Siedem punktów po pięciu ligowych występach. Ledwie sześć zdobytych goli przy ośmiu straconych. Zacięła się londyńska Chelsea i na razie Thomas Tuchel nie znalazł jeszcze rozwiązania problemów swojego zespołu. Dzisiejsze spotkanie tylko to potwierdziło. The Blues przegrali z Southampton i trzeba podkreślić, że na porażkę najzwyczajniej w świecie zasłużyli.
Southampton – Chelsea. Miłe złego początki
Początek spotkania nie zwiastował, by Chelsea miała dzisiaj cierpieć. Goście bardzo szybko zdominowali ekipę “Świętych” i raz po raz wpadali w jej pole karne, bardzo mocno zagrażając bramce. Wydawało się, że jest kwestią czasu, gdy The Blues wyjdą na prowadzenie. I faktycznie – było. W 23. minucie do siatki trafił Raheem Sterling. Wprawdzie angielskiemu zawodnikowi dopisało trochę szczęścia, futbolówka odbiła się bowiem od przeciwników dość szczęśliwie dla niego, ale cała akcja Chelsea naprawdę mogła się podobać. Defensywa Southampton została totalnie rozmontowana.
Thomas Tuchel mógł z zadowoleniem obserwować postawę swoich podopiecznych i zastanawiać się, jak szybko uda im się zabić mecz kolejnymi trafieniami. Tymczasem gol na 1:0 to tak naprawdę ostatnia dobra rzecz, jaka dzisiaj londyńczyków spotkała.
Beznadziejne w początkowej fazie spotkania Southampton potrzebowało zaledwie pięciu minut, by wyrównać. Natomiast w doliczonym czasie pierwszej połowy to “Święci” znaleźli się na przedzie. Drużyna przyjezdnych dość niechlujnie przeprowadziła kontratak, straciła piłkę w okolicach linii środkowej boiska i kompletnie zlekceważyła fakt, że sędzia wcale nie zaprosił jeszcze obu zespołów do szatni na przerwę. Tymczasem Southampton wyprowadziło kapitalny, szybki atak, zakończony sprytnym dograniem Romaina Perrauda do Adama Armstronga. Ten ostatni popełniłby ciężki grzech, gdyby spartolił tę kombinację nieprecyzyjnym uderzeniem. No ale Armstrong zachował rozum i godność człowieka, więc Southampton zakończyło pierwszą odsłonę meczu na prowadzeniu.
Southampton – Chelsea. Nuda po przerwie
Można się było spodziewać, że The Blues – podrażnieni przyjętymi ciosami – spróbują w drugiej połowie ponownie zepchnąć rywali do defensywy. Tak jak na początku meczu. Takie były zresztą zapewne ich założenia, aczkolwiek na założeniach się w tym przypadku skończyło. Londyńczykom gra kompletnie przestała się bowiem kleić. Serio, cholernie ciężko się to oglądało. Na palcach jednej dłoni stolarza można policzyć akcje, którymi Chelsea w drugiej połowie realnie zagroziła bramce strzeżonej przez Gavina Bazunu. Zniknął Sterling, nie istniał Mount, fatalnie grał Jorginho. Nic się w grze ekipy Tuchela nie zgadzało. Southampton po prostu uniosło wysoko gardę i z łatwością parowało niemrawe ataki Chelsea. Gościom nie pomogły również zmiany.
W sumie, jeśli ktoś był w drugiej połowie blisko zdobycia bramki, to gospodarze. Edouard Mendy dwukrotnie został wyręczony przez rozpaczliwie interweniujących kolegów – raz piłkę zmierzającą do siatki wybił sprzed linii bramkowej Cucurella, a raz Silva.
Koniec końców rezultat nie uległ zmianie. Southampton wygrało 2:1 i trzeba podkreślić, że było to zwycięstwo zasłużone. Może nie zostało odniesione w fenomenalnym stylu, ale trzeba docenić “Świętych” – nie załamali się po kiepskim początku, nie podciął im skrzydeł nawet stracony gol. Wzięli się w garść, trzymali założeń taktycznych i summa summarum zneutralizowali faworyzowanych oponentów. Szkoda tylko, że bez Jana Bednarka. Z kronikarskiego obowiązku wypada wszak odnotować, że reprezentant Polski całe spotkanie spędził na ławce rezerwowych.
***
A co na pozostałych stadionach angielskiej ekstraklasy? Everton wciąż bez zwycięstwa w bieżącym sezonie. Tym razem The Toffees zremisowali 1:1 na wyjeździe z Leeds United. Gola dla gości zdobył Anthony Gordon, a zatem zawodnik mocno łączony z transferem do… Chelsea. Mateusz Klich otrzymał od trenera Jessego Marscha pół godziny gry. Wynikiem 1:1 zakończyło się też starcie Crystal Palace z Brentford, natomiast Fulham pokonało 2:1 Brighton. Kolejną bramkę zapisał sobie w dorobku Aleksandar Mitrović. Najwyraźniej Serb nie ma zamiaru poddać się bez walki w rywalizacji o koronę króle strzelców.
CZYTAJ WIĘCEJ O ANGIELSKIM FUTBOLU:
- Brazylijski magik przekroczył wrota piekieł. Antony w końcu zawitał na Old Trafford
- Leeds United chce spełnić swój amerykański sen…
- Młoty straciły moc. Co się dzieje z West Hamem?
fot. NewsPix.pl