Dziś Wisła obskoczyła siódmy z trzydziestu czterech przystanków na drodze powrotnej do Ekstraklasy. Tym razem Biała Gwiazda mierzyła się ze Skrą Częstochowa, która przed tym spotkaniem traciła tylko trzy oczka do „gospodarzy”. Po dzisiejszym meczu traci już sześć, bowiem piłkarze Jerzego Brzęczka zdali kolejny egzamin.
Poszukiwania rytmu i karny
Frekwencja dopisała, atmosfera ze względu na żywy doping również. No nic, tylko grać, ale poziom widowiska w pierwszej połowie pozostawiał wiele do życzenia. Wisła oddała aż 11 strzałów, ale z tego tylko dwa były celne. Skra skupiała się na pilnowaniu własnej bramki, co do pewnego momentu wychodziło jej całkiem nieźle.
Co ciekawe, pierwszy groźny strzał oddali właśnie goście. Hilbrycht po rzucie wolnym dośrodkował na głowę Kozłowskiego, ale ten uderzył prosto w bramkarza. Gdyby wpadło, to może mecz wyglądałby nieco inaczej. Trzeba przyznać, że Wisła częściej utrzymywała się przy piłce, ale w pierwszej odsłonie meczu brakowało gospodarzom klarownych sytuacji, ale i te przyszły. Duda dobrze wykonał rzut rożny i już zapachniało golem. Ciekawie Wisła rozegrała kolejny róg. Tym razem zagrywał Wachowiak, który wyłożył piłkę na skraj pola karnego. Fernandez jednak sknocił przyjęcie i uderzył jeszcze gorzej. Z dużej chmury mały deszcz. Zauważcie, że na tym etapie mówimy o generowaniu zagrożenia wyłącznie po stałych fragmentach. Oba zespoły poszukiwały rytmu, ale mocno błądziły.
Było dużo nieporadności w grze Wiślaków. A to komuś odskoczyła piłka, a to ktoś pakował się prosto na obrońcę i dlatego brakowało płynności. Symbolem takiego stanu rzeczy była akcja, w której piłka odskoczyła Żyro, następnie futbolówkę dostał Fernandez i próbował zejść do lewego skrzydła, zrobił kółeczko i rozpaczliwie uderzył w boczną siatkę.
Nie pierwszy raz bardzo słabo zagrał Cisse. Z przodu niczego nie wniósł – poza jednym strzałem, gdy był na pozycji spalonej – i jeszcze sfaulował Hilbrychta w pobliżu pola karnego, a goście mają przecież niezłe stałe fragmenty gry. W pierwszej części spotkania Młyński spisywał się niewiele lepiej. Starał się robić miejsce Wachowiakowi, ale chyba należy nieco więcej oczekiwać od skrzydłowego.
Gdy zaczęło wiać nudą, pojawiły się kontrowersje. Fernandez przełożył piłkę w polu karnym i przewrócił się o nogę Mesjasza. Akcja poszła w drugą stronę. Skra nawet oddała groźny strzał, ale dopiero wtedy Myć postanowił sprawdzić sytuację na VAR-ze. Spojrzał po raz pierwszy, spojrzał po raz drugi i słusznie wskazał na wapno. Do karnego podszedł Fernandez i z dużą łatwością wpakował piłkę do siatki.
Biała Gwiazda się rozkręciła
Wisła świetnie weszła w druga połowę. Po wrzucie z autu i zgraniu piłki przez Łasickiego pojawił się lekki ping-pong w polu karnym. W zamieszaniu najlepiej odnalazł się Młyński, który podwyższył prowadzenie gospodarzy. Dzięki temu Skra już nie mogła skupiać się wyłącznie na defensywce. Nie miała już nic do stracenia i ruszyła odważniej. Przez to zrobiło się więcej miejsca i Wisła też mogła sobie pozwolić na odważniejszą grę. Druga część była całkiem przyjemna. Gospodarze częściej decydowali się na piłki prostopadłe i widzieliśmy coś więcej niż tylko zalążki gry kombinacyjnej. Zdecydowanie lepiej prezentował się Młyński, który zasłużył dziś na pochwałę. Zaczęły wychodzić mu dryblingi, szukał strzałów, jednak pod koniec meczu zgłosił uraz i został zmieniony.
Goście próbowali odrabiać straty, ale dziś byli zdecydowanie słabszym zespołem, co wynikało z postawy Wisły. Najlepszą sytuację miał Kozłowski, ale skończyło się na rożnym. I tak mijały minuty, Wisła kontrolowała mecz, Skra jako tako próbowała się odgryzać i w sumie już byliśmy przekonani, że spotkanie zakończy się wynikiem 2:0. Innego zdania był Bartosz Jaroch, który pokręcił rywalami w polu karnym i wstrzelił piłkę do środka. W ten sposób wymusił błąd Szymona Szymańskiego, który wpakował ją do własnej bramki. Jeszcze jeden z Wiślaków próbował przeciąć to zagranie, ale według realizatora musiał już zrobić to za linią, bo gol w relacji telewizyjnej został zapisany na konto obrońcy Skry.
Wisła Kraków – Skra Częstochowa 3:0 (1:0)
L. Fernandez 37′, M. Młyński 46′, S. Szymański (sam) 90+4′
CZYTAJ WIĘCEJ O WIŚLE KRAKÓW:
- Igor Łasicki: „Wisła musi dominować rywali”
- Wisła Kraków ma nową perełkę. Kim jest Kacper Duda?
- Radny Krakowa chce wyburzyć stadion Wisły
- Fazlagić trafił do słowackiej ekstraklasy
- Brzęczek: – Stawiamy na młodych zawodników. O tym się nie mówi
- Wisła Kraków – sytuacja po spadku || Roki wyjaśnia #65
fot. 400mm.pl