Reklama

Kądzior, Exposito, skrzydła Miedzi, Legia. Pytania przed piątkiem w Ekstraklasie

Mateusz Janiak

Autor:Mateusz Janiak

16 września 2022, 11:14 • 6 min czytania 6 komentarzy

Jest, wraca. Po czwartku, w którym polski zespół wygrywa w europejskich pucharach i to jeszcze tak efektownie, w piątek witamy Ekstraklasę jak dobrego kumpla. Chodź, siadaj, czego się napijesz? Co nam dzisiaj zaproponujesz? Standardowo, dwa mecze? Świetnie!

Kądzior, Exposito, skrzydła Miedzi, Legia. Pytania przed piątkiem w Ekstraklasie

Otóż Piast Gliwice czeka na Śląsk Wrocław, a Legia Warszawa podejmie beniaminka – Miedź Legnica. Taki to piątek. Albo raczej piąteczek, bo cieszymy się chwilą, w której Lech Poznań radzi sobie dobrze w Lidze Konferencji, a dzięki temu nasza liga awansowała na 27. miejsce w rankingu UEFA – kosztem ligi słowackiej. Tak, małe rzeczy, ale doceniamy.

A oto co nas trapi przed pierwszymi meczami 10. kolejki Ekstraklasy.

Jak bardzo zabawi się Damian Kądzior?

Bo że będzie się bawił, nie ma wątpliwości. Skrzydłowy wszedł na taki poziom, że może się czuć w Ekstraklasie niczym dzieciak w lunaparku. O, tutaj jest karuzela, ale sam na nią nie wchodzi, tylko wrzuca przeciwników. Proszę, tam strzela się do celu, świetnie, trafi kilka razy, a potem będzie asystował kolegom. Fajnie, obok można coś kupić do przekąszenia, chociaż akurat jest syty. W końcu kto by nie był po zjedzeniu Cracovii, Stali, Miedzi i Górnika? Tylko Lech troszeczkę stanął mu w gardle…

Reklama

Kądzior po wyleczeniu urazu i nadrobieniu zaległości do podstawowego składu Piasta wrócił w 5. kolejce i z miejsca zaczął ciągnąć ekipę z Gliwic ku górze:

  • Cracovia: asysta, dwie szanse, dwie wykreowane szanse, dwa kluczowe podania
  • Stal: gol, trzy szanse
  • Lech: jedna wykreowana szansa, jedno kluczowe podanie
  • Miedź: dwie asysty, jedna szansa, trzy wykreowane szanse, dwa kluczowe podania
  • Górnik: gol i dwie asysty, dwie szanse, dwie wykreowane szanse, dwa kluczowe podania

Jedynie z Kolejorzem pomocnik ani sam bramki nie zdobył, ani żaden z kumpli nie skorzystał z jego kreatywności. I co? I to jedyna porażka Piasta z Kądziorem w wyjściowej jedenastce. Zresztą spójrzmy na bilans drużyny Gliwic z nim w podstawowym składzie i bez niego:

  • z Kądziorem: średnio 2 punkty na mecz
  • bez Kądziora: średnio 0 punktów na mecz

Niebo a ziemia. Zespół trenera Waldemara Fornalika bez 30-latka jest drewniany, z nim – to murowany kandydat do ligowej czołówki. W Gliwicach powinni dziękować losowi za to, w jaki sposób szefostwo Lecha próbowało sprowadzić do siebie Kądziora. Strach się bać, gdzie byłby dzisiaj Piast, gdyby pomocnik jednak przeprowadził się do Poznania. A tak obawiać się muszą obrońcy Śląska Wrocław, dzisiejszego przeciwnika.

Czy Erik Exposito ostatecznie zapomniał o Chinach?

W ostatniej kolejce Hiszpan przypomniał sobie, że, kurde, można strzelać gole z gry w Ekstraklasie. W ubiegłą sobotę w potyczce z Lechią Gdańsk zdobył bramkę po akcji po 126 dniach przerwy. Kawał czasu. Poprzednio strzelał jeszcze kalendarzową wiosną, a tu z kolejnym „skalpem” ledwo załapał się na ostatnie tygodnie lata. Przynajmniej atakujący zaczął wywiązywać się ze swoich obowiązków w doskonałym momencie, bo jeśli na tym etapie sezonu kogoś lać, to właśnie ekipę z Trójmiasta.

Każda bramka dla napastnika jest istotna. Buduje morale, zwłaszcza po dłuższym okresie bez trafienia, jak w tym przypadku. Ten nieudany transfer do Chin podświadomie siedział mu w głowie, ale powoli się odblokowuje. Fizycznie dobrze wyglądał, pressował, widać postęp w grze. Zgodzę się, że ten gol dużo mu dał – tłumaczył trener Śląska Ivan Djurjdević.

Reklama

No czas najwyższy, żeby Exposito przestał wzdychać do Changchun Yatai, w końcu transakcja upadła dawno temu, w drugiej połowie lutego, a gole Hiszpana są potrzebne Śląskowi jak parasol w deszczu. Erik, masz 26 lat, spokojnie, jeszcze pojawi się fajna oferta. Tylko musisz znowu względnie regularnie zdobywać bramki.

