Reklama

„Magia” Falubazu w 1. Lidze nie zadziałała

Szymon Szczepanik

Autor:Szymon Szczepanik

09 sierpnia 2022, 14:14 • 5 min czytania 19 komentarzy

Jeżeli zadalibyśmy pytanie, z czym kojarzy wam się Stelmet Falubaz Zielona Góra, część zapewne odpowiedziałaby, że z zespołem, który jest wielką marką na krajowej mapie żużlowej. Jeszcze inni wymieniliby jego wciąż jeżdżące legendy, takie jak Patryk Dudek czy Piotr Protasiewicz. Ci najmniej zorientowani w czarnym sporcie być może przypomnieliby sobie o głównym bohaterze serialu „39 i pół” – wielkim kibicu Falubazu, w którego rolę wcielił się Tomasz Karolak. I nawet zaśpiewał ładną piosenkę o magii tego klubu. Magii, z której obecnie niewiele zostało – bo w tym sezonie nie uświadczymy w niej nawet Dudka, a w następnym również Protasiewicza. Podobnie jak niewiele wskazuje na do, byśmy w 2023 roku zobaczyli zielonogórzan w PGE Ekstralidze. Dla klubu o takiej tradycji i ambicjach, to wielka porażka.

„Magia” Falubazu w 1. Lidze nie zadziałała

A MIAŁO BYĆ TAK PIĘKNIE

Nic nie zapowiadało tego, że pod względem sportowym sezon w wykonaniu zawodników spod znaku Myszki Miki zakończy się taką klapą. No dobrze, uściślijmy – on jeszcze nie dobiegł końca. Jeszcze kibice z Zielonej Góry mogą mieć nadzieję na szczęśliwe zakończenie. Wystarczy tylko, że odrobią 10 punktów straty z pierwszego spotkania rudny finałowej, w którym przegrali z zespołem H. Skrzydlewska Orzeł Łódź 40:50. Z pewnością nie jest to niemożliwe. W końcu w fazie zasadniczej sezonu rajderzy z Zielonej Góry roznieśli u siebie łodzian 57:33.

Od tego czasu nieco się jednak pozmieniało. Zielonogórzanie obecnie jeżdżą w osłabieniu, gdyż przed meczem ćwierćfinałowym w Łodzi Jan Kvech doznał kontuzji barku. Czech nie jest czołowym jeźdźcem drużyny, jednak na przestrzeni całego sezonu dowoził cenne punkty. Kiedy któryś z trójki liderów Max Fricke – Krzysztof Buczkowski – Rohan Tungate zawodził, to właśnie oczka zawodników drugiej linii, takich jak Kvech czy Protasiewicz, potrafiły ratować sytuację.

Stelmet Falubaz Zielona Góra zakończył fazę zasadniczą na drugim miejscu w tabeli, z sześcioma punktami straty do Abramczyk Polonii Bydgoszcz. Nie dziwi zatem, że przed rundą play-off taka para finałowa była najbardziej prawdopodobna. Gdyby zespół z Zielonej Góry dostał się do finału eWinner 1. Ligi Żużlowej i tam przegrał z lepiej ułożoną drużyną z Bydgoszczy, pewnie po sezonie pozostałby spory niedosyt. Ale też trudno byłoby mieć pretensje do drużyny – w końcu przegrała z naprawdę dobrą ekipą jak na pierwszoligowe warunki.

Reklama

Jednak możliwy wypad za burtę już w ćwierćfinale będzie można podsumować tylko jednym słowem – kompromitacja. Zaś kibice z Zielonej Góry będą musieli uodpornić się na żarty, że żaden inny klub nie nadawał się lepiej do pogrzebania ich ekstraligowych nadziei, niż Orzeł Łódź. Należący przecież do Witolda Skrzydlewskiego – krajowego potentata branży pogrzebowej.

CO BRAK AWANSU OZNACZA DLA FALUBAZU?

Nawiązanie do pochówku w przypadku Falubazu wcale nie musi być przesadzone. Klub budował swoją kadrę właśnie pod awans – sezon poza Ekstraligą miał być niechlubnym wyjątkiem. Wiadomo, że stawiając sobie taki cel, zawsze możesz się na nim wykrzaczyć. Wtedy nie pozostaje zrobić nic innego, jak spróbować zrealizować założenie w następnym roku.

Rzecz w tym, że nawet sami zawodnicy zdają się nie wierzyć w projekt pod tytułem „Szybki powrót Falubazu do Ekstraligi”. Wielu z nich już w trakcie sezonu dogadywało się z innymi klubami. Niemal pewne jest, że w następnym roku nie założą kevlaru z Myszką Miki. Max Fricke – najskuteczniejszy jeździec całej ligi – prawdopodobnie wyląduje w ZOOleszcz GKM Grudziądz. Na podobny ruch po sezonie może zdecydować się Krzysztof Buczkowski.

