Świetna gra Mateusza Ponitki podczas Eurobasketu nie przeszła bez echa. Polski koszykarz wzbudził zainteresowanie czołowych klubów Starego Kontynentu – mówiło się, że jest na celowniku Cazoo Baskonii, Virtusu Bologna czy Panathinaikosu. Według branżowego dziennikarza Stavrosa Barbarousisa wszystko zostało już dopięte i Polak trafi do ostatniego z tych zespołów. A więc ponownie będzie występował na parkietach koszykarskiej Euroligi.
Lider naszej reprezentacji był jednym z najlepszych koszykarzy mistrzostw Europy. Co prawda nieco gorzej wypadł w fazie pucharowej, ale wcześniej zaliczył fenomenalny występ przeciwko Słowenii w 1/4 turnieju, świetnie prezentował się też na tle Czechów oraz Ukrainy.
Postawę Ponitki docenił sam Luka Doncić, który podczas konferencji prasowej odpowiedział na pytanie polskiego dziennikarza: – Niesamowity mecz. Grałem przeciwko niemu kilka razy, jest świetnym zawodnikiem, świetnym liderem. Nie jestem menadżerem, lecz zawodnikiem, ale on prawdopodobnie jest graczem na miarę NBA.
Wypowiedź Słoweńca (mimo odrobiny kurtuazji w niej zawartej) wzbudziła spore emocje i rozpętała dyskusję, czy Mateusz nie powinien dołączyć do Jeremy’ego Sochana, zostając piątym Polakiem w najlepszej lidze świata. Sam zainteresowany podszedł do tego spokojnie, zaznaczając, że NBA to na ten moment nie jego poziom i nie jest nawet graczem Euroligi. Cóż, to się wkrótce ma zmienić.
O komentarz na temat prawdopodobnie nowego pracodawcy Ponitki poprosiliśmy Krzysztofa Sendeckiego, koszykarskiego eksperta ze Sportklubu: – To było do przewidzenia. Pojawiały się informacje, że Baskonia, Bologna i Panathinaikos są zainteresowane Mateuszem Ponitką. Byłoby sporą stratą, gdyby żaden mocny klub nie wziął takiego zawodnika, który był praktycznie bez kontraktu [klauzula wykupu Polaka w Pallacanestro Reggiana wynosiła tylko 25 tysięcy euro – przyp-red.]. W czasie Eurobasketu łudziliśmy się, że może Mateusz trafi do NBA. Takiego zainteresowania, żeby któryś z zespołów zaproponował mu gwarantowany kontrakt, jednak nie było. Gra w Panathinaikosie to jednak coś fantastycznego. Niesamowici kibice, niesamowita historia, zawsze wysoki poziom. A Ponitka to zawodnik, który powinien występować w Eurolidze, więc wszystko się zgadza.
Warto jednak zaznaczyć, że o ile w przeszłości Panathinaikos był jednym z najlepszych, a nawet najlepszym klubem w Europie, tak w ostatnim czasie nieco stracił na sile. Poprzedni sezon w Eurolidze Grecy zakończyli na dopiero 13. miejscu w fazie zasadniczej, a więc nie awansowali do play-offów. W nowym rozgrywkach będą celowali jednak w lepszy wynik. Ponitka ma być ich kolejnym wzmocnieniem, po tym, jak zatrudnili paru uznanych euroligowych graczy – m.in. Derricka Williamsa czy Arturasa Gudaitisa.
Czy jednak polski kibic nie mógł oczekiwać, że Polak trafi do jeszcze lepszej ekipy? Pytamy Sendeckiego: – To prawda, że Panathinaikos nie był ostatnio w czołówce Euroligi, ale ja bym się tym bardzo nie przejmował. Najlepiej oczywiście byłoby, gdyby Ponitka trafił do Realu Madryt, Barcelony czy Fenerbahçe. Ja miałem nadzieję na Baskonię, bo już w lidze hiszpańskiej grał i są to rozgrywki mocniejsze od tych w Grecji. Natomiast nie ma co narzekać. Euroliga trwa długimi miesiącami, każdy bije się z każdym, i dopiero na koniec są play-offy. To gwarantuje Mateuszowi występy na najwyższym poziomie.
– Więc tak, są lepsze kluby niż Panathinaikos, ale i tak powinniśmy się cieszyć, jeśli wszystko się potwierdzi – kontynuuje Sendecki. – Będzie dla kogo oglądać Euroligę. Jeśli mamy w Polsce kręcić “hajp” na koszykówkę, to jest to świetna informacja.
Trudno się z tym nie zgodzić. Mateusz Ponitka faktycznie zaliczy sportowy awans (choć w Eurolidze grał już w przeszłości). A kto wie, czy udany Eurobasket w wykonaniu Polaków nie pozwoli się wypromować kolejnym naszym koszykarzom.
Fot. Newspix.pl