Reklama

18 meczów w Europie, 14 goli. Mikaelu Ishaku, jesteś kozakiem [NOTY]

Jakub Białek

Autor:Jakub Białek

08 września 2022, 22:14 • 8 min czytania 47 komentarzy

Cieszmy się Mikaelem Ishakiem, dopóki wciąż jest piłkarzem Lecha. Napastnik „Kolejorza” to prawdziwy kozak w europejskich rozgrywkach. W barwach poznańskiego klubu rozegrał na międzynarodowej arenie 18 meczów. Strzelił w nich 14 goli. Dwa z nich zdobył w czwartkowym meczu z Villarrealem. Oto noty, jakie wystawiliśmy za spotkanie z hiszpańską drużyną wszystkim zawodnikom naszego jedynego reprezentanta w pucharach.

18 meczów w Europie, 14 goli. Mikaelu Ishaku, jesteś kozakiem [NOTY]

FILIP BEDNAREK – 5

Jakkolwiek to brzmi przy takim wyniku… nie miał wielce intensywnego dnia w pracy. Czy przy golach Villarrealu miał coś do powiedzenia? Raczej nie. Poza bramkami Hiszpanie oddali dwa celne strzały. Bramkarz „Kolejorza” pewnie złapał oba z nich.

Dlatego uznajemy, że Bednarkowi należy się nota wyjściowa. Golkiper Lecha pewnie zapamięta na długo Gerarda Moreno, który wjechał w niego całym impetem, co musiało być bardzo bolesne. Ale nawet i w tej akcji bramkarz dobrze wykonał swoją robotę – chwilę przed tym, jak został sfaulowany, skutecznie wypiąstkował futbolówkę. Fakt, że „Żółta łódź podwodna” z taką łatwością strzeliła cztery gole, nie obciąża jego konta. 

JOEL PEREIRA – 6

Portugalczyk nie pękł na robocie i grał to samo, co proponuje nam w swoim ligowym repertuarze. Przerzut? Proszę bardzo. Ma w tym aspekcie dużą łatwość. Dzięki temu elementowi gry Lech kilka razy wyszedł spod presji, przeniósł ciężar do bezpiecznego sektora. Pereira po raz kolejny udowodnił także, że niewielu piłkarzy „Kolejorza” potrafi tak nadać ton ofensywie jak właśnie prawy obrońca.

Mógł mieć asystę po rzucie wolnym, bo kopnięta przez niego piłka spadła wprost na głowę Dagerstala – ten trafił jednak w poprzeczkę.

Reklama

Mógł mieć kolejną, gdy zagrał ciekawą, wsteczną piłkę do Szymczaka, lecz ten nie połapał się w zamiarach swojego kolegi i nie wykonał nawet skutecznego przyjęcia.

Wreszcie kapitalnie dośrodkował w doliczonym czasie gry na główę Milicia. Sędzia odgwizdał wówczas spalonego (którego nie było). Ale Milić i tak nie skorzystał z okazji, strzelił głową w bramkarza.

Do gry tego zawodnika poznańscy kibice nie mogą mieć pretensji. Minusy? Dość biernie atakował swojego rywala przy golu na 1:1.

FILIP DAGERSTAL – 4

Gdyby wykorzystał dośrodkowanie Pereiry, byłby jednym z bohaterów meczu. Niestety – Szwed mając kapitalną okazję, ustrzelił poprzeczkę, dlatego zapamiętamy go głównie przez pryzmat popisów w defensywie.

Nie takich jak Dagerstal ofensywa Villarrealu brała na karuzelę, więc podchodzimy do wykonu szwedzkiego obrońcy z lekkim dystansem. Dał się dwa razy wkręcić w ziemię we własnym polu karnym? No dał. Próbował ratować sytuację przy trzecim golu Hiszpanów, gdy ci weszli sobie w strefę „Kolejorza” jak do siebie, ale był już spóźniony. Swoim dyskretnym kryciem dopuścił do główki Moreno z 85. minuty. Zdarzył mu się też bzdurny faul na 30 metrze. 

Nie był to wybitny mecz stopera. Niemniej zaliczył też kilka skutecznych interwencji i z każdym kolejnym spotkaniem nabieramy przekonania, że może jednak będą z niego ludzie.

Reklama

ANTONIO MILIĆ – 4

Biernie zachował się przy jednej z bramek Villarrealu. Najpierw jeden z piłkarzy z dużą lekkością szarżował sobie na bramkę Lecha – odpowiadał za niego właśnie Milić. Później przypadkowo skierował piłkę do siatki – bo to po rykoszecie na chorwackim obrońcy Baena zdobył bramkę. Zdarzały mu się także naprawdę dobre interwencje jak zablokowanie strzału Moralesa (podczas gdy wcześniej Dagerstal został zaorany dryblingiem) czy wyjaśnienie groźnej, płaskiej wrzutki w pole karne. Mógł strzelić gola po wrzutce Pereiry, o czym pisaliśmy wcześniej, ale trudno winić go w tej sytuacji za zbyt niską jakość strzału. I tak sporo wycisnął z tej akcji. 

