Reklama

“Głównym problemem w szkoleniu dzieci i młodzieży jest ego trenerskie”

Arek Dobruchowski

Autor:Arek Dobruchowski

28 października 2022, 11:57 • 18 min czytania 19 komentarzy

Szkolenie w Polsce – temat rzeka, który wzbudza zawsze gorące dyskusje. Zdaniem wielu osób dalej to u nas kuleje, a PZPN swoimi działaniami chce pokazać, że to nieprawda. A jak do szkolenia dzieci i młodzieży podchodzą Anglicy? Co robią inaczej od nas? Jakie wykonali ruchy, żeby wykształcić specjalistów do pracy z dziećmi i młodzieżą? Co jest najważniejsze w pracy z najmłodszymi? Jakie błędy często popełniają polscy trenerzy? Rozmawiamy z Pawłem Guziejko, trenerem pracującym w akademii Norwich City i założycielem PavFunball Academy, gdzie działa według własnego systemu.

“Głównym problemem w szkoleniu dzieci i młodzieży jest ego trenerskie”

Paweł Guziejko jest trenerem dzieci i młodzieży, który od kilkunastu lat pracuje w zawodzie poza granicami naszego kraju. Najpierw działał w Stanach Zjednoczonych, później przeniósł się do Anglii. Przez wiele lat pracował przy projekcie Angielskiego Związku Piłki Nożnej – FA Skills, gdzie zajmował się edukacją trenerów i nauczycieli wychowania fizycznego. Obecnie pracuje w akademii Norwich City i prowadzi swój autorski program PavFunball Academy, gdzie pracuje według własnego systemu, wprowadzając wiele nowatorskich rozwiązań w zakresie szkolenia dzieci, ale także trenerów. Autor kilku książek w tym “Piłka Nożna Najmłodszych”, która w tym roku ukazała się na polskim rynku.

Od wielu lat pracujesz z najmłodszymi adeptami piłki nożnej w Anglii. Jesteś również trenerem edukatorem. Jakie widzisz różnice w podejściu do szkolenia dzieci między Anglią a Polską? Czego nie ma w naszym kraju, co funkcjonuje na Wyspach Brytyjskich?  

Ciężko jest mi to ze sobą porównać, gdyż od kilkunastu lat nie mieszkam w Polsce i pojawiam się tu bardzo rzadko. Zajmuję się piłką dziecięcą bardzo długo i to jest zupełnie odrębna dziedzina tego sportu. Odnoszę wrażenie, że wiele osób traktuje to jako jedność. Na samym dole drabinki szkoleniowej najważniejsze jest dziecko, które ma czerpać przyjemność i radość z udziału w zajęciach. To nie może mieć nic wspólnego z treningiem seniorskiej drużyny. Dla dziecka piłka jest dodatkiem do dobrej zabawy. Trener pełni rolę organizatora tej rozrywki i sam musi być zaangażowany w zajęcia. Uczy poprzez zabawę. My, trenerzy jesteśmy tak naprawdę nauczycielami. Uczymy dzieci jak grać w piłkę nożną. Jednak naszym głównym celem jest zrozumienie całego procesu uczenia się – w jaki sposób dziecko się uczy. Tutaj dostrzegam największy deficyt. Za bardzo skupiamy się na samej piłce nożnej. Oczywiście ona jest bardzo ważna, gdyż bez wiedzy detalicznej nie możesz być szkoleniowcem. Jednak uważam, że brakuje nam drugiej strony – w jaki sposób się uczyć i jak mózg dziecka odbiera pewne informacje. Uważam, że nad tym tematem powinny popracować zarówno wojewódzkie ZPN, jak i PZPN. 

Co może na ten temat powinien zrobić PZPN?

