Reklama

Robert Samowystarczalny. Piękny prezent na urodziny

Szymon Piórek

Autor:Szymon Piórek

22 sierpnia 2022, 00:23 • 4 min czytania 93 komentarzy

Dyskusja pod tytułem „Robert Lewandowski w FC Barcelonie” trwa w zasadzie nieprzerwanie od momentu, w którym ten transfer oceniono jako „możliwy do przeprowadzenia”. Tysiące analiz, jeszcze więcej spekulacji, wrzucanie każdego aspektu pod lupę. Ekscytacja pomieszana z niepewnością. Czy warto brać się za bary z Bayernem Monachium? Czy w nowym miejscu, w dopiero powstającym projekcie, Polak potwierdzi klasę? Te pytania można mnożyć, ale to już czas odpowiedzi. Takie wieczory jak ten pokazują, że to może być piękny okres. 

Robert Samowystarczalny. Piękny prezent na urodziny

Robert Lewandowski w wielkim stylu wita się z LaLiga. Był niedosyt po Rayo, ale dziś polski napastnik zdobył dwie bramki i popisał się efektowną asystą, stając się MVP spotkania z Realem Sociedad, które FC Barcelona wygrała 4:1.

Wspomniany bezbramkowy remis z Rayo Vallecano trochę ostudził rozgrzane po Pucharze Gampera głowy. Mimo tak wielu wzmocnień, szczególnie w ofensywie, Duma Katalonii nie była w stanie sforsować obrony 12. drużyny poprzedniego sezonu ligi hiszpańskiej. Krytyka spadła również na Roberta Lewandowskiego, którego nazywano niewidocznym. Nic więc dziwnego, że Blaugrana w drugiej kolejce chciała jak najszybciej udowodnić swoją wartość i zadać kłam teoriom, które pojawiły się po podziale punktów na Camp Nou.

Real Sociedad – FC Barcelona: pierwszy gol Lewandowskiego

Nie zajęło jej to długo, bowiem zaledwie 44 sekundy. Właśnie tyle czasu potrzebowała Barcelona na strzelenie pierwszego gola Realowi Sociedad. 18-letni Alejando Balde, zastępujący na lewej obronie Jordiego Albę, pognał w kontrataku skrzydłem. Po pokonaniu kilkudziesięciu metrów dograł w pole karne do Lewandowskiego, który urywając się obrońcom, sprytnym uderzeniem przy słupku zdobył pierwszą oficjalną bramkę w barwach Barcelony. Błyskawicznie polski napastnik i Barca zamknęli usta krytykom.

Jak się okazało, tylko na chwilę. Już w szóstej minucie Alexander Isak doprowadził do wyrównania. Wykorzystał fatalną stratę Frenkiego de Jonga na własnej połowie i pechowe wejście wślizgiem Erica Garcii. O ile w tej sytuacji Realowi Sociedad sprzyjało szczęście, o tyle w perspektywie kolejnych minut, drużyna z Kraju Basków pracowała na swoją zdobycz. Grając w niskim pressingu, nie dawała chwili oddechu rywalom. Nawet taki technik jak Pedri, mimo że zdarzały mu się przebłyski wybitnej gry, nie radził sobie z agresywnym i zdecydowanym doskokiem podopiecznych Imanola Alguacila.

Reklama

Niejednokrotnie miejscowi grali na granicy przewinienia, przez co kolejni zawodnicy Barcelony padali na murawę jak muchy. Nawet pierwsze żółte kartki nie ostudziły zapędów Realu. Ekipa z Sociedad stale napierała i coraz częściej zaczęła dochodzić do głosu w ofensywie. Po przerwie utrzymywała wysokie tempo, stwarzała sobie więcej okazji bramkowych, tłamsząc długimi fragmentami Dumę Katalonii w obronie. Txuri-Urdin strzelili nawet gola, ale po interwencji systemu VAR został on anulowany. Choć Barcelona po przerwie była niemrawa, to przetrzymała trudny okres, a trener Xavi sięgnął po zmiany.

Magia Fatiego

Na boisku za nieskutecznego Ferrana Torresa i Balde pojawili się Raphinha i Ansu Fati. To był moment zwrotny i pierwsza demonstracja siły wynikającej z dość szerokiej kadry Barcy. Zaledwie kilkudziesięciu sekund potrzebował, w końcu zdrowy, 19-latek, by zupełnie uciszyć Estadio Anoeta. Najpierw w efektowny sposób piętą podał do Ousmane’a Demebele, który płaskim uderzeniem w długi róg zdobył bramkę. Chwilę później, mimo nacisku ze strony dwóch rywali, zdołał odegrać piłkę zagrywaną od Pedriego do Lewandowski, a polski napastnik, będąc w polu karnym, nie zmarnował dogodnej okazji i strzelił drugiego gola.

Dwa błyskawicznie wyprowadzone ciosy zupełnie pozbawiły animuszu Real Sociedad, a Barcelona napędzała się z każdą chwilą. Piłkarze z Katalonii w końcu poczuli odpowiedni luz w ofensywie. Skrzydłowi nieskrępowani wchodzili w dryblingi, pomocnicy decydowali się na odważniejsze przeżywające podania. Piłkarską poezją popisał się również Lewandowski, asystując w ekwilibrystyczny sposób, ni to łydką, ni to piętą, do znajdującego się za jego plecami Fatiego. Pewnym uderzeniem 19-latek do dwóch asyst dołożył trafienie.

Reklama

W kwadrans od wejścia Fatiego losy spotkania zostały przesądzone. Barcelona prowadziła 4:1 i kontrolowała grę. Kluczowe okazało się to, czego nie udało jej się dokona na inaugurację sezonu z Rayo Vallecano – przełamać rywala. Gdy to się stało, ofensywa Dumy Katalonii stała się samonapędzającą się maszynką do zdobywania bramek, której czołową postacią był Lewandowski.

Lewandowski świętujący w niedzielę 34. urodziny. Piękny wieczór, chwilo trwaj.

Real Sociedad – FC Barcelona 1:4 (1:1)

Bramki: Isak 6′ – Lewandowski 1′ i 68′, Dembele 66′, Fati 79′

WIĘCEJ O HISZPAŃSKIM FUTBOLU:

Fot. Newspix

Urodzony z piłką, a przynajmniej tak mówią wszyscy w rodzinie. Wspomnienia pierwszej koszulki są dość mgliste, ale raz po raz powtarzano, że był to trykot Micheala Owena z Liverpoolu przywieziony z saksów przez stryjka. Wychowany na opowieściach taty o Leszku Piszu i drużynie Legii Warszawa z lat 80. i 90. Były trzecioligowy zawodnik Startu Działdowo, który na rzecz dziennikarstwa zrezygnował z kopania się po czole. Od 19. roku życia związany z pisaniem. Najpierw w "Przeglądzie Sportowym", a teraz w"Weszło". Fan polskiej kopanej na różnych poziomach od Ekstraklasy do B-klasy, niemieckiego futbolu, piłkarskich opowieści historycznych i ciekawostek różnej maści.

Rozwiń

Najnowsze

Hiszpania

Komentarze

93 komentarzy

Loading...