Było kilka ważnych interwencji, ale generalnie – piłkarze Villarrealu trochę nim kręcili.

PEDRO REBOCHO – 4

Dwa gole padły jego stroną. Gdy Chukwueze pakował piłkę do siatki, lewy obrońca był gdzieś na grzybach. Niezależnie od klasy rywala – pozostawił mu zdecydowanie za dużo miejsca. Przy trzecim golu Hiszpanów zabrakło nam agresywnego doskoku ze strony Portugalczyka. Stał i patrzył – oczywiście w pewnym uproszczeniu.

Tyle dobrego, że w drugiej połowie znacznie uszczelnił swoją flankę.

NIKA KWEKWESKIRI – 5

Najniżej ustawiony z trójki środkowych pomocników. Przed meczem algorytmy Villarrealu wskazywały, że to właśnie Gruzin jest najgroźniejszą bronią Lecha. Chyba trochę się tym podpalił, bo spróbował strzału z wolnego z 35 metrów. Piłka leciała i płakała. A później przeleciała obok bramki.

Momentami mieliśmy wrażenie, że Kwekweskiri dużo biega, przez co brakuje mu sił w sytuacjach, które były kluczowe. Zdarzyła mu się efektowna piętką przyspieszająca akcję. Była ryzykowna piłka przez linię, którą przejęli rywale i niewiele brakowało, by stanęli oko w oko z bramkarzem. Zdarzyło mu się zagrać też elektrycznie do tyłu pod pressingiem półfinalisty Ligi Mistrzów. Starał się asekurować, przyspieszać i odbierać piłki. Nie zawsze mu wychodziło. Jeśli chodzi o linię pomocy – był najbledszym zawodnikiem ze wszystkich.

JESPER KARLSTROM – 6

Czyżby Szwed wracał do wielkiej formy? To bardzo możliwe. Zdarzyło się, że Cuenca nie miał jak go powstrzymać, więc bezpardonowo ciągnął go za koszulkę, a później deptał go po stopie. Wygrywał pojedynki w środku pola. Sprawnie rozprowadzał piłkę. Jakąś winę można dopisać mu przy dwóch bramkach – przy tej na 3:1 krył tylko teoretycznie, przy kolejnej, już na 4:3, źle wybił piłkę, która spadła akurat pod nogi Coquelina. Przy żadnym z tych trafień nie ponosi jednak największej winy.

RADOSŁAW MURAWSKI – 6

Widać, że chciało mu się dzisiaj biegać. Wykonał wiele mrówczej pracy w środku pola. Agresywnie doskakiwał. Ale i brał się za ofensywę, jak choćby w drugiej połowie, gdy jedną z indywidualnych akcji zakończył strzałem z dystansu. To on swoim podaniem rozkręcił akcję bramkową na 3:3, zaliczając przy trafieniu Ishaka asystę drugiego stopnia.

Można się było uśmiechnąć, gdy skrupulatnie zaplanowany wariant stałego fragmentu gry – czyli wrzutka na Murawskiego, który ma przyłożyć z woleja – zakończył się „efektownym” kiksem. Podobnie jak w sytuacji, gdy Murawski najpierw antycypował, gdzie pójdzie podanie, potem stracił piłkę, następnie ją odzyskał, by za kilka sekund ratować się rozpaczliwym wślizgiem w środku pola. Niemniej – występ na plus. Warto dodać, że po zejściu z boiska Mikaela Ishaka to on był kapitanem.

JOAO AMARAL – 6

Podobało nam się jak Portugalczyk pracuje w defensywie. Nie dość, że ambitnie wracał, by pomóc w tyłach, to jeszcze zanotował dwa czyste odbiory, zdarzyło mu się też zablokować uderzenie. To po jego strzale, który trafił w rękę Mandiego, odgwizdano rzut karny. Amaral próbował szczęścia też później – jego próba znów została zablokowana, tym razem przepisową częścią ciała.

Po jednym z pojedynków złapał się za kolano. Serca fanów „Kolejorza” mogły mocniej zabić – na szczęście ofensywny pomocnik, ustawiony dziś wyjątkowo na skrzydle, mógł kontynuować mecz. Amaral pomógł także przy świetnie założonym pressingu, z którego zrodziła się pierwsza bramka. Szału nie było, ale swoją robotę wykonał. 

