Reklama

Intensywna sobota w Ekstraklasie. Kto zapewni sobie przyjemny sen zimowy?

Damian Smyk

Autor:Damian Smyk

12 listopada 2022, 09:17 • 7 min czytania 9 komentarzy

Najszczelniejsza defensywa ligi kontra najgorszy ataki ligi, czyli Raków zmierzy się z Zagłębiem. Lech Poznań spróbuje z kolei wygrać w Białymstoku po raz pierwszy od czasów Rumaka i podtrzymać znakomitą atmosferę z ostatnich dni. Górnik spróbuje zrehabilitować się za wtopę w Pucharze Polski, a Miedź poprawić swoją opłakaną sytuację w tabeli. No i jeszcze starcie dwóch beniaminków – Widzewa walczącego o podium i Korony bijącej się o pierwsze zwycięstwo od sierpnia.

Intensywna sobota w Ekstraklasie. Kto zapewni sobie przyjemny sen zimowy?

Intensywny ten dzień w Ekstraklasie, nie ma to tamto. Cztery mecze, spory potencjał pod kawał rock&rolla, ale i szansa na kasztaniarstwo pierwszej klasy.

Beniaminkowie na różnych biegunach

Ostatni raz Korona Kielce wygrała jakikolwiek mecz jeszcze pod koniec sierpnia. Dzieciaki raczyły się ostatnimi dniami wakacji, studenci powoli szykowali się do kampanii wrześniowej, Czesław Michniewicz rozważał sobie kogo by tutaj powołać na ostatnie zgrupowanie przed mundialem, stan defensywy kadry nie był jeszcze tak opłakany, kluby dopinały ostatnie transfery, po mieście można było chodzić w szortach i krótkim rękawie…

No, generalnie chodzi nam o to, że było to cholernie dawno.

Reklama

Od tego czasu kielczanie grali dziesięciokrotnie i ani razu nie wygrali. Porażka z Pogonią, remis z Miedzią, porażka z Górnikiem, porażka z Jagiellonią, remis z Zagłębiem, porażka ze Stalą, odpadnięcie z Pucharu Polski z Górnikiem Łęczna, porażka z Rakowem, remis z Piastem, porażka z Lechem…

Na niewiele zdało się zwolnienie Leszka Ojrzyńskiego. Nowa miotła w postaci Kamila Kuzery nie posprzątała bałaganu w Kielcach. Owszem, można pokrzepiać się chociażby chwilowym odwróceniem wyniku z Lechem, pachniało tam przecież trzecim rzutem karnym dla Korony przy stanie 2:2, ale punktów z tego nie ma. Kuzera mówi, że on sobą się nie przejmuje, najważniejsze jest dobro klubu, a sam klub rozgląda się za trenerem.

– Chciałbym, by był to wybór totalnie nieoczywisty. Nie wiem, czy uda nam się go zrealizować, polegam na wiedzy Pawła Golańskiego. Bardzo chciałbym, żeby to nie był trener z karuzeli. Wolałbym celować w kogoś nieoczywistego, ale zobaczymy, jak nam to wyjdzie – opowiadał nam prezes Jabłoński.

A i drugi z beniaminków chce się odkuć. Widzew jest po dwóch porażkach, w meczach z Górnikiem i Radomiakiem stracił aż sześć goli. Jeśli dziś wygrałby z Koroną, to pewnie przezimuje długą przerwę między rundami na podium. I tak jak chwalimy Wartę, tak jak chwalimy Stal, tak bez wątpienia największy numer ekspertom wywiną łodzianie w takim wypadku. Trzecie miejsce po rundzie jesienniej nie tyle będzie niespodzianką, co właściwie sensacją.

Czy warto płacić za wyjazdy Miedzi?

Miedź tydzień temu wreszcie wygrała mecz. Ale sytuacja w tabeli legniczan wciąż pozostaje mierna. Dziewięć punktów, pięć oczek straty do miejsca bezpiecznego, najgorsza defensywa w lidze, drugi najgorszy atak w lidze.

Reklama

Jeszcze gorzej jest, gdy spojrzymy na wyjazdy legniczan. Generalnie szkoda wydawać kasę na paliwo – zwłaszcza przy tych cenach. Siedem delegacji, sześć razy w łeb, jeden remis, średnio dwa gole tracone na spotkanie.

Górnik u siebie też nie punktuje jakoś znakomicie. Gdyby nie ta wpadka w Pucharze Polski z KKS-em Kalisz, to stawialibyśmy tezę, że ekipa Gaula się rozkręca. No właśnie – gdyby. Nie dość, że zabrzanie ponieśli wstydliwą porażkę, to jeszcze zainwestowali w to starcie 120 minut plus rzuty karne. Sporo straconych sił. – Trzeba to przełknąć mentalnie. Tu jakieś karanie nic nie da. Widać było, że zawodnicy chcieli wygrać, starali się, ale się nie udało. Teraz trzeba się już skupić na lidze i na nadchodzącym meczu z Miedzią u nas – zaznacza szkoleniowiec Górnika.

– Patrząc na ligę, w ostatnich meczach Górnik imponuje formą. Absolutnie bym nie lekceważył tego rywala. Remis w Kaliszu i ostateczne odpadnięcie w rzutach karnych, nie zmienia tego, że zabrzanie są w stanie punktować z najlepszymi. Pokazał to mecz z Widzewem, wygrany wysoko u siebie 3:0. Pokazał to mecz w Szczecinie, na którym byłem na żywo. Mogłem obserwować jak Górnik zneutralizował atuty Pogoni. Sam też ma tych atutów, szczególnie w ataku, bardzo dużo – twierdzi z kolei trener Mokry.

W tym wszystkim najbardziej nas będzie interesowała dziś forma i gra Szymona Włodarczyka. W starciu z KKS-em Kalisz zszedł jeszcze przed przerwą i nie było to spowodowane urazem. Wcześniej Gaulowi zdarzało się go ściągać też w przerwie, a przecież Włodarczyk to najskuteczniejszy młodzieżowiec. Ex-legionista lubi też grać z Podolskim, a występu Niemca też jesteśmy ciekawi, bo przecież dopiero co zagrał 120 minut w Kaliszu, a przecież chłop ma już 37 lat. Jest kilka znaków zapytania po stronie zabrzan. Liczymy jednak, że ktoś tu się za coś zrehabilituje – być może Górnik za wstydliwe odpadnięcie z PP, a być może Miedź za wstydliwą rundę.

Skąpany w radości Lech chce odczarować Białystok

Cóż to był za tydzień dla Lecha Poznań. Na przestrzeni kilku dni:

  • Lech ograł zeszłorocznego półfinalistę Ligi Mistrzów 3:0,
  • tym samym awansował do fazy pucharowej Ligi Konferencji,
  • i skasował ponad milion euro premii,
  • Kolejorz ogłosił zaskakujące przedłużenie kontraktu z Mikaelem Ishakiem,
  • tego samego dnia odbyło się uroczyste otwarcie Centrum Badawczo-Rozwojowego wartego 55 mln zł,
  • i jeszcze między tym wszystkim ograł Koronę Kielce po golu w doliczonym czasie gry,
  • a na koniec powołanie na mundial dostał Michał Skóraś.

Nic dziwnego zatem, że atmosfera przy Bułgarskiej jest doskonała. Brakuje poznaniakom tylko jakieś udanej puenty. Na przykład poprawienia bilansu wyjazdów do Białegostoku. W ostatnich jedenastu spotkaniach z Jagą na wyjeździe Lech nie potrafił zwyciężyć. Ostatni raz zwyciężył tam w sezonie 2012/13. Trenerem poznaniaków był wówczas Mariusz Rumak, po boisku biegali chociażby Gergo Lovrencsics czy Bartosz Ślusarski. Od tego czasu nic, żadnego triumfu w Białymstoku.

A Jagiellonia tak jak na początku sezonu seryjnie nie przegrywała, tak w ostatnich sześciu spotkaniach nie potrafi wygrać. Po raz ostatni zwyciężyli na początku października, gdy ograli u siebie Koronę. Później był remis z Wisłą Płock, kompromitacja w Pucharze Polski, a następnie trzy porażki (Warta, Legia, Cracovia) przedzielone remisem ze Śląskiem.

Kibice Lecha pytają zatem – żesz, cholera, jak nie teraz, to kiedy mamy wygrać w Białymstoku? Teoretycznie dziś na tej fali optymizmu byłoby aż wstyd nie wygrać z taką mierną ostatnio ekipą Stolarczyka. Ale w praktyce: za dobrze znamy Lecha z przeszłości, by przesądzać, że zwycięstwo zespół van den Broma ma w kieszeni.

Zagłębie uratować może tylko logika Ekstraklasy

Rok temu lider Ekstraklasy (Lech) po szesnastu kolejkach miał 35 punktów i trzy oczka przewagi nad druga wówczas Pogonią. Raków miał sześciopunktową stratę do prowadzącego w tabeli Kolejorza.

Dziś Raków jest liderem po szesnastu kolejkach, ma 38 punktów, siedem oczek przewagi nad drugą w tabeli Legią, a część kibiców i ekspertów już koronuje częstochowian na mistrza kraju. Na to wychodzi Marek Papszun i mówi: spokojnie. – Tabela trochę się polaryzuje, ale jest jeszcze daleka droga przed nami. Przypomnę, że Lech Poznań w poprzednim sezonie zyskał nad nami przewagę dziewięciu punktów i to w dalszej części rozgrywek. My te punkty odrobiliśmy i na trzy kolejki przed końcem rozgrywek byliśmy liderem. Trzeba o tym pamiętać i nie namaszczać nas na mistrza, bo to nie jest jeszcze ten moment – komentował ostatnio szkoleniowiec “Medalików”.

I owszem, pamiętamy przecież doskonale ten ostatni sezon. Raków odrobił straty, wyszedł na prowadzenie, ale wyłożył się na ostatniej prostej, a zimną krew zachowali poznaniacy i to oni cieszyli się z majstra. Gdy po porażce z Rakowem zapytaliśmy Michała Skórasia o to, czy Raków wygląda dziś na zespół, który miałby seryjnie zacząć tracić punkty, ten odetchnął głęboko i zapytał: – A czy w poprzednim sezonie wyglądał, gdy był liderem? No nie. A jednak te punkty tracił – przypomniał.

Zatem: tak, dzisiejsze zwycięstwo Rakowa przy potknięciach Legii czy Lecha sprawiłoby, że trudno byłoby sobie wyobrazić inny scenariusz niż to upragnione dla Częstochowy mistrzostwo. Ale za dobrze znamy tę ligę, byśmy zastawiali w lombardzie całą biżuterię rodową i stawiali wszystko na mistrzostwo dla “Medalików”.

W ostatniej kolejce tego roku postawić Rakowowi ma się Zagłębie Lubin, które dopiero co zwolniło trenera. Paweł Karmelita spróbuje jakoś poskładać ten lubiński krajobraz nędzy i rozpaczy. Trudno dzisiaj nawet wytypować skład “Miedziowych”, bo mamy tyle znaków zapytania, że jeśli trafimy chociaż z połowę nazwisk, to będziemy zadowoleni. Nic w Lubinie się nie klei – ani skład, ani atmosfera, ani gra, ani perspektywy. Jeśli dziś strzelą chociaż gola, to będzie można to uznać za jakąś niespodziankę.

Najszczelniejsza defensywa ligi kontra najgorszy atak ligi, który na dodatek w czterech ostatnich meczach strzelił tyle samo goli, co cała redakcja Weszło. Czyli zero. A my nawet nie wstawaliśmy z kanap. No ludzie kochani…

WIĘCEJ O EKSTRAKLASIE:

Pochodzi z Poznania, choć nie z samego. Prowadzący audycję "Stacja Poznań". Lubujący się w tekstach analitycznych, problemowych. Sercem najbliżej mu rodzimej Ekstraklasie. Dwupunktowiec.

Rozwiń

Najnowsze

Ekstraklasa

Komentarze

9 komentarzy

Loading...