Mateusz Ponitka oraz AJ Slaughter – bez tej dwójki nie wyobrażaliśmy sobie gry Biało-Czerwonych w pierwszych spotkaniach Eurobasketu. Obaj byli bezcennymi elementami układanki Igora Milicicia. Dzisiaj jednak ani pierwszy, ani drugi nie mieli swojego dnia. Mimo tego Polacy pokonali Holandię i zapewnili sobie awans do fazy pucharowej Eurobasketu! Oklaski należą się Olkowi Balcerowskiemu oraz Michałowi Sokołowskiemu, którzy rozegrali kapitalne zawody.
Sytuacja w grupie D była już przed dzisiejszą rywalizacją w miarę jasna, jeśli chodzi o lidera oraz outsidera. Po pierwsze miejsce zmierzali bowiem niepokonani Serbowi, a po drugiej stronie znajdowali się Holendrzy, którzy nie wygrali żadnego z trzech meczów. Właśnie oni byli kolejnym rywalem Polaków. W teorii rywalem z nie najwyższej półki, ale jednak nie mającym nic do stracenia.
Biało-Czerwonych czekał zatem ewentualny mecz-pułapka, bo nieraz przekonywaliśmy się, jak niebezpieczne są zespoły grające bez presji. Nie zlekceważyć przeciwników i robić swoje – taki musiał być dzisiejszy cel drużyny Igora Milicicia.
To nie miało prawa tak wyglądać
Czy udawało się go zrealizować? Trudno powiedzieć. Polacy od początku grali co prawda nie najlepiej, ale czasami mogli tylko załamać ręce, patrząc na to jakie rzuty wpadają Holendrom. Prawdziwy “dzień konia” miał przede wszystkim Charlon Kloof. 32-latek grający na co dzień w lidze… portugalskiej, był wręcz nie do zatrzymania. W ciągu pierwszych osiemnastu minut na parkiecie uzbierał aż 20 punktów.
Inna sprawa, że Biało-Czerwonych najbardziej bolały nie tyle co rzuty Holendrów, ile brak skuteczności w ataku. Trudno było w naszej ekipie zaobserwować jakikolwiek pomysł na grę ofensywną. Czasem po prostu liczyliśmy, że Mateusz Ponitka czy AJ Slaughter zrobią coś z niczego. To w meczach z Izraelem czy Czechami im się udawało. Ale dzisiaj w pierwszej połowie obaj nie prezentowali wysokiej formy. Z tego też powodu polski zespół schodził do szatni przegrywając dziewięcioma oczkami (31:40).
Wciąż jak po grudzie
Trzecia kwarta wyglądała w naszym wykonaniu lepiej. Ale tylko do czasu. Potem pojawiły się stare demony. Stanęła gra w ataku, a Holendrzy nawet już nie potrzebowali cudacznych rzutów, żeby zdobywać kolejne punkty, bo łatwo przedzierali się strefę podkoszową Polaków. Ich przewaga zrobiła się dwucyfrowa (49:37). Potem nasi koszykarze trochę oczek odrobili, w dużej mierze za sprawą Michała Sokołowskiego (kilka skutecznych akcji z rzędu).
Trener Igor Milicic w tamtym momencie spotkania bardzo uparł się też na grę rezerwowymi – co niby trudno było obronić, patrząc na to, jak osobiste pudłował Jarosław Zyskowski oraz jak niewiele dawał na boisku Jakub Schenk. Cóż, liczyliśmy, że dodatkowy odpoczynek przysłuży się Ponitce i Slaughterowi w ostatniej odsłonie.
Złe dobrego początki
Okazało się jednak, że straty udało się nam odrobić bez wielkiej pomocy tej dwójki! W roli ofensywnego lidera świetnie odnajdywał się bowiem Sokołowski, parę trójek dołożył Jakub Garbacz, a niezwykle dominującą postacią na tle Holenderów był Olek Balcerowski. Polski środkowy nie tylko potrafił wykorzystać swoje warunki fizyczne w ofensywie, ale dawał wiele w obronie – blokując rywali czy utrudniając im rzuty. W międzyczasie sędziowie wyrzucili z parkietu Ponitkę – bo ten otrzymał faul techniczny, co w połączeniu z wcześniejszym niesportowym (bardzo kontrowersyjnym zresztą) oznaczało wykluczenie.
Sokołowski był jednak dziś na tyle dobry, że brak Mateusza dało się przeżyć. W czwartej kwarcie lepiej funkcjonowała też obrona Polaków, a Holendrzy nie byli już tak skuteczni jak w pierwszej połowie. Końcówka dzisiejszego meczu tym samym należała do Biało-Czerwonych. – Cały mecz goniliśmy, ale w końcówce udało nam się wyjść na prowadzenie i potem utrzymać je do końca. Jesteśmy bardzo zadowoleni. Nie ma co gdybać, ważne, że jesteśmy tu, gdzie jesteśmy. Wszyscy w nas wątpili, ale daliśmy radę – opowiadał po meczu Balcerowski przed kamerami TVP Sport.
Trzecie zwycięstwo w Eurobaskecie oznacza, że polski zespół już zapewnił sobie awans do fazy pucharowej turnieju. Ostatnie spotkanie w grupie D rozegra z faworyzowanymi Serbami. Początek w czwartek o godzinie 21.
Polska – Holandia 75:69 (20:19, 12:20, 17:15, 27:14)
Polska: Sokołowski 24, Balcerowski 16, Garbacz 10, Slaughter 6, Ponitka 5, Michalak 5, Dziewa 3, Cel 2, Olejniczak 2, Zyskowski 2, Schenk 0.
Fot. Newspix.pl