Reklama

Myślę, że w PZPN-ie są ludzie, którzy wiedzą i starają się wprowadzić w życie swoje pomysły, ponieważ to oni najlepiej znają polskie środowisko. Od siebie mogę dodać tyle, że w dłuższej perspektywie pomyślałbym o utworzeniu grupy trenerów edukatorów, w której znaleźliby się specjaliści od piłki dziecięcej (5-12 lat). Ich zadaniem byłoby dzielić się wiedzą z nowymi szkoleniowcami na kursach czy szkoleniach trenerskich. Uważam, że dobry szkoleniowiec, który prowadzi grupy 5-12 lat nie może od razu wskoczyć do piłki seniorskiej. To są dwie różne rzeczy.

Piłka nożna to duża dziedzina. Każdy trener ma jakieś mocne strony – coś, w czym jest dobry. Jeśli dany szkoleniowiec czuje się świetnie w pracy z nastolatkami, to w tym kierunku powinien się rozwijać. PZPN powinien takiej osobie dać narzędzia, żeby była jeszcze lepsza, aby w późniejszym okresie edukowała innych. W taki sposób powstaje łańcuszek, dzięki któremu mamy edukację trenerów i jakość uczenia najmłodszych adeptów piłki nożnej na wyższym poziomie. Głównym problemem w szkoleniu dzieci jest ego trenerskie, które czasami jest tak wybujałe, że zaburza cały proces uczenia się i trener traci z pola widzenia to, kto stoi przed nim – mały Jasiu, czy mała Małgosia. Czego brakuje u polskich trenerów, którzy zajmują się szkoleniem dzieci? Nastawienia na proces uczenia się i świadomości, w jaki sposób on się odbywa. Do tego dochodzi brak wiedzy na temat dzieci i ich rozwoju – co i na jaki wiek przypada. W tym upatruję największe deficyty.

PAWEŁ GUZIEJKO: KONSPEKT NIE ŚWIADCZY O TYM, CZY TRENER JEST DOBRZE PRZYGOTOWANY DO ZAJĘĆ

Ego trenerskie. Młodzi ambitni trenerzy, którzy zaczynają swoją przygodę z tym zawodem, swoje pierwsze kroki stawiają poprzez pracę z najmłodszymi grupami. Chcą tak samo, jak zawodnicy rozwijać się i dotrzeć do piłki seniorskiej. Ostatnio rozmawiałem z Tomaszem Byszko, który taką drogę przebył, podkreślając, że jego marzeniem i celem było dojście do drużyny seniorskiej na najwyższym poziomie w Polsce. Czy szkoleniowcy z takim podejściem zrobienia kariery w seniorskiej piłce, powinni odpowiadać za szkolenie dzieci? Czy wręcz tacy trenerzy nie powinni pracować z najmłodszymi, bo mogą źle wpłynąć na rozwój dzieci, które zaczynają swoją przygodę z piłką?

Jeżeli ktoś chce być w piłce seniorskiej i uważa, że do tego się nadaje, ma odpowiednie kompetencje do tej pracy i chce w tym kierunku się rozwijać, powinien swoją drogę rozpocząć od najniższych lig seniorskich i tam budować swoją pozycję w seniorach. Jak dobrze wiemy, budowanie swojej pozycji w piłce seniorskiej nie zależy od tego, jak pracujesz i co robisz, bo najważniejszy jest wynik na koniec sezonu. Jeżeli masz dobre wyniki, to w pewnym momencie ktoś cię zauważy i zaproponuje ci pracę na wyższym poziomie. Gdy nie masz wyników, szybko jesteś sprowadzony na ziemię. Piłka seniorska rządzi się swoimi prawami. Jeżeli ktoś rozpoczyna swoją karierę trenerską od pracy z najmłodszymi adeptami i myśli o seniorach, to faktycznie w tym przypadku mogą być poszkodowane dzieci. Bo taka osoba niekoniecznie ma w sobie taką motywację, żeby rozwinąć małego Jasia, tylko myśli o tym, żeby jak najszybciej wspinać się po szczebelkach do głównego celu, jakim jest prowadzenie drużyny seniorów. Nie chcę wrzucać wszystkich do jednego worka. Bo są też znakomici trenerzy, którzy budowali swoją ścieżkę w taki sposób, ale podchodzili do tego z pełnym profesjonalizmem i w tamtym momencie najważniejsi byli dla nich mali zawodnicy, a nie droga, którą muszą pokonać.

