Reklama

Czy trzeba powtórzyć serię rzutów karnych z meczu Pogoń – Rekord?

Arek Dobruchowski

Autor:Arek Dobruchowski

18 października 2022, 19:14 • 2 min czytania 16 komentarzy

Pogoń Szczecin w dramatycznych okolicznościach wywalczyła awans do 1/8 finału Pucharu Polski. Potrzebowała aż czternastu serii jedenastek, żeby wyeliminować trzecioligowy Rekord Bielsko-Biała. W tym meczu nie oglądaliśmy czerwonych kartek, a do rzutów karnych podeszło dwudziestu tych samych zawodników. Czy to zgodne z regulaminem? Czy należy powtórzyć ten konkurs?

Czy trzeba powtórzyć serię rzutów karnych z meczu Pogoń – Rekord?

Do niecodziennej sytuacji doszło w serii jedenastek meczu Rekordu Bielsko-Biała z Pogonią Szczecin. Mimo że wszyscy zawodnicy, którzy dokończyli spotkanie, nie podeszli do rzutu karnego. Kolejka strzelających była puszczona od nowa. Luka Zahović był jednym z tych piłkarzy, który rozegrał pełne 120 minut i powinien uczestniczyć w konkursie, ale tak się nie stało. Dlaczego?

W Przepisach Gry wydanych przez Kolegium Sędziów Polskiego Związku Piłki Nożnej czytamy: – Jeżeli na koniec meczu, przed rzutami z punktu karnego lub w trakcie ich wykonywania jedna z drużyn ma większą liczbę zawodników niż ich przeciwnicy, drużyna ta musi zredukować liczbę zawodników tak, aby zrównać ją z liczbą zawodników drużyny przeciwnej. Sędzia musi zostać poinformowany o personaliach i numerze każdego zawodnika wyłączonego z dalszej procedury. Żaden w ten sposób wyłączony zawodnik nie może uczestniczyć w rzutach z punktu karnego (poza sytuacją wyszczególnioną poniżej).

Reasumując, tuż przed serią jedenastek sędzia Sebastian Krasny musiał dostać taką informację od trenerów, że Mateusz Pańkowski (Rekord Bielsko-Biała) lub (bądź obaj) Luka Zahović, nie są zdolni do wykonania rzutu karnego. W takiej sytuacji szkoleniowiec drużyny przeciwnej musi wskazać arbitrowi zawodnika, który nie będzie podchodził do jedenastki, żeby liczba uczestników była wyrównana.

Wszystko odbyło się zgodnie z przepisami.

Reklama

WIĘCEJ O PUCHARZE POLSKI:

Fot. Newspix

Entuzjasta młodzieżowego futbolu. Jest na tym punkcie tak walnięty, że woli oglądać Centralną Ligę Juniorów niż Ekstraklasę. Większą frajdę sprawia mu odkrywanie nowych talentów niż obserwowanie cały czas tych samych twarzy, o których mówi się, że są „solidnymi ligowcami”. Twierdzi, że szkolenie dzieci i młodzieży w Polsce z roku na rok się prężnie rozwija, ale niestety w Ekstraklasie dalej są trenerzy, którzy boją się stawiać na zdolnych młodych chłopaków. Aczkolwiek nie samą juniorską piłką człowiek żyje - masowo pochłania również mecze Premier League, a w jego żyłach płynie niebieska krew sympatyka londyńskiej Chelsea.

Rozwiń

Najnowsze

Puchar Polski

Komentarze

16 komentarzy

Loading...