MICHAŁ SKÓRAŚ – 8

Kiedy na początku sezonu mówiliśmy, że najlepszym skrzydłowym Lecha jest Michał Skóraś, miało to bardzo szyderczy wydźwięk. No bo jak to tak – kupujesz zawodników za więcej niż milion euro na sztukę, a po odejściu Jakuba Kamińskiego to lechowe brzydkie kaczątko ma dzierżyć tytuł najlepszego bocznego pomocnika w klubie?

Otóż tak.

Michał Skóraś pięknie się rozwija w ostatnim czasie. Dzisiaj strzelił gola i zaliczył asystę. Gol? Większość roboty wykonał przy nim Ishak, niemniej warto docenić umiejętność przewidywania i zimną krew przy samym uderzeniu na niemalże pełną bramkę. Asysta? Kapitalnie wypuścił Ishaka w uliczkę przy trafieniu na 3:3.

Mógł wyjść też sam na sam, gdy przewidział, że Rebocho może zagrać do niego za linię (powstrzymały go chorągiewka arbitra i bramkarz, który i tak w porę wyszedł). Mógł też odebrać piłkę na 16 metrze, mając z tego dogodną sytuację – znów zabrakło detalu. Miał też strzał, który został zablokowany. Z wielu z tych okazji dało się wycisnąć więcej. Ale czy gol i asysta z Villarrealem to mało?

MIKAEL ISHAK – 9

Profesor. Gość ma na swoim koncie 18 meczów w europejskich pucharach i aż 14 bramek. Jak na polski klub – to niebywały bilans. Dzisiaj dołożył do niego dwa trafienia. Pierwsze – z rzutu karnego. Drugie – kończąc na totalnym spokoju sytuację, którą wykreował mu Michał Skóraś. Ostry kąt nie stanowił dla niego problemu – posłał piłkę technicznie obok bramkarza.

Szwed miał także kluczowy udział przy pierwszej bramce. Jego pressing nie był może szalenie agresywny, ale powiódł się, bo De La Fente zgłupiał i dał sobie wyłuskać piłkę tuż pod swoją bramką. Ishak przytomnie odegrał piłkę do Skórasia, który dopełnił formalności otwierając wynik. Ishak inicjował często pressing Lecha, co było groźne zwłaszcza w pierwszych dwóch kwadransach spotkania. Miał dziś udział przy wszystkich trzech golach Lecha. Na takim terenie oznacza to jedno – wybitny mecz. Po prostu.

FILIP SZYMCZAK – bez oceny

Nie może wstrzelić się w drużynę Lecha młody napastnik. Niby dzisiaj miał jedną okazję, ale nie zdołał przyjąć podania Pereiry, choć pomysł miał – chciał się obrócić z piłką jak niegdyś Dennis Bergkamp. Pojawił się na boisku w niewdzięcznym momencie, w którym musiał głównie biegać za rywalami.

HEORHIJ CITAISZWILI – bez oceny

W swojej pierwszej akcji pociągnął sam z piłką i uderzył z ostrego kąta. Wywalczył w ten sposób rzut rożny. Mimo obiecującego wejścia w mecz, koniec końców rozczarował. Mógł znacznie lepiej przykryć Coquelina, którego próbował powalać ciągnięciem za koszulkę, ale nawet to się Gruzinowi nie udało. Zaszwankowało przede wszystkim ustawienie się – gdyby wcześniej zajął odpowiednią pozycję, Lech mógłby wracać do Polski z jednym punktem. Piłkarz, którego krył, pokonał Filipa Bednarka w ostatnich minutach meczu. 

KRISTOFFER VELDE – bez oceny

Norweg jest beznadziejny w lidze, ale za to w eliminacjach do pucharów zaoferował masę konkretów. Mimo to nie zyskał uznania w oczach van den Broma na prestiżowe starcie z Villarrealem. Jego wejście niczego szczególnego nie wniosło.

AFONSO SOUSA – bez oceny

Grał za krótko, by można było jakkolwiek skomentować ten występ.

WIĘCEJ O MECZU LECHA Z VILLARREALEM: 

Fot. Newspix.pl

Ogląda Ekstraklasę jak serial. Zajmuje się polskim piłkarstwem. Wychodzi z założenia, że luźna forma nie musi gryźć się z fachowością. Robi przekrojowe i ponadczasowe wywiady. Lubi jechać w teren, by napisać reportaż. Występuje w Lidze Minus. Jego największym życiowym osiągnięciem jest bycie kumplem Wojtka Kowalczyka. Wciąż uczy się literować wyrazy w Quizach i nie przeszkadza mu, że prowadzący nie zna zasad. Wyraża opinie, czasem durne.

Rozwiń

Najnowsze

Liga Konferencji

Komentarze

47 komentarzy

Loading...