Pokonanie obrońców tytułu to zawsze wielki wyczyn. Parę tygodni temu udał się on polskim koszykarzom, którzy wyeliminowali z mistrzostw Europy Słowenię. Dzisiaj na podobny sukces liczyły nasze siatkarki, które mierzyły się z Serbią. Ale niestety – faworytki, poza gorszymi momentami w końcówkach dwóch pierwszych setów, miały dzisiejszy mecz pod kontrolą. I dość łatwo pokonały Polki.
O ile o reprezentacji Turcji mogliśmy jeszcze powiedzieć, że to zespół mający wahania formy, nie “dowożący” formy na każdą imprezę, tak w przypadku drużyny Serbii trudno było doczepić się czegokolwiek. Zawodniczki z Bałkanów to nie tylko obrończynie tytułu mistrzyń świata, ale brązowe medalistki igrzysk, które też znakomicie grają na mistrzostwach Europy (dwa złota, srebro i brąz od 2015 roku).
Nie było zatem tajemnicą, że Serbia dysponuje składem napakowanym utalentowanymi siatkarkami. W tym gwiazdozbiorze należało jednak wyróżnić jedną postać – 25-letnią Tijanę Bosković, która należy do ścisłego grona najwybitniejszych siatkarek na świecie. Mówimy o najlepszej atakującej igrzysk olimpijskich, mistrzostw Europy oraz mistrzostw globu, a także wielokrotnej MVP najważniejszych imprez.
Cóż, to wszystko mówi samo za siebie. Nie mogliśmy jednak oczekiwać, że Polki będą dorównywać Serbkom w indywidualnych oraz drużynowych osiągnieciach. Liczyło się, żeby zagrały na przynajmniej takim poziomie jak w niedawnym meczu z Turcją, przegranym po tie-breaku. I spróbowały sprawić niespodziankę.
W pierwszym secie na żadne zaskoczenie się jednak nie zapowiadało.
Momenty były, całości zabrakło
Serbki przez długi czas wyglądały po prostu lepiej od naszej drużyny. Dobrze grały blokiem, sprawnie przyjmowały, nie oddawały punktów za darmo nieudanymi serwisami. I nic dziwnego, że miały kilka punktów przewagi. Polki jednak zmotywowały się na końcówkę seta. Niespodziewanie odrobiły straty, doprowadzając do remisu 24:24.
Nasze rywalki były wówczas pod presją – prowadziły przez niemal całego seta, ale po ich przewadze zostały tylko wspomnienia. W sytuacjach pod ścianą mogły jednak jak zawsze liczyć na Bosković, która kończyła naprawdę trudne piłki. A partię wygrały po punktowej zagrywce. To bolało tym bardziej, że Olivia Różański, w którą wycelowała na polu serwisowym Serbka, prawdopodobnie “kupiła” aut – piłka mogłaby opuścić boisko, gdyby Polka nie decydowała się na przyjęcie.
Trzeba było o tej sytuacji szybko zapomnieć. Ale niestety Biało-Czerwone od początku drugiej partii grały po prostu słabo. Przede wszystkim – raz po raz nie kończyły pierwszych akcji w ataku. Tak się oczywiście z Serbią wygrać nie dało.
Inna sprawa, że faworytki znowu dały się pod koniec partii nieco dogonić. Ale nie na tyle, żeby ją przegrać. Prowadziły zatem już dwa do zera w setach (25:22)
Były za mocne?
Mogliśmy się zastanawiać – czy serie punktowe Polek, odrabianie strat w końcówkach były spowodowane tylko dobrą grą Biało-Czerwonych czy raczej dekoncentracją w szeregach Serbek? Wydawało się, że trzecia partia nam to wyjaśni. Bo siatkarki Stefano Lavariniego miały ostatnią szansę, żeby pokazać, iż mogą grać z faworytkami jak równe z równymi na przestrzeni całego seta, nie tylko jego części.
Tym razem jednak karty się odwróciły. Biało-Czerwone lepiej grały na początku, a nie w końcówce partii. Serbki wygrały ją jednak pewnie. Tak naprawdę nie wychodziło im tylko jedno – gra przez środek. Agnieszka Korneluk nieraz dawała się bowiem we znaki środkowym rywalek. Ale poza tym – obrończynie tytułu grały swoje. A Bosković? Po dzisiejszym meczu mamy tylko nadzieję, że Magdalena Stysiak kiedyś dobije do jej poziomu. Bo to naprawdę spektakularna siatkarka, w pojedynkę wnosząca swój zespół na wyższy poziom.
Po porażce z Serbkami Polkom zostają do rozegrania trzy mecze w drugiej fazie mistrzostw świata. Nie ma co ukrywać – aby dać sobie sporą szansę na awans do ćwierćfinału, będą potrzebowały wygrać je wszystkie. Albo przynajmniej dwa i trzymać kciuki za jak najgorsze występy Tajlandii oraz Dominikany. Pierwsze akurat dziś przegrały z Kanadą, a drugie z USA. To nieco napawa nas optymizmem, ale wciąż – łatwo w kolejnych spotkaniach nie będzie.
Polska – Serbia 0:3 (24:26, 22:25, 18:25)
Fot. Newspix.pl