Uważam jednak, że jeśli od razu masz w sobie takie przekonanie, że praca z drużynami seniorskimi to twoje powołanie, to powinieneś zaczynać od najniższych szczebli rozgrywkowych w piłce seniorskiej, a nie budować swoją karierę kosztem małych dzieci. Trener, który pracuje z dziećmi, musi lubić swoją robotę. Mam wrażenie, że trener “karierowicz” nie chce dłużej pracować z najmłodszymi, a jego niechęć prędzej czy później objawi się na zajęciach i może mieć negatywny wpływ na dzieci. Rozumiem, że w życiu trenera bardzo ważne są pieniądze, a w piłce dziecięcej i młodzieżowej nie ma “kokosów”, a każdy, kto chce pracować na najwyższym poziomie, szuka różnych ścieżek, żeby jak najszybciej znaleźć się na górze, żeby mógł się ze swojej pracy utrzymywać. Pieniądze są ważne. Jeżeli decydujesz się na pracę z dzieciakami, to wiesz, na co się piszesz również pod względem finansowym. W Anglii wynagrodzenia w piłce dziecięcej i młodzieżowej są również znikome. Nie są dużo większe niż w Polsce. Tylko tutaj jest takie podejście, że każdy przykłada się do swoich obowiązków. Bez znaczenia, ile mu za to zapłacą. Gdy przychodzi do mnie na zajęcia mały Jasiu, to chcę, żeby on się dobrze bawił i ciągle się rozwijał.

Reklama

Sam wspomniałeś o tym, że w piłce dziecięcej i młodzieżowej wynagrodzenie jest bardzo niskie. Jednocześnie wielokrotnie powtarzasz, że z dziećmi powinni pracować trenerzy, którzy to lubią i dążą do tego, żeby być specjalistami od danej grupy wiekowej. Co zrobić, żeby takich osób było więcej, gdy w tej dziedzinie nie ma przyzwoitych pieniędzy? Myślę, że właśnie dlatego z dziećmi pracuje wiele osób, które traktują pracę z najmłodszymi jako etap przejściowy w swojej karierze. Możemy jedynie liczyć na to, że “karierowicz” będzie profesjonalistą i w pełni odda się swojej pracy, nie zważając na swoje cele i marzenia? To nie jest błędne koło? Bo z jednej strony mamy świadomość, że najważniejszym etapem szkolenia zawodników jest ten początkowy, a z drugiej zaniedbujemy trenerów, którzy odpowiadają za najważniejszy proces.

W pełni zgadzam się z tym, co powiedziałeś. Dlatego początkowy etap szkolenia jest nazywany podstawowym. Gdy masz 7 lat i dopiero co uczysz się czytać, to od razu nie dostajesz “Makbeta”. Musisz przejść przez poznawanie literek, alfabetu, krótkie zdania itd. To jest proces. Nie możesz od razu przeskoczyć do trudnych lektur licealnych, gdy nie załapałeś podstaw. Uważam, że duże kluby w Polsce oraz PZPN dysponują takimi budżetami, że mogą zapłacić godnie trenerom, którzy zajmują się szkoleniem dzieci i młodzieży. W krajach, w których pracowałem i pracuję, płacą za kompetencje. Jeśli znasz się na swoim fachu, to prędzej czy później znajdzie się ktoś, kto ci zapłaci pieniądze, które zapewnią ci utrzymanie. Jednak twoją motywacją nie mogą być pieniądze. Jeśli tylko tak postrzegasz ten zawód, to szybko zostaniesz zweryfikowany. Tak to nie powinno wyglądać.

