Reklama

Hurkacz pokonany po znakomitym meczu. Thiem pnie się w górę

Sebastian Warzecha

Autor:Sebastian Warzecha

21 października 2022, 18:17 • 5 min czytania 3 komentarze

Poprzednie mecze Huberta Hurkacza z Dominikiem Thiemem budziły emocje i imponowały poziomem gry. Do tej pory w trzech ich starciach zawsze lepszy był Polak. Dziś to się jednak zmieniło, choć niezmienne pozostało jedno – to było prawdziwe widowisko. Po trzech niesamowitych i niezwykle zaciętych setach, wracający do wysokiej formy Austriak pokonał polskiego tenisistę. A to skomplikowało Hurkaczowi sytuację w walce o ATP Finals. 

Hurkacz pokonany po znakomitym meczu. Thiem pnie się w górę

Długi powrót

Gdy Dominic Thiem w 2020 roku wygrał US Open, wydawało się, że przed nim kolejne wielkie sukcesy. Z grona graczy spoza Wielkiej Trójki był zdecydowanie tym, który wyróżniał się w turniejach wielkoszlemowych najbardziej. Na mączce ustępował właściwie tylko Rafie Nadalowi. Na kortach twardych stał się jednym z najlepszych na świecie. Nie było wątpliwości, że jeśli wszystko pójdzie dobrze, to zobaczymy go w kolejnych meczach o tytuły, których ogółem miał w tamtym momencie na koncie 17. Również te największe.

Ale wyszło inaczej.

Forma Thiema od początku sezonu 2021 nie była najwyższa. A potem zaczęły mu doskwierać urazy. Najpierw na kilka miesięcy z gry wykluczyła go kontuzja kolana. Po niej nie był w stanie wrócić do najlepszej dyspozycji. By odpocząć i spróbować odnaleźć formę, wycofał się nawet z igrzysk olimpijskich w Tokio. Niewiele to jednak dało, bo w trakcie turnieju rozgrywanego na Majorce, doznał kontuzji nadgarstka. I wypadł z gry do końca sezonu.

Reklama

To był sierpień. Na kort wrócił dopiero w marcu, po drodze doznając jeszcze kilku drobnych urazów. Formy długo nie mógł odnaleźć, w pewnym momencie uznał, że potrzebny mu powrót na niższy poziom – do turniejów rangi Challenger. Tam zaczął wygrywać, krok po kroku podnosił się w rankingu (w pewnym momencie wypadł nawet z TOP 300), aktualnie zbliża się do miejsca w pierwszej setce i coraz częściej pokazuje, że jest w stanie rywalizować nawet z najlepszymi zawodnikami.

Wiadomo więc było, że Hubert Hurkacz – walczący o udział w ATP Finals – w Antwerpii nie będzie mieć łatwo. Z drugiej strony był faworytem, również biorąc pod uwagę ich historię i trzy wygrane mecze. Jeden zresztą stosunkowo niedawno – w turnieju Metz spotkali się miesiąc temu. Hubert wygrał w dwóch setach. Liczyliśmy, że dziś będzie podobnie.

Meczowe będą boleć

Zaczęło się świetnie. Hurkacz już na samym początku spotkania przełamał Thiema, wykorzystując trzeciego break pointa. Do tego Polak grał naprawdę solidnie. Znakomicie wykorzystywał geometrię kortu, rozrzucał Austriaka od narożnika do narożnika. Owszem, Dominic pokazywał, że też pograć potrafi, ale raczej były to pojedyncze akcje, nie dłuższy okres dobrej dyspozycji. Hubert za to spokojnie kontrolował mecz, zwłaszcza świetnymi serwisami. Miał co prawda momenty, gdy musiał bronić się przed przełamaniem, ale za każdym razem robił to bez trudu, często zresztą przy siatce, gdzie imponował dziś poziomem swoich wolejów.

Efekt? Wygrał seta 6:3. I wydawało się, że powinien pójść za ciosem.

Jakość gry przy własnym serwisie podniósł jednak Dominic Thiem. I dostaliśmy okres, w którym obaj raczej pewnie wygrywali swoje gemy. Dopiero w szóstej partii tego seta to Hubert miał nieco problemów. Podanie jednak utrzymał – zresztą akurat to udawało mu się przez cały mecz, nie został przełamany ani razu – i gra toczyła się dalej. Aż do tie-breaka, którego długo nie zapomnimy. Hurkacz najpewniej też, bo był to moment, w którym powinien zamknąć to spotkanie.

