Ciemne tło, fragment brazylijskiej flagi, nazwisko i liczba, wyglądająca jak numer na koszulce. Taka starannie przygotowana grafika wylądowała na Instagramie Neymara 22 października. W świecie futbolu tylko Cristiano Ronaldo i Lionel Messi mogą pochwalić się większą publiką na tej popularnej społecznościówce. Spora część ze 180 milionów followersów gwiazdy PSG musiała jednak podrapać się po głowie, zastanawiając się, na jakiej pozycji gra ten cały Bolsonaro.

Właśnie to nazwisko świeci w prawym dolnym rogu zdjęcia udostępnionego przez Neymara. Post przyniósł zamierzony efekt: Google Trends wyróżnia dwa skoki wyszukiwań hasła “Bolsonaro Neymar” – pierwszy w okresie 25 września – 1 października, a drugi w ostatnich dniach. Nie ma w tym przypadku, bo zanim najdroższy piłkarz w historii futbolu wyraził poparcie dla Jaira Bolsonaro, kandydata w wyborach prezydenckich w Brazylii, na Instagramie, zdążył jeszcze zatańczyć z nim na TikToku, wspierając go przed pierwszą turą głosowania.
Poparcie Neymara tym razem będzie jeszcze ważniejsze, bo premierowa odsłona starcia o władzę w Kraju Kawy padła łupem drugiego z polityków — byłego prezydenta Luli. Drugi najlepszy strzelec w historii Canarinhos wierzy jednak w to, że jego „asysta” pomoże odwrócić losy meczu. Jeśli tak się stanie, to jego pierwsze trafienie na mistrzostwach świata w Katarze zostanie, zgodnie z obietnicą, zadedykowane nowej-starej głowie państwa.
Polityka i futbol. Dlaczego brazylijscy piłkarze angażują się w wybory?
Najpopularniejszemu brazylijskiemu piłkarzowi daleko do podejścia w stylu Michaela Jordana, który jak ognia unika politycznych deklaracji, rzucając na odczepne, że “Republikanie też kupują buty”, mimo że jego ojczyzna jest podzielona nawet bardziej niż amerykańskie społeczeństwo. – W sondażach „odrzucenia”, czyli na którego kandydata nie zagłosujesz, króluje Bolsonaro, a drugi jest Lula. Brazylia jest podzielona najbardziej od kiedy wróciła tam demokracja — mówiła przed pierwszą turą Janina Petelczyc, która w “Raporcie o Stanie Świata” przedstawiała polityczną sytuację w Kraju Kawy.
– Brazylijska polityka jest podobna do polskiej, ale bardziej radykalna. Scena jest tak spolaryzowany, że nie ma już trzeciej opcji. Wiele zmieniło się po operacji Lava Jato, gdy zarzuty korupcyjne postawiono ponad 700 osobom. Mówimy o setkach milionów dolarów, łącznie z mistrzostwami świata i Igrzyskami Olimpijskimi, ale tego się nawet nie doliczą. Afera goniła aferę, ciągle coś wyskakiwało. Nagle, gdy okazało się, że klejnot w brazylijskiej koronie, Petrobras, ma długi, ludzi trafił szlag. Każdy się zastanawiał, jak to możliwe, że w kraju, w którym praktycznie nie ma kolei, gdzie wszyscy poruszają się samochodami i płacą za benzynę więcej niż my, koncern paliwowy ma długi. Na tej fali Jair Bolsonaro doszedł do władzy, obiecując, że będzie młotem na korupcję. Potem okazał się młotem, ale w innym znaczeniu. Dziś nie zazdroszczę Brazylijczykom wyboru, bo gdy z nimi rozmawiam, to słyszę, że oni nie mają na kogo głosować. Widzą, jaki jest Bolsonaro, wiedzą, co ich czeka, gdy wróci Lula. Wybór jak między ucięciem sobie palca u ręki i palca u stopy — nakreśla tło politycznych konfliktów w kraju Bartłomiej Rabij, ekspert od brazylijskiej piłki.
Neymar odrzucenia ze strony tych, którzy wybiorą drugą stronę, się nie boi, bo o ile jego deklaracja wywołała ogromne poruszenie na zachodzie, tak w Brazylii każdy pamięta, że już w 2014 roku piłkarz zaangażował się w kampanię Aecio Nevesa, który to był twarzą prawicy przed erą obecnego prezydenta kraju. Szok Europy, która przypomina liczne skandale z udziałem Bolsonaro, nazywanego niebezpodstawnie populistą, słynącego ze stwierdzeń w stylu “gdyby mój syn był homoseksualistą, wolałbym, żeby zginął w wypadku” czy „dyktatura powinna zabić 30 tysięcy osób więcej”, też jest jednak lekko zastanawiający.
Bo czy to nie Neymar od lat swoją twarzą, nazwiskiem i grą firmuje Katar i wszystko, co z nim związane, będąc pod tym względem jedną z najbardziej zaangażowanych politycznie gwiazd futbolu? Nawet jeśli zachodowi chodzi bardziej o to, kogo Brazylijczyk popiera, a nie o to, że w ogóle zabrał głos w tej sprawie, opowiedzenie się po drugiej stronie nie byłoby wcale wyborem „tych dobrych”. W końcu Lula, zwycięzca pierwszej tury, ma w CV wyrok korupcyjny. Bynajmniej nie za pominięty w sprawozdaniu finansowym zegarek.