Osoby, które cię zatrudniają, patrzą na twoje kompetencje, jeśli masz je na wysokim poziomie, powinni ci godnie zapłacić. Taka osoba jest skarbem dla klubu, bo nie tylko rozwija klub, ale i młodych zawodników, na których w przyszłości można zarobić. To jest inwestycja w przyszłość. Kluby i PZPN powinny w pierwszej kolejności zadbać o dół piramidy. Ci pierwsi poprzez zatrudnianie specjalistów i płacenie im przyzwoitych pensji, a ci drudzy poprzez szkolenia, kursy i skauting trenerski, żeby stworzyć kolejnych specjalistów w tej dziedzinie. Nie chcę mi się wierzyć w to, że nie ma w Polsce takich trenerów, którzy kochają pracę z dziećmi i wykonują ją znakomicie. Takie osoby należy wyłowić i docenić. Wspomniałem o grupie trenerów edukatorów, którzy są specjalistami w pracy z dziećmi oraz łańcuszku przekazywania wiedzy. Brakuje mi tego w Polsce, bo w Anglii świetnie to funkcjonuje.

Duże kluby w Polsce mówią o tym, że inwestują w szkolenie. Jednak odnoszę takie wrażenie, że i tak te pieniądze idą w górną część piramidy szkoleniowej. Mam na myśli piłkę jedenastoosobową. W drużynach trampkarzy i juniorów jest pełna profesura. Ogromne sztaby szkoleniowe, świetny nowoczesny sprzęt do pracy, rozwinięta sieć skautingu. Dół piramidy jest niewidoczny i w moim odczuciu zaniedbany. Często tę pracę w największych klubach robią podmioty, które działają na zasadach franczyzy, patrz: Legia Soccer Schools, Lech Poznań Football Academy. Dowiedziałem się też, że w jednym z dużych polskich klubów trenerzy, którzy pracują ze skrzatami, otrzymują 500 złotych miesięcznie. W nieco starszych grupach mają 1 000 złotych. Mówimy o najważniejszym procesie szkolenia, a trenerzy specjaliści dostają za to grosze i nie mogą poświęcić się tylko jednemu zadaniu. Muszą to łączyć z innymi etatami.

Jeszcze raz powtórzę, jeśli klub zainwestuje w dół piramidy i podstawową fazę szkolenia, czyli zatrudni najlepszych fachowców do pracy z najmłodszymi, to w niedalekiej przyszłości będzie czerpać z tego korzyści. I tak to funkcjonuje w Anglii. Tak też działa Ajax Amsterdam i wiele innych najlepszych akademii na świecie. Faza podstawowa, kiedy dziecko się uczy, jest ciekawe świata, kreatywne – w to należy zainwestować zasoby ludzkie. To nie są też wielkie pieniądze. Zawsze powtarzam: mniej znaczy więcej. Czasem warto zatrudnić mniej ludzi, ale takich, którzy są pełni pasji, kochają pracę z dziećmi i mają odpowiednie kompetencje oraz wiedzę, żeby efektywnie prowadzić zajęcia.

Trenerzy mogą się rozwijać nie tylko w piłce seniorskiej, ale także w dziecięcej i młodzieżowej. Trener, który czuje powołanie do swojego zawodu to największy skarb dla klubu. Jeśli chodzi o względy finansowe, należy pamiętać o tym, że każdy trener, który decyduje się na pracę w danym klubie, godzi się z tym, co zaproponował mu pracodawca. Nikt nie przykładał mu pistoletu do głowy, żeby podpisał kontrakt. Jeśli godzisz się na dane warunki finansowe, to swoimi kolejnymi ruchami udowodnij, że jesteś fachowcem, który kocha tę pracę i najważniejszy dla ciebie jest uśmiech dziecka na zajęciach i jego postępy, jakie robi z treningu na trening. Prędzej czy później twój wkład w pracę z dziećmi zostanie nagrodzony finansowo. Wszystko wymaga czasu. Jednak należy podkreślić, że w tym zawodzie nie ma dużych pieniędzy. Każdy, kto liczy, że jako trener dziecięcy dorobi się ogromnego szmalu, jest w błędzie. Z takim podejściem nie ma czego tu szukać.

