Wczoraj opublikowano listę trzydziestu piłkarzy nominowanych do Złotej Piłki. Przejeżdżamy palcem po liście i szukamy obrońcy trofeum. Messi, Messi, Messi… Nie ma. Cóż, lekkie zaskoczenie, ale czy na pewno?
Wiadomo, że system głosowania nie jest idealny, kryteria są dość miękkie, przeważa uznaniowość i wartość zawodnika tkwi w oku patrzącego. Wiele osób marginalizuje znaczenie tego plebiscytu, ale jak przychodzi co do czego to i tak każdy zerknie, odniesie się do końcowych rozstrzygnięć, zgani lub pochwali.
W poprzednim sezonie Leo Messi zgarnął nagrodę kosztem Roberta Lewandowskiego, który zamiast Złotej Piłki otrzymał coś w rodzaju andruta za zwycięstwo w kategorii „Najlepszy strzelec”. Nagroda ta była tak prestiżowa, że już pojawiają się głosy, że z niej w tym roku zrezygnowano.
Jeśli któryś laur rzeczywiście się liczy, to ten, który otrzymał genialny Argentyńczyk, ale można mieć wątpliwości, czy wygrał zasłużenie. Końcowe rozstrzygnięcia motywowano między innymi tym, że jeden z najlepszych – o ile nie najlepszy piłkarz w historii – wygrał trofeum z reprezentacją, podczas gdy Polak musiał przełknąć gorycz niepowodzeń swojego zespołu na mistrzostwach Europy. Jest to jakieś wytłumaczenie, ale pisane palcem po szybie. Skoro liczył się cały rok kalendarzowy – a Messi drugą połowę miał słabą – to czy na pewno wybrano słusznie? Czy nie jest po prostu tak, że globalna marka wygrała, z piłkarzem fenomenalnym, ale mającym nieco mniejszą ekspozycję na świat?
Możliwe, że nawet sami twórcy mieli zastrzeżenia wobec zeszłorocznego werdyktu, bo wprowadzono pewne zmiany. Teraz nie głosują już przedstawiciele wszystkich państw zrzeszonych w FIFA – tylko dziennikarze z krajów pierwszej setki rankingu. Oceniany jest sezon, a nie rok kalendarzowy. Mają być brane pod uwagę głównie osiągnięcia indywidualne i dopiero w dalszej kolejności zbiorowe. Tyle w teorii. Na papierze zmiany in plus, ale dopiero głosowanie pokaże, czy podziałały i znajdą pokrycie w praktyce.
Nowe zasady kontra Messi
Nie da się ukryć, że Messi po nowym roku spisuje się o niebo lepiej niż jesienią 2021. Mimo to zabrakło go w trzydziestce nominowanych. To oznacza, że odpadł z rywalizacji w przedbiegach. Do pewnego stopnia jest to dla nas zaskoczenie, bo przywykliśmy do tego, że na piłkarza tej klasy twórcy plebiscytu patrzą nieco łaskawiej. Tym razem nie było litości i nie brano poprawki na przedawnione zasługi. Wygląda to trochę tak, że po prostu się Argentyńczykowi nazbierało i nikt nie potrafił już udawać, że nie był to najlepszy sezon w wykonaniu Messiego.
Osoby, które za nim nie przepadają mogą powiedzieć – ha, nareszcie, sprawiedliwości stało się zadość i komisja zaczęła oglądać mecze. No nie do końca, bo gdyby tak było, to Jan Oblak nie zostałby nominowany do trofeum Lwa Jaszyna – nagrody dla najlepszego bramkarza. Słoweniec w 2022 roku przestał się po prostu kompromitować, co nie było na porządku dziennym jesienią 2021. Ostatecznie trofeum dla najlepszego bramkarza nie jest tak prestiżowe i niewiele osób nawet zwraca na nie uwagę. Jest trochę jak mała kryształowa kula w skokach narciarskich. Miło ją wygrać, ale większość ludzi i tak pamięta, tylko o zdobywcach najważniejszego trofeum.
Poza 30
Czy ktoś za Messim przepada, czy nie, czy ceni, czy nie docenia, jest wydarzeniem, że po raz pierwszy od 17 lat nie znalazł się w najlepszej trzydziestce słynnego plebiscytu. Przecież wydawało się, że to miejsce będzie mu przyznawane z automatu do końca kariery, a złośliwie można powiedzieć, że z przyzwyczajenia i kilka lat po jej zakończeniu.
