Tomislav Globan, profesor nadzwyczajny ekonomii sportu, pisał niedawno o tzw. „żelaznej kurtynie w Lidze Mistrzów”. Zwracał uwagę, że w tych elitarnych rozgrywkach istnieje wręcz szokująca dysproporcja między liczbą drużyn z zachodniej części kontynentu a liczbą drużyn ze wschodniej części kontynentu. Szokowało go, że taki Neapol jest czwartym najbardziej wysuniętym na wschód miastem tegorocznej edycji Champions League. No i podkreślał geograficzną wyjątkowość Szachtara Donieck w tym całym układzie.
Szachtara Donieck, który w obliczu barbarzyńskiej inwazji Rosji na Ukrainę swoje spotkania rozegra w Warszawie przy ulicy Łazienkowskiej 3. Cieszymy się, że tułający się latami po przeróżnych stadionach zespół z Donbasu znalazł bezpieczną przystań w polskiej stolicy. Raz, że względy moralne i altruistyczne, bo nikt nie pomaga Ukraińcom w większym stopniu niż Polacy. Dwa, że niech ten nasz wyposzczony naród zazna trochę radości z liźnięcia wielkiego futbolu.
Liga Mistrzów. Polskie smaczki
Już po Krakowskim Przedmieściu szlajają się grupki fanów Celtiku. Jakaż miła odmiana. Kiedy bowiem Legia zaprosiła Szkotów na królewską imprezę Artura Boruca, na pożegnanie legendy obu klubów przyjechała zaledwie garstka kompletnie zagubionych i niezbyt zorientowanych fanów Świętych. I to też jest siła Ligi Mistrzów, bo Liga Mistrzów to Liga Mistrzów, na dźwięk hymnu tych rozgrywek wielu ekscytuje się ponad zdrowy rozsądek. Dość powiedzieć, że Liga Mistrzów ostatni raz na Stadionie Miejskim Legii Warszawa im. Marszałka Józefa Piłsudskiego gościła siedem edycji temu…
Można było się stęsknić.
Tylko trochę szkoda, że to Szachtar, a nie Legia.
Albo inny polski klub.
Przy tym, bądźmy brutalnie szczerzy, na tym etapie rozgrywek zestawienie Szachtar Donieck – Celtic Glasgow nie porwie masowego odbiorcy, choć pewnie sprzyja temu godzina, będzie można wszamać przystawkę przed daniem głównym. Co zaś przyjmujemy za clou programu? Inne polskie smaczki! Ponadprzeciętne zaangażowanie całego Zjednoczonego Królestwa w obrzędy żałoby po śmierci królowej Elżbiety sprawiło, że przełożone z wczoraj na dzisiaj zostało spotkanie między Rangers i Napoli. A tym drugim naprawdę ostatnio zażarło. Chwicza Kwaracchelia bawi się w jakąś uwspółcześnioną wariację na temat neapolitańskiego życia i twórczości Diego Maradony. Wigor odzyskuje znany i lubiany Piotr Zieliński. Tylko od początku sezonu gromili już Hellas Veronę (5:2), Monzę (4:0) czy Liverpool (4:1). I mają chrapkę na więcej.
PARTNEREM PUBLIKACJI O LIDZE MISTRZÓW JEST KFC. SPRAWDŹ OFERTĘ TUTAJ
Podrażniony Juventus, z jeszcze bardziej podrażnionym Arkadiuszem Milikiem w składzie, podejmie Benfikę. Stara Dama nie wygrała od trzech meczów, choć z taką Salerentiną wygrałaby w absolutnie dramatycznych okolicznościach, wyciągając wynik z 0:2 na 3:2, gdyby tylko nie karygodny błąd grupy sędziów, którzy dopatrzyli się spalonego, tam gdzie spalonego nie było. Liczymy, że Massimiliano Allegri wciąż będzie równie ochoczo stawiał na Milika, którego ewidentnie szukają koledzy i okazje. Czasami tylko brakuje trochę szczęścia…
Co poza tym? Ubrani w błękitne trykoty Erling Braut Haaland i Manuel Akanji spróbują pogrążyć swojego niedawnego pracodawcę – Borussię Dortmund. Graham Potter debiutuje w roli trenera Chelsea w meczu z Salzburgiem. I mówi, że to surrealistyczne uczucie. Real Madryt musi radzić sobie bez Karima Benzemy, ale Carlo Ancelotti, któremu właśnie stuknęło dwadzieścia pięć lat od trenerskiego debiutu w Lidze Mistrzów (!!!), uspokaja, że to żaden problem, bo Real walnął siedem goli w niecałych dwóch meczach, odkąd uraz wykluczył Francuza z gry. Będzie ciekawie.
Rozkład jazdy:
- Szachtar Donieck – Celtic Glasgow (18:45)
- Milan – Dinamo Zagrzeb (21:00)
- Rangers – Napoli (21:00)
- Chelsea – RB Salzburg (21:00)
- Real Madryt – RB Lipsk (21:00)
- Kopenhaga – Sevilla (21:00)
- Juventus – Benfica (21:00)
- Maccabi Hajfa – PSG (21:00)
- Manchester City – Borussia Dortmund (21:00)
Fot. Newspix