Gdzie jest największe zapotrzebowanie na trenerów? Wśród najmłodszych grup wiekowych. Niestety, PZPN najmniej oferuje możliwości rozwoju dla trenerów od tej dziedziny. Trzymiesięczny kurs UEFA Grassroots C i to byłoby na tyle. Kolejne kursy skupiają się głównie na piłce jedenastoosobowej. Najmniejsza uwaga jest skierowana na sam dół piramidy. Gdzie trafiają początkujący trenerzy? Oczywiście, że do najmłodszych grup, gdzie mają styczność z dziećmi. Czy to nie jest kolejny zły pomysł i potwierdzenie tezy, że w Polsce po macoszemu traktujemy szkolenie dzieci? Z najmłodszymi powinni pracować specjaliści, pełni pasji, a wysyłamy tam ludzi po krótkim kursie, którzy kształcą się w kierunki piłki jedenastoosobowej. W tym wypadku młody, niedoświadczony szkoleniowiec jest rzucony na głęboką wiedzę. Nie jest powiedziane, że jest na to gotowy, a ciąży na nim spora odpowiedzialność.

Piłkę dziecięcą i młodzieżową należy oddzielić grubą kreską od piłki seniorskiej. Nie potrzebujesz licencji UEFA A, żeby pracować z dziećmi. Potrzebujesz za to kwalifikacji, jak pracować z najmłodszymi np. psychologia dziecka. W tym kierunku powinniśmy iść i się rozwijać. Powinna pojawić się w Polsce ścieżka rozwojowa tylko dla trenerów, którzy chcą pracować w piłce dziecięcej i młodzieżowej. Należy to rozdzielić. Trenerzy od piłki jedenastoosobowej mają swoje kursy i szkolenia, a ci od dziecięcej i młodzieżowej mają swoje. W takim układzie akademie też mają łatwiejszy wybór. Zatrudniają ludzi, którzy mają kwalifikacje do pracy z dziećmi i młodzieżą. Jeśli chcesz pracować w angielskiej akademii profesjonalnego klubu, musisz posiadać licencję Advanced Youth Award. To jest kurs dedykowany do szkoleniowców, którzy chcą pracować z dziećmi i młodzieżą.   

Jak wygląda kurs Advanced Youth Award?

Ten kurs skupia się przede wszystkim na zdolnościach, w jaki sposób dzieci i młodzież się uczą. W ramach tego kursu spotkaliśmy się z psychologiem dziecięcym. Uczyliśmy się tego, w jaki sposób dziecko zmienia swoje zachowanie, jak wpływać na jednostkę, jak motywować, jak zachowuje się mózg nastolatka, jak dzieci się ze sobą współpracują i nabywają kompetencje społeczne. Te tematy są ukierunkowane na piłkę nożną i rozwój fizyczny dziecka. Na takim kursie otrzymujesz multum wiedzy, która ma sprawić, żebyś nie zrobił krzywdy tym młodym ludziom. Musisz wiedzieć, rozumieć, jak rozwija się ciało człowieka i to, w jaki sposób mózg dziecka przyswaja informacje. Dowiadujesz się też, jakich błędów nie popełnić.

To jest bardzo wyczerpujący kurs. Na koniec na przykładzie swoich zawodników musisz wykazać edukatorom, w jaki sposób wpłynąłeś na ich rozwój w określonym czasie. Kurs Advanced Youth Award został wprowadzony kilka lat temu. Wcześniej były inne opcje w Anglii dla trenerów, którzy chcą się specjalizować w piłce dziecięcej i młodzieżowej – Youth Module One, Youth Module Two, Youth Module Three i FA Youth Award. W Anglii miałem do wyboru ścieżkę rozwoju w piłce dziecięcej i młodzieżowej. Wybrałem ją i taką przeszedłem. Uważam, że trener, który pracuje z najmłodszymi, nie potrzebuje licencji UEFA A.

