Reklama

Piotruś Pan Piłkarz i inni. Ranking Polaków z Serie A

Mateusz Janiak

Autor:Mateusz Janiak

15 listopada 2022, 15:34 • 11 min czytania 2 komentarze

W żadnej lidze z europejskiego TOP 5 nie ma tylu Polaków, co w Serie A, tyle że ilość niekoniecznie przekłada się na jakość. Z 19 naszych rodaków znacznie mniej niż połowa będzie z rozrzewnieniem wspominać jesień 2022.

Piotruś Pan Piłkarz i inni. Ranking Polaków z Serie A

Królem pierwszej części sezonu bezapelacyjnie jest Piotr Zieliński. Nie mogło być inaczej, tu nie ma żadnych kontrowersji. Dopiero przy dalszych pozycjach można dyskutować, kto powinien być wyżej, a kto niżej.

Polacy w Serie A – ranking za jesień 2022

1. Piotr Zieliński (Napoli)

„Piotruś Pan Piłkarz”. Gra na najwyższym poziomie w karierze, a przecież po rozczarowującym poprzednim sezonie coraz głośniej dało się słyszeć głosy, że nic wielkiego z tej współpracy nie będzie. Że tak naprawdę niech przyjmie tę ofertę West Hamu i zmyka do Anglii. Że jak już dojedzie na południe Giacomo Raspadori z Sassuolo, to właśnie młody reprezentant Włoch zajmie miejsce „Ziela” za napastnikiem w ustawieniu 4-2-3-1. Że pewnie przyda mu się maść na odleżyny, bo tyle się nasiedzi w rezerwie…

Kilka miesięcy później słychać tylko „ochy” i „achy” wywoływane fenomenalną postawą Polaka. Ewentualnie skandowanie nazwiska „Zieliński” przez trybuny, jak choćby w trakcie pierwszego meczu z Liverpoolem po skutecznie wykonanym przez pomocnika rzucie karnym. Trener Napoli Luciano Spalletti ostatecznie postawił na 4-3-3 i w trzyosobowej linii pomocy znalazł miejsce dla „Ziela” obok Stanislava Lobotki i Andre-Franka Zambo Anguissy. 

Reklama

Korzysta z ustawienia 10 metrów głębiej, bo to koń wyścigowy, który potrzebuje przestrzeni, żeby się rozpędzić, a granie plecami do bramki nie pozwalało mu na to – komentował szkoleniowiec.

Zieliński pod względem kreatywności zalicza się do ligowego topu:

  • 3. pod względem asyst oczekiwanych – 3,5
  • 3. pod względem kluczowych podań – 35
  • 6. pod względem Shot Creating Actions (ostatnie dwa zagrania poprzedzające strzał) – 55
  • 10. pod względem Goal Creating Actions – 7

Nic dziwnego, że według włoskich mediów przedłużenie umowy z Partenopeimi to kwestia czasu, bo wszyscy tego chcą. Właściciel Aurelio De Laurentiis, trener, zawodnik, kibice. Sielanka.

Podstawowe statystyki:

15 meczów, 914 minut, trzy gole, pięć asyst

2. Wojciech Szczęsny (Juventus)

Start sezonu stracił z powodu urazu, ale to okazał się wyłącznie dobrego zły początek (o wrześniu, kiedy znowu pauzował w związku z kontuzją, zapominamy). Co prawda Juventus w pierwszej części rozgrywek miał sporo problemów, jednak akurat bramkarze nie byli jednym z nich (bo tak na marginesie i Mattia Perin grał świetnie). Ba! Wręcz odwrotnie i reprezentant Polski niezmiennie prezentuje wysoką, równą formę.

Reklama
  • 2. w lidze pod względem różnicy PSxG (Post-Shot Expected Goals) i bramek wpuszczonych – +2,3
  • 1. w lidze pod względem stosunku czystych kont do rozegranych spotkań – siedem w dziewięciu meczach: 78%
  • 2. w lidze pod względem skuteczności interwencji – 85,7%

Słowem – ścisła czołówka Serie A. Zresztą od lat, bo poza kryzysem w 2020 roku Szczęsny nie zawodzi i niezmiennie ma na Półwyspie Apenińskim wysokie notowania. Tak naprawdę za mało mówi się, jak dobrze spisuje się nasz bramkarz w najbardziej utytułowanym klubie Italii. Najczęściej bywa po prostu szefem, tymczasem najchętniej komentuje się jego występy po jakże nielicznych gafach. Serio, cieszmy się i radujmy, mamy wyjątkowo dobrego golkipera. Amen.

Podstawowe statystyki:

dziewięć meczów, 763 minuty, trzy bramki wpuszczone, siedem czystych kont

3. Jakub Kiwior (Spezia)

Zgodnie z ustaleniami z władzami klubu z Ligurii wrócił ze środka pomocy do obrony, choć okazjonalnie zdarzało mu się grać w drugiej linii (nawet na lewym wahadle). Absolutnie jeden z najlepszych zawodników Spezii, wyżej można oceniać wyłącznie napastnika M’Balę Nzolę (siedem zdobytych bramek). Oto liczby Kiwiora na tle zespołu:

  • 709 podań – 1. w drużynie
  • 601 celnych podań – 1. w drużynie
  • 84,8% podań celnych – 1. w drużynie
  • 24 bloki – 1. w drużynie
  • 22 przechwyty – 1. w drużynie
  • 58 wybić – 1. w drużynie
  • 17 odbiorów – 6. w drużynie

Krótko – lider. Co nie znaczy, że już piłkarz ukształtowany i bez wad. Przede wszystkim Kiwior słabo wypada w grze 1v1. Aż 17 razy podjął nieudaną próbę zatrzymania dryblującego i tylko trzech zawodników było pod tym względem gorszych (pomocnicy Maxime Lopez z Sassuolo, Kevin Agudelo ze Spezii i Walace z Udinese). Jeśli chodzi o stosunek prób odbioru do udanych odbiorów na dryblujących, 22-latek jest siódmy najgorszy w lidze włoskiej (26,1%). I najgorszy wśród stoperów.

Czyli jak to z nim właściwie jest? Ano tak, że mowa o obrońcy z wielkim potencjałem, który w wielu aspektach jest świetny, ale w innych jeszcze odstaje. Prawdopodobnie to najbardziej perspektywiczny stoper w Serie A, jednak jeszcze nie prezentujący poziomu samej czołówki. Jeszcze. To już dobry piłkarz, pewnie drugi najlepszy w Spezii, rozgrywający dobry sezon, choć ma słabsze momenty. Raczej aż tyle niż tylko. Tym bardziej że w zespole broniącym się przed spadkiem, jak Aquilotti, roboty w obronie mnóstwo i o pomyłkę łatwiej.

Podstawowe statystyki:

15 meczów, 1291 minut

4. Arkadiusz Milik (Juventus)

Był mniejszym złem, bo nie udało się dojść do porozumienia w sprawie sprowadzenia Alvaro Moraty z Atletico Madryt (ponownego) i Memphisa Depaya z Barcelony, ale błyskawicznie zapracował na miano najlepszego letniego transferu. Szczególnie biorąc pod uwagę stosunek ceny do wkładu w wyniki zespołu. W pierwszych pięciu występach w Serie A zdobył trzy bramki, a tak naprawdę cztery, ponieważ sędziowie VAR „okradli” Polaka z jak najbardziej prawidłowego trafienia z Salernitaną (i przy tej okazji Juve z dwóch punktów). Co prawda później się zaciął i dopiero w ostatni weekend strzelił gola po miesięcznej przerwie, ale i tak zasłużył na pozytywną ocenę.

Chwila, jak to, z czterema bramki? Napastnik? Ano. Bianconeri niezmiennie mieli problem z kreatywnością i Polak zdobył więcej niż miał ku temu okazji, bo jego stosunek goli strzelonych do oczekiwanych to +0,9. Pewnie, znów trafiał w trudnych sytuacjach, a pudłował w prostych, ale generalnie nie można mieć do niego pretensji o brak skuteczności. Z pustego i Salomon nie nalał, to i tym bardziej Milik nie zdołał. Zapewne każdy trener chciałbym, by tak spisywało się „mniejsze zło”.

Czy to oznacza, że po zakończeniu wypożyczenia Juve wykupi atakującego z Marsylii? Nie można tego wykluczyć. Że Tuttosport wieszczy złowrogo, że nic z tego i „przyszłość Milika ciemnieje”? Cóż, akurat ten dziennik z reguły informacje ma słabe. Pożyjemy, zobaczymy. Na ten moment na pewno należy docenić, że 28-latek po dwóch poważnych kontuzjach kolana spełnił marzenie i zdobywa bramki dla Starej Damy.

Podstawowe statystyki:

12 meczów, 708 minut, cztery gole

5. Karol Linetty (Torino)

Stanął na nogi po najgorszym roku w zawodowej karierze, o czym najlepiej świadczy liczba rozegranych minut – 956, czwarty wynik w Torino i przede wszystkim indywidualnie już lepszy niż w całym poprzednim sezonie (899). Tak, dopisało mu szczęście. Po pierwsze, władze klubu nie zdołały zastąpić Tommaso Pobegi (wrócił do Milanu) i Rolando Mandragory (przeniósł się do Fiorentiny), więc w środku pola zrobiło się więcej miejsca. Po drugie, tuż przed inauguracją ligi Sasa Lukić poinformował trenera Ivana Juricia, że chce zmienić pracodawcę i wyleciał z kadry meczowej. Nic z transferu nie wyszło, stąd Serb oczywiście później przeprosił, ale swoje musiał odczekać, by odzyskać zaufanie szkoleniowca. Wreszcie po trzecie, kłopoty zdrowotne nie omijały ani Lukicia (dwa opuszczone spotkania), ani Samuele Ricciego (pięć). A w tej sytuacji alternatywą dla Linettego do dwóch pozycji w centrum drugiej linii w ustawieniu 3-4-2-1 był 18-letni Emirhan Ilkhan, który po tym, jak w 6. kolejce nie upilnował Marcelo Brozovicia z Interu i ekipa z Turynu poniosła porażkę, zaginął w rezerwie.

A jak Linetty to szczęście wykorzystał? Po japońsku – jako tako. Na starcie ligi prezentował się dobrze, szczególnie pod względem pracy w defensywie.

Dzisiaj wystąpił, bo na to zasłużył. Także z Monzą rozegrał niesamowity mecz. Uwielbiam go, jest wspaniały. W mojej głowie jego odejście nigdy nie było opcją – chwalił Polaka Jurić.

Mocne słowa… a wręcz za mocne. 27-latek był solidny i tyle, nie wspaniały, dlatego kiedy tylko Lukić z Riccim byli gotowi, występowali wspólnie, a Polak siedział na ławce (potyczki z Udinese i Milanem).

Tym niemniej – w zestawieniu z ubiegłym sezonem progres jak najbardziej widoczny. Doceńmy. To gość od czarnej roboty, gwarantujący doskok pressingowy w środkowej strefie, wywieranie pressji, asekurację. Podczas posiadania przyjmie, odda, ale najczęściej do najbliższego. Ma ograniczenia i już się ich nie pozbędzie, aczkolwiek mimo to może być przydatny. Cudów na kiju robić nie będzie, za to może pomóc w tym innym.

Podstawowe statystyki:

14 meczów, 956 minut, jeden gol

6. Nicola Zalewski (Roma)

Zaczął sezon dobrze, ale z biegiem czasu było coraz słabiej. Zdaje się, że nie służyło mu rzucanie po pozycjach, bo z konieczności biegał też na prawej flance, gdzie sobie średnio radził. Pod koniec października nabawił się zatrucia pokarmowego, opuścił spotkanie z Napoli, a po powrocie był już wyjątkowo przeciętny. Zresztą jak cała Roma, która nie zaliczyła udanego finiszu jesieni. W skrócie – mocno przeciętny. Zarówno w ofensywie, jak i defensywie.

Podstawowe statystyki:

11 meczów, 592 minuty

7. Krzysztof Piątek (Salernitana)

Drużyna z Salerno prezentuje się zaskakująco dobrze, tyle że niewiele w tym zasługi Polaka, dawniej zwanego w Italii „Il Pistolero”. Różnica między golami oczekiwanymi a strzelonymi atakującego to -0,9 i pod tym względem jest najgorszy w zespole. A gdyby odliczyć karnego, to nawet -1,2 (i niezmiennie nie ma słabszych w Salernitanie).

Trzy zdobyte bramki, z czego ledwie dwie z gry – bardzo mało. Trudno oprzeć się wrażeniu, że jak Piątek zaczął spadać za czasów Milanu, tak leci, leci i leci… Na południu spodziewano się po nim więcej (czy słusznie, to inna sprawa).

Podstawowe statystyki:

11 meczów, 677 minut, trzy gole, jedna asysta

8. Łukasz Skorupski (Bologna)

Poprzedni sezon miał kapitalny. Zebrał 12 czystych kont (1. wynik w karierze w Serie A), obronił 72,9% strzałów (2. wynik), miał dodatnią różnicę PSxG i bramek wpuszczonych – +1,5 (1. wynik). Do tego 126 udanych obron było 2. rezultatem całej Serie A, a musiał interweniować przy 166 celnych uderzeniach i tylko trzech bramkarzy w Italii miało więcej roboty, z czego dwóch pofrunęło do Serie B – Salvatore Sirigu z Genoą (już Napoli) i Alessio Cragno z Cagliari (już Monza).

W nagrodę podpisał nową umowę z Bologną (ważną do czerwca 2025) i… obniżył loty. Wpuszcza więcej niż powinien (PSxG – gole = -2,0), notuje gorszą skuteczność interwencji (69%), co przełożyło się na ledwie dwa czyste konta. Słowem – zdecydowanie sprzeciętniał.

Podstawowe statystyki:

15 meczów, 1350 minut, 25 wpuszczonych bramek, dwa czyste konta

9. Bartłomiej Drągowski (Spezia)

Zakończył rundę w dramatyczny sposób – kontuzją w spotkaniu z Hellasem Verona. Jeszcze nie wiadomo, jak poważnego urazu doznał, ale wiadomo, że straci mistrzostwa świata. To smutna meta nijakiej jesieni bramkarza z Białegostoku. Tak, miał mnóstwo roboty, w końcu w jego kierunku poleciało 78 strzałów (tylko Lorenzo Montipo z Hellasu musiał mierzyć się z większą liczbą), jednak jednocześnie wcale nie pomagał kolegom. Różnica Drągowskiego między PSxG i bramkami wpuszczonymi to aż -3,3. Wyłącznie czterech golkiperów ligi włoskiej było w tym aspekcie gorszych.

Podstawowe statystyki:

14 meczów, 1213 minut, 25 wpuszczonych bramek, jedno czyste konto

10. Arkadiusz Reca (Spezia)

O ile jest zdrowy, gra w podstawowym składzie. Imponuje dynamiką, poprawił dośrodkowanie w pełnym biegu, w obronie wciąż bywa nieuważny. Nowy sezon zaczął imponująco, bo jako rezerwowy w Coppa Italia przeciwko Como zanotował dwie asysty i wydatnie przyczynił się do dobicia II-ligowca, tyle że później już tak spektakularny nie był.

Podstawowe statystyki:

11 meczów, 793 minuty, jeden gol, jedna asysta

11. Bartosz Bereszyński (Sampdoria)

Gra regularnie, często bywa kapitanem, tyle że jednej z absolutnie najgorszym ekip Serie A. Tylko Verona jest gorsza, jeśli chodzi o liczbę porażek (12 do 11) czy straconych bramek (29 do 27) od Sampdorii. Zespół z Genui ewidentnie dryfuje w kierunku Serie A, już po 15 kolejkach traci siedem punktów do pierwszego bezpiecznego miejsca. Tyle dobrego, że na tle tej mizernej zbieraniny Bereszyński wyróżnia się pod kilkoma względami:

  • 19 przechwytów – 1. w drużynie
  • 18 bloków – 2. w drużynie
  • 16 udanych odbiorów na dryblującym – 1. w drużynie
  • 76,2% udanych odbiorów na dryblującym – 2. w drużynie

To daje jakąś nadzieję, że nawet w przypadku degradacji Sampdorii, ktoś wyciągnie ręce po „Beresia” i boczny defensor zostanie we włoskiej elicie.

Podstawowe statystyki:

14 meczów, 1112 minut

12. Paweł Dawidowicz (Hellas Verona)

Powolutku dochodzi do siebie po urazie kolana. Daleko mu do formy sprzed operacji, ale zdaje się, że na finiszu rundy był już ciut bliżej. Szkoda czerwonej kartki z Romą, bo póki nie zdemolował Nicolo Zaniolo, prezentował się najkorzystniej w sezonie. Czas powinien działać na jego korzyść, chyba jest szansa, że znowu będzie w stanie zatrzymywać najlepszych (a przecież dawał radę z Papu Gomezem, Duvanem Zapatą, Lorenzo Insigne czy Hakanem Calhanoglu). A przyda się Veronie, ponieważ w ostatnich miesiącach to jedynie atrapa drużyny.

Podstawowe statystyki:

siedem meczów, 473 minuty, jeden gol

13. Sebastian Walukiewicz (Empoli)

Czwarty lub nawet piąty w hierarchii stoperów. Ciągle nie może nawiązać do udanego startu w Serie A w barwach Cagliari. Nadzieja – ostatnie spotkanie jesieni z Cremonese. Może nie zachwycił, ale też przynajmniej nie zawalił. I tego musimy się trzymać.

Podstawowe statystyki:

trzy mecze, 146 minuty

14. Marcin Listkowski (Lecce)

Po dobrym okresie przygotowawczym wchodził regularnie, aż dał słabą zmianę z Torino i to był jego koniec. Trener Marco Baroni ani razu z niego nie skorzystał. Zapewne wyłącznie zmiana szkoleniowca zmieni sytuację Listkowskiego.

Podstawowe statystyki:

5 meczów, 72 minuty

15. Szymon Żurkowski (Fiorentina)

Największy regres spośród tych, co jeszcze w poprzednich rozgrywkach występowali regularnie. Do końca okna transferowego siedział na walizkach, a później na ławce. Fiorentina gra ustawieniem 4-3-3, więc w drugiej linii są trzy miejsca dla środkowych pomocników, ale i tak za mało dla Żurkowskiego. W hierarchii trenera Vincenzo Italiano Polak jest w najlepszym razie siódmy, za Sofyanem Amrabatem, Rolando Mandragorą, Giacomo Bonaventurą, Antoninem Barakiem, Alfredem Duncanem i Youssefem Malehem, a tak naprawdę pewnie ósmy, tylko Gaetano Castrovilli leczy uraz. Krótko – siedzi głęboko w szafie i nie może zaliczyć jesień do choćby w minimalnym stopniu udanych.

Podstawowe statystyki:

2 mecze, 30 minut, jedna asysta

16.-19. Dorian Ciężkowski (Cremonese), Hubert Idasiak (Napoli), Mateusz Praszelik (Hellas Verona), Kacper Urbański (Bologna)

Wszyscy w najlepszym wypadku siedzieli na ławce. Nic więcej, nie ma o czym pisać, choć pewnie w przypadku Idasiaka czy Urbańskiego w przyszłości to się zmieni.

CZYTAJ WIĘCEJ O SERIE A:

foto. Newspix

Rocznik 1990. Stargardzianin mieszkający w Warszawie. W latach 2014-22 w Przeglądzie Sportowym. Przede wszystkim Ekstraklasa i Serie A. Lubi kawę, włoskie jedzenie i Gwiezdne Wojny.

Rozwiń

Najnowsze

Piłka nożna

Komentarze

2 komentarze

Loading...