Powołania do reprezentacji Polski zostały rozesłane. Poza obecnością Mateusza Łęgowskiego, o którym słyszeliśmy już wczoraj, nie ma żadnego spektakularnego zaskoczenia czy wyciągnięcia kogoś z kapelusza. Widzimy jednak kilku wyraźnych wygranych (chociażby Piotrowski), ale i widzimy kilku zawodników, który akcje wyraźnie spadają.
Najwięksi nieobecni
Generalnie nieobecnych podzielilibyśmy sobie na dwie grupy, bo tak będzie wygodniej. Kompletnie poza nawias wyrzucamy tych, którzy na kadrę nie przyjadą, bo po prostu względy zdrowotne im na to nie pozwoliły – tutaj chociażby Matty Cash, Jacek Góralski czy Krystian Bielik (wrócił, ale nie jest jeszcze gotowy na 90 minut), ale i wracający dopiero do zdrowia Adam Buksa. Ich brak nie dziwi, bo i nie ma powodów, by dziwić – pewnych rzeczy po prostu się nie przeskoczy.
Pierwsza grupa z grona nieobecnych to zbiór zawodników, którzy ostatnio mogli liczyć na regularne łapanie minut w kadrze, ale z różnych względów oddalili się od tej kadry. Rzuca się w oczy brak Tymoteusza Puchacza, który ostatnio był albo numerem jeden, albo numerem dwa na lewym wahadle. Jednak Puchacz nigdzie się z Unionu nie ruszył, w Bundeslidze rozegrał okrąglutkie zero meczów, miał drobne problemy w okresie przygotowawczym. I wygląda na to, że do mundialu będzie grał bardzo mało, albo nie będzie grał wcale. Ostatnio na jego pozycji Urs Fischer wolał wystawić prawego wahadłowego zamiast Puchacza, a przecież przed nimi do grania jest podstawowy lewy wahadłowy Nico Giesselmann.
Wygląda na to, że przed Puchacza wskoczył już Reca, zdrowy Zalewski może dać zdecydowanie więcej w ofensywie… Zakładamy, że Zalewski ten bilet do Kataru już miał, a jeśli Reca niczego nie zawali, a Puchacz nagle nie przekona do siebie Fischera, to dwóch lewych wahadłowych na mundial poznaliśmy właśnie dziś.
Do nieobecności Kamila Jóźwiaka ostatnio zdążyliśmy się przyzwyczaić – nie było go na poprzednim zgrupowaniu Ligi Narodów – ale wygląda na to, że skrzydłowy Charlotte ma już mundial z głowy. Za kadencji Michniewicza nie zagrał jeszcze choćby minuty i wygląda na to, że etatowy skrzydłowych eliminacji do Euro 2020 oraz MŚ2022 na tym turnieju nie wystąpi.
Jest też druga grupa nieobecnych, czyli ci, którzy mogliby liczyć na to, by być w tym zespole, by zaistnieć nawet jako piłkarz numer 21 czy 22, pozwolić się pokazać selekcjonerowi na treningach. Nie mówimy tu o niedawnych etatowych kadrowiczach, ale właśnie takich zawodnikach może i z peryferii kadry, ale… ale jednak z tej kadry. Tutaj mamy szerszą listę: Paweł Bochniewicz, Filip Jagiełło, Damian Szymański, Rafał Augustyniak, Michał Helik, Konrad Michalak, Kacper Kozłowski... No i Przemysław Płacheta, który wcale nie tak dawno był rozpatrywany pod kątem rywalizacji o miejsce w wyjściowym składzie.
Wiadomo, że to nie tak, że teraz Robert Lewandowski siedzi gdzieś w Barcelonie i chwyta się za głowę “jak to, bez Michalaka? Co ten Czechu wymyślił? Jak my sobie poradzimy?”. Ale jeśli analizujemy tę kadrę nie tylko przez pryzmat gości do gry w wyjściowym składzie, ale też pod kątem selekcji w perspektywie mundialowej, to pewnie dla znacznej części tych graczy jest sygnał, że na grudzień mogą planować sobie jakiś wyjazd na Malediwy.