Neymar não é bolsonarista. Neymar é interesseiro. Apoia o Bolsonaro em troca de uma espécie de perdão de uma dívida estratosférica com o fisco brasileiro. Neymar é uma espécie de Macunaína da Seleção Brasileira. O herói sem caráter… pic.twitter.com/WwnrSOHcID
— Cesar Marques Conta 2 – O inimigo agora é outro… (@Vivimarques88) October 26, 2022
„Wybieramy prezydenta, nie ojca”. Gwiazdy futbolu wspierają Jaira Bolsonaro
Gwiazda PSG nie wstydzi się swojego politycznego idola, ale unika rozwinięcia tematu, gdy ktoś pyta go o to, czemu właściwie popiera Jaira Bolsonaro. Pod zdjęciem, które polubiło już blisko 2,5 miliona osób, ograniczono komentarze. Wchodząc w nie trafimy do kółka wzajemnej adoracji — Neymarowi wirtualne brawa biją znane nazwiska, takie jak Falcao, jeden z najwybitniejszych futsalistów w historii. Post polubił także Ricardo Kaka, który ewidentnie czuje dumę, że prezydent rusza po drugą kadencję z “jego” numerem na koszulce. Gdy Bolsonaro wygrywał wybory po raz pierwszy, zrobił to nie tylko dzięki temu, że obiecywał rozliczenie skorumpowanej kasty politycznej i rozprawienie się z przestępczością. Były wojskowy wykorzystał siłę internetu, skutecznie prowadząc kampanię w sieci, zaciągając do swojego obozu gwiazdy sportu.
Zasięgi Neymara robią wrażenie, ale nie jest on nawet najlepszym piłkarzem, który zakłada koszulkę prezydenckiej partii. Jaira popierają przecież trzej zwycięzcy „Złote Piłki”: Kaka, Rivaldo i Ronaldinho. O tym ostatnim mówiło się w kontekście startu w wyborach do senatu. Skończyło się na wspólnych fotkach i promocji książki Bolsonaro, ale już Romario faktycznie zasilił ugrupowanie polityczne wspierające głowę państwa. Cafu, Jadson, Marcos — każdy z nich wspiera prezydenta i nic sobie nie robi z krytyki zachodu. – Mówią nam o demokracji, ale kiedy masz inne zdanie atakują cię ci sami ludzie, którzy wcześniej cię pouczali — napisał Neymar, gdy zwrócono mu uwagę, że Bolsonaro obraził tak wiele grup społecznych, że powoli kończą mu się opcje na kolejne komentarze.
Ronaldinho Gaúcho: Craque nos campos e nas escolhas! pic.twitter.com/tmW8drVD4O
— Katia Flávia (@kflaviabonoro) October 17, 2022
– Prawdziwe problemy Brazylii to kryzys ekonomiczny, bezrobocie, przemoc, korupcja i problemy ze służbą zdrowia i edukacją. Tymczasem w trakcie kampanii słyszymy o ideologii gender, rasizmie i feminizmie. Zrozumcie jedną rzecz: wybieramy prezydenta, nie ojca. Potrzebujemy kogoś, kto rozwiąże nasze problemy, ale nie kogoś, kto będzie nas uczył wartości, które powinniśmy wynieść z domu lub szkoły. Gdybyśmy naśladowali wartości Luli, wszyscy skończylibyśmy w więzieniu w Kurytybie — wyjaśniał swoje stanowisko Rivaldo.
Jair Bolsonaro ma też mniej wygodnych popleczników. Gdy prezydenta kraju poparł Robinho, od razu przypomniano, że jest on skazany za gwałt. Skandal wywołał też Fabricio Manini, solidny ligowiec, który stwierdził, że Bolsonarios powinni rozjeżdżać zwolenników Luli na ulicach. Razem z żebrakami, bo to robaki, których tacy jak on muszą utrzymywać. To jednak kilka czarnych owiec w dużym stadzie, w którym przeważają ludzie porywający tłumy. Felipe Melo to lider czołowych drużyn w kraju. Na kontrowersyjne opinie prezydenta machnął ręką, stwierdzając, że przynajmniej nie jest skorumpowany tak jak większość politycznego bagienka w Brazylii. Ostatnio zadedykował mu nawet bramkę. Lucas Moura z kolei przekazywał mu życzenia szybkiego powrotu do zdrowia, gdy podczas pierwszej kampanii został dźgnięty nożem przez politycznego przeciwnika.
Gabriel Jesus, Claudio Taffarel, Dani Alves — to kolejni wyborcy Jaira. W social mediach aktywni są także Brazylijczycy z Ekstraklasy. Raphael Rossi z Radomiaka nie ukrywa sympatii do Bolsonaro, podobnie jak jego były klubowy kolega, Jo Santos. Piłkarza kazachskiego Turan pytamy o to, skąd w ogóle bierze się polityczne zaangażowanie jego kolegów po fachu.
– Jesteśmy patriarchalni, przejmuje nas przyszłość naszego kraju. Czujemy ból innych Brazylijczyków. Dlatego ci, którzy mają duże zasięgi i mogą na coś wpłynąć, manifestują poglądy w imieniu słabszych. Neymar i Dani Alves to osoby, które powinny to robić — tłumaczy Jo, który wyjaśnia nam też, dlaczego popiera obecną głowę państwa. – Lula był najgorszym prezydentem w historii Brazylii. Biednym rzucał okruchy, a sam ukradł ponad 200 milionów euro. Został za to skazany, ale sąd wymyślił, że go wypuści. Bolsonaro jako prezydent robił świetną robotę, popsuł to dopiero COVID. Mimo wszystko dzięki niemu mamy nadzieję, a Lula jej nie daje.
Spośród światowych gwiazd, najbardziej konkretnie o swoich poglądach politycznych wypowiadał się Alisson.