Po porażce w Łodzi, kibice chcieli się wedrzeć do parkingu, by wzorem swych piłkarskich odpowiedników, przeprowadzić z zawodnikami rozmowę motywacyjną. To też świadczy o napięciu, jakie panuje w zielonogórskim obozie. Fani winą za obecny stan rzeczy najbardziej obarczają prezesa Wojciecha Domagałę. Na klubowym forum można wyczytać opinie, jakoby był człowiekiem snującym wizje mające się nijak do rzeczywistości. Nie tylko sportowe, ale też – a może nawet przede wszystkim – personalne.

W końcu to prezes Domagała jeszcze w listopadzie ubiegłego roku głosił, że Patryk Dudek ponownie dołączy do klubu z Zielonej Góry. Oczywiście, jeżeli ten awansuje do elity. Ile było w tym prawdy? A no tyle, że Dudek w połowie lipca tego roku ogłosił, że zostaje w For Nature Solutions Apatorze Toruń na kolejne dwa sezony! A przecież były to ostatnie rundy fazy zasadniczej sezonu, kiedy nic nie zapowiadało blamażu w Łodzi.

Podobna sytuacja miała miejsce pod koniec lipca, kiedy prezes klubu ogłosił, że Piotr Protasiewicz nie zakończy kariery i będzie jeździł w następnym roku. Dla 47-letniego „Protasa” obecne rozgrywki nie należą do najłatwiejszych. Już w poprzednim sezonie, jeszcze w Ekstralidze, doświadczony zawodnik spisywał się przeciętnie. Jazda na niższym szczeblu rozgrywek miała uwolnić w weteranie lidera nie tylko w parkingu, ale też na torze. Tymczasem nic takiego nie nastąpiło. O całym zamieszaniu na łamach portalu SportoweFakty wypowiedział się Robert Dowhan – były prezes klubu, a obecnie senator RP.

Reklama

– Od razu zacząłem dostawać telefony z pytaniem, o co tu chodzi, bo zawodnik przecież złożył wcześniej jasną deklarację, że po sezonie kończy z żużlem. Odpowiadałem, że lepiej poczekać na wypowiedź Piotra, bo to poważny gość. Miałem rację. Minęła chwila i okazało się, że jest kolejna wpadka. Jeśli strzela się babola za babolem, to chyba coś jest nie halo? To odbiera powagę klubowi. Nic na to niestety nie poradzę, bo nie jestem już związany z Falubazem. Trudno to jednak pojąć, bo słyszałem, że ten klub miał być prowadzony lepiej i taniej. A wyszło, jak wyszło. Szkoda, bo serce krwawi – powiedział Dowhanchoć dodajmy, że senator nie do końca odciął się od Falubazu, gdyż jednym z akcjonariuszy klubu jest spółka Dowhan Sp z o.o., której jest prezesem.

W każdym razie najbliższe lata wcale nie muszą okazać się dla kubu z Zielonej Góry takie kolorowe. Bardzo możliwe, że kibice z Grodu Bachusa będą musieli przyzwyczaić się do pierwszoligowej rzeczywistości na dłużej niż sezon. Najwięksi sceptycy wróżą nawet, że drużyna zmierza tą sama drogą, co Unia Tarnów. Dziesięć lat temu mistrz Polski, a dziś przedostatni zespół 2. Ligi. W Zielonej Górze jeszcze nie jest tak źle – również pod względem finansowym. Ale po kolejnej nieudanej kampanii mającej na celu awans do Ekstraligi, źródełko w końcu zacznie wysychać. A wtedy mogą narodzić się poważne kłopoty…

Fot. Newspix

Czytaj więcej o motorsporcie:

Pierwszy raz na stadionie żużlowym pojawił się w 1994 roku, wskutek czego do dziś jest uzależniony od słuchania ryku silnika i wdychania spalin. Jako dzieciak wstawał na walki Andrzeja Gołoty, stąd w boksie uwielbia wagę ciężką, choć sam należy do lekkopółśmiesznej. W zimie niezmiennie od czasów małyszomanii śledzi zmagania skoczków, a kiedy patrzy na dzisiejsze mamuty, tęskni za Harrachovem. Od Sydney 2000 oglądał każde igrzyska – letnie i zimowe. Bo najbardziej lubi obserwować rywalizację samą w sobie, niezależnie od dyscypliny. Dlatego, pomimo że Ekstraklasa i Premier League mają stałe miejsce w jego sercu, na Weszło pracuje w dziale Innych Sportów. Na komputerze ma zainstalowaną tylko jedną grę. I jest to Heroes III.

Rozwiń

Najnowsze

Boks

Olbrzym nie dogonił króliczka. Usyk ponownie pokonał Fury’ego!

Szymon Szczepanik
7
Olbrzym nie dogonił króliczka. Usyk ponownie pokonał Fury’ego!
Anglia

Fabiański: Nie spodziewałem się, że tak długo będę grał w Premier League

Bartosz Lodko
0
Fabiański: Nie spodziewałem się, że tak długo będę grał w Premier League
Hiszpania

Cierpiące Atletico wygrało w końcówce! Koszmarne pudło Lewandowskiego

Jakub Radomski
46
Cierpiące Atletico wygrało w końcówce! Koszmarne pudło Lewandowskiego

Inne sporty

Komentarze

19 komentarzy

Loading...