Beniaminek z Legnicy po tym spotkaniu może spokojnie kandydować do najgorszego drużynowego występu w tym sezonie. W grze Miedzi nie kleiło się dosłownie nic. Zespół Wojciecha Łobodzińskiego wyglądał jakby niektórzy zawodnicy spotkali się ze sobą pierwszy raz. Fatalne błędy i straty zakończyły się tylko dwoma golami Stali. W ekipie gości błysnął Adam Ratajczyk, który najpierw zaliczył asystę, a później strzelił efektownego gola.
Niektórzy pewnie będą tłumaczyć słabą postawę gospodarzy nieobecnością Angelo Henriqueza czy Luciano Nasringha (obaj leczą drobne mięśniowe urazy). Byłoby to jednak uproszczenie. Liczba niezrozumiałych strat, błędów czy nieporozumień porażała.
Pierwszy gol padł po kompromitacji Koldo Obiety. Hiszpański napastnik cofnął się do rozegrania, ale zrobił to w taki sposób, że po prostu podał piłkę do Ratajczyka, ten szybko zagrał do Saida Hamulicia. Holender uniknął ofsajdu (bo kapitan Miedzi Nemanja Mijušković złamała linię spalonego) i po chwili strzelił swojego czwartego gola w tym sezonie. Spóźniony w tej sytuacji był też Levent Gülen, który niezbyt ochoczo zbierał się do powstrzymania gracza Stali.
Miedź – Stal 0:2. Nawet Dominguez popełnił błąd
Jedynym zawodnikiem Miedzi, który starał się cokolwiek zrobić był Maxime Dominguez. To on wykreował najlepszą okazję miejscowych, ale zmarnował ją Obieta, który w sytuacji sam na sam z Bartoszem Mrozkiem zapomniał, że wypadałoby chociaż oddać strzał. Słaby występ zaliczył tym razem Olaf Kobacki, który ślizgał się na boisku jakby zamiast korków założył łyżwy. Brakowało jego akcji na skrzydle. Generalnie w grze legnickiego zespołu brakowało wszystkiego. Dominowała elektryka w defensywie i ogólna bylejakość. Nawet Dominguez dostosował się do poziomu kolegów. Szwajcar do spółki z Chucą odpowiadają za stratę drugiej bramki. Hiszpan podał niecelnie, ale lewonożny pomocnik mógł chociaż próbować zatrzymać Piotra Wlazło. A ten szybko rozprowadził kontrę, podając do Arkadiusza Kasperkiewicza. Po chwili piłka była już u Ratajczyka, a młodzieżowiec Stali strzelił po samych widłach.
Jeszcze przed przerwą Hamulić mógł strzelić drugiego gola. Holender znów wyszedł na sytuację sam nam sam z Pawłem Lenarcikiem, tym razem po idealnym podaniu Piotra Wlazło. Idealnym, bo napastnik gości wystartował do piłki, będąc jeszcze na własnej połowie. Nie odnotował tego sędzia asystent, który podniósł chorągiewkę. Na szczęście zrobił to dopiero po tym, jak Hamulić strzelił tak, że bramkarz Miedzi odbił futbolówkę. VAR nie musiał więc interweniować.
Miedź – Stal 0:2. Goście się przełamali
Druga połowa nie miała wielkiej historii. Akcje Miedzi było żenująco chaotyczne. O tym jakie podejście do gry mieli piłkarze z Legnicy sporo mówi fakt, że Piotr Wlazło próbował w środku pola robić ruletę (inna sprawa, że nie do końca udanie). On i inni piłkarze Stali wyglądali na tle legniczan, jakby byli z innej piłkarskiej rzeczywistości.
Stal odbudowała się po dwóch wysokich porażkach z Jagiellonią (0:4) i Widzewem (0:3), a Miedź poniosła trzecią porażkę w czterech ostatnich meczach. Zespół trenera Łobodzińskiego, że jest dziś jednym z głównych (jak nie głównym) kandydatów do spadku.
WIĘCEJ O MIEDZI I STALI:
- Matynia: Wewnątrz Pogoni miałem opinię obrońcy, który nie daje lipy
- Poważny uraz obrońcy Stali Mielec
Fot. Newspix