– Przez lata krajem rządziła lewica, która zatopiła kraj pod względem ekonomicznym. Robili dobre rzeczy, zwłaszcza w temacie pomagania najbiedniejszym, ale swoimi błędami przykryli te dobre uczynki. Mam nadzieję, że jego wygrana przyniesie zmiany, które pomogą Brazylii, a ja będę mógł dawać wam radość na boisku, które zawsze było dla nas drogą ucieczki.

„Ten klaun pokazał, kto jest faszystą”. Piłkarze, którzy wolą Lulę od Bolsonaro
Boisko dla Brazylijczyków zawsze było też drogą do wyrażania swoich poglądów. Nie zaczął tego Ronaldinho, ani nawet Ronaldo, który w 2014 roku wspólnie z Neymarem wsparł Aecio Nevesa. Historię Socratesa i jego walki o demokrację zna chyba każdy, ale i on nie był pionierem. Już w latach 60. do reform nawoływał Afonsinho, a trenerem reprezentacji kraju był Joao Saldanha, członek tamtejszej partii komunistycznej. Za kilka chwil podzieloną dziś Brazylię połączą mistrzostwa świata. Społeczeństwo będzie świętować bramki, które Neymar strzeli dla Jaira Bolsonaro i nawet ci, którzy prezydenta szczerze nie znoszą, współtworząc przetaczająca się przez miasta protesty, będą je świętować. Aktywność polityczna gwiazd sportu rzadko ma bowiem negatywne konsekwencje.
Oczywiście zdarzają się wyjątki. Gavioes da Fiel, największa grupa kibiców Corinthians, nie była zadowolona, że Jadson i Roger otwarcie poparli aktualną głowę państwa. – Znacie naszą historię? Wiecie, że w 1969 roku żyliśmy w wojskowej dyktaturze? Założyciele tej grupy cierpieli represje z powodu noszenia jej barw i walki o demokrację oraz prawa człowieka. Jeśli wśród naszych członków ktokolwiek głosuje na Bolsonaro, może wypisać się z tej organizacji — oznajmił Rodrigo Gonzalez Tapia, prezydent grupy.
Na Bolsonarios alergicznie reaguje także Juninho Pernambucano. To jeden z nielicznych piłkarzy, którzy wspierają drugiego z kandydatów w wyścigu prezydenckim, Lulę. – Jestem wdzięczny temu klaunowi, bo pokazał nam, kto z osób, które zapraszamy do stołu, jest ukrytym faszystą. Te osoby nie będą już mile widziane w moim domu i życiu. A jeśli obserwują mnie w mediach społecznościowych, mogą przestać. Nie zależy mi na wielkiej rzeszy fanów, wystarczą mi ci, którzy są dobrymi ludźmi.
Zwolennikami Luli są także Rai czy Walter Casagrande. Ten pierwszy zdecydował się na manifest polityczny na gali „Złotej Piłki”, bo pokazana przez niego “eLka” wcale nie oznaczała wyrażenia miłości do Legii Warszawa. Rai dodał ze sceny, że chyba nikt nie ma wątpliwości, kogo poparłby dziś Socrates, jego starszy brat. – On reprezentował idee demokratyczne, ludzkie. Mój kraj będzie musiał podjąć decyzję o wyborze lepszego świata – przekonywał z mównicy.
Lula to prezydent paradoksów. Gdy odchodził ze stanowiska, cieszył się 80-procentowym poparciem społecznym, ale to jego ekipę zmiotły w końcu korupcyjne skandale, które ostatecznie doprowadziły do zwycięstwa Jaira Bolsonaro. Poparcie dla niego spadło, jednak wciąż wiele osób uważa, że sam prezydent cierpiał z powodów politycznych. Jego wyrok za korupcję został podważony przez Sąd Najwyższy. Część Brazylii, która popiera Lulę uważa, że za kratki wsadzono go tylko po to, żeby uniemożliwić mu powrót do władzy. Druga strona za skandal uważa uniewinninie go i jego ponowne wejście na scenę.
Casagrande, były zwycięzca Pucharu Europy z FC Porto, musiał zmienić numer telefonu, gdy zaczął krytykować zawodników popierających Jaira Bolsonaro. Wymagał od nich odpowiedzialności za to, jak wykorzystują swój wpływ na społeczeństwo.
– Każdy ma prawo do wyrażenia swojej opinii, ale musicie wiedzieć, o czym mówicie. Jeśli popieracie któregoś z kandydatów, musicie wytłumaczyć ludziom, dlaczego to robicie. Nie wystarczy publicznie powiedzieć „to mój prezydent”. Macie wpływ na tak wiele osób, że musicie im wyjaśnić swój wybór — apelował dziewiętnastokrotny reprezentant Brazylii.
Jego apel był zresztą słuszny, bo piłkarze angażujący się w politykę rzadko kiedy zdobywają się na obszerne wyjaśnienia — stanowiska takie, jak to Alissona to wyjątki. Jadson dla przykładu stwierdził, że obejrzał kilka wywiadów prezydenta na YouTubie i stwierdził, że to dobry gość. Inni często ograniczają się do podania dalej jakiegoś wpisu, udostępnienia grafiki, wymownych emotikon odnoszących się do którejś ze stron. Powodów, dla których dana osoba popiera konkretnego kandydata, zwykle możemy się tylko domyślać.

Kto i dlaczego głosuje na Jaira Bolsonaro?
