Jeśli ktoś tego wieczoru nie mógł dodzwonić się do Australii, nie ma powodu do obaw. Nic wielkiego się nie stało. Po prostu Francuzi przy okazji mistrzostw świata zmienili kierunkowy na Antypody. Nowy to 14.
Socceroos na zwycięstwo w mundialu czekają 12 lat i jeszcze przez jakiś czas muszą wykazać się cierpliwością. Zadbało o to kilku przeciwników z Les Bleus.
Francja – Australia 4:1. Forma życia Rabiot, Giroud z rekordem
Adrien Rabiot. Ludzie kochani, żeby temu piłkarzowi zawsze chciało się grać tak, jak w trakcie ostatniego roku kontraktu z klubem. Francuz do Juventusu trafił w lipcu 2019 i przez pierwsze trzy lata był fatalny. Albo nie chciał wyjść z samolotu, bo zobaczył kamerę i myślał, że to jakaś komercyjna telewizja (tymczasem chodziło o klubową). Albo nie miał ochoty zrzekać się jakiejkolwiek części pensji (jako jedyny w drużynie!) i z opóźnieniem wrócił z pandemicznego urlopu. Albo nie zamierzał słuchać podpowiedzi Wojciecha Szczęsnego i krył po swojemu, z czego skorzystał Ante Rebić w potyczce z AC Milan. Albo generalnie spisywał się mizernie, najczęściej najsłabiej w zespole. Wszystko źle. Aż zaczął się finałowy sezon w Bianconerich.
Zdawało się, że nikt w Turynie nie będzie w ogóle myślał o przedłużeniu tej współpracy, tymczasem nagle brzydkie kaczątko zmieniło się w pięknego łabędzia. Jakby żaba przeistoczyła się w księcia po pocałunku od odpowiedniej kobiety. Zły czar prysł. Nie ma jeszcze półmetka ligi, a Rabiot już wyrównał swój najlepszy wynik w klasyfikacji kanadyjskiej (pięć). Wyróżnia się w ataku – w Juve trzeci pod względem Shot Creating Actions (27) i Goal Creating Actions (3) – i obronie – czwarty w odbiorach (21), drugi w blokach (18) i czwarty w przechwytach (12). A przecież z powodu kłopotów zdrowotnych wystąpił tylko w 11 z 15 spotkań.
Świetną formą zasłużył na miejsce w podstawowym składzie reprezentacji i proszę, chwila trwa. Australia zaczęła odważnie, ruszyła na mistrzów świata, prowadziła, aż sprawy w swoje ręce wziął Rabiot. 27-latek najpierw zdobył bramkę głową, a następnie odebrał piłkę biednemu Nathaniel Atkinsonowi i asystował Olivierowi Giroud. Maszyna. Kiedy pomocnik Juve chce pokazać światu, że zasługuje na 10 milionów euro netto za sezon, staje się cyborgiem. Można jedynie żałować, że wyłącznie wtedy…
Olivier Giroud. Stary człowiek i może. Żebyśmy wszyscy starzeli się tak pięknie! 36-latek wyrasta na legendę odrodzenia Milanu (gole m.in. w derbach Mediolanu, które ustawiły drugą część poprzednich rozgrywek, zakończonych zdobyciem scudetto), a w mundialu prędko pokazał, że rządzi nie tylko na włoskiej ziemi. Atakujący dwukrotnie znalazł się w odpowiednim miejscu i czasie, dzięki czemu zrównał się w tabeli najskuteczniejszych kadrowiczów z Thierrym Henrym. Tak, tak, obaj mają teraz po 51 goli, przy czym Giroud potrzebował do zebrania takiego dorobku ośmiu meczów mniej. Nie, to nie pomyłka. Ośmiu. Jeśli boli was głowa, nic dziwnego. To normalne po przeczytaniu tej statystyki.
Kylian Mbappe. 22-latek akurat tego wieczoru był cholernie nieskuteczny, ale i tak schodził z murawy z golem i asystą, a po jego rajdach lewą flanką wezwano koparkę z pobliskiej budowy, żeby wygrzebać Atkinsona. Strach się bać, co będzie, kiedy nastawi celownik…
Wreszcie Theo Hernandez. Trzeci z reprezentantów Serie A, po Rabiot i Giroud, który napędzał Les Bleus. Lewy obrońca skorzystał na ogromnym pechu brata (uraz kolana zaraz na początku rywalizacji) i zaprezentował wszystkim, dlaczego w Italii zachwycają się jego umiejętnościami.
Mistrzowie świata są mocni jak bimber przy stole wiejskim na weselu, co boleśnie poczuli zawodnicy z Australii. To nie tak, że Socceroos byli fatalni, oj nie, nie. Zespół Grahama Arnolda szczególnie przed przerwą pokazał, że nie przyjechał do Kataru przez pomyłkę i ma świadomość, że to turniej piłki nożnej, czego nie można powiedzieć choćby o polskich kadrowiczach. Ba! W pierwszej połowie Australia zebrała niewiele mniej celnych podań niż biało-czerwoni przez całe spotkanie z Meksykiem (195 do 228). Zdobyła bramkę po ładnej akcji. Tylko zwyczajnie – Francuzi to za wysokie progi na drewniane nogi z ligi koreańskiej, australijskiej czy drugiej niemieckiej. Niemniej jednak na Duńczyków i Tunezyjczyków mogą już spoglądać śmiało, by zgarnąć im sprzed nosa jakieś punkty.
CZYTAJ WIĘCEJ O MISTRZOSTWACH ŚWIATA:
- Mundialowa niemoc w meczach otwarcia przełamana, ale jest sporo „ale”
- Lewandowski marnuje karnego w kadrze? Flashbacki z czasów gry z Pietrasiakiem
- Reprezentacja Polski jest brzydka
foto. Newspix