Leo Messi i Złota Piłka:
- 2006 – 20.
- 2007 – 3.
- 2008 – 2.
- 2009 – 1.
- 2010 – 1.
- 2011 – 1.
- 2012 – 1.
- 2013 – 2.
- 2014 – 2.
- 2015 – 1.
- 2016 – 2.
- 2017 – 2.
- 2018 – 5.
- 2019 – 1.
- 2020 – anulowano
- 2021 – 1.
- 2022 – poza 30 nominowanych
Można interpretować tegoroczne pominięcie Messiego na wiele sposobów. Pstryczek w nos PSG, motywacyjny kopniak dla piłkarza, pokazanie światu, że Złota Piłka nie jest tylko plebiscytem popularności, ale ostatecznie nie miał najlepszego sezonu i nie zasłużył, by znaleźć się w zaszczytnym gronie. To jest po prostu przejaw chłodnej oceny, która odsunęła na bok sentymenty. Numer na klubowej koszulce idealnie pokazuje, minimum ilu piłkarzy spisało się lepiej od Argentyńczyka w minionych rozgrywkach. Gorzka, ale prawda.
I co dalej?
Dziś można wieszać psy na Argentyńczyku, ale za 12 miesięcy znów możemy go zobaczyć na liście nominowanych i kto wie, czy nie wskoczy na jedno z pierwszych pięciu miejsc. Rok w piłce to naprawdę dużo. Kto by się rok temu spodziewał, że Rafael Leao znajdzie się w trzydziestce nominowanych? Kto oczekiwał, że Luis Suarez po fenomenalnym sezonie w Atletico nagle przepotwarzy się w oldboya? Ile osób wierzyło, że Barcelona znajdzie sposób, by naściągać tak wielu dobrych i drogich piłkarzy? Na tej zmienności polega piękno futbolu.
Co więcej, od dawna głoszone są teorie, że Messi transfer do PSG potraktował jako rozszerzony okres przygotowawczy do mundialu. Pierwsze miesiące poświęcone regeneracji, by potem znów wejść na wysokie obroty. Niewykluczone, że Argentyńczyk po introspekcji uznał, że nie da się cały czas zasuwać i musi zwolnić kosztem osiągnięć w jednym roku.
Bo przecież gra w takim PSG nie jest niczym trudnym dla piłkarza tej klasy i powinna przedłużyć karierę Messiego. Ma kto za niego biegać? No ma. Ma kto za niego przejąć pałeczkę, by mógł momentami się schować? Jasne, że tak. Czasem tego nadużywał i należało się spodziewać po nim więcej. Przez lata fenomenalnej gry ustawił sobie poprzeczkę bardzo wysoko. Tylko nieliczni byli w stanie do niej doskoczyć, a co dopiero poszybować tuż nad nią. Dziś on sam nie osiąga tego pułapu i przez ostatni rok tylko próbował się do niego zbliżyć.
Wliczając wszystkie rozgrywki, – strzelił 14 bramek i zaliczył 16 asyst. Fajnie, ale bądźmy poważni. PSG w takim składzie nie potrzebowało Messiego, by zdobyć krajowy tytuł kilka kolejek przed końcem. Ba, paryski zespół wiele meczów rozegrał na pół gwizdka, a i tak w cuglach zdominował ligę. Wkład Argentyńczyka nie był tak duży, jak tego oczekiwano i znacznie gorszy zawodnik mógłby z powodzeniem wykręcać podobne liczby. Dlatego nie dziwmy się, że nominowano innych.
Czy Messi powinien się tym przejmować? Poniekąd znalezienie się poza trzydziestką skraca cierpienie, bo dla topowych piłkarzy i tak liczy się tylko pierwsze miejsce, a o takim nie miał nawet prawa marzyć. To należy Karimowi Benzemie, który jest jego rówieśnikiem. Można wbić szpileczkę Messiemu, przywalić w jeden z jego słabych punktów i pośmiać się, że nie znalazł się w trzydziestce. Ostatecznie on może spojrzeć na siedem Złotych Piłek i szeroko się uśmiechnąć jakby śledził „Le Cabaret”.
CZYTAJ WIĘCEJ O LIGUE 1:
- Marsylia w ogniu. Wewnętrzne konflikty rozsadzą zespół?
- Dlaczego PSG sprowadziło Hugo Ekitike?
- RC Lens – nowa polska kolonia na piłkarskiej mapie Europy
- Christophe Galtier w PSG – pułapka czy życiowa szansa?
fot. NewsPix.pl