Reklama

Nie udało mu się jednak. Najpierw miał dwie piłki meczowe przy stanie 6:4. Przy pierwszej nie trafił stosunkowo łatwym forehandem. Drugą obronił Austriak, ale… po taśmie. Przeprosił od razu, wiedząc, że dopisało mu niesamowicie dużo szczęścia. Pamiętał zresztą o tym nawet w wywiadzie pomeczowym, przywołując całą sytuację. Było więc 6:6 i zaczęły się zmiany prowadzenia. Polak sam bronił dwóch piłek setowych, zresztą skutecznie. Potem miał trzecią meczową, wyrzucił jednak backhand. A małe przełamanie zaliczył potem Thiem. I zamknął seta dobrym smeczem. 11:9 w tie-breaku.

https://twitter.com/TennisTV/status/1583455953109647360

Trzeci set miał bardzo podobny przebieg. Obaj nie dali się przełamać, choć mieli nieco problemów w niektórych ze swoich gemów serwisowych. Doszło więc do kolejnego tie-breaka. I tu sytuacja nieco się zmieniła – od początku bowiem lepiej radził sobie Dominic Thiem. Zresztą Hubert sam podarował mu pierwszy punkt, tracąc go za sprawą podwójnego błędu serwisowego. Niedługo potem było już 4:1 dla Austriaka i ten nie oddał wypracowanej przewagi. Po wyrzuconym przez Polaka forehandzie dostał cztery piłki meczowe. Pierwszą Hubert obronił wolejem, przy drugiej Thiem wyrzucił backhand. Trzecią rozegrał jednak idealnie i skończył mecz atakiem z forehandu.

To bardzo specjalne zwycięstwo. Niesamowite. Pierwsze zwycięstwo nad graczem z okolic najlepszej “10” [Hurkacz jest aktualnie 11. w rankingu ATP – przyp. red.], w czasie całego procesu mojego powrotu. Było trudno. Hubert gra świetny tenis, ma jeden z najlepszych serwisów w tourze. Źle zacząłem mecz, z czasem grałem coraz lepiej. Hubert to świetny tenisista i świetny gość. Granica między zwycięstwem a porażką jest bardzo ciężka. Wiele razy trafiałem w linię, fortuna była po mojej stronie – mówił potem uśmiechnięty Thiem.

A Hubert może żałować swoich piłek meczowych. Podwójnie.

Finały się oddalają

W zeszłym sezonie Polak zadebiutował w finałach ATP, przeznaczonych dla ośmiu najlepszych tenisistów minionego sezonu. W tym roku już przed turniejem w Antwerpii było wiadomo, że będzie mu o to trudno. A po dzisiejszym spotkaniu sytuacja skomplikowała się jeszcze bardziej. Zobaczmy ją zresztą:

Miejsce w ATP Finals ma już pierwsza czwórka rankingu i Novak Djoković (jako triumfator Wimbledonu). To oznacza, że zostały trzy wolne miejsca. Hurkacz po tym tygodniu na koncie będzie mieć 2770 punktów. W tej chwili do siódmego miejsca w rankingu Race traci ich 295, ale Felix Auger-Aliassime swój ćwierćfinałowy mecz w Antwerpii dopiero rozegra. Gdyby wygrał cały turniej, może uciec na dobrze ponad 400 oczek. A to już – z perspektywy Polaka – naprawdę spora strata.

Owszem, do końca sezonu jeszcze kilka turniejów. W tym na przykład halowy w Paryżu, gdzie za triumf dopisać można sobie 1000 punktów. Hubertowi pozostaje więc walczyć. Nawet gdyby jednak nie udało się mu zakwalifikować do udziału w turnieju, możliwe że i tak na niego pojedzie – w roli rezerwowego, który do gry może wejść, gdyby jednemu z zawodników w trakcie fazy grupowej coś się stało. Choć on sam na pewno wolałby tam grać od początku.

Hubert Hurkacz – Dominic Thiem 6:3, 6:7(9), 6:7(4)

Fot. Newspix

Gdyby miał zrobić spis wszystkich sportów, o których stworzył artykuły, możliwe, że pobiłby własny rekord znaków. Pisał w końcu o paralotniarstwie, mistrzostwach świata drwali czy ekstremalnym pływaniu. Kocha spać, ale dla dobrego meczu Australian Open gotów jest zarwać nockę czy dwie, ewentualnie czternaście. Czasem wymądrza się o literaturze albo kinie, bo skończył filmoznawstwo i musi kogoś o tym poinformować. Nie płakał co prawda na Titanicu, ale nie jest bez uczuć - łzy uronił, gdy Sergio Ramos trafił w finale Ligi Mistrzów 2014. W wolnych chwilach pyka w Football Managera, grywa w squasha i szuka nagrań wideo z igrzysk w Atenach 1896. Bo sport to nie praca, a styl życia.

Rozwiń

Najnowsze

Inne sporty

Komentarze

3 komentarze

Loading...