Reklama

Może raz wygrajmy, zamiast ciągle ładnie przegrywać?

redakcja

Autor:redakcja

09 września 2022, 17:29 • 3 min czytania 44 komentarzy

Nasz futbol z tego słynie – albo piękne porażki, albo zwycięskie remisy. Fajnie byłoby kiedyś dla odmiany wygrać. Tak po prostu – wygrać, ale coś ważnego, mówię o meczach w europejskich pucharach, jednocześnie z kimś, kto nie jest drużyną z jakiegoś zagranicznego pierdziszewa. No, ale chyba się nie da.

Może raz wygrajmy, zamiast ciągle ładnie przegrywać?

Ktoś powie, że Legia ogrywała Leicester i Spartak, natomiast na koniec nic to nie dało. Wiadomo, była też udana kampania Lecha w drodze po fazę grupową Ligi Europy, dobre wyniki tam w wykonaniu Legii, ale to przecież jeszcze nie to. Po pierwsze – na zwycięstwo w dwumeczu na wiosnę czekamy od… no, sami wiecie kiedy! Po drugie – te porażki w końcówkach to wypiliśmy chyba z mlekiem matki jak kontrataki.

Była Wisła z APOEL-em. Wcześniej Wisła z Panathinaikosem. Na taką przykrość załapała się nawet Arka z Midtjylland. Niedawno Raków ze Slavią. Teraz Lech z Villarrealem. I tak w kółko. W drugą stronę trudno skojarzyć, coś mi świta, że w ostatnich latach Ruch zaskoczył w ten sposób Skandynawów, no i Kovacević wybronił piłkę meczową z Rubinem.

Jednak: tego frajerstwa jakkolwiek liczyć i tak będzie o wiele więcej niż triumfów. Nawet trudno powiedzieć, z czego to wynika. Skoro trzymaliśmy wynik prawie, że do końca, to znaczy – broniliśmy się piłkarsko. Tamci w minutę nie stali się dobrzy, a mi w minutę nie staliśmy się tragiczni. Przygotowanie fizyczne? Też bez przesady, raz, że to łatwa wymówka, a dwa, że nie chce mi się wierzyć, by każdy zespół po kolei nie dawał rady kondycyjnie.

Reklama

To po prostu musi siedzieć w głowie. Ta mentalność, że niby jesteśmy blisko, ale przecież jak się zesramy metr przed kiblem – będzie wstyd. Nawet ten Raków z nową jakością w polskiej piłce robi to samo – nie wytrzymał z mistrzostwem, nie wytrzymał w europejskich pucharach. Czyli z jednej strony jakość nowa, a z drugiej grzechy te same.

Nie oczekiwałem od Lecha zwycięstwa z Villarrealem. Ha, nie oczekiwałem remisu, ale jak już ten remis miało się na tacy, to należało go wziąć. Hiszpanie naprawdę nie grali nic wielkiego, w drugiej połowie byli po prostu słabi. Krótko mówiąc: do jebnięcia 2:0, czyli tak, jak się utrzymywało przez długi czas. Ale wyszło to, co polskie, czyli robota w galoty tuż przed metą.

I szkoda, bo ten punkt może kosztować wyjście z grupy. Czyli znów po polsku: gdyby nie słupek, gdyby nie poprzeczka i tak dalej.

Natomiast gdyby ułożyć różnorakie tabele z tak zwanych moralnych punktów to ho, ho! Mamy rozstawienie w Lidze Mistrzów i to w pierwszym koszyku. Moralnych punktów mamy więcej niż prezentów najhojniejszy Święty Mikołaj. Tylko to tak jak dziecko bawi się z wymyślonym przyjacielem – coś tam do niego gada, ale jak spojrzy na to rodzic, widzi, że synek rozmawia z lampą, a nie Tomkiem czy Kasią.

No i tak poważne kluby widzą nas. My coś o ładnych porażkach, a oni patrzą – zero w tabeli, malutko w rankingu UEFA. A taka młoda to nasza piłka nie jest. Czyli już ułomna.

WOJCIECH KOWALCZYK

Reklama

Najnowsze

Piłka ręczna

Thriller w Lidze Mistrzów! Kielczanie odpadają po rzutach karnych

redakcja
0
Thriller w Lidze Mistrzów! Kielczanie odpadają po rzutach karnych

Felietony i blogi

1 liga

Chłopak z Bronksu. Jakub Krzyżanowski to nowy diament Wisły Kraków

Szymon Janczyk
23
Chłopak z Bronksu. Jakub Krzyżanowski to nowy diament Wisły Kraków

Komentarze

44 komentarzy

Loading...