Najpierw było głośno, że Josue w trakcie meczu Legia – Górnik miał opluć bramkarza Bielicę. Potem, że może jednak nie Bielicę, tylko Kubicę. Dzisiaj jest środa, więc przy tym tempie zarzutów zakładaliśmy, iż więcej będzie piłkarzy oplutych przez Portugalczyka niż tych, których oszczędził. Ale jednak nie – sprawa jest najwyraźniej zakończona. Górnik z braku dowodów nie będzie protestował u Komisji Ligi.
Taką informację podał Rafał Musioł z Dziennika Zachodniego. Jak napisał: Żadna z kamer nie zarejestrowała oplucia Kubicy przez Josue.
Wypada więc przypomnieć, co przedstawiciele Górnika mówili na temat tej historii.
Krzysztof Skutnik, kierownik Górnika na Twitterze: – Zawodnik Josue we wcześniejszej sytuacji opluł Krzysztofa Kubicę. Nasi zawodnicy zgłosili to sędziemu, ale ani główny, ani VAR nie zareagowali na to. (…) Poszukujemy zdjęć z końcówki 61. minuty meczu #GÓRLEG. Josue wstając, opluł Kubicę. Jest reakcja w stosunku do rywala i sędziego. Bez kary (na razie).
Konrad Kołakowski, rzecznik Górnika w programie Essa latte w Canal Plus: – W 61. minucie Josue pluje na Krzyśka Kubicę, nasz zawodnik zgłasza to sędziemu, dobiega też Mateusz Cholewiak, który był blisko tej sytuacji. Arbiter nie podejmuje żadnych kroków, nie ma VAR-u, twierdzi, że to Krzysztof prowokował Portugalczyka, gdzie czegoś takiego w ogóle nie było. Ale nawet to by się obyło bez większego echa, gdyby Josue po meczu, po zakończonej walce, przyszedł, przeprosił – do gestu pojednania nie doszło. Oplucie piłkarza jest czymś karygodnym.
Daniel Bielica, bramkarz Górnika w Meczykach: – Krzysiu mówił, że ok. 61 minuty po jednym z fauli został opluty przez Josue. Na pewno taka sytuacja nie powinna mieć miejsca. Wiem, że klub robi coś w tym kierunku, żeby takie zachowania ukrócić, i szuka dowodów. Z tego co wiem, to z dwóch kamer znaleźli tę minutę, ale dwa razy jest ta sytuacja przysłonięta. Co z tym dalej będą robić, to do końca nie wiem. Ja się skupiam na treningu.
Jeśli chodzi więc o domniemane oplucie Bielicy, był to szum jedynie kibicowski. Josue faktycznie niesportowo krzyknął coś do bramkarza po wykorzystanym karnym, ale nie pojawił się tam poszukiwany element śliny – co sam golkiper przyznał we wspomnianych Meczykach. Niemniej jeśli chodzi o Kubicę, mieliśmy do czynienia już z poważnym stanowiskiem klubu, który mówił jasno – Portugalczyk opluł naszego zawodnika, domagamy się kary. Trudno sobie bowiem wyobrazić, żeby rzecznik klubu miał sobie pozwolić na jakąś samowolkę kilkadziesiąt godzin po ostatnim gwizdku sędziego.
Z jednej strony można zrozumieć Górnik, że stanął murem za swoim piłkarzem. Kubica przekazał im, że został opluty, no to trudno, żeby zabrzanie stwierdzili – daj spokój, mamy twoją relację gdzieś. Poniekąd wypadało, żeby Górnik się za nim wstawił (jednocześnie mając świadomość ryzyka, że mowa o całkiem poważnym zarzucie, który nie musi się potwierdzić).
Z drugiej… No właśnie. Nie ma dowodów, ba, nie ma wręcz cienia dowodu. Nie mówimy bowiem o sytuacji pod sklepem „U Mariolki”, gdzie kamera przemysłowa zamontowana przez wujka Stefana dostrzega trzy piksele na krzyż. Mówimy o meczu Ekstraklasy, lidze paździerzowej, ale jednak opakowanej kapitalnie, gdzie kamery dostrzegają wszystko, co się dzieje na murawie.
Jeśli więc Josue miałby Kubicę opluć, to pojawiłby się materiał choćby w minimalny sposób to sugerujący. Tymczasem w stosunku do rozdmuchania całej sprawy, poczęstowano nas tylko fistaszkami, z których nic nie wynika.
Są więc tylko dwie furtki. Pierwsza – Josue nikogo nie opluł. Druga – Górnik nie ma dowodów, że Josue kogokolwiek opluł. W pierwszym wariancie Górnik musi przeprosić Portugalczyka, w drugim… Co najmniej powinien.
Powtórzmy: to mecz znakomicie opakowanej Ekstraklasy, kamery widzą wszystko, przecież to nowoczesny stadion Legii, a nie rudera w Pierdziszewie. Niezwykłego pecha musiałby mieć więc Górnik, żeby akurat tego momentu nie wyłapać. Ponadto – zabrzanie podjęli ryzyko. Mówili o tym zdarzeniu otwarcie, bez owijania w bawełnę, byli pewni, że się stało.
Dziś nie potrafią tego udowodnić. A skoro tak: stosowna reakcja byłaby wskazana. W innym przypadku możemy przecież robić tak co mecz, to znaczy mówić, że ktoś kogoś opluł. A potem z braku dowodów wycofywać się ze sprawy.
To byłoby nieeleganckie. Tak jak plucie na kogoś. No, ale plucia nikt nie udowodnił.
WIĘCEJ O EKSTRAKLASIE:
- Nascimento: Bryant zmienił moją mentalność. Jeśli chcesz odnieść sukces, musisz go słuchać
- 40 bramek Carlitosa w Ekstraklasie. Jaką wersję Hiszpana obejrzymy tym razem?
- Wyrzućcie brutali z boisk Ekstraklasy. Nie dwa mecze kary, tylko dziesięć!
Fot. Newspix