Podpowiedzi jest jednak sporo, począwszy od statystyk prezentujących grupę wyborców obydwu polityków. Jair Bolsonaro ma duże poparcie w tej grupie społecznej, która najmocniej ceni sobie religię i wartości patriotyczne. Być może jeszcze ważniejsze jest to, że głosy mężczyzn względem głosów kobiet rozkładają się w jego przypadku w stosunku 3:1. Dotyczy to zwłaszcza facetów w średnim wieku, co idealnie pasuje do opisu sportowców stojących za nim murem. Pochodzenie nie ma tu większego znaczenia — prezydenta wspierają wywodzący się z biedoty mulaci i czarnoskórzy, ale i Kaka, czyli biały z dobrego domu. Bardziej od korzeni liczy się to, jaki status osiągnęli dzięki swojej karierze. Bogatsza część brazylijskiego społeczeństwa to kolejna z grup, która mocniej wspiera Bolsonaro.
– Pytania o to, dlaczego piłkarze popierają Bolsonaro dostaję cały czas. Moim zdaniem w Brazylii nie pojawia się już pojęcie „radykalna prawica”. Widzimy za to hasło „Bóg, Ojczyzna, Rodzina”, które promuje prezydent i które udostępnia na przykład Thiago Silva. Nie musi wspominać żadnego nazwiska. Publikuje to hasło w dniu wyborów i wszystko jest jasne. Społeczność ewangelickich chrześcijan rośnie w Brazylii w siłę, czyni dobre rzeczy. Oferuje wsparcie dla biedoty z przedmieść miast. Ale polityczny projekt, który jest z nią powiązany, uważa, że nie można mieć lewicowych poglądów i być chrześcijaninem. To pokazuje, w jaką stronę poszła polityczna debata w kraju — tłumaczył w jednym z tekstów Tim Vickery, korespondent BBC, który w Brazylii mieszka od 1994 roku.
Krytyczny wobec piłkarzy popierających prezydenta jest Juca Kfouri, jeden z najbardziej znanych brazylijskich dziennikarzy, który otwarcie opowiada się po stronie Luli. – Wielu zawodników popiera konserwatywnych polityków z powodu ich własnej historii. Wywodzą się z biedy, osiągnęli sukces dzięki swojemu talentowi i pracy. Mają tendencją do egocentryzmu, więc powtarzają autorytarne hasła. Patrzą i dbają tylko o siebie, a jeśli interesuje ich los kogoś innego, to tylko wtedy, gdy mowa o rodzinie i przyjaciołach — mówił „Reutersowi”.
Flavio de Campos, historyk z Uniwersytetu w Sao Paulo uważa, że problem leży gdzie indziej. Skandale korupcyjne rządu Luli zabiły w wielu Brazylijczykach wiarę w demokrację, jednocześnie budząc w nich pragnienie silnej władzy. To zaś w swojej kampanii obiecywał Bolsonaro. Politolog Mauricio Santoro także zauważa, że poparcie dla Jaira wzięło się głównie z przekonania o słabości klasy politycznej i wiary, że proste rozwiązania podsuwane przez obecnego prezydenta są najlepszym i najszybszym rozwiązaniem problemów państwa. – Piłkarze w to wierzą, bo zwykle nie mają czasu ani ochoty na bardziej analityczne podejście do polityki. Zaufanie w skuteczność prostych metod jest dla nich wygodne — tłumaczy.
Lula, rywal Jaira Bolsonaro, wysuwa jeszcze jedną tezę. Układy. Jego zdaniem rodzinę Neymara łączą z władzą wspólne interesy i ukrywanie oszustw podatkowych. Dlatego gwiazda PSG tak bardzo wspiera głowę państwa — chodzi o to, żeby nie wypaść z obiegu.
Człowiek, który ukradł kanarkową koszulkę
O ile jednak oskarżenia o nieczyste układy i popieranie nielubianej opcji nie potrafią zachwiać popularnością brazylijskich gwiazd futbolu, tak już wykorzystanie polityczne barw drużyny narodowej jest tematem o wiele gorętszych dyskusji i sporów. Typowy wiec poparcia dla Jaira Bolsonaro to obrazki rodem z trybun mundialu: mnóstwo brazylijskich flag, często z wizerunkiem prezydenta w środku, w tłumie ludzi w żółtych — czy może raczej kanarkowych — koszulkach. Polityk zdecydował się na sprytny zabieg, utożsamiając legendarne t-shirty Canarinhos z obozem swojego poparcia, jednak wiele osób uznało to za przekroczenie pewnej granicy. Jednoznaczne
– Chciałem kupić sobie koszulkę reprezentacji kraju, bo zbliżają się mistrzostwa świata. W sklepie sprzedawca zaczął wygłaszać peany na temat Jaira Bolsonaro i krytykować Lulę. Myślał, że kupuję ją, bo nadchodzą wybory i chcę wyrazić swoje poparcie. Udałem, że faktycznie tak jest, żeby oszczędzić sobie starcia — opowiada w materiale „BBC” Joao Vitor.
Historyk Mateus Gamba Torres w materiale brytyjskiej stacji wyjaśnia, że „aneksja” kanarkowych koszulek miała miejsce już w 2014 roku. Gdy protestujący domagali się obalenia rządów Dilmy Rousseff, przedstawicielki brazylijskiej lewicy, ubierali się w t-shirty reprezentacji kraju. Bolsonaro podchwycił ten pomysł, co jeszcze bardziej podzieliło społeczeństwo. Zareagował nawet dostawca sprzętu dla Canarinhos, czyli Nike, który zabronił zamawiania koszulek z nazwiskiem jednego bądź drugiego kandydata. Od deklaracji politycznych odcina się także brazylijska federacja piłkarska, jednak dla wielu osób to za mało. W sieci i na ulicach ruszyła akcja społeczna pod hasłem „Oddajcie nasze barwy”, w którą zaangażowali się przedstawiciele różnych środowisk.
– Zawsze uważałem naszą flagę i barwy za coś pięknego. Teraz stały się one symbolem nietolerancji i politycznej ignorancji. Dobrnęliśmy do punktu, w którym nie możemy sobie na coś takiego pozwolić — mówi “Guardianowi” Lucas Justiniano, reżyser z Sao Paulo. Wspomniany wcześniej Juca Kfouri idzie o krok dalej. – Nie pozwólmy bandytom na przywłaszczenie sobie naszych najbardziej osobistych rzeczy.

Przeciwnicy Bolsonaro nie ograniczyli się do słownych protestów, czego efektem jest to, że wiece poparcia dla Luli także przybrały postać morza żółtych koszulek. Raper Djonga, który popiera byłego prezydenta i reklamuje stroje Canarinhos w kampanii Nike, wychodzi na scenę w barwach reprezentacji kraju i krzyczy do mikrofonu: nie ma rzeczy, która należy tylko do nich! Są jednak i tacy, którzy zwątpili w to przesłanie i uznali, że kanarkowe barwy są już stracone. Martwe. Rzekomo z tego właśnie powodu rekordy popularności w sklepach biją wyjazdowe, niebieskie stroje kadry Brazylii. Z takim podejściem walczy jedna z ważniejszych gazet w kraju – “Folha de Sao Paulo”.
– Próbujemy sprawić, że żółta koszulka nie będzie już łączona z konserwatystami i zwolennikami Bolsonaro. Chcemy, żeby kojarzyła się z demokracją — tak Sergio Davila, redaktor naczelny gazety tłumaczył zaangażowanie się w kampanię “Devolvam Nossa Bandeira”.
„Lepiej, gdy mówisz, co myślisz”. Brazylia się nie zmieni
Brazylijskie piekiełko osiągnie poziom wrzenia lada dzień — druga tura wyborów prezydenckich odbędzie się 30 października. Jest jednak nadzieja, że temperatura politycznych sporów przygaśnie miesiąc później, gdy rozpocznie się mundial i kraj zjednoczy się, zakładając kanarkowe koszulki już nie po to, żeby poprzeć któregoś z kandydatów czy też wygłosić swój niemy sprzeciw. Będzie głośno, będzie radośnie, a obok siebie świętować będą zwolennicy Luli i Bolsonaro. Choć zgrzytów pewnie nie zabraknie, bo porażka obecnego prezydenta sprawi, że Neymar nie będzie mógł wskazać na niego palcem na trybunie po strzeleniu bramki, a Thiago Silva i Alisson mogą zostać złapani w kadrze z nielubianym Lulą na przykład wtedy, gdy ten będzie gratulował im sukcesu w Katarze.
Nieważne od tego, kto wygra zbliżające się wybory, brazylijscy piłkarze nie przestaną angażować się w politykę.
– Zawsze ktoś zajmował jakieś stanowisko, po prostu teraz wszystko przedostaje się do mediów społecznościowych. Brazylijczycy chyba po prostu wolą, żeby ktoś był wobec nich uczciwy i szczerze określił swoje poglądy. Robiąc z nimi interesy, kupując prawa do książek, zauważyłem, że cenią takie podejście. Cieszą się swoją wolnością słowa i ją manifestują. Będę generalizował, ale wydaje mi się, że oni wolą jak powiesz im szczerze co myślisz, niż się uśmiechniesz bez komentarza — mówi nam Bartłomiej Rabij.
Dlatego Canarinhos uśmiech wolą wywoływać swoją postawą na boisku. W kampanii wyborczej odsłaniają drugą twarz, wcielając się w pozornie bardzo podobne zadanie. Bo czym są te publiczne deklaracje i manifestacje, jeśli nie efektownym popisem i asystą w najważniejszym meczu w kraju?
WIĘCEJ O FUTBOLU I POLITYCE:
- FIFA, UEFA i Gazprom. Jak Rosja kupiła futbol?
- Oczy na Jemen, nikczemny kopaczu piłki
- Węgrzy mistrzami Rumunii? Sepsi i wyjątkowa misja Orbana
SZYMON JANCZYK
fot. Newspix
Całkiem ciekawy artykuł, ale jednak zabrakło mi trochę głębszego nakreleśnia sytuacji politycznej. Prezydentura Luli była oceniana bardzo wysoko. Opuszczał stanowisko ze względu na osiągnięcie limitu kadencji. W momencie kiedy oddawał prezydenturę jego poparcie siegało 80%. Jego skazanie było bardzo kontrowersyjne, bo nieprawomocny wyrok został wydany w momencie kiedy był zdecydowanym faworytem w kolejnych wyborach, przez co nie został dopuszczony do wyborów. Wielu uważa, że wyrok był polityczny i miał zablokować powrót popularnego polityka do władzy. Sąd Najwyższy orzekł, że Lula został wsadzony do więzienia nielegalnie, został uniewiniony i wypuszczony – oczywiście już po wyborach. Nie wiem jak można było to pominąć w artykule.
Oczywiście nie twierdzę, że Lula był święty. Wielu jego współpracowników trafiło do więzienia. Być może on też zamieszany był w korupcje. Szczególnie zła sytuacja była podczas prezydentury jego następczni Dilmy Rousseff, co także jego obciąża, bo była jego protegowaną. Jednak wokół rodziny Jairo też jest mnóstwo smrodu. Niestety, brazylijska polityka to niezłe szambo.
Dzięki za komentarz. Masz rację, dodam ten fragment o Luli, to dość istotne. Nie chciałem bardziej zagłębiać się w sylwetki obydwu kandydatów, bo musiałbym rozbudować tekst o drugie tyle, a też wolałem trzymać się roli dziennikarza sportowego. Uznałem, że ktoś kogo bardziej zainteresuje kim są ci panowie po prostu poszuka tekstów prezentujących ich poglądy u autorów, którzy są w tym temacie ekspertami.