Artur Hibner, czyli doświadczony pedagog i trener, który specjalizuje się w pracy z dziećmi w wieku przedszkolnym i wczesnoszkolnym, powiedział: – Błędne jest założenie PZPN-u, że każdy trener, który ukończy kurs UEFA C, będzie chciał iść wyżej. Mogę to powiedzieć na moim przykładzie. Już do końca życia będę się rozwijał w piłce dziecięcej. I PZPN nic mi nie proponuje. Zbudowałem sobie sam ścieżkę szkolenia trenera dzieci. W swoim własnym zakresie studiowałem, ukończyłem cztery studia podyplomowe, uczęszczałem na wiele kursów, żeby jeszcze lepiej szkolić, rozwijać dzieci. Później dodał, że trener, który pracuje z najmłodszymi dziećmi, powinien być też dobrym pedagogiem i kształcić się w tym kierunku. Też pan tak uważa?

Trener jest też nauczycielem. Jaka jest różnica między klasą w szkole a grupą w klubie? Tylko taka, że szkoleniowiec prowadzi zajęcia edukacyjne na boisku, a nauczyciel w klasie. Centralne rozumienie, w jaki sposób przebiega proces uczenia się u dziecka to podstawa. Musisz to rozumieć. Bardzo ważne jest pedagogiczne podejście do swoich obowiązków. Dostrzegam spory deficyt w tej dziedzinie. Poszedłbym w tę stronę, żeby dać dzieciom większą swobodę podczas gry w piłkę i w rozwój trenerów, którzy zajmują się pracą z najmłodszymi. Brakuje kursów i szkoleń. To naprawdę wiele zmieniłoby w Polsce. W ten sposób oddzielilibyśmy od siebie trenerów, którzy chcą pracować z dziećmi od tych, którzy myślą o piłce seniorskiej.

Czy książka, którą wydajesz w Polsce „Piłka nożna najmłodszych”, należy odbierać jako podręcznik dla trenerów, którzy rozpoczynają swoją przygodę z pracą z dziećmi? Czy ta publikacja to odpowiedź na brak alternatyw do kształcenia się w tym kierunku w Polsce?

Może być podręcznikiem. Jeżeli uważasz, że jest to ABC szkolenia dzieci i młodzieży możesz tak ją nazywać. Nie neguję tego. Jednak ja postrzegam “Piłkę nożną najmłodszych” jako książkę edukacyjną. Pierwszą edycję wydałem w 2018 roku i ukazała się tylko w języku angielskim pt. “Reading Kids”. To była moja najbardziej popularna pozycja, którą mam w swoim pisarskim CV. Nie chodzi mi tylko o samą sprzedaż, ale też feedback, jaki otrzymałem od czytelników. Byli to nie tylko trenerzy piłki nożnej. Nauczyciele i trenerzy z różnych krajów pisali i dzwonili do mnie z podziękowaniami, że dzięki tej książce zrozumieli, jak należy podchodzić do dziecka. Jeśli ktoś szuka w tej książce ćwiczeń, gier treningowych, to nic takiego tam nie znajdzie. Jeżeli komuś zależy na tym, żeby dowiedzieć się, w jaki sposób uczą się dzieci, jak motywować jednostkę, jak przygotować indywidualne zadania do treningu, to tego się dowie z tej lektury.

W tej książce na własnych praktycznych przykładach opisuję, czego się nauczyłem, jakie błędy popełniłem, jakich błędów nie popełniać, w jaki sposób można efektywnie pracować z dziećmi i młodzieżą. „Piłka nożna najmłodszych” odnosi się do komunikacji z dzieckiem, jak można go słuchać, żeby być lepszym trenerem. Podaję również osiem różnych przykładów, co motywuje dziecko do działania i są to naprawdę proste rzeczy. Ta publikacja jest adresowana dla tych osób, które chcą być lepszymi nauczycielami i trenerami. Przed wydaniem tej książki w języku angielskim, przejrzałem rynek i nie znalazłem za wiele pozycji, które podejmowałby temat, jak pracować z dziećmi. Chciałem podzielić się swoimi obserwacjami i doświadczeniami dot. pracy z najmłodszymi. 

