. Rewelacyjna gra otworzyła mu drogę do wielkiego transferu. Za 11 mln euro przeniósł się z włoskiego Torino do AS Monaco.
Na samym francuskim turnieju wszystko funkcjonowało jak należy. Zawodnicy byli głodni sukcesów, w odpowiednim wieku, a i atmosfera sprzyjała dobrym wynikom. Dbał o nią również Glik. Powtórzenie podobnych warunków w Rosji zupełnie się nie sprawdziło. Zamiast luzu pojawiły się informacje ujawnione przez „Przegląd Sportowy”, że doszło do libacji alkoholowej. Pierwszym, który bronił kadrowiczów był 34-letni obrońca.
Gol z Anglią
Euro 2016 było pokazem wybitnych umiejętności defensywnych Glika, a także jego woli walki. W reprezentacji Polski pokazał jednak, że potrafi również strzelać ważne gole. To jego trafienie z Łotwą uspokoiło kibiców i zapewniło nam zwycięstwo po ciężkiej przeprawie na Narodowym. W Lidze Narodów z Bośnią i Hercegowiną zdobył wyrównującą bramkę. Jednak jego najbardziej pamiętnym golem jest ten przeciwko Anglii.
Od tego trafienia, które po spotkaniu Glik nazwał najważniejszą bramką w jego karierze, minęła już dekada. Obrońca urwał się Anglikom w polu karny, wyprzedził Joe Harta i skierował piłkę, dośrodkowywaną przez Ludovica Obraniaka z rzutu rożnego, do bramki. Wprawił Stadion Narodowy w ekstazę. Był to największy sukces reprezentacji za kadencji Waldemara Fornalika. W zasadzie jedyny. Mimo to spotkanie jest często przywoływane.
Generalnie z meczów z Anglią Glik będzie miał wiele wspomnień. Ostatnio posądzono go o rasizm po zderzeniu z Kyle’em Walkerem. W jego obronie stanął Boniek i wszystko rozeszło się po kościach. W marcu zeszłego roku wyprowadzał reprezentację przeciwko Synom Albionu jako kapitan. Łącznie z opaską na ramieniu obrońca występował od pierwszej minuty w dziewięciu spotkaniach. Po raz ostatni w przedmeczowym sparingu z Chile. Po meczu na Wembley w 2013 roku doszło natomiast do sprzeczki, jak nazwał to obrońca, między zawodnikiem a prezesem PZPN.
– Kłótnią bym tego nie nazwał. To była raczej sprzeczka. Prezes po meczu zszedł do szatni i powiedział do zawodników, że nie mają sił, żeby biegać przez 90 minut. Dziwił się też, że piłkarz, który gra w Serie A, nie może wybiegać całego spotkania. Mam taki charakter, że wstałem i zapytałem, czy prezes mówi do mnie. Odpowiedział, że tak. Na to zareagowała reszta chłopaków: wstali i uspokoili sytuację. Na tym się skończyło. To była taka słowna sprzeczka. Nic poważnego – mówił, cytowany przez Onet.
Trafienie w debiucie z Tajlandią
Przygoda Glika z reprezentacją rozpoczęła się 12 lat temu. Selekcjoner Franciszek Smuda zabrał defensora na „prestiżowe” zgrupowanie do Tajlandii, gdzie rywalizowaliśmy o puchar tamtejszego króla. 34-latek wystąpił w pierwszym składzie obok Roberta Lewandowskiego, Sławomira Peszko, Macieja Rybusa, ale również Sebastiana Przyrowskiego czy Łukasza Mierzejewskiego. Ukrócił nasze męki z azjatycką reprezentacją, strzelając pierwszego gola w spotkaniu, dobijając strzał Rybusa. To widowisko możecie z rozrzewnieniem przypomnieć sobie poniżej.
Mimo że od tego meczu minęła przeszło dekada, to nic nie zmieniło się w ekspresywnej celebracji gola przez 34-latka. Dalej towarzyszą mu ogromne emocje po bramkach. Utożsamiania się z barwami. Całuje orzełka na piersi. Występy dla reprezentacji narodowej zawsze były dla niego ogromną nobilitacją, czego nie ukrywał w wywiadach. Kadrę zawsze traktował priorytetowo. Baraże o mundial okupił kontuzją, która wykluczyła go z gry pod koniec sezonu Serie B, a trzeba przyznać, że Benevento walczyło o awans do elity. Teraz postanowił się w pełni wyleczyć na mundial kosztem regularnej gry w klubie. Zdaje sobie sprawę z nieuchronności końca swojej reprezentacyjnej kariery, ale dopóki nikt go nie skreśli, dalej będzie oddawał wszystko kadrze.
– Ja jestem spokojny. Jeśli będzie taki moment, że trener mi powie czy prezes naszego związku, Kamil sorry, ale dla ciebie miejsca w tej reprezentacji nie ma, to ja nie mam problemu. Podamy sobie ręce. Spakuję walizkę i po prostu się rozstaniemy. Ja nie jestem osobą, która potrzebuje tutaj być na siłę i komuś ciążyć. Jeśli mam być w tej reprezentacji, to chcę być tej reprezentacji potrzebny. Jeśli nie, to przyjmę to wszystko ze spokojem i po prostu, tak jak powiedziałem, jeśli dostanę taki sygnał, że już więcej nie jestem potrzebny i nikt mnie więcej nie potrzebuje, to po prostu z niej odejdę – powiedział przed kamerami Polsatu po spotkaniu z Islandią w czerwcu 2021 roku.
Edson Alvarez – jak gra lider reprezentacji Meksyku?
Odstawiany przez selekcjonerów
Były już takie sytuacje, gdy selekcjonerzy nie widzieli Glika w kadrze. Na początku swoich kadencji decydowali się na alternatywne rozwiązania. Szybko przekonywali się, że polska obrona bez „Gliksona” nie funkcjonuje. Jako pierwszy próbował to przetestować Waldemar Fornalik. Kontynuował wizję Franciszka Smudy z Euro 2012 i nie powołał obrońcy na pierwsze zgrupowanie po nieudanych dla nas mistrzostwach Europy. Biało-czerwoni upokorzyli się, przegrywając z Estonią 0:1 i już na kolejne zgrupowanie 34-latek był podstawowym defensorem reprezentacji.
Dłużej nad przydatnością Glika w kadrze zastanawiał się Adam Nawałka. Po scysji z Bońkiem obrońca został odsunięty od kadry na cztery spotkania. Eksperymenty z Marcinem Kamiński czy Marcinem Kowalczykiem się nie sprawdziły. Selekcjoner przeprosił się z defensorem w 2014 roku. Eliminacje Euro 2016 rozpoczął z nim w wyjściowym składzie. Więcej z niego nie zrezygnował. Do mistrzostw świata w 2018 roku opuścił tylko dwa spotkania o punkty z powodu nadmiaru żółtych kartek – z Gruzją i Rumunią. Oba i tak wygraliśmy.
Konieczność gry z Glikiem widział od początku wyłącznie Jerzy Brzęczek. Nie odstawił go od składu w przeciwieństwie do jego następcy Paulo Sousy. Portugalczyk szybko jednak poszedł po rozum do głowy. Gdy w jego debiutanckim spotkaniu Węgrzy wbili nam dwa gole w ciągu godziny, szybko sięgnął po zmiany. Ściągnął Michała Helika i wpuścił Glika. Wnioski nasuwały się same. Bez 34-latka w obronie obrona naszej reprezentacji nie funkcjonwoała dobrze. Dlatego Czesław Michniewicz nie kombinował z jej zestawieniem po objęciu posady selekcjonera i postawił na sprawdzone rozwiązanie w barażach. Nie zawiódł się bowiem grając nawet z kontuzją „Glikson” był filarem naszej defensywy.
Czy Bereszyński to najlepsza opcja na lewą obronę?
Kontuzja przed MŚ
Przez całą swoją karierę obrońca rzadko zmagał się z urazami. Jeśli się pojawiały to drobne, często mechaniczne, z którymi grał na zaciśniętych zębach. Jednak nawet i taki zabieg nie pozwolił mu na występ w pierwszym meczu mistrzostw świata w 2018 roku. Podczas obozu przygotowawczego w Arłamowie reprezentanci Polski grali w siatkonogę. Glik wykonał przewrotkę, po której upadł niefortunnie na ziemię. Badania wykazały poważny uraz barku i choć szybko dochodził do zdrowia, Mateusz Borek stwierdził nawet, że goiło się na nim jak na psie, to na inauguracyjne spotkanie mundialu nie zdążył. Dotknęły go również komentarze i teorie spiskowe, pojawiające się po jego kontuzji. Rzekomo problemów nabawił się wcześniej, podczas alkoholowej libacji, a przewrotka na siatkonodze była jedynie zgrabną wymówką.
– Tak, dostaliśmy zgodę od trenera, aby w dniu wolnym usiąść i wypić po parę piw. Natomiast ja słyszałem tak niestworzone historie, że rzekomo nabawiłem się kontuzji, bo się wywróciłem, będąc pijanym! To dla mnie kosmos i nie chcę mi się o tym rozmyślać, bo jest mi po ludzku smutno, że ktoś coś takiego może rozpowiadać – powiedział podczas konferencji prasowej defensor.
Glik musiał oglądać pierwsze spotkanie z ławki rezerwowych. Mógł się jedynie przyglądać jak popełniamy kolejne błędy, a Senegal wygrywa z nami 2:0. Z Kolumbią było podobnie, choć tuż przed końcem meczu Nawałka dał mu poczuć atmosferę mistrzostw świata. W ostatnim spotkaniu wystąpił w podstawowym składzie, biało-czerwoni zachowali czyste konto i pokonali Japonię 1:0. Widząc jak dużo lepiej wyglądała nasza kadra z tyłu z Glikiem, można było jedynie gdybać, co działoby się w poprzednich dwóch starciach.
WIĘCEJ O REPREZENTACJI POLSKI:
- Typy na Polska – Meksyk: Patriotycznie? Nie, racjonalnie
- Przed nami godzina zero. Polacy wchodzą do gry
- Szymański: Każdy nas krytykuje za styl gry w ostatnich spotkaniach
- Wojciech Szczęsny i klątwa reprezentacji
Fot. FotoPyk