No ale Lula nie oznacza tego samego co ta złodziejka. PO-lacy nie bierzcie tego pod swoje myślenie.
Jeśli tylko nie sfałszują przy pomocy Deep State”, to Bolsonaro wygra. Wygrana Luli, to oddanie Brazylii w łapy globalistów.
Słaby wybór: aferzysta-złodziej albo prawacka kurwa szurska. Nie zazdroszczę Brazylijczykom.
A w Polsce jak w lesie
”Mówią nam o demokracji, ale kiedy masz inne zdanie atakują cię ci sami ludzie, którzy wcześniej cię pouczali ”
Nie liczylem na tak trafne slowa Neymara, ale ladnie podsumowal ten zachodni grajdol :).
No jasne, przecież to że większość Brazylijczyków wręcz go ubustwia i czyta potem te intelektualne wygibasy nurka (Bolsonaro to mój prezydent i tyle w temacie.) On nie ma pojęcia dlaczego na niego głosuje, chyba że faktycznie czuje strach przed zmianą i wypłynięciem jego interesików. Przecież chyba nikt nie ma wątpliwości, że w kraju kawy najwięksi piłkarze bratają się z władzą dla własnych korzyści, patrz Robinho. Gdyby potrafił sensownie opisać program „swojego prezydenta”, opowiedzieć dlaczego uważa, że takie i takie podejście do edukacji czy służby zdrowia mu odpowiada, to nie. Rzuca puste hasła namawiając kolejnych (najczęściej nieświadomych politycznie) ludzi wpatrzonych w niego jak w obrazek. Myślisz, że wielu jego wyznawców głosuje, bo ma takie zdanie (to jest demokracja) czy dlatego że idą ślepo za swoim bożkiem. (to przeciwieństwo demokracji gdy bogaty i sławny wykorzystuje swoją pozycję do zaciemniania obrazu rzeczywistości.)
PS uwielbiam filmik Bolsonaro nagrany przed 1 turą, gdzie padają słowa, że on przestanie być prezydentem tylko wtedy gdy go zabiją albo wsadza do więzienia, bo nie odda władzy pokojowo. Prawdziwy, wojskowy krzewiciel demokracji.
Zapomniałem dodać, że w tym samym przemówieniu stwierdził, że jeśli nie wygra w 1 turze to znaczy, że sfałszowano wybory (jakie to ostatnio popularne: USA, Polska, Brazylia, a i pewnie sporo więcej). Większość najważniejszych osób w armii to jego starzy kumple. W związku z tym (+jego słowa) wiele niezależnych instytucji w Ameryce Południowej obawia się, że armia wyjdzie na ulicę jeśli wybory nie będą po myśli „jedynego, neymarowego, prawdziwego prezydenta”.
typowo lewicowo-liberalny belkot, ktory nijak nie odpowiada na zarzut Neymara o zachodniej hikopryzji, ktora jest faktem.
Niby cos belkoczemy o demokracji, ale jak sie nam nie podoba wybor to zawsze mozemy cos poopowiadac o faszystach.
„typowo lewicowo-liberalny” już tym się pogrążyłeś, nie mówiąc jak strasznie spudłowałeś 😉 ja nigdzie nie napisałem, że on w tym zdaniu nie ma racji, tylko że pieprzy, bo nie potrafi powiedzieć dlaczego głosuje na danego kandydata , chyba, że dla takich „prawakow” jak ty (niestety dla normalnych ludzi o poglądach prawicowych) nie potrzeba uzasadnienia wyboru, liczą się tylko słowa i gesty, która tobie odpowiadają
Zresztą jakich faszystach, strzelasz na oślep, ale nie potrafisz się odnieść do mojego zarzutu. Czytanie ze zrozumieniem było w podstawówce, która mam nadzieję ukończyłeś skoro się tak angażujesz.
bez zmian – ten sam belkot, ktory nic nie wnosi.
Nie odnosiles sie do cytatu, ktorego uzylem, a napisales bezensowny esej, ktory nic nie wnosi do mojego komentarza.
za malo tvnu i wyborczej, musisz wrocic do twoich mistrzow, aby wytlumaczyli ci jak to z ta demokrcja jest.
Wytłumaczę Ci to jak dziecku, chociaż dla ciebie to wszystko bełkot, ale na to nic nie poradzę. Ja nie odniosłem się do cytatu, bo go popieram, znaczy zgadzam się, utożsamiam – mam nadzieję że do tego momentu jest zrozumiale. Odniosłem się do tego, że Neymar wykorzystuje swoje zasięgi (popularność), a nie potrafi wytłumaczyć innym (których swoją drogą namawia) dlaczego głosuje na tego, a nie innego. – mam nadzieję, że to również jest zrozumiałe. Będąc Brazylijczykiem dokonuje się aktualnie wyboru Zofii między prawdopodobnym (bardzo) złodziejem, a (prawie) junta wojskową. – mam nadzieję, że ostatnie zdanie nie jest zbyt trudne. Jeśli jednak potrafisz obronić Neymar, że nie popiera tylko dla popierania, a podoba mu się program Bolsonaro i go rozumiem chętnie przeczytam.