Osobną kwestią jest brak powołania dla Dawida Kownackiego, który jest w świetnej formie w 2. Bundeslidze. Dla Fortuny strzelił pięć goli i zaliczył trzy asysty w ośmiu pierwszych kolejkach. A wiemy, że Kownacki grać może nie tylko w ataku, ale i na obu skrzydłach, a od biedy też i na dziesiątce. Wobec braku Buksy i braku wielkiego pola manewru na skrzydłach powołanie dla 25-latka byłoby czymś logiczny. I Michniewicz chciał go powołać, ale… po rozmowach z Kownackim wyszedł z wnioskiem, by dać piłkarzowi doszlifować formę w Niemczech.
No i, cholera, nie wiemy. Z jednej strony – Michniewicz go zna doskonale z kadry U21, więc niczym nowym go raczej nie zaskoczy. Ale z drugiej strony – to jest kadra, gdzie się rywalizuje o miejsce w składzie. Przyjedziesz, pokażesz się, może coś strzelisz, zaplusujesz w opinii publicznej. Świderski z drugiego końca świata przyjedzie na zgrupowanie, będzie mógł jeszcze bardziej wzmocnić swoją pozycję w drużynie, a taki Kownacki nie. No, dziwne.
Najwięksi wygrani
Mamy trzech debiutantów, więc zaczniemy od nich. O Mateuszu Łęgowskim mamy już na stronie większy tekst, który pozwoli wam nieco lepiej poznać tego chłopaka. To powołanie zdecydowanie najbardziej zaskakujące. I to nie tak, że Łęgowski jest ogórkiem – to ciekawy zawodnik, nieźle łączy balans między atakiem i obroną, kawał konia do biegania, przyzwoity technicznie. Ale pewnie gdybyśmy mieli wymyślić tydzień temu dziesięciu Polaków z Ekstraklasy z potencjałem na powołanie, to Łęgowski byłby albo pod koniec tej dziesiątki, albo w ogóle byśmy go nie rozpatrywali. Chociaż pamiętamy taką wypowiedź Michniewicza z przeszłości, gdy Łęgowski dopiero wchodził do ligi i już wtedy selekcjoner zwracał na niego uwagę.
Pewnie to powołanie “na zachętę”, trochę w nagrodę za niezłą formę, raczej bez poważniejszych szans na zagranie więcej niż 5-10 minut, ale Łęgowski bezsprzecznie może czuć się największych piłkarskim zwycięzcą tego dnia
Cieszyć musi się też Michał Skóraś, który na przestrzeni ostatniego roku zaliczył największy progres spośród wszystkich Polaków w Ekstraklasie. Rakoczy nieźle się rozwija, Lederman również, ale Skóraś w rok przeszedł od asysty z Unią Skierniewice do gola i asysty w starciu z Villarreal. I dziś dostał powołanie. Patrząc na to, że konkurencja na skrzydłach jest biedna, to akurat tym powołanie zaskoczeni nie jesteśmy. Sześć goli i trzy asysty od początku sezonu, świetny występ z Villarrealem, ciągnięcie za uszy momentami Lecha w pucharach, ligowa czołówka pod względem statystyk dryblingów i pojedynków w ofensywie w Ekstraklasie.
Jakub Piotrowski to też ciekawy wybór. Widzimy, że w środku pola robią się problemy – Moder pewnie na mundial nie pojedzie przez kontuzję, z grą Klicha może być różnie, nadal szwankuje zdrowie Bielika, zobaczymy co dalej będzie z Góralskim. Tymczasem Piotrowski podjął odważną decyzję ze zmianą Fortuny na Łudogorec i na ten moment wychodzi na tym bardzo dobrze. Gra regularnie, notuje liczby, przed nim występy w fazie grupowej Ligi Europy, ostatnio bardzo udanie zaprezentował się na tle Romy (asysta). To też typ środkowego pomocnika, który lubimy Michniewicz: zbalansowany między atakiem i obroną, pokazujący się ciągle do podania, z ciągiem na bramkę.
Ktoś jeszcze poza debiutantami? Pewnie odetchnął Szymon Żurkowski, który nie gra za wiele w Fiorentinie, ale jednak powołanie dostał. Zadowolony z utrzymania miejsca w kadrze musi być Mateusz Wieteska – biorąc pod uwagę, że we Francji gra wszystko, to było to oczywiste, ale widzimy, że ten gość rośnie w ostatnich miesiącach. A Radosław Majecki skorzystał na problemach zdrowotnych Kamila Grabary i znalazł się tu z klucza “musimy mieć młodego bramkarza”.
CZYTAJ WIĘCEJ O POLSKIEJ PIŁCE: