Po pięciu porażkach z rzędu San Antonio Spurs wreszcie wygrali. Ekipa z Teksasu pokonała na własnym parkiecie Milwaukee Bucks 111:93. Jeremy Sochan zanotował kolejny udany występ.
Bucks to liderzy Konferencji Wschodniej, którzy przed spotkaniem ze Spurs wygrali 10 na 11 rozegranych meczów. Ekipa z San Antonio przegrała z kolei ostatnich pięć spotkań. W teorii faworyt był oczywisty, w praktyce jednak drużyna z Milwaukee przyjeżdżała na ten mecz osłabiona, pauzowało kilku ich liderów – nie grali Giannis Antetokounmpo, Jrue Holiday, Gayson Allen, Joe Ingles, Pat Connaughton i Khris Middleton.
– Oczywiście, że brakowało im zawodników do gry, ale na parkiet wychodzi się, żeby walczyć o wygraną niezależnie od tego, kto staje naprzeciw. Przyjechali tu wygrać, mają szeroki skład i bardzo dobrych trenerów. Mają wielką szansę, żeby ponownie zdobyć mistrzostwo. Dlatego bardzo cieszymy się z wygranej, zagraliśmy świetny mecz – mówił Gregg Popovich, trener Spurs.
https://twitter.com/spurs/status/1591259222972694528?s=20&t=Z8dvXaSqyt3GIcHdbCg4pQ
O Jeremym Sochanie z kolei wypowiadał się krótko: – On nie ma w sobie strachu. NBA nie zrobiła na nim żadnego wrażenia.
I faktycznie, dzisiejszym występem polski zawodnik po raz kolejny udowodnił, że z meczu na mecz staje się coraz lepszym koszykarzem. W 30 minut zdobył 10 punktów, zanotował siedem zbiórek (rekord kariery w NBA) i dwie asysty, a do tego dołożył blok i cztery popełnione faule. Z gry trafił cztery rzuty (na siedem), choć spudłował obie trójki. Jego wskaźnik plus/minus wyniósł w tym spotkaniu aż +22 (najwyższy w zespole obok Devina Vassella) – innymi słowy Spurs, gdy Sochan był na parkiecie, byli lepsi od rywali właśnie o 22 punkty.
Ostatecznie Jeremy przyłożył się do zwycięstwa swojej ekipy 111:93. Kolejny mecz Spurs rozegrają 15 listopada (wtorek) o 4 rano polskiego czasu. Ich rywalami będą koszykarze Golden State Warriors.
Fot. San Antonio Spurs/NBA Entertaiment