I jeśli czujesz się osoba o poglądach prawicowych, ale masz gdzieś wytłumaczenie własnego wyboru to jesteś tylko częścią mas, która nie potrzebuje argumentów za i przeciw, a jedynie „robię to, bo on też”
Ah, kochana edycja. Zapomniałem dopisać, że zgadzam się z cytatem Neymara jednak nie zgadzam się z nim samym, bo obstawiam, że ktoś mu to podsunął i tak samo jak z opcją na którą zagłosuje nie potrafi jej uargumentoc
Zwykle tak jest, ze wokol kampanii wyborczej gromadzi sie pelno celebrytow (kazda strona ma swoich!), ktorzy potrafia rownie doglebnie wytlumaczyc swoje poparcie jak Lewandowski potrafilby wytlumaczyc wyzszosc szamponu, ktory reklamuje nad kazdym innym.
I o tym jest rozmowa, ale kolega, który starał się mi odpowiedzieć niestety tego nie dostrzega. Nie wiem jakiego wyboru bym dokonał będąc tam, ale dużo bardziej trafia do mnie Alisson opowiadający dosyć szczegółowo o programie aktualnego prezydenta. On przynajmniej stara się uzmysłowić swoim fanom, dlaczego dany wybór jest lepszy od drugiego.
Jeszcze do komentującego eurokolchoz – przestań oglądać tvny, Polsaty czy państwowe stacje, a zajrzyj czasem na PAP. Każda informacja dziennikarska w której używane są określenia emocjonalne to właśnie bełkot. Oznacza to jedynie jak bardzo subiektywna jest to ocena osoby piszącej (ogromna korupcja vs 300 zarzutów o korupcję w otoczeniu prezydenta – to o Luli, bo jeszcze pomyślisz że głosowałbym na niego). Polecam informacje nie nacechowane emocjami i dzięki temu masz szansę na własne przemyślenia, a także argumentację, chociaż we wcześniejszych wpisach pokazałeś, że liczy się umowna strona w parlamencie, a nie siła argumentów.
PAP jest państwową agencją, więc trudno jest zaprzestać oglądania państwowych informacji i zapoznawanie się z informacjami PAP. Które pomimo agencyjnych form informacji, też potrafią nieźle namieszać.
Zgadzam się, jednak nadal przedkładam suche informacje PAPu od medialnej papki tvnu, tvp cz innych stacji, w których przymiotników nacechowanych pejroratywnie w informacjach niepasujących do poglądu jest więcej niż samego mięsa (informacji) lub wychwalanie epitetami tego co pasuje. Zdecydowanie wolę sięgać po jak najbardziej „czyste” newsy z różnych źródeł niż bezmyślne powtarzanie „za swoją bańką”, bo jak mieć własny pogląd gdy jedyne co czytamy/sluchamy/oglądamy jest tworzone właśnie przez ową bańkę.
Tia, tak działają generalnie wszelkie wartości mówiące o „prawie do”. Nasza prawica lubi mówić, że rodzice mają prawo do wychowania dziecka zgodnie ze swoimi przekonaniami, gdy chodzi o krytykę LGBT i seksualizacji młodzieży. Gdy jednak chodzi o nadmiar religii czy wszechmoc kuratorów oświaty, to nagle okazuje się, że tylko scentralizowany program zapewni młodzieży Rzeczypospolitej odpowiednie chowanie. Oczywiście lewica ma swoje znamienite hasło „nie ma tolerancji dla wrogów tolerancji”.
W obu jednak przypadkach tak naprawdę popełniany jest pewien błąd, mianowicie obie strony dyskursu traktują wolności jako wolności i prawa nieograniczone. Dlatego potem lewica narzeka, że wbrew deklaracjom prawica chce im dzieci uczyć, a prawica narzeka, że lewica – wbrew swoim zapewnieniom – wcale nie ma nieograniczonej tolerancji na wszystko.
To jest błąd percepcji adwersarza, nie hipokryzja.
To że politycy na całym świecie to kurwy i złodzieje to wiadomo ale nie jest to najgorsze. Najgorsze jest to, że na całym świecie te skurwysyny specjalnie tak działają żeby dzielić społeczeństwo w swoim kraju. To już nie są wyborcy, to są wyznawcy. Obojętnie co złego zrobi ich guru to będą go bronić i obojętnie co dobrego zaproponuje jego przeciwnik to będą go chcieli zniszczyć. Tak jest wszędzie, w Polsce to sami wiecie co się dzieje z PO i Pisem.
Jak się słucha i czyta tych fanatyków to aż się smutno robi, że ludzie to tacy idioci, a politycy mają wyjebane na swój kraj i swoich wyborców, ich nie obchodzi czy Kowalski, Smith czy Alves będa mieli lepsze życie.
Brazylia to gunwo, jeden i drugi kandydat kocha roSSję
Props za artykuł, dosyć szerokie spojrzenie na problem, kolega
Radek dodał czego zabrakło. Nie spodziewałem się tak ciekawego artykułu po tym portalu.
Bolsonaro to typowy przedstawiciel populizmu anty-establishmentowej prawicy w dobie internetu i zwolennik ścisłej kontroli mediów, który preferuje napierdalankę w imię pseudopatriotycznych zasad.
Do tego państwowe synekury dla swojakow. Znam to skądś. Jego wypowiedzi o mniejszościach i plemiennych mieszkańcach Amazonii to dno i wstyd dla każdego człowieka z trzycyfrowym IQ.
Mam nadzieję, że wygra przeciwnik, mimo że nie jest idealny. Won z prostakami manipulującymi mniej wykształconymi ludźmi w słabej sytuacji materialnej w imię swojej korzyści politycznej.
Oho znowu mamy populizm, czyli j słowo, którego sens został całkowicie zdewaluowany.
Wiadome, bo jak jest problem dotyczący konserwatywnych osób, to jest to populizm. Zapewne pewien światowej klasy polityk mówiący, gdy poparcie np. reparacji wojennych jest wysokie, że trzeba działać, po czym gdy temat przestaje być gorący mówi, że nie wolno drażnić jego panów. Aborcja? Obecnie on i jego partia są za, a w marcu, gdy pewna włochata pani narobiła syfu, ma być kompromis. A i zapomniałbym o związkach partnerskich. Ileż to projektów lewicy odrzuciła jego partyjka w tej kwestii? Oczywiście on i jego chęci dotyczące oddania Lotosu Rosji, bawienie się w tzw. „wschodni reset” nic, a nic nie pomagają interesom Rosji oj nie! Prezydent Francji blokujący wszelkie sankcje i ówczesna Kanclerz jadąca do Moskwy, witana kwiatami przez zbrodniarza wojennego, tak bardzo mu sprzyjająca świadczą, że są antyrosyjscy pewnie, bo tak napisały AŁTORYTETY!
Wy lemingi jesteście naprawdę najgłupszymi istotami w polityce. Nie potraficie ogarnąć swojego podwórka, a bierzecie się za politykę państw zza oceanu, kompletnie nie rozumiejąc jak ona wygląda.
Po pierwsze Brazylia, tak jak i USA nie są jednoetniczne. Stąd mamy znacznie inne rozumowanie społeczeństwa i są takie problemy jak: rasizm, nierówność społeczna, nietolerancja, bieda ( nawet w niektórych stanach USA, w Brazylii to w zasadzie cały kraj), korupcja itp. Bolsonaro doszedł do władzy, tak jak Trump, dlatego że ludzie tam mimo wszystko mają godność osobistą i jak jedna opcja (nekonserwatyści, prawicowi liberałowie) zawiedli, zmienili opcję na taką, która coś zmieni. Wychodzi z tym różnie, ale szacunek za niebycie przynajmniej lemingami, którym można pluć w pysk, byleby tylko jeb..ć drugą opcję. Co do demokratów. Clinton była najbardziej skorumpowanym, kiepskim politykiem w obozie niebieskich. Co zrobili Demokraci? A no otwarli się na czarnych, socjaldemokratów i zmienili nielubianą babę, na uśmiechniętego dziadka Biden’a. Brazylia. Rouseff była skorumpowana, to wrócił koleś, który miał jakieś zasługi. Tymczasem lemingi, obrażone na cały świat, bo one takie WYKSZTAŁCONE!! (pokaż mi naukowe osiągnięcia tych waszych bożków, oraz artystyczne tych Stuhrów, Jand), wymyślił sobie, że proruski rząd został zastąpiony przez proizrealsko-amerykański, przez rosjan xd. Jakiekolwiek argumenty nie docierają do waszych pustych łbów. Gdyby wśród Biden’a był człowiek, który otwarcie mówił, że Nordstream 2 zniszczył zachód, albo aborcja jest złem, straciłby poparcie. Tymczasem wam wystarczy wcisnąć byle gówno i łykacie jak pelikany. Uważacie prawicę, lewicę, każdego kto nie z wami, za durniów, proruskich kacapów, idiotów, ale nawet was wasi bogowie mają za debili, jak w sprawie granic, czy rozmów w ONZ. Rząd już dawno Amerykanie mieli obalić i co? Sprzęt wojskowy, budowa elektrowni atomowej, tymczasem jakiś idiota pokroju piątek czy piński wyskoczy, że rząd jest prorosyjski, bo… optował za wyrzuceniem Rosji z Rady Europy, chciał sankcji na Nordstream i przyjmuję Ukraińców xd I ty coś pierdolisz lemingu o „populizmie” xd
Dlaczego piszesz „wam” do jednej osoby? Polski to dla Ciebie drugi język?
Kłótnie nie z tym, co kto napisał, a z twoimi wyobrażeniami o „drugiej stronie” to typowe objawy wypranego mózgu, zbyt dużych emocji i małej wiedzy.
a ty jaką to masz wiedzę? Wiesz jak wygląda brazylijskie społeczeństwo i jego problemy, PO-wska kurwo?
Tak, wiem jak wygląda brazylijskie społeczeństwo i wiem jak wygląda idiota, kiedy widzę twoje komentarze.
Przez takich jak ty w naszym kraju się nic nie zmienia, bo nie ma dyskusji o demografii, kryzysie energetycznym i edukacji, tylko PO-WSKIE KURWY. Jesteś prostym przykładem dlaczego polityk jak Bolsonaro i Trump dzisiaj wygrywa.
są takimi idiotami jak ty PO-wski debilu, który mówi o populizmach, gdy twoi , non stop zmieniają poglądy? A bo to liberałowie, 500 plus ma być, 13 i 14 leming wszystko łyknię, chuj ci w dupe, PO-wska kurwo
xddd Biden mówiący o BLM, któe niszczyło np. Seattle? Rouseff skorumpowana? Ludzie mieli dosyć. Tobie PO-wska kurwo mogą pluć w pysk i byleby nie PIS xd zdechnij
Fajne wybory. Faszysta kontra debil
Bolsonaro doszedł do władzy głównie przez tę złodziejkę i aferzystkę Rouseff. Oczywiście nikt tutaj tego głośno nie powie, bo KOBIETA! JAK MOŻESZ KRYTYKOWAC KOBIETĘ!. To taka ich Clinton, Kidawa. Babka dopuściła się takich przekrętów, że mało kto nawet w Polsce może się z nią równać. Jej ostatnich atakiem był Mundial w 2014 roku, ale niemiecka kadra pokrzyżowała jej plany. Bolsonaro doszedł do władzy na fali trumpizmu. Czy jego kadencja jest dobra? Nie, ale czy reszta jest dobrym rozwiązaniem? Nie. Tyle, że tam mimo wszystko nie ma tak ojkofobicznej opozycji.