Robert Lewandowski w reprezentacji Polski strzelał rzuty karne 15 razy. Dziś z Meksykiem (0:0) nie wykorzystał drugiej jedenastki w swojej karierze w drużynie narodowej. Oczywiście do tego zestawienia wliczamy wykorzystane uderzenia z wapna podczas EURO 2016, gdzie biało-czerwoni mieli dwa konkursy rzutów karnych ze Szwajcarią i Portugalią.
Żeby znaleźć poprzednią jedenastkę zmarnowaną przez „Lewego” trzeba cofnąć się do odległych czasów. Było to podczas przygotowań do EURO 2012, kiedy kadrę dopiero montował na ten turniej Franciszek Smuda. 7 września 2010 roku graliśmy spotkanie towarzyskie z Australią w Krakowie. Polacy przegrali wtedy z Kangurami 1:2, a próbę Lewandowskiego z karnego obronił australijski bramkarz Adam Federici, który dziś w wieku 37 lat jest już piłkarskim emerytem. Obok obecnego kapitana naszej kadry biegali wtedy w naszych barwach: Michał Żewłakow, Dariusz Pietrasiak (! – jeden z dwóch występów), Ireneusz Jeleń, Maciej Iwański, Sebastian Boenisch, Ebi Smolarek czy Rafał Murawski. Był to więc wieki temu (dokładnie 12 lat, 2 miesiące i 12 dni) w innej futbolowej rzeczywistości. Co ciekawe, „Lewy” z Australią nie wykorzystał karnego w podobny sposób jak teraz. Też strzelił w swoje prawo, podobnie jak dziś z Meksykiem. Federici w podobny sposób przewidział jego intencje.
Lista bramkarzy, którzy obronili karne Lewandowskiego albo Polak spudłował. Trzeba do niej dopisać Gilermo Ochoę:
Lewandowski wykorzystał 64 z 73 karnych
Wtedy z Australią Lewandowski był jeszcze przed przejściem do Bayernu Monachium i jeszcze nie opatentował swojego sposobu ze strzelaniem karnego ze zwolnieniem rozbiegu tuż przed piłką. Pozwalało to naszemu napastnikowi obserwować do końca ruchy bramkarza i przez długi czas był on w zasadzie nieomylny. W całej dorosłej karierze 34-latek wykonywał 73 jedenastki (licząc te ze Szwajcarią i Portugalią), a nie trafił zaledwie dziewięciu, licząc z dzisiejszą próbą. Daje to skuteczność na poziomie 87,7%. Zaznaczymy tylko, że nasze szacunki mogą się nieco mijać się z rzeczywistością, bo opieramy się na statystykach z Transfermarkt.de, który może nie uwzględniać wszystkich prób.
Raz na jakiś czas Lewandowski odchodził od swojego rytuału z podbiegiem na dwa tempa przy karnych. Robił to w ostatnich latach rzadko. Być może wpływ, że nie zrobił tego, co zazwyczaj dziś miało pudło z niedawnego meczu Barcelony z Almerią (2:0, 5 listopada) w LaLiga. Piłka po strzale naszego rodaka musnęła słupek i wyszła za boisko.
Ważne karne pudłowali w reprezentacji Kazimierz Deyna z Argentyną (0:2) na MŚ 1978 czy Jakub Błaszczykowski we wspomnianym meczu z Portugalią (1:1, 3:5 w karnych) na EURO 2016. Teraz padło na „Lewego”. Trzeba mu jednak oddać, że gdyby nie on, to Polaków mogłoby w Katarze w ogóle nie być, bo to on… wykorzystał jedenastkę podczas barażowego spotkania ze Szwecją (2:0). Ciśnienie było podobne do tego dziś. Niemniej piłkarz tej klasy powinien podejść do sprawy bardziej na chłodno. Jak więc widać nawet takim asom zdarza się ponieść emocjom i odejść od wypracowanych schematów.
Będzie musiał pokazać zajebistą psychę
Ważnym elementem zmarnowania tego karnego może też być decyzja australijskiego sędziego Chrisa Beatha, dotycząca tego, że Lewandowski ma jeszcze raz ustawić piłkę. Zawodnicy często podkreślą, że takie uwagi od arbitra deprymują i wpływają na pewność siebie. Jest też niepisana zasada, że faulowany zawodnik nie powinien wykonywać karnego. Często jednak piłkarze i trenerzy nie zwracają na to uwagi, mówiąc że to zabobon. Swoją drogą ciekawe czy w kolejnych meczach „Lewy” znów podejdzie do karnego, jak będzie do tego okazja. Będzie wtedy musiał pokazać, „że ma zajebiście silną psychikę”.
WIĘCEJ O REPREZENTACJI POLSKI:
- Mundialowa niemoc w meczach otwarcia przełamana, ale jest sporo “ale”
- Robert, nie bądź jak Zlatan i Boniek. Graj w kadrze do końca kariery!
- Mourinho i Xavi wsparli Polaków przed Meksykiem
Fot. Newspix