Czy od skrzydeł Miedzi zakręci się w głowie obrońcom Legii?

Na starcie sezonu beniaminek z Legnicy nie ma wielu powodów, by czuć się jak zespół z Ekstraklasy pełną gębą, ale akurat ze skrzydłowych mogą na Dolnym Śląsku być dumni. Grają tak, jak ustawa przewiduje – szukają dryblingów, stwarzają przewagę, zdobywają teren, pętają nogi przeciwnikom. Tego należy oczekiwać od zawodników pełniących te role i Olaf Kobacki z Luciano Narsinghiem te oczekiwania spełniają. Od niedawna we dwóch.

Kobacki od początku rozgrywek może imponować grą jeden na jeden:

  • 39 dryblingów (1. w lidze)
  • 16 udanych (2. w lidze)
  • 4,88 dryblingu na mecz (1. w lidze)

Narsingh potrzebował trochę czasu na dojście do siebie, jednak najwyraźniej jest mu do tego bliżej niż dalej. Od trzech spotkań pokazuje, że sam zapracował na bogate CV i co jak co, ale w piłkę to grać potrafi. Z Lechią Gdańsk zdobył bramkę (jedyne zwycięstwo Miedzi), z Koroną Kielce zanotował asystę, a zdaje się, że z tygodnia na tydzień rośnie. Z drużyną z województwa świętokrzyskiego wykonał osiem dryblingów i aż siedem było skutecznych (88%). Trzeba przyznać – duża klasa. Jeśli Holender przyleciał do Polski na emeryturę, to prosimy bardzo, więcej takich emerytów.

Myślę, że nie trzeba dodatkowo motywować zawodników, bo to dla nich święto. Nie wyobrażam sobie, żeby ktoś się przestraszył lub nie podszedł odpowiednio do rywalizacji. Poza tym, mamy doświadczonych piłkarzy, którzy niejeden taki mecz grali. W ogóle nie przejmuję się podejściem mentalnym do spotkania – stwierdził trener Miedzi Wojciech Łobodziński.

Bez wątpienia w grupie doświadczonych należy liczyć Narsingha.

Z naszej strony na pewno nie będzie bojaźni. Zagramy odważnie. Nawet motywując zawodników jeszcze w pierwszej lidze, cały czas powtarzałem im, że czekają nas takie potyczki jak z Legią w Warszawie – dodał Łobodziński.

Co prawda Kobackiego i Narsingha nie było w zespole na zapleczu Ekstraklasy, ale jeśli Miedź gdzieś będzie odważna, to bezapelacyjnie w bocznych sektorach.

Czy Legia odbije sobie na Miedzi bęcki od Rakowa?

Mecz z Miedzią stanowi możliwość do rehabilitacji, chcemy i musimy ją wykorzystać – zapowiada trener Legii Kosta Runjaic.

Z jednej strony brzmi jak groźba, z drugiej tydzień temu twierdził, że ma najlepszą drużynę w kraju, by następnie w Częstochowie z boku oglądać, jak Raków zmienia kierunkowy do stolicy… Może w tym nadzieja dla gości z Legnicy?

Dobra, jesteśmy złośliwi. Tak poważnie – wszystko wskazuje na to, że Legia odbije sobie porażkę spod Jasnej Góry. Zagra u siebie, czas działa na korzyść Carlitosa czy Bartosza Kapustki, do tego naprzeciwko będą mieli jedną z najgorszych defensyw w Ekstraklasie. Idealne warunki, by na przerwę reprezentacyjną zejść w doskonałych humorach. Chyba że… zasadzka.

Miedź w ośmiu meczach pięć razy wychodziła na prowadzenie, gra ciekawą piłkę, ma niezłą drużynę, ale grunt byśmy my zaprezentowali się z właściwej, dobrej strony. Nie możemy nastawić się na to, że szybko przesądzimy o wyniku. Trzeba będzie cierpliwości, spotkanie będzie miało fazy zażartej walki, a rywal też będzie miał swój plan – przestrzega Runjaic i trudno mu się dziwić. Przed Legią potyczka, w której więcej może stracić niż zyskać. Jeśli odniesie zwycięstwo, większość wzruszy ramionami. Wiadomo, trzecia ekipa ligi pokona przedostatnią. Jeżeli się potknie, momentalnie podniosą się głosy, że może jakiś kryzysik się przyplątał.

Słowem – przed zespołem z Warszawy zawody pod znakiem trzech „z”. Zagrać, zwyciężyć, zapomnieć.

CZYTAJ WIĘCEJ O EKSTRAKLASIE:

foto. Newspix/FotoPyk

Rocznik 1990. Stargardzianin mieszkający w Warszawie. W latach 2014-22 w Przeglądzie Sportowym. Przede wszystkim Ekstraklasa i Serie A. Lubi kawę, włoskie jedzenie i Gwiezdne Wojny.

Rozwiń

Najnowsze

Ekstraklasa

Komentarze

6 komentarzy

Loading...