Podtytuł tej książki brzmi: “Sekretne wskazówki dotyczące zachowania dzieci”. Czy możesz jedną tajemnicę zdradzić naszym czytelnikom? Czego trenerzy pracujący z dziećmi nie wiedzą, a powinni wiedzieć?

Weźmy pod lupę proces uczenia się, wielu trenerów nie tylko w Polsce, ale i na świecie szykują na każde zajęcia inne ćwiczenia i podejmują inne tematy szkoleniowe. Załóżmy, że w poniedziałek pracują nad dryblingiem, a w środę już nad podaniami, a w piątek strzały. Spójrzmy na to z perspektywy małego Jasia, który w poniedziałek, dowiedział się, kiedy decydować się na drybling i jak go wykonywać. Zakodował tę informację, nauczył się czegoś nowego. Przychodzi w środę na trening i zaczyna kodować nowe rzeczy, bo jest zupełnie inny temat zajęć. Patrząc na to z perspektywy uczenia się, wiedza Jasia, którą już posiada, nie ma żadnego połączenia z kolejnym treningiem. Proces uczenia Jasia został zaburzony i musi na nowo uczyć się nowego celu. To, nad czym pracował w poniedziałek, już wyparowało. Trening powinien być połączony z procesem uczenia. Powinna pojawiać się kontynuacja. Jeśli zawodnik przychodzi na każdy kolejny trening i poznaje ciągle nowe rzeczy, to nie realizuje celu. Mózg dziecka wyrzuca z pamięci to, co było w poniedziałek. Proces nauczania zaczyna się od nowa. Ważna jest powtarzalność i urozmaicanie tego, co już zaczęliśmy, aby utrwalić i przyswoić nowo poznane umiejętności. 

Druga wskazówka to komunikacja i język, którego używamy w kontakcie z dzieckiem. Trenerzy, wsłuchujcie się w to, co mówią młodzi zawodnicy. Szkoleniowcy często na koniec zajęć zadają pytania dzieciom w stylu: “czego się dzisiaj nauczyliście?”. Z kolei ty jako osoba dorosła już sobie zakodowałeś, co chciałabyś usłyszeć np. “nauczyłem się, że podawać należy wtedy i wtedy, a dryblować to wtedy i wtedy”. A dzieci często odpowiadają na takie pytania w swoim języku. Jaki należy wyciągnąć z tego wniosek? Taki, żeby używać tego samego języka, co mali zawodnicy. Nie mogę dziecku powiedzieć, że “dzisiaj będziemy stosować gry pozycyjne”. Wystarczy wsłuchać się w to, co mówią dzieci i rozmawiać z nimi ich językiem.

Jakie błędy najczęściej popełniają trenerzy, którzy pracują z dziećmi?

Planowanie jednostki treningowej z niezliczoną liczbą ćwiczeń. Mózg dziecka jest w stanie zapamiętać maksymalnie trzy rzeczy. Jeśli my będziemy bombardować dziecko kolejnymi informacjami i zadaniami, to ono zacznie się gubić. Mniej znaczy więcej. Przygotuj jedną grę, którą będziesz stosować przez dziesięć tygodni. W procesie uczenia się to ćwiczenie spełni swoje zadanie. Powolutku dodawaj kolejne zadania, w momencie, gdy dzieci będą na to gotowe. Jeżeli dzieci nie są na to przygotowane, nie dodawaj kolejnego klocka do stworzenia budowli. Dzieci muszą grać bardzo dużo. One to najbardziej lubią i kochają. Jednak każda gra musi być sprecyzowana i mieć określony cel. Dzięki gierce dziecko musi coś wyciągnąć dla siebie.

Kolejna rzecz, stosuj jak najmniej przerw w trakcie ćwiczeń. Pamiętaj, że gdy robisz przerwę, to dziecko się nie uczy, tylko stoi i ciebie słucha. Jeżeli interweniujesz, powinno być to dostosowane do sytuacji, żeby przyniosło wartość do procesu uczenia się tych dzieciaków. Jeżeli nie wiesz, czy twoja interwencja ma sens, to stój z boku i nie interweniuj. Każdy młody piłkarz widzi daną sytuacją zupełnie inaczej niż trener i w większości przypadków rozwiąże ją lepiej niż szkoleniowiec, bo ma inną perspektywą. Znakomitą rzeczą jest obserwacja treningu i notowanie tego, co widzisz na boisku. Polecam każdemu, żeby się na tym skupił. Stanął z boku i popatrzył, jak przez 15 minut zachowują się jego podopieczni. Można z takiej obserwacji wiele wyciągnąć, tylko trzeba wiedzieć, na co patrzeć.

Co jest najważniejsze w pracy z dziećmi?

Trener powinien być po pierwsze dobrym pedagogiem. Po drugie świetnym edukatorem. Po trzecie rozumieć proces uczenia się dzieci. I dopiero na czwartym miejscu jest futbol. Jeśli odwrócimy tę piramidę, to trening będzie nieefektywny ze szkodą dla małych dzieciaków. Trener powinien zrozumieć to, że dzieci na placu zabaw nie potrzebują nikogo dorosłego, żeby się bawić, ale czasem warto zaobserwować, w jaki sposób one to robią w grupie. My, trenerzy powinniśmy zostawić swojego ego za drzwiami. Gdy wchodzimy na trening, liczą się dla nas tylko dzieci i to, w jaki sposób możemy im pomóc i trafić w indywidualne potrzeby, Gdy to spełniasz, jesteś świetnym fachowcem. I nie ma szans, żebyś nie został zauważony.

WIĘCEJ NA WESZŁO:

ROZMAWIAŁ ARKADIUSZ DOBRUCHOWSKI

Fot. archiwum prywatne Pawła Guziejko

Entuzjasta młodzieżowego futbolu. Jest na tym punkcie tak walnięty, że woli oglądać Centralną Ligę Juniorów niż Ekstraklasę. Większą frajdę sprawia mu odkrywanie nowych talentów niż obserwowanie cały czas tych samych twarzy, o których mówi się, że są „solidnymi ligowcami”. Twierdzi, że szkolenie dzieci i młodzieży w Polsce z roku na rok się prężnie rozwija, ale niestety w Ekstraklasie dalej są trenerzy, którzy boją się stawiać na zdolnych młodych chłopaków. Aczkolwiek nie samą juniorską piłką człowiek żyje - masowo pochłania również mecze Premier League, a w jego żyłach płynie niebieska krew sympatyka londyńskiej Chelsea.

Rozwiń

Najnowsze

Piłka nożna

„Escobar był narcyzem, psychopatą. Zupełnie jak Hitler. Zaintrygował mnie, bo kochał piłkę nożną”

Jakub Radomski
1
„Escobar był narcyzem, psychopatą. Zupełnie jak Hitler. Zaintrygował mnie, bo kochał piłkę nożną”
Ekstraklasa

Trela: Licencyjna fikcja. Ale czy z luzowaniem dostępu do zawodu trenera należy walczyć?

Michał Trela
3
Trela: Licencyjna fikcja. Ale czy z luzowaniem dostępu do zawodu trenera należy walczyć?

Anglia

Piłka nożna

„Escobar był narcyzem, psychopatą. Zupełnie jak Hitler. Zaintrygował mnie, bo kochał piłkę nożną”

Jakub Radomski
1
„Escobar był narcyzem, psychopatą. Zupełnie jak Hitler. Zaintrygował mnie, bo kochał piłkę nożną”
Ekstraklasa

Trela: Licencyjna fikcja. Ale czy z luzowaniem dostępu do zawodu trenera należy walczyć?

Michał Trela
3
Trela: Licencyjna fikcja. Ale czy z luzowaniem dostępu do zawodu trenera należy walczyć?

Komentarze